Zespół Łydka Grubasa pierwszy raz zobaczyłam i usłyszałam na Juwenaliach w Lublinie w 2019 roku. No i też przewijał mi się w proponowanych na YouTube, ale to ignorowałam. Pamiętam, że z bratem wtedy poszliśmy tam, żeby zobaczyć jakiś zespół, tak o, po prostu, z ciekawości, plus przy okazji zobaczyć, jak inne zespoły grają. To był dzień, w którym nie było nic co stricte słuchaliśmy z bratem, a chcieliśmy wyjść, tak orientacyjnie właśnie zobaczyć, jak występujące tego dnia zespoły grają. Akurat gdy weszliśmy na teren imprezy, grała właśnie Łydka Grubasa, o ile dobrze pamiętam. Byłam na samym tyle publiczności, przystanęłam i posłuchałam. Usłyszałam komiczne wersy z melodią, w której grały gitary i czasem brzmiała jak muzyka z wesela. Utwory o płonącym ZUSie, kiszeniu ogórków, gender, kebabie, MTV, o ukradzionym krzyżu, czy z ambitnym tytułem "Rapapara". Niektóre teksty mnie rozbawiły, wokalista również powiedział coś zabawnego parę razy i ogólnie było pozytywnie. Pamiętam, że przykuło moją uwagę parę rzeczy. Poza słyszalnym humorem z utworem tudzież ze słów wokalisty, to na przykład melodia piosenki o krzyżu, była taka znajoma, teksty o MTV i rapapara mi się spodobały, czy w jednym utworze byłe znajome elementy od innych znajomych mi zespołów, jak "Uła a a a" wokalisty zespołu Disturbed. Zainteresował mnie ten zespół i w domu sobie go sprawdziłam. I słuchając sobie całych płyt po trochu zaczęła mi się podobać ich zawartość. No i od tamtej pory Łydka Grubasa jest sobie na moich playlistach.
Od tamtego czasu trochę minęło, a przez pewne trzy lata działy się różne, dziwne rzeczy, przez co długo nie było koncertów, a jak już mogły się odbywać, to w Lublinie było tego mało, plus zostały zamknięte dwa kluby. Jakiś czas później okazało się, że jeden splajtował, a drugi zburzyli (a dokładnie budynek w którym się znajdował, bo teraz budują tam coś nowego i niedawno go przenieśli do innej lokalizacji i taki też był plan). Łydka jak mogła, to zaczęła grać koncerty. Dokładnie nie pamiętam, jak to było, ale chyba była trasa, potem druga. To było coś takiego, że to koncertowanie zaczęło się spokojnie, potem jak się rozkręciło, to grafik mieli zajęty fest. Niestety nie trafili oni do Lublina. Choć chyba ogólnie to byli gdzieś w tym Lubelskim, lub obok, gdzieś blisko. Jednak w tym roku, któregoś letniego dnia, Łydka ogłosiła trasę jesienną i był tam Lublin! Ja się uradowałam. (Teoretycznie) mała rzecz, a cieszy. Gdy miała być sprzedaż biletów, to ja pilnowałam, byłam na stronie ze sprzedażą biletów, kiedy było odliczanie do rozpoczęcia sprzedaży, a jak ta sprzedaż już była, to byłam jedną z pierwszych osób, która bilet zakupiła (i to po tańszej cenie, cebula wewnętrzna zaspokojona). Ogólnie ja z tej strony, co były bilety sprzedawane mam powiadomienia SMS, gdy na pojawia się wydarzenie, które może mnie zainteresować i dostałam wiadomość, gdy się pojawił koncert Łydki, ale nie rzuciłam się na ten bilet, bo zespół jeszcze nic nie wspominał o sprzedaży ani nic i się bałam. I dobrze zrobiłam, bo jak któregoś razu zajrzałam ponownie na to wydarzenie, to pisało, że bilety niedostępne na dany moment Będzie spoiler. Ten koncert był moim pierwszym i lepszego nie mogłam sobie zażyczyć.
Z domu wyjechałam jakoś trochę przed osiemnastą. A o dziewiętnastej mieli zaczynać wpuszczać do lokalu. Więc na wpuszczenie musiałam czekać pół godziny, bo do Lublina mam piętnaście minut, a do Fabryki Kultury Zgrzyt od wjazdu do miasta jest nie długi kawałek. I ja nie byłam tam tak wcześnie, bo zostałam psychofanką, tylko chciałam na spokojnie się zaparkować. To jest takie miejsce, że ciężko z parkingiem. Jest całkiem duży plac, ale on potrafi się szybko zapełnić. I on nawet chyba do klubu nie należy. W każdym razie, z doświadczenia wiem, że jak się jedzie w tamtą okolicę, to ten parking lubi być oblegany i warto przyjechać wcześniej. Do tego, jak byłam rok temu na koncercie Luxtorpedy, no to wyjechałam za późno, a przynajmniej nie wzięłam pod uwagę mojej wizyty w Biedronce, która miała być szybka, ale niechcący wyszło, nie z mojej winy, że nie była szybka i miejsca parkingowego nie było. Dosłownie fartownie udało mi się wbić, bo ktoś akurat wyjechał. Do tego była duża kolejka do wejścia, organizacja przewidziała pół godziny na wpuszczanie ludzi i jak już wchodziłam, to zespół już zaczął grać. Dodatkowo nie było supportu. Wiadomo, że na Luxtorpedę może przyjść więcej osób, a organizacja może być inna w przypadku koncertu Łydki, ale wolałam dmuchać na zimno. Mnie szybko lubi łapać stres, więc wolę tego unikać, jeżeli mogę. Już wolę być sporo wcześniej i być pierwszą oczekującą osobą, tak jak w tym przypadku, niż jakby miał mnie opanować stres, że nie mam gdzie zaparkować i spóźnię się na koncert.
Przed Łydką Grubasa zagrał zespół HOOK, którego nie znam. Jednakże w trakcie kiedy grał, okazało się, że parę numerów kojarzyłam. Zagrali parę numerów pod rząd i tylko mówiłam do siebie, że "o, znam to z radia", "o, to też znam z radia", "uu, to też w radiu słyszałam". Takie miłe zaskoczenie. Też ucieszyłam się, ze w naszym lokalnym radiu, studenckim, Akademickie Radio Centrum, puszczają nie tylko popularne, klasyczne, czy nowe utwory. Kojarzone z radia utwory, to "Kim Jesteś", "Cień", czy "WychOFFanie". Zespół zaczął grać od czegoś lekkiego i pierwsza myśl jaka mi przyszła, to że chyba nie będzie mój klimat. Pod jego koniec natomiast zrobili przejście, takie gładkie, do bardziej poważnego utworu, co mi się bardzo spodobało, i z lekka się nie spodziewałam. Ja dopiero po chwili ogarnęłam, że grają kolejny utwór. Przy pierwszym utworze śpiewał wokalista, a przy tym drugim odezwał się gitarzysta, to było pierwsze zdziwienie, a drugie zdziwienie, to jaki chłop ma głos! Poza tymi luźniejszymi, czy tymi, jak to się mówi, smutnymi, były też takie utwory mocno gitarowe, ciężkie, co też mnie zaskoczyło. Ja się wiele razy zaskoczyłam, zespół swoim graniem zwrócił moją uwagę i po koncercie powierzchownie rzuciłam okiem na jego muzykę, ale w wolnej chwili będę chciała przyjrzeć się bliżej i na spokojnie posłuchać jego twórczości. A poniżej podrzucam jeden ich numer. Sama nic nie nagrywałam, bo nie mam w zwyczaju nagrywać zespołu, którego nie znam 😛.
03. HOOK - Cień (Oficjalny Odsłuch Albumu)
Po supporcie na Łydkę nie trzeba było długo czekać (idealna przerwa to była na toaletę 😆). Pierwszym pozytywnym aspektem było intro, gdzie użyte zostało moje kochane "Arrival to Earth" skomponowane przez Steve'a Jablonsky do filmu "Transformers" z 2007 roku. To było takim fajnym zbiegiem, że całkiem niedawno obejrzałam całą serię filmów "Transformers" i przy tych trzech pierwszy uderzyła mnie nostalgia, dlatego tak bardziej ciepło odebrałam to intro. Z resztą lepszego utworu na intro nie można było wybrać. Gdy zespół wyszedł na scenę i rozbrzmiał pierwszy dźwięk gitary, zagrany został fragment "Master of Puppets", wiadomo, Metallica, podczas którego płynnie przeszli do grania swojego kawałka, "Nie Lubię To". Takie zapoczątkowanie bardzo mi się spodobało. Tam chyba podczas grania "Mastera" gitarzyście nie do końca tam poszło podczas zaczepiania strun, ale to mi nie przeszkadzało, w sumie to zauważyłam to gdy przeglądałam te moje widea, co je robiłam.
Łydka Grubasa - Intro [Lublin, 14.10.2023]
Głównym tematem była wtedy nadchodząca płyta "ĘĆ". Zespół nagrał utwory z pierwszej i drugiej płyty na nowo, a do tego z gośćmi. Płyta z okazji dwudziestolecia, a zwrot "ęć" to po łydkowemu "dziękuję". Swoją drogą, jak teraz sprawdzałam, w momencie pisania, żeby nie palnąć jakiejś głupoty, to nie mogłam uwierzyć, że to dwudziestolecia, aż w Wikipedię weszłam i sprawdziłam rok założenia, to zdałam sobie sprawę, że rok dwa tysiące i koło dwutysięcznych są w okolicach dwudziestu lat. Kurde, mój brat cioteczny, to rocznik dwa tysiące. No cóż, feeling old. Ale wracając. Zespół zagrał utwory właśnie z tej nowej płyty. A że płyta wtedy jeszcze nie wyszła, to kilka utworów było przedpremierowo tak jakby. Ja po premierze porównałam sobie stare i nowe wersje utworów, no i mnie kupiły te nowe. Ja już tak mam, że często pierwsze płyty jakiegoś zespołu mi się nie podobają i wolę nowszą muzykę. Choć trza przyznać, że te stare wersje utworów Łydki mają taki swój klimat, że tak zaczynali ze swoją muzyką. Poza "Nie Lubię To" zostały wykonane takie utwory jak "Moja Fujara", "Wędzarnia", "Wzięli zamknęli mi klub", "Była", czy "Świnia". Były również, jak to się mówi, hity, "Rapapara", "Adelajda", oraz specjalnie dla nas, bo nie było tego na liście, "Gdzie jest krzyż". To było sympatyczne, że nie mieli tego utworu w planach, i na życzenie publiczności, na spontanie zagrali dla nas ten świetny kawałek. A przed nim wokalista walnął przemową, która była mocna, dla niektórych pewnie jakże kontrololowersyjna, z którą się zgadzam.
Łydka Grubasa - Moja Fujara [Lublin, 14.10.2023]
Ale parę słów było mówione też przed innymi utworami. Wiadomo, że zazwyczaj ogółem artyści przed utworami coś o nich mówią, o czym opowiadają teksty, w jakich okolicznościach zostały napisane i inne różne anegdotki. Ja to lubię i nawet kulisy takich humorystycznych kawałków są dla mnie ciekawe i interesujące, szczególnie, że niektóre brzmią jak podtekst, ale mówią o czym innym. Niestety to była sobota przed wyborami i ten temat został poruszony. Nie miałam nic przeciwko co było powiedziane ze sceny, ale zwyczajnie nie lubię tematu polityki. Choć i tak długo wstrzymywano się z poruszeniem tego tematu. Po prostu w trakcie koncerty poszło takie flow i wokalista powiedział, co mu tam na ślinę się rzuciło. I niechcący podczas "Gender" oberwało się Kai Godek (wcale mi jej nie szkoda), a gdzieś między utworami był spontaniczny wierszyk, który wokalista zaczynał, a publiczność kończyła. Niestety nie nagrałam tego oraz nie ma takiego nagrania w internecie. Ale bardzo fajny wierszyk.
Teraz przyszło mi do głowy, że mogłam go spisać 😂.
Łydka Grubasa - Adelajda [Lublin, 14.10.2023]
Starałam się jakoś dużo nie nagrywać, żeby nie stać jak ten debil z ręką w górze trzymając telefon. Od pewnego czasu mam tak, że nie nagrywam dużo, a jak już to robię to nagrywam niedługie fragmenty. Chce być bardziej obecna na takim koncercie, czerpać z niego jak najwięcej. Dlatego część zostanie w mojej głowie, tak jak ten wierszyk, ale czasem udaje się coś złapać, takiego humorystycznego, jak przy "Gender", gdy wokalista zapomniał tekstu.
Łydka Grubasa - Gender [Lublin, 14.10.2023]
Łydka Grubasa - Gender [Lublin, 14.10.2023]
Ogólnie ten koncert, to była wielka pozytywna bomba. Teksty, jak i sama muzyka są pozytywne, humorystyczne. Zespół, głównie wokalista, ma bardzo dobry kontakt z publicznością i lubią sobie żartować między sobą na scenie, czy wokalista rzuci jakąś anegdotką, żarcikiem, sucharkiem. Ja wyszłam z tego koncertu uśmiechnięta od ucha do ucha, z naładowanymi bateriami pozytywności. Ludzie publiczności również byli fajni. I ku mojemu zdziwieniu ludzie byli w bardzo różnym wieku, od dzieci, po uczniów (niegdyś) gimnazjum, tudzież liceów i innych takich, aż po ludzi czterdzieści/pięćdziesiąt lat i starsi. Koło mnie była para, prawdopodobnie małżeństwo, co zachowywało się, jak młodzieńcza para, miziali się, on ją klepał po tyłku. Właśnie tak. A inny pan tak się wyluzował, że chyba z lekka przesadził, bo jego kolega musiał go wynosić, bo trochę popił. Ale też była "chwila grozy", jakby napisało to jakieś WP, Onet, czy inne. Otóż nagle wokalista ze sceny zaczął mówić podniesionym głosem wnosząc alarm. Okazało się, że jakiś koleś miał nóż. Nie wiadomo, co autor miał na myśli, ale serio lekki dreszczyk był. Przez takich ludzi niedługo będziemy przeszukiwani nawet przed wejściem do takiego niedużego klubu... 🙄
Łydka Grubasa - MTV [Lublin, 14.10.2023]
Łydka Grubasa - MTV [Lublin, 14.10.2023]
"Rapapara" to musiałam sobie nagrać w całości, bo z tym utworem mam zażyłą relację. A to z tego powodu, że ja z moim rodzeństwem ciotecznym na naszych imprezach bardzo często puszczamy ten kawałek i trochę stał się naszym hymnem. Też po koncercie zdecydowałam się na zakup koszulki zespołu. Miałam dwie propozycję i nawet przeszło mi przez myśl, żeby dwie wziąć, ale mało gotówki miałam przy sobie. Ale doszło do szybkiej eliminacji, bo koszuli z trasy nie było w moim rozmiarze, więc wzięłam z napisem "Keep calm and Rapapara". Jestem dumna z tego zakupu.
Łydka Grubasa - Rapapara [Lublin, 14.10.2023]
Cieszę się, że mogłam być na tym koncercie i mam nadzieję, że uda mi się wpaść jeszcze na koncert Łydki. Wydawałoby się, że to zwyczajny koncert zespołu, który ma "głupkoatwe" piosenki, ale szczerze mówiąc, to ja dawno nie doświadczyłam takiej czystej zabawy na koncercie. Wiadomo, że nie każdy koncert taki musi być, to zależy od wykonywanej muzyki danego zespołu, ale koncert Łydki Grubasa zdecydowanie wypełnił swe przeznaczenie.
No, teraz czekam na Juwenalia, gdzie będzie wiele zespołów, które lubię 😛, w tym łydka Grubasa. A tymczasem Adieu.
Łydka Grubasa - Gdzie jest krzyż [Lublin, 14.10.2023]
O, wyrobiłam się przed końcem roku... 😅