Słońce pięknie grzało i okazało się, że nie musiałam brać tej cholernej bluzy, którą potem dźwigałam... A wychowanie fizyczne też było spoko, bo wyszliśmy przynajmniej na drugim do Ogrodu Saskiego, gdzie miałam Wi-Fi i miałam dodać posta, ale telefon się buntował... Ale koniec lekcji nie był fajny, bo były to dwie, z podkreśleniem na DWIE religie, gdzie gadaliśmy w ogóle nie na temat religijny i w trakcie dowiedziałam się, że muszę jechać busem, bo tata skończył pracę. jakby wcześniej dał mi znać, to bym z przyjemnością zwiała z tych religii. A jak dodałam sobie fakt, że remontują wiadukt przez który jechałam busem, to się załamałam. Chyba z piętnaście minut kurde rześmy stali.
A fakt, że jutro są praktyki też powala mnie na kolana, bo strasznie nie chcę mi się na nie iść. =( No koniec roku się zbliża no !!!
Dobra, koniec tych gorzkich żali XD
A tak na marginesie, fajne czekoladki dzisiaj robię XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz