Póki jestem w temacie i jeszcze się nie pogubiłam, to machnę kolejną playlistę na zapas 😛.
1. Shinedown - The Saints Of Violence And Innuendo
Drugi utwór jakim zespół podzielił się z ich nowej płyty. Oczywiście świetne gitary, a przy bridge'u, "Not a hostage, not a hostage...", jest fajna jakby solówka. Podoba mi się brzmienie głowsu wokalisty na pre-chorusie i na samym chorusie.
2. Sabaton - Versailles
Na początku marca pojawiło się nowe wydawnictwo Sabatonu. Po pierwszym przesłuchaniu "The War To End All Wars" niczego specjalnego nie czułam, musiałam parę razy sobie tego posłuchać. I wszystkie te utwory, które wcześniej nie były publikowane, mi się spodobały, ale jeden w szczególności, "Versailles". Temat główny tego utworu mówi o Traktacie wersalskim kończący I wojnę światową, a podmiot liryczny zastanawia się nad naturą wojny i czy I wojna światowa będzie tą "The War to End All Wars". Na zwrotkach damski lektor opowiada historię, a refreny są takie dające nadzieje, że przyjdzie lepszy czas, ale po małej instrumentalnej przerwie jest bridge mówiący "From a shot that would change the world, Tensions rise and a war is unfurled", a potem jest outro zadające kilka pytań, "czy ta wojna naprawdę zakończy wszystkie wojny?", "czy wojna może naprawdę zakończyć każdą wojnę", "czy ta wojna przyniesie kolejną wojnę?", i te pytania się powtarzają, a jak się wsłuchałam, to to mnie tak rozwaliło, bo po pierwsze, jesteśmy w miejscu, gdzie wiemy, że była II wojna światowa, i pytanie "Will this war bring another war?" jest takie prorocze, a po drugie, to był początek marca, i właśnie rozpoczęła się wojna na Ukrainie. Do tego sama muzyka została skomponowana tak, że podbija tekst. Na początku są takie spokojne skrzypce i towarzysząca im delikatna perkusja. Na refrenie już grają wszystkie instrumenty. Melodia jest taka uradowana, właśnie niesie ze sobą nadzieje. Jest też taka sympatyczne gitarowa solówka, po której ton melodii się zmienia w taką ostrzegawczą, trochę mroczniejszą, też i ton wokalu się na taki zmienił. Jest też chór, który dodaje podniosłego tonu.
3. Stromae - Fils de joie
Była wesoła piosenka, była smutna piosenka i przyszedł czas na agresywną piosenkę. Na zwrotkach jest rapowany tekst stanowczym tonem, a na refrenie wokal zmienia się w taki smutniejszy, trochę łagodniejszy ton. Po trzeciej zwrotce jest bridge, który też robi takie wcięcie w melodii, gdzie zostały tylko pojedyncze dźwięki, jakby miały towarzyszyć scenie w serialu, gdzie byłaby jakaś rodzina szlachecka, albo królewska. Fajnie skrzypce sobie przygrywają i ogólnie muzyka podbija tekst.
4. Muse - Compliance
Drugi kawałek od Muse z ich nowej nadchodzącej płyty. W tym przypadku też byłam na premierze. Z "Won't Stand Down" musiałam się trochę oswoić, nawet jak mi się podobał, zaś "Compliance" jest prostym utworem i nie musiałam się z nim oswajać. Grają tutaj synth klawisze, jest synth breakdown, no i całość jest łatwo wpadająca w ucho.
5. Depeche Mode - Suffer Well
Kolejne zasłyszane w radiu. Człowiek słyszy radio przed zaśnięciem, po obudzeniu i jak zejdzie na obiad, i wyhacza takie perełki. Spokojny utwór rozpoczynający się charakterystycznymi elektronicznymi dźwiękami, do których dołącza świetna gitara. To jak brzmi tutaj głos wokalisty, to jest po prostu poezja. Aż hipnotyzuje, gdy się go słyszy. Oczywiście na refrenie również jest świetne brzmienie. To ma niecałe cztery minuty i mam wrażenie, że jest to za krótkie. Dlatego przez jakiś czas był słuchany na loopie.
6. Rammstein - Zick Zack
Po pierwszym singlu na poważnie, przyszedł czas na drugi, luźniejszy, tak jak poprzednim razem. Tak jak po "Deutschland" było "Radio", tak po "Zeit" przyszedł "Zick Zack". Utwór ten zaczyna się niepozornie, od klawiszy, do których potem dołącza spokojny riff gitarowy. Refren też jest na spokojnie, ale po drugim refrenie jest post-refrain i tu się zaczyna dyskoteka. Przed trzecią zwrotką gra fajnie bas, refren, post-refren i włącza się jeszcze raz. Fajny utwór na luzie, chwytliwy, krytykujący poprawę urody u chirurga plastycznego. Mnie właśnie ten post-refrain najbardziej porwał, ale fajne jest też "Schöner, größer, härter", czy sposób śpiewania Tilla Lindemanna na zwrotkach, gdzie zawiewa taką szyderą.
7. Feuerschwanz - Memento Mori
Po poznaniu wersji tego zespołu utworu "Dragostea Din Tei", poklikałam w inne rzeczy od Feuerschwanz i jednym z pierwszych utworów było "Memento Mori". I jakie to jest genialne! Ja jak to pierwszy raz słyszałam, to od razu głowa sama kiwała. To jest tak świetnie skomponowane, to jak metalowa muzyka łączy się z folkowymi elementami, że utwór ten płynie i nawet ręka sama replay włącza. Podoba mi się barwa głosu wokalisty, pasuje do tego folkowego klimatu. I nagle język niemiecki jakoś tak dobrze brzmi.
8. Labrinth - Yeh I Fuckin' Did It
Zaraz po pierwszym sezonie "Euphorii" został obejrzany drugi. W nim też postarali się muzycznie. Jako pierwsze do głowy wlazło mi "Yeh I Fuckin' Did It", bo nie tylko samo w sobie mi się podobało, ale grało też przy epickiej scenie, gdy Rue uciekała przed policją. To była mistrzowska scena, jak ta bohaterka całkiem sprawnie uciekała, jak na swój stan zdrowotny, i na bieżąco myślała co zrobić. Do takiej sceny dobrze dopasowali badass'ową muzykę. Najbardziej charakterystycznym i zostającym w głowie dźwiękiem jest ten co zaczyna utwór i brzmi trochę, jakby ktoś cofał płytę, a na końcu są podobne do dźwięków organów kościelnych. Bardzo fajny numer.
9. Hollywood Undead - Wild In These Streets
Świetna mieszanka Rocka z Rapem. Trochę klimaty "GTA". Świetny riff gitary, fajny beat, podobają mi się też stylówki rapowania tej ekipy. Lubię moment, gdzie Danny śpiewa wersy zaczynające się od "What you give...", albo ostatnia zwrotka, należąca do Charlie Scene, "I'll let the 9 break the silence...". Znakomity klimat ma ten kawałek, idealnie pasuje też oczywiście do puszczenia w samochodzie.
10. Falling In Reverse - Voices In My Head
Jak on tu zaczyna rapować, plus ten bit, to jest rewelacja. W drugiej zwrotce styl nawijania się trochę zmienia, i dołącza na przykład gitara. Jest zajebisty Pre-chorus, a potem refren. Bridge, to fajny wokal, jakby śpiewany przez demona, a po nim jest świetny breakdown. Ten numer ma taki genialny vibe, a jeszcze robotę robi teledysk. Musiałam go parę razy posłuchać, żeby tu coś napisać i w ogóle nie mam go dość. A po premierze, to on był puszczany przeze mnie zawsze i wszędzie.
11. Ed Sheeran - I Will Remember You
Ed Sheeran wydał swój najnowszy album w "Tour Edition" i dał nam parę gratisów. Gratis, który najbardziej mi się spodobał, to właśnie "I Will Remember You". Kolejny magiczny utwór od Eda. Kocham to, jak zaczyna się z gitarą akustyczną, na refrenie dołącza gitara elektryczna, a potem na drugiej zwrotce dołącza zespół, albo jak na ostatnim refrenie cichną prawie wszystkie instrumenty i gra tylko głos Sheerana, który z resztą tutaj jest piękny.
12. Panic! At The Disco - Viva Las Vengeance
Kolejny powrót. Tym razem Panic! At The Disco rzucił nowym utworem po przerwie od wydanego w 1018 roku albumu "Pray for The Wicked". "Viva Las Vengeance" nie jest czymś niesamowitym, ale to fajny, energiczny kawałek, trochę z taką nutą retro. A że jestem teraz trochę z przyszłości, to wiem, że to najlepszy nowy kawałek, jaki Panic! wypuścił.
13. Imagine Dragons - Sharks
Drugi utwór promujący najnowszy album zespołu. Ma podobne brzmienie do "Bones", ale mam wrażenie, że to było celowe ze strony zespołu. Jak dobrze ogarniam, to basy mają bardzo podobne. W sumie mi się podoba, że, powiedzmy, jeden dźwięk został wykorzystany w dwóch utworach, powiedziałabym nawet, że kreatywnie, jak jedną rzecz wykorzystali dwa razy (Sabaton robił to wiele razy 😛). Lubię jak tu gra właśnie ten bas, razem z gitarą. Lubię w jaki sposób są śpiewane zwrotki, czy pre-chorus, albo małą gitarową solówkę przy bridge'u i krzyczany wokal przy "everything".
14. Five Finger Death Punch - AfterLife
Oni też powrócili z nową muzyką i tym utworem zaczęli zapowiadać nową płytę. Z początku ten utwór mi nie wskoczył, ale raz randomowo sobie go odtworzyłam i zauważyłam w nim "to coś". Piękne są te gitary rozpoczynające utwór. Lubię mocny wokal na zwrotkach i łagodny na refrenie. Jest instrumental break, a potem bridge, przed którym jest nucenie, które zostaje w głowie i nuci się samemu. Świetny kawałek.
15. Badflower - We’re In Love
Przesłuchałam sobie co ten zespół wytworzył do tej pory i słuchając "Ok, I'm Sick" jednym z pierwszych utworów, które od razu mi się spodobały, był "We’re In Love". Tutejsza brzdąkająca gitara bardzo mi się podoba, (takie "rim pim pim pim pim pim"), ona rozpoczyna utwór i potem się przewija przez niego. Albo podoba mi się jak śpiewane są wersy na zwrotkach, lub śpiewanie tytułowego "We’re In Love". Melodyczny prosty utwór, co pewnie przez to od razu mi się spodobał, ale nie dało się uciec od tej magicznej gitary.
16. Luxtorpeda - Krew Z Krwi
Z nowym materiałem, nie reimaginowanym, przeszła i Luxtorpeda. I to strzelała nowymi kawałkami chyba jakoś co tydzień. Była "Hydra" i "Antonówka", ale to "Krew Z Krwi" najmocniej zalazło mi za skórę. Te gitary, tekst, tego można słuchać na loopie i się nie znudzi.
17. Tyler Posey - I Don't Even Care About It
Przyjemna nutka z fajną gitarą na początku. Może za często jej nie słuchałam, tylko gdzieś tam przy okazji, jak odtwarzałam którąś z playlist, ale nie było tak, że przełączałam na następną, na przykład, tylko z przyjemnością sobie słuchałam.
18. Skillet - Beyond Incredible
Koło nowego albumu Skillet przeszłam trochę obojętnie. Przesłuchałam i kawałki mi się podobają, ale za często do niego nie wracałam. Jednak jak Spotify na trybie losowym jakiś utwór z niego puścił, no to główka kiwała. Takim utworem jest między innymi "Beyond Incredible".
19. Bloodywood - Dana Dan
Miałam od razu przejść do kolejnego utworu z ich płyty, ale stwierdziłam, że "Dana Dan" zasługuje na love and appreciation. Świetny kawałek. Bardzo lubię, jak grają tutaj te indiańskie bębny. Lubię tą agresywność w innych instrumentach, czy w wokalu. Podoba mi się melodia, gdy zaczyna się bridge, oraz podczas dalszego jego trwania. Ja na początku musiałam ten kawałek kilka razy posłuchać, żeby się do niego przyzwyczaić, no bo to naprawdę mocne jest i moja głowa czasem musi do takich utworów przyzwyczaić, ale jak to nastąpiło, no to człowiek cieszy się dźwiękami.
20. Karaś/Rogucki - Zapasowy Tlen
Przyjemne dźwięki gitar, elektroniczne, delikatne dźwięki, brzmienie wokalu, czy ogólnie całość, to niesamowity klimat. Muzyka od Karaś/Rogucki jest powiewem świeżości i pewnie jeszcze nie raz stworzą coś świetnego i niesamowitego. (Spoiler alert, jako, że ja pisząca ten tekst tu na blogu jestem trochę z przyszłości, to wiem, że miałam rację).
Jednak pisanie tego samego dwa razy pod rząd nie było dobrym pomysłem 😅. Pod koniec robienia tej playlisty czułam się bezmózga 😆. Ale przynajmniej w międzyczasie zrobiłam małe notatki, żeby się nie pogubić przy tworzeniu kolejnej playlisty. Prawie cieszyłam się, że już nadrobiłam muzykę i playlisty, ale kończy się sierpień, nadchodzą premiery i już widzę, że ta wizja przemija 😂.
Nadchodzące dwa tygodnie będą very busy, więc akurat ta playlista to taki as z rękawa 😅😌 i dobry początek, żeby zacząć te dwa tygodnie 😂. Na boku coś tam pewnie będę próbować coś tam pisać (szczególnie, gdy pogoda nie będzie mi sprzyjać i nie skoszę trawy ani nie umyję auta), bo pisać to mam o czy, ale czasem ciężko z koncentracją, składaniem zdań i posiadaniem czasu.