wtorek, 11 maja 2021

Oglądam to jeszcze raz. | The Divergent Series

Z uwagi na to, że dawno nie oglądałam żadnego filmu, bo telewizji nie oglądam, kina zamknięte, a ja zanim wezmę się za oglądanie, no to się trochę schodzi, no to zaczęłam planować oglądanie filmów. Bo tak, dużo filmów nieobejrzanych, dużo filmów, które chciałabym odświeżyć, no bo dawno nie oglądałam, do tego jeszcze seriale. Dodatkowo wszystko oglądam po angielsku, bo odzwyczaiłam się od napisów, a lektora nie znoszę, wiec w przypadku filmów, które już kiedyś wcześniej oglądałam z lektorem, będzie fajnie obejrzeć w oryginalnej wersji językowej. Do tej pory udało mi się obejrzeć "Baby Driver", "Enola Holmes" i trzy filmy z serii "Divergent". A że ja jestem profesjonalna blogerka, to o niektórych postanowiłam sobie popisać. I jak już się powoli, bardzo powoli wygrzebałam z rzeczy, o których chciałam napisać, to i przyszedł czas na ten wpis. 

Ogólnie serię wpisów "Oglądam to jeszcze raz", znaczy mam nadzieję, że to będzie seria, miałam zacząć od czegoś innego, ale naszła mnie ochota na trzy filmy "Divergent" no to nie zmarnowałam tej ochoty i obejrzałam. Ja często niestety mam tak, że jak coś sobie zaplanuje, na przykład takie obejrzenie filmu, ale przed tym najdzie mnie ochota na co innego, na inny film, i zamiast obejrzeć ten na którego mam ochotę, to ja nie oglądam, no bo co innego zaplanowałam i kurczowo się tego trzymam. Wynikiem tego jest to, że albo obejrzę ten zaplanowany bez większej satysfakcji, a dopiero potem ten film co miałam na niego ochotę, albo w końcu nie obejrzę żadnego. I tak jest ze wszystkim. Ale na szczęście powoli z tego wychodzę. 

Swego czasu, gdy filmy z serii "Niezgodna" (ale jak można było zauważyć, wolę angielski tytuł) były popularne. Wtedy też był sezon, że tak powiem, na takie przyszłościowe, postapokaliptyczne filmy i były tytuły jak "Więzień Labiryntu", czy  "Igrzyska Śmierci". Pamiętam dużo tego było i był szał na to. No i ja zostałam wciągnięta, choć na początku "Więźnia Labiryntu" omijałam, a "Igrzysk Śmierci" obejrzałam tylko pierwszą część, a na którychś filmach z serii "Divergent" byłam w kinie, ale na których konkretnie, nie pamiętam. Swoją drogą póki nie obejrzałam ponownie tych trzech filmów, to myślałam, że trzeciego filmu nie widziałam, ale jak już obejrzałam, to brzmiał mi znajomo, tylko jakieś pojedyncze rzeczy kojarzyłam, a tak to podczas oglądania niczego nie pamiętałam. Dwa pierwsze filmy na pewno widziałam, ale z tym trzecim, to nie pamiętam jak to było. Jedynie mi świta, że w tamtym czasie, gdy miał wyjść ten trzeci, albo być może czwarty film, to któryś miał problemy. Jeżeli to była sytuacja z trzecim filmem, to on był opóźniony z premierą i właśnie nie pamiętam czy poszłam na niego do kina, czy nie, a jeżeli to miało być coś z czwartym filmem, który miał powstać, ale ostatecznie nie powstał. Taki mętlik w głowie mi powstał. Wiem na pewno, że ile filmów nie obejrzałam, to mi się one wtedy podobały, a nawet jarałam się nimi. Bardzo podobała mi się główna bohaterka, szczególnie w pierwszym filmie, jak ona tam trenuje i tak dalej, jak ona zaczyna film i jak kończy. Zmienia się w twardą babkę. Ogólnie podobał mi się tamten świat, ten podział na frakcje. Przed obejrzeniem tych filmów, jak i przed obejrzeniem innych filmów, które sobie zaplanowałam, byłam ciekawa, czy po tak długim czasie nadal będą mi się podobać. No i miałam pierwszą możliwość się przekonać. 

Ostatnio próbuję wdrożyć w użytek też inny plan, że w weekendy będę sobie odpoczywać i to będzie taki czas dla siebie, gdzie obejrzę jakiś film, serial, lub poczytam książkę. Dlatego filmy z serii "Divergent" rozłożyłam sobie na trzy dni, od piątku do niedzieli. Fajnie było mieć z góry zaplanowane wieczory. Ja w planowanie jestem słaba, więc to było jakieś ułatwienie. 




Oglądając pierwszy film, "Divergent", poczułam taką trochę nostalgię. Przypomniało mi się jak będąc młodszą oglądałam go z zaciekawieniem, a potem ekscytowałam  się nim. Nie pamiętam, czy ten film oglądałam w telewizji, czy w kinie, a jeżeli w kinie, to czy potem oglądałam go jeszcze raz, ale wiem iż tak, czy tak, to i tak nie pamiętam tego filmu. Od 2014 roku minęło, więc oglądałam go na nowo z nowymi wrażeniami. 

Tak więc trafiamy do futurystycznego świata, gdzie społeczeństwo podzielone jest na frakcje, bo według niektórych jest to najlepsze rozwiązanie, by to społeczeństwo działało najlepiej. Nastolatkowie muszą wybrać którąś z frakcji, tą w której są razem z rodziną, lub którąś z pozostałych. Przydzielenie do frakcji mają pomagać testy, a jeżeli ktoś nie pasuje do żadnej grupy, jest niezgodny i ma przechlapane. Jak można się domyśleć, główna bohaterka, Beatrice, jest Niezgodna. Kobieta będąca przy teście dziewczyny, powiedziała, by nikomu nie mówiła o wyniku tego testu. I tak zrobiła, ale frakcję trzeba było wybrać. Jej brat, Caleb, nie miał większego problemu, wybrał naukowców, nie pamiętam jak te frakcje się nazywały. Zaś Beatrice bardzo spodobała się frakcja wojowników, nazwijmy to, co było widać w scenie, gdy czekała w kolejce na test i z zaciekawieniem oraz fascynacją patrzyła na tą grupę, kiedy to dość efektownie przybyli. No mnie też sobą zainteresowali, więc nie dziwię się, dlaczego właśnie do nich Beatrice się przyłączyła, czym niektórych mocno zaskoczyła.


Na początku były małe próby, kiedy to nowi w grupie mieli pokazać swój charakter, że oni tam pasuję. Przybycie do miejsca, gdzie wojownicy są osiedleni, dla nowych traktowane było jako nowy początek, dlatego kazano wybrać im nowe imię. Beatrice została po prostu przy Tris. Zaś jej początki w treningach nie były najlepsze. Ale oczywiście sama nie była, bo między innymi jej koleżanka Christina nie dawała sobie rady. Rzecz jasna znalazł się osobnik, taki Peter, który docinał tym co sobie gorzej radzą. Główna bohaterka, jak i inni zostają zmobilizowani do poprawy i do dalszego działania tym, że zostaną wyrzuceni z frakcji i będą bezfrakcyjni. No i Tris wzięła się do roboty. W międzyczasie zaprzyjaźnia się, że tak powiem, z Four, który był tam jednym z tych ważniejszych we frakcji. Ale przyszedł czas na taki ostateczny test, taki jak mieli na początku. Podejrzewam iż prawdopodobnie mogło mieć tą jakąś nazwę, ale nie pamiętam. Test próbny wpierw został przeprowadzony i Tris była nadzorowana przez Four. Wydałoby się, że dziewczyna jest niezgodna, ale okazało się, iż chłop też jest niezgodny i pomaga jej przechytrzyć mechanizmy testu. Tris musi myśleć jak ci zgodni. Potem mają ten właściwy test, przeprowadzony na oczach pani (chyba) prezydent, w każdym razie kiś ważnym i tam paru innych. Tris udaje się przechytrzyć ważniaków, ale wkrótce okazuje się, że ta pani prezydent, czy ktoś tam, i reszta ważniaków, chce podać frakcji wojowników jakąś substancję, po której osoby będą podatne na manipulację. Po prostu ważniaki mogli nimi sterować. Tylko ta substancja nie działa na niezgodnych. I Tris była cały czas świadoma, kiedy cała frakcja została wysłana, by zabiła inną frakcję, tą najbiedniejszą, gdzie na początku była sama Tris i jej rodzina. Dziewczyna się wyłamuje, by ratować swoją matkę. Razem z nią wyłamał się Four, bo typo chciał go zabić, myśląc, że jest pod wpływem substancji. Ważniaki się oczywiście skapnęli, że coś się dzieje. Rzecz jasna podjęli działania w tym kierunku. Zaś Tris chce uwolnić ludzi z frakcji od substancji, tym samym przerwać zabijanie. Odpowiedni ludzie próbowali ją powstrzymać, ale ostatecznie jej się udało.


Po zakończeniu filmu nie miałam większych odczuć, po prostu mi się podobał, nic więcej. Czyli trochę się pozmieniało od pierwszego obejrzenia. Przyjemnie mi się go oglądało i podobał mi się ten świat, ale nie porwał mnie tak jak za pierwszym razem. Pewnie na młodszą mnie zrobił większe wrażenie. Główna bohaterka nadal mi się podoba. Dobrze, że ta postać nie została napisana w ten sposób, iż od początku umie wszystko, umie w bitkę, umie strzelać i jest nieustraszona. Cieszę się, że tak się nie stało. Podobało mi się właśnie to, jak Tris na początku jest taki słabeuszem, z racji tego że wszystko jest dla niej nowe, nie radzi sobie na przykład z uderzeniem drugiego człowieka. A potem, z czasem, uczy się wszystkiego, trenuje i wyrabia sobie charakter.

Wydawałoby się, że w przedstawionym mieście jest wszystko uporządkowane. Jest podział na frakcje, do których należą przypisane obowiązki. Jednak w trakcie filmu powoli dostrzega się, że jednak ten system nie jest idealny. Teraz przyszło mi do głowy, że w sumie zobaczyłabym życie w mieście i wewnątrz wszystkich frakcji. To by było fajnie zobaczyć jak żyje się w nich, zobaczyć wady, zalety. Myślę, że takie pokazanie społeczności i jak ona funkcjonuje mogłaby pokazać bardziej tamtejszy świat. Podobnie miałam po obejrzeniu trzech filmów z serii "Maze Runner", też miałam taki niedosyt i chciałam poznać ten świat. Jak dobrze się orientuję, "Divergent" też ma swoje książki, że to tak ujmę, ale aż tak mocno nie wciągnął mnie ten świat, żeby po którąś sięgnąć. "Maze Runner" zaintrygował mnie na tyle, że skompletowałam całą serię książek. Po prostu jedne historie wciągają, intrygują i budzą zainteresowanie bardziej, a inne mniej.




W drugim filmie, "Insurgent", główna bohaterka ze swoimi ludźmi znajduje schronienie w leśnym obozie, nazwijmy to tak, ja naprawdę nie przywiązywałam większej uwagi na jakieś takie nazwy, bo skupiałam się bardziej na tym co się dzieje i co bohaterowie mówią. Jak oglądam coś po angielsku, to czasami muszę się bardziej skupić. W tym lesie ludzie zbudowali sobie osadę, żyli jak na wsi. Ich spokój został zakłócony, ponieważ pani Jeanine wysłała tam swoją armię w poszukiwaniu niezgodnych, którzy byli jej potrzebni. Tris razem z Four i bratem Calebem musieli uciekać. Być może udałoby się im to zrobić bez większego echa, ale niejaki Peter postanowił ich wydać i zaczęły się dymy. Zaczęło się strzelanie i badanie ludzi, czy są zgodni, czy niezgodnie. Tris i chłopakom udaje się uciec. Kiedy oni tak biegli i uciekali, to delikatnie śmiałam się, bo Tris i Four byli przyzwyczajeni do wysiłku fizycznego, ale Caleb już nie i on tak się mordował, żeby nadążyć za tamtą dwójką. Do tego robił takie miny, aż całość wyglądała komicznie. 

Trójka trafia do grupy ludzi, która okazuje się grupą bezfrakcyjnych, dowodzoną przez matkę Four, dzięki któremu w ogóle udało im się tam dostać. Jest to coś nowego dla nich, bo ludzie w tej bezfrakcyjnej grupie byli takimi buntownikami, a dotychczas byli przyzwyczajeni, iż ludzie byli podzieleni na frakcje w których żyje się według zasad i ogółem żyli według zasad panujących w mieście. Tu Caleb znowu mnie rozśmieszył, bo wyglądał na przestraszonego dzieciaka, gdy widział tych wszystkich ludzi. Evelyn, matka Four, wyraża skruchę co do przeszłości jej i syna, ale ten kompletnie jej nie ufa. No mnie do końca do siebie nie przekonała, nie brzmiała do końca szczerze i miałam pewne przeczucia co do tej postaci. Evelyn jest przeciwniczką Jeanine, nie podobają się jej rządy tamtej kobiety, więc łatwo się można domyśleć, co stanie się w związku z tym faktem.


Tris dowiaduje się o prawdziwym powodzie, dlaczego Jeanine zaatakowała frakcje do której dziewczyna do niedawna należała, co widzieliśmy pod koniec pierwszego filmu, a potem szukała niezgodnych. Chodzi o tajemnicze pudło (w angielskim było to po prosu 'box'), które zostawili stwórcy bodajże, w każdym razie ci, co to wszystko wymyślili w mieście. Ale do otwarcia tego pudła potrzebni są właśnie niezgodni, więc Jeanine zgarnia sobie takie osoby, które są poddawane dziwnym rzeczom i umierają. I tak szukają tej właściwej osoby, aż w końcu pani Jeanine olśniło, iż to Tris jest kluczem do jej problemu. Dlatego wykorzystuje czipy u niektórych, steruje nimi i takim sposobem wysyła wiadomość do dziewczyny, że chce ją u siebie. Dość brutalną wiadomość bym powiedziała.

Tris z uwagi na to, że obwiniała się o wiele rzeczy, poszła do Jeanine. Dziewczyna nie chce, by ktoś więcej stracił życie. I tym razem to ona została podłączona do dziwnych kabli oraz poddana zabiegowi? badaniu? Coś w tym rodzaju. Co ciekawe, tuż obok Jeanine stal Caleb, który jej asystował, a który wcześniej odłączył się od siostry. No ja byłam tylko jak ten Leonardo DiCaprio wskazujący palcem, znany z memów. To zły chłopak nie był, ale spodziewałam się tego po nim. Zwyczajnie sądził, że to jest słuszne. Też miałam wrażenie, że jest zagubiony, nie do końca wiedział co może być dobre, a co złe i sprawdza to swoimi decyzjami. 


Tris z każdą kolejną sesją odblokowuje progi pudła. Jak dobrze pamiętam, te progi tyczyły się wszystkich frakcji i na etapie danej frakcji trzeba było myśleć jak osoba z tej frakcji. Niezgodni właśnie mają wszystkiego po trochu, w różnych procentach. Jednak każdy kolejny krok dawał się we znaki na zdrowiu dziewczyny. Też widać było, że jej brat patrzący się na jej cierpienie trochę źle się czół z tego powodu. Na tym momencie filmu ciekawa byłam, czy Caleb zmieni zdanie. Do momentu coraz bardziej niemiłych widoków swojej siostry, dawał wrażenie, iż bardzo popiera te działania, nawet wytrzymywał widoki kolejnych zmarłych osób. Mógł przy tym zostać, oraz mógł się z tego wycofać i to mnie ciekawiło, do czego dojdzie. Pewne podpowiedzi był, ale nigdy nie wiadomo, wszystko mogło się wydarzyć. 

Przy ostatnim etapie otwierania pudła zrobiło się niebezpiecznie, że tak powiem. Funkcje życiowe Tris były zagrożone. Zalecano pani Jeanine, by przerwać, ale ona nie, bo przecież są tak blisko. Temu wszystkiemu przyglądał się Caleb, jak zwykle z kamienną twarzą. Serio, mam wrażenie, że miał tylko jeden wyraz twarzy. Przynajmniej w większości czasu. Jeszcze kilka razy było proponowane Jeanine, aby przerwać, bo Tris zbliżała się do końca, że tak to ujmę. I cel został prawie osiągnięty. Ostatni level, po którym można by było otworzyć pudło było bardzo blisko. Tyle że Tris (prawie)umiera. Wszyscy widzą dziewczynę bez tchu. Nawet nie wiem, czy sprawdzali jej tętno na przykład, ale od razu stwierdzili zgon. Zaś Jeanine była like "next please", a do Caleba mówi coś w rodzaju iż w niektórych sytuacjach potrzebne jest poświęcenie. Niezłe słowa otuch po czyjejś stracie bliskiej osoby. 


Oczywiście Tris przeżyła, nikt nie wie jak i nie wie co, ale tak. Natomiast Four razem ze swoimi ludźmi oraz ludźmi matki wpadają do budynku, robią trochę zamieszania. Four odnajduje Tris, która chce dokończyć, to co zaczęła Jeanine. Uważa, że informacje w tajemniczym pudle mogą być ważne. Dokonuje tego i okazuje się, iż miasto to w sumie eksperymentem a niezgodni nie są groźni, tylko wręcz przeciwnie, nawet ważni. Jeanine chce pudło zniszczyć, chce ukryć wiadomość od stwórców, która kłóci się z jej przekonaniami. 

Ostatecznie Tris zabiera pudło. Evelyn ze swoimi ludźmi przejmuje miejscówkę Jeanine i ją zabija, czego z resztą obiecała swojemu synowi nie robić, to tak co do ufanie tej postaci. Dodatkowo zgarniają wszystkich, którzy współpracowali z Jeanine. Wiadomość od stwórców została wysłana na całe miasto, żeby ludzie mogli poznać prawdę. I poczuli chyba wolność, bo powychodzili na "ulicę", sugerując iż wyjdą z miasta. 

Podczas oglądania tego filmu odebrałam najwięcej bodźców. Na pewno więcej niż przy pierwszym. Przez większość czasu trzymał w napięciu, niektóre rzeczy mnie intrygowały, na przykład czy Evelyn mówi prawdę i zrobi tak jak twierdziła. W momencie gdy Caleb poszedł w swoją stronę, to zasiało u mnie podejrzenia, a potem gdy już pracował koło Jeanine miałam nadzieję, że jak będzie trzeba, to się ogarnie, zobaczy co dobre co złe. Zaś postacią denerwującą mnie za każdym razem, gdy się pojawiała, była postać Petera. On stal tam gdzie było mu wygodnie, tam gdzie będzie miał korzyści. Po prostu dwulicowy łachman. Same przeżycia Tris podczas prób otwarcia pudła było dawką emocji. Momentami było mi jej naprawdę szkoda. Plus cały czas powracały nieprzyjemne wspomnienia, które ją dręczyły. Niektóre z nich były typowe dla głównego bohatera wydarzenia, jak obwinianie się za śmierć osoby, na którą nie do końca miała wpływ. Zaś przy wiadomości to się lekko zszokowałam. Nie pamiętam dokładnie, ale moje prześwity w pamięci mówią mi, iż po pierwszym seansie "Insurgent" nie miałam aż tyle wrażeń. Chyba nawet na tamten moment średnio mi się podobał, miałam mieszane odczucia co do niego, a teraz jest wręcz przeciwnie, bardzo mi się podobał. 




W "Allegiant" okazuje się, że Evelyn, która przejęła władzę, razem ze swoimi ludźmi rozpoczyna egzekucje na ludziach pracujących z Jeanine. Tris postanawia się stamtąd wynosić. Four podstępem odbija Caleba z jednej z cel. W zasadzie nikt o to go nie prosił, zrobił to sam z siebie, dla Tris. 

Tak więc Tris ze swoją ekipą, niestety Peter też się zahaczył, ucieka z miasta. Przemierzają kawałek za pokonanym murem i odkrywają zniszczony świat. Przemierzając czerwone ziemie znajdują ich ludzie Evelyn i muszą uciekać. W pewnym momencie otwiera się brama jakiejś niewidocznej ściany. To wyglądało jakby miasto i kawałek poza nim były pod jakąś kopułą. Po drugiej stronie tej bramy na Tris i resztę czekał tajemniczy komitet powitalny, który zawija ich do obiektu zwanego jako biuro Genetic Welfare. Po angielsku, nie wiem jak po polsku. 

Tris zostaje zaprowadzona do dyrektora tego biura, Davida. Od niego dowiaduje się, iż obserwuje całe miast, wie co tam się dzieje, tym samym zna dziewczynę na wylot. Biuro uważa dziewczynę za cud, bo jest "czysta", zaś inni, jak Four i Caleb są "uszkodzeni". David daje Tris urządzenie, dzięki któremu widzi wspomnienia jej matki, która została uratowana, a później pracowała z Davidem nad stworzeniem systemu frakcji. 

Four zostaje zaprowadzony do tych co zajmują się bronią i strzelaniem. Uczą go tam posługiwania się dronami wykorzystywanych podczas walki. Caleb i Peter przydzieleni są na stanowiska, gdzie obserwuje się to, co się dzieje w mieście. I właśnie Caleb, który zafascynowany otaczającą go technologią, widzi spotkanie drużyny Evelyn i drużyny Johanny. Nazywającej siebie Wiernymi. Obie przywódczynie są gotowe do wojny, którą rozpoczyna Edgar, człowiek Evelyn, zabijając jedną osobę z przeciwnej drużyny. 


Gdy Four idzie na swoją pierwszą akcję, gdzie razem z innymi ma ratować dzieci. Szybko odkrywa iż to wcale nie jest ratowanie, tylko porywanie, by biuro miało w przyszłości ludzi. Mężczyzna mówi Tris o swoich wątpliwościach co do tego całego biura i jego działań, ale dziewczyna chce współpracować z Davidem. Ale wkrótce i ona przekonuje się, że David nie jest taki dobry, jak cały czas próbował siebie przedstawić. I to właśnie on wysyła Petera do miasta, by dostarczył on Evelyn pewien gaz. A że Peter to naczelny lizodup, to z miłą chęcią to zrobił i zasugerował użycie tego gazu na Wiernych, a tym bardziej po jego przetestowaniu, kiedy osoba poddana działaniom tego gazu traci wspomnienia i nie ma pojęcia kim jest. Jednak Evelyn nie wie, że to zadziała nie tylko na wiernych, alei na całe miasto, w tym i ją. 

David próbował się pozbyć się Four, bo widział w nim zagrożenie, ale mu to nie wyszło do końca tak jak chciał. Zaś Tris razem z Calebem i Christiną pędzą do miasta, by zapobiec złym rzeczom. Trochę musieli się namęczyć. Caleb się zrehabilitował, bo pomógł przy powstrzymaniu gazu. David próbował im przeszkodzić, bo nadal mógł ich obserwować. Ale to też mu nie wyszło. Tris odcięła miasto od tamtego całego biura, żeby ludzie swobodnie sobie żyli, już bez frakcji i niczego takiego. Wydaję się, że mieszkańcy będą mieli spokój, ale końcówka sugeruje iż nie do końca. A najzabawniejszym aspektem było to, jak Peter na końcu próbuje dostać się na stronę Davida, ale mu nie wychodzi. 

Trzeci film był najsłabszym z trójcy. Na początku coś się działo, potem resident sleeper i na końcu coś się dzieje. Zły nie był, bo też mimo braku jakichś wybuchów i innych takich, to gdzieś tam ciekawiły mnie niektóre rzeczy oraz to jak się różne wątki potoczą. Jednak te sceny stonowane powinny być przełamywane czymś bardziej dynamicznym. Nie tylko na początku i na końcu. Koniec ostatniej sceny mnie zszokował i zostawił kilka pytać, choć nie na tyle, by sięgnąć po książki n podstawi których powstała filmowa seria. 




Z trzech filmów najlepiej podobała mi się druga część, a najmniej trzecia. A jak te wrażenia mają się to tych sprzed paru lat? Na pewno zmienił się ranking, wtedy najbardziej podobał mi się pierwszy film, drugiego nie do końca rozumiałam, prawdopodobnie przez te symulacje, przez które przechodziła Tris. Wtedy rzeczywistość mieszała się fikcją tych symulacji. No a trzeci to nie zrobił na mnie wrażenia. Nawet chyba mnie zawiódł, bo ja się wtedy niepotrzebnie ekscytowałam przed premierą, że na pewno będzie to dobry film. 

Na pewno na młodszą mnie zrobiły te filmy większe wrażenie niż teraz. Mimo różnego stopnia podobania się tych filmów, to one w jakiś sposób fascynowały mnie. Teraz jestem trochę starsza, trochę filmów obejrzałam i też zmieniło się to co mi się podoba i tego typu rzeczy. Wiadomo, z czasem człowiek się zmienia, a razem z nim rzeczy, które mu się podobają oraz rzeczy wywołujące różne bodźce. 

To było bardzo ciekawe obejrzeć film, który widziało się dłuższy kawałek czasu temu. To było tak dawno, że tych filmów nie pamiętałam i jak teraz je oglądałam, to ze świeżą głową, jakbym ich nigdy nie widziała. Nie wiem, czy kiedyś wrócę do "Divergent series", ale jest wysokie prawdopodobieństwo, że nie.

W końcu udało mi się ogarnąć ten wpis. Miałam zastój weny podczas jego pisania. Fragment napisałam 7 kwietnia, jak podaje ostatnia modyfikacja, a dużo wcześniej pisałam ten wpis na papierze. A filmy jeszcze wcześniej obejrzałam. Więc trochę to trwało, a miałam to sprawnie załatwić 😆. A na horyzoncie mam jeszcze jedną rozpoczętą robotę do skończenia, więc przydałoby się wziąć się w garść i do pracy 😂. Chyba, że znowu spotkam zastój weny.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz