wtorek, 8 marca 2016

Wywiad z PETE WENTZ

Wywiad dla The Red Bulletin przeprowadził Florian Obkircher.
Zdjęcie wykonał Miguel Starcevich

THE RED BULLETIN: Większość ludzi zna Pete Wentza jako pewną siebie gwiazdę rocka, która sprzedała 7 milionów płyt swojego zespołu Fall Out Boy. Jednak w przeciwieństwie do swoich rówieśników, nie śpiewasz o swoim ekstrawaganckim stylu życia. Zamiast tego, dajesz głos wyrzutkom.
PETE WENTZ: To dla mnie ważne, ponieważ sam czułem się nieco jak wyrzutek w szkole średniej. Grałem w drużynie piłki nożnej i jednocześnie słuchałem punk rocka i miałam dziwne, kolorowe włosy. Nie wiedziałem kim byłem i bałem się, że nie będę pasował do reszty.

TRB: Jak sobie z tym poradziłeś?
PW: Album Green Day ‘Dookie’ był dla mnie bardzo ważny. Dzięki niemu pomyślałem, że może to i dobrze być innym. Minuta, w której zaczynasz akceptować siebie i mówisz ‘Dla tych ludzi jestem outsiderem, ale czuje się z tym dobrze’, życie staje się od razu prostsze.

TRB: Dzisiaj przekazujesz to pozytywne przesłanie dzieciakom. Jaki był najlepszy komplement jaki kiedykolwiek dostałeś od fana?
PW: Nie jestem terapeutą - prawdopodobnie nie jestem nawet odpowiednią osobą do dawania rad. Ale sam wiele przeszedłem w przeszłości, więc kiedy ktoś mówi mi, że nasze piosenki pomogły mu pozbierać się po rozstaniu lub że nasza muzyka uratowała mu życie, takiego rodzaju interakcje z ludźmi są dla mnie prawdziwym rozliczeniem z mojej pracy. 

TRB: Jak reagujesz, gdy ktoś mówi, że zawdzięcza Ci swoje życie?
PW: Schlebia mi to. Ale w takiej sytuacji niezbędnym jest, by pomóc ludziom uświadomić, że to nie my, a oni sami są tymi, którzy ocalili swoje życie. Nasze piosenki mogą dodać im odwagi. Nie zapomnij, że jesteś koktajlem. My jesteśmy tylko wisienką na szczycie.

TRB: Co masz na myśli?
PW: Cały czas musisz podejmować decyzje dla siebie lub przeciwko sobie. To może być cokolwiek, jak, czy pośpię jeszcze dodatkowe 10 minut czy pora wstać. Naszymi piosenkami staramy się zachęcić ludzi do podejmowania decyzji najlepszych dla nich, decyzji które im pomogą. Ale ostatecznie to oni sami decydują, którą drogą pójdą, nie my.

TRB: O co chodzi z tą filozofią podejmowania decyzji?
PW: Opiera się ona na tej przypowieści o rdzennych mieszkańcach Ameryki poruszonej w filmie Kraina Jutra. W każdym z nas są dwa walczące ze sobą wilki. Jeden z nich stoi za rozpaczą, smutkiem, egoizmem, a drugi odpowiada za pozytywne cechy. W opowieści ktoś pyta, który z nich zwycięża. Odpowiedź brzmi - ten którego karmisz. Musisz dołożyć wszelkich starań, by zasilić tę dobrą stronę, to właśnie oznacza ‘podejmowanie decyzji dla siebie’. Twoja możliwość rozwoju i bycia szczęśliwą osobą będzie stawać się coraz większa poprzez współczucie i empatię, którą oddasz temu światu. 
TRB: Co robisz, kiedy czujesz, że negatywny wilk przejmuje kontrolę?
PW: Mam dwójkę dzieci i przebywanie z nimi jest jak środek uspokajający. Śmiech rocznego dziecka jest najzabawniejszą rzeczą na świecie. To zmienia mój nastrój.


TRB: Twoja kariera jest klasycznym przykładem na to jak z wyrzutka stać się gwiazdą rocka. Jaki jest sekret Twojego sukcesu?
PW: Ważna jest wytrwałość. Mój tata zawsze powtarzał ‘Włóż w to cały swój wysiłek’. Musisz tylko przetrwać ciężki okres - to jest najtrudniejsze. Zawsze inspirowała mnie historia Michaela Jordana. Początkowo w szkole średniej nie dostał się do drużyny koszykarskiej. Wyobraźcie sobie, gdyby nie spróbował ponownie rok później, nie mielibyśmy tak świetnego koszykarza! To nieco zwariowane. 

TRB: Czy Fall Out Boy doświadczało niepowodzeń na początku kariery?
PW: Owszem. Jeździliśmy w trasy koncertowe po kraju małą furgonetką. Zazwyczaj niewiele osób przychodziło na nasze koncerty, więc musieliśmy je odwoływać. Wtedy nikt nam nie mówił, że jesteśmy wyjątkowi. Byliśmy tylko tym punk rockowym zespołem ze środkowego zachodu. Ale wierzyliśmy w siebie i nie przestawaliśmy robić tego co kochamy.

TRB: Jak udało Ci się pozostać optymistą?

PW: Myślę, że ustalenie jasnych, ambitnych celów mogło pomóc. Zawsze chciałem żeby mój zespół był największym zespołem na tej planecie. Nie jesteśmy blisko, przed nami wciąż daleka droga, ale to właśnie zawsze nas napędzało.

Wywiad dla The Red Bulletin przeprowadził Florian Obkircher.Zdjęcie wykonał Miguel Starcevich.THE RED BULLETIN: Większość ludzi zna Pete Wentza jako pewną siebie gwiazdę rocka, która sprzedała 7 milionów płyt swojego zespołu Fall Out Boy. Jednak w przeciwieństwie do swoich rówieśników, nie śpiewasz o swoim ekstrawaganckim stylu życia. Zamiast tego, dajesz głos wyrzutkom.PETE WENTZ: To dla mnie ważne, ponieważ sam czułem się nieco jak wyrzutek w szkole średniej. Grałem w drużynie piłki nożnej i jednocześnie słuchałem punk rocka i miałam dziwne, kolorowe włosy. Nie wiedziałem kim byłem i bałem się, że nie będę pasował do reszty.TRB: Jak sobie z tym poradziłeś?PW: Album Green Day ‘Dookie’ był dla mnie bardzo ważny. Dzięki niemu pomyślałem, że może to i dobrze być innym. Minuta, w której zaczynasz akceptować siebie i mówisz ‘Dla tych ludzi jestem outsiderem, ale czuje się z tym dobrze’, życie staje się od razu prostsze.TRB: Dzisiaj przekazujesz to pozytywne przesłanie dzieciakom. Jaki był najlepszy komplement jaki kiedykolwiek dostałeś od fana?PW: Nie jestem terapeutą - prawdopodobnie nie jestem nawet odpowiednią osobą do dawania rad. Ale sam wiele przeszedłem w przeszłości, więc kiedy ktoś mówi mi, że nasze piosenki pomogły mu pozbierać się po rozstaniu lub że nasza muzyka uratowała mu życie, takiego rodzaju interakcje z ludźmi są dla mnie prawdziwym rozliczeniem z mojej pracy. TRB: Jak reagujesz, gdy ktoś mówi, że zawdzięcza Ci swoje życie?PW: Schlebia mi to. Ale w takiej sytuacji niezbędnym jest, by pomóc ludziom uświadomić, że to nie my, a oni sami są tymi, którzy ocalili swoje życie. Nasze piosenki mogą dodać im odwagi. Nie zapomnij, że jesteś koktajlem. My jesteśmy tylko wisienką na szczycie.TRB: Co masz na myśli?PW: Cały czas musisz podejmować decyzje dla siebie lub przeciwko sobie. To może być cokolwiek, jak, czy pośpię jeszcze dodatkowe 10 minut czy pora wstać. Naszymi piosenkami staramy się zachęcić ludzi do podejmowania decyzji najlepszych dla nich, decyzji które im pomogą. Ale ostatecznie to oni sami decydują, którą drogą pójdą, nie my.TRB: O co chodzi z tą filozofią podejmowania decyzji?PW: Opiera się ona na tej przypowieści o rdzennych mieszkańcach Ameryki poruszonej w filmie Kraina Jutra. W każdym z nas są dwa walczące ze sobą wilki. Jeden z nich stoi za rozpaczą, smutkiem, egoizmem, a drugi odpowiada za pozytywne cechy. W opowieści ktoś pyta, który z nich zwycięża. Odpowiedź brzmi - ten którego karmisz. Musisz dołożyć wszelkich starań, by zasilić tę dobrą stronę, to właśnie oznacza ‘podejmowanie decyzji dla siebie’. Twoja możliwość rozwoju i bycia szczęśliwą osobą będzie stawać się coraz większa poprzez współczucie i empatię, którą oddasz temu światu. TRB: Co robisz, kiedy czujesz, że negatywny wilk przejmuje kontrolę?PW: Mam dwójkę dzieci i przebywanie z nimi jest jak środek uspokajający. Śmiech rocznego dziecka jest najzabawniejszą rzeczą na świecie. To zmienia mój nastrój.TRB: Twoja kariera jest klasycznym przykładem na to jak z wyrzutka stać się gwiazdą rocka. Jaki jest sekret Twojego sukcesu?PW: Ważna jest wytrwałość. Mój tata zawsze powtarzał ‘Włóż w to cały swój wysiłek’. Musisz tylko przetrwać ciężki okres - to jest najtrudniejsze. Zawsze inspirowała mnie historia Michaela Jordana. Początkowo w szkole średniej nie dostał się do drużyny koszykarskiej. Wyobraźcie sobie, gdyby nie spróbował ponownie rok później, nie mielibyśmy tak świetnego koszykarza! To nieco zwariowane. TRB: Czy Fall Out Boy doświadczało niepowodzeń na początku kariery?PW: Owszem. Jeździliśmy w trasy koncertowe po kraju małą furgonetką. Zazwyczaj niewiele osób przychodziło na nasze koncerty, więc musieliśmy je odwoływać. Wtedy nikt nam nie mówił, że jesteśmy wyjątkowi. Byliśmy tylko tym punk rockowym zespołem ze środkowego zachodu. Ale wierzyliśmy w siebie i nie przestawaliśmy robić tego co kochamy.TRB: Jak udało Ci się pozostać optymistą?PW: Myślę, że ustalenie jasnych, ambitnych celów mogło pomóc. Zawsze chciałem żeby mój zespół był największym zespołem na tej planecie. Nie jesteśmy blisko, przed nami wciąż daleka droga, ale to właśnie zawsze nas napędzało.


Źródło: FallOutBoy.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz