piątek, 14 sierpnia 2020

Żniwa.

Sierpień najbardziej kojarzony jest z lata, ciepła, wakacjami, jak się zdarzy cud to z upałami (wiadomo jak jest z tym w Polsce), oraz ze żniwami właśnie. 

Ponieważ w sąsiedztwie mam pole, gdzie sobie rosło zboże, wpadłam na pomysł, żeby w jakichś różnych odstępach czasu zacząć robić zdjęcia temu polu, żeby uchwycić jak sobie to zboże rośnie. I ja się tym trochę zafascynowałam, jak to z początku najlepiej było widać, jak szybko rośnie. Już po piętnastu dniach od zrobienia pierwszego zdjęcia widać było zazielenienie w ziemi. Ogólnie robiąc jakieś kolejne zdjęcie kontrolne, tak bardziej po dłuższym czasie, to widziałam ten postęp rośnięcia. Bo jak robiłam codziennie, czy co dwa trzy dni, to nie we wszystkich przypadkach było widać. 


Proces rośnięcia zboża na przełomie czasu, od kwietnia do sierpnia.






















Przyszedł czas żniw. 

Niedawno, siedzę sobie normalnie, jak zawsze, a tu patrzę i kombajn widzę na polu. Było to normalne, bo już nadszedł czas, ale facet co dzierżawi tu dwa pola ma tendencje do spóźniania, raz mu tu zborze przerosło. Tata miał z niego ubaw. Wyraźnie się na błędach uczy.

W każdym razie, ja jako dziwna osoba, zaczęłam robić zdjęcia, z pozycji ninja, żeby mnie nie widzieli. No ludzie są różni, jakby zobaczyli, że robię im zdjęcia (a raczej nie im konkretnie, tylko na przykład kombajnowi, ale w kombajnie jest kombajnista, więc mógłby pomyśleć, ze to jemu robię zdjęcia 😆), to by przyszli mi do domu i może policje wezwali czy coś 😂. Pomyślałam, że robiąc sobie foty może trochę poćwiczę z tym ustawieniem ręcznym ostrości, co raz mi się udaje, a raz nie koniecznie. 

Robiąc zdjęcia, na przemian z wycieraniem kurzu z biurka (wiadomo, jako ninja trzeba było czekać na odpowiedni moment do zdobienia zdjęcia, a podczas czekania nie marnować czasu 😛) powoli roznosił się zapach koszonego. I wtedy poczułam zapach dzieciństwa.










Zapach koszonego zboża to zapach żniw i które pamiętam z dzieciństwa, co automatycznie kojarzy się z wakacjami. Jako osoba wychowująca się na wsi, miałam styczność właśnie ze zbiorami zbóż. Tata do czasu póki nie oddał w dzierżawę swojego pola właśnie uprawiał go i za dzieciaka chodziło się, popatrzeć na kombajny jak sobie jeżdżą i koszą, czasami do takiego kombajnu można było sobie wsiąść i pojeździć w kabinie. Pamiętam jak taki jeden pan, co zawsze kosił tacie pole, a który jest chyba największym gospodarzem we wsi, kupił sobie nowy kombajn i właśnie tata mi załatwił przejażdżkę, a tam, w kabinie, cicho, klimatyzacja, radyjko sobie gra. Ja wiedziałam, że to nowy sprzęt, ale tego się nie spodziewałam. Takie rzeczy mi się nie kojarzyły ze sprzętem rolniczym. No ale technologia leci do przodu. Ja wtedy byłam tym zafascynowana mocno fest. 

Jeździło się w traktorze koło taty, na przyczepie ze zbożem. Jak się kumplowałam z kuzynką, póki się nie wyprowadziła i do niech chodziłam, to z nią jeździłyśmy z jej tatą i resztą ekipy, po jakieś belki, słomę, siano, czy nawet kukurydzę. Fajnie się wtedy czas spędzało. Ja jak tam do tej kuzynki poszłam, to cały dzień mogło mnie nie być, aż mama się denerwowała, że mnie w domu nie ma i że za często tam przebywam. No, a teraz wychodzę bardzo, bardzo rzadko. Tak się sprawy obróciły.

Pamiętam też, że trzeba było ręcznie rozładować tę przyczepę jęczmienia, co se tata zasiał, i jak nie pomyliłam faktów, to jęczmień jest cholernie gryzący. Skóra świędziała.

I jak tu w sąsiedztwie kosili, to tak już po jakimś czasie, gdy unosił się ten zapach, który lubię z resztą, tak mnie natchnęło, że to jest ten znajomy zapach z dzieciństwa i praktycznie od razu mi się te wszystkie wspomnienia w głowie załączyły, jak się jeździło w pole z tatą, do taty i czekało się na kombajn, aż w końcu można było podziwiać kombajn z bliska gdy przyjechał. No czasami trzeba było się oczekać, bo tata nie był jedyny w kolejce, plus kombajnista miał swoje ziemie, których do tej pory ma dużo. 

Jako ciekawostkę dodam, że teraz zamiast jeździć koło taty w kabinie, jeżdżę tym traktorem. Robimy z tatą grządki na posadzenie ziemniaków w wiosnę. 















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz