niedziela, 22 maja 2022

Powiew świeżości w superbohaterskim świecie. | "Eternals"

Po zobaczeniu traileru do filmu "Eternals", trochę nie poczułam, że to produkcja Marvela. A to dlatego, że to co zobaczyłam, było kompletnie odmienne od tego, co widziałam do tej pory. Początkowo miałam mieszane odczucia, właśnie przez tą inność, ale po obejrzeniu jeszcze raz tego traileru, a potem, drugiego traileru, gdy się pojawił, to pomyślałam sobie, no to może być ciekawe, dobre. No i udało się wybrać do kina.


Wraz z początkiem filmu, widzimy początek świata. Tylko po Marvelowsku. I to mi się bardzo podobało. To dało taką otoczkę, że wkracza się do tego świata. Dzięki temu można było poczuć, że to Marvelowskie. Widzimy poszczególne wydarzenia z historii, a w nich grupę Eternals, nieśmiertelnych istot, którzy zostali zesłani na ziemię, by bronić ludzi przez stworzeniami, zwanymi Deviantami i żyli oni normalnie między ludźmi, tym samym widzieli, jak społeczeństwo się rozwija na przestrzeni wieków. Niektórzy chcieli się wtrącić, by ludzkość się szybciej rozwijała, ale nie wolno im było wtrącać się do życia ludzi.

Gdy przenosimy się do współczesności, śledzimy Sersi i towarzyszącą jej Sprite. Swoją drogą imię tej drugiej początkowo mnie bawiło, a co najmniej widziałam ten napój Sprite przed oczami, gdy wymawiane było jej imię (ale polubiłam tą postać). Od bardzo długiego czasu nie było Deviantów, a nasi Eternalsi zajęli się życiem, jak zwykły człowiek, dlatego Sersi pracuje w muzeum, a co z resztą to nie wiadomo (na tamten moment), bo dawno się nie widzieli, od ostatnich Deviantów.

Tylko że, nieoczekiwanie pojawiają się ci Devianci. Sersi i Sprite starały się z nimi poradzić, ale w samą porę zjawił się Ikaris i Deviantów pozamiatał. Gdy trójka Eternalsów rozmawia o przebudzeniu Deviantów, domyślają się, że coś się dzieje i postanawiają pozbierać resztę i zająć się tą sprawą.


Kiedy Eternalsi zbierają Eternalsów, widzimy, iż oni faktycznie żyją sobie, jak normalni ludzie i możemy zobaczyć te życia. Niechętnie wracali oni do roli, do której zostali stworzeni. Thena miała (swego rodzaju) problemy zdrowotne, Phatos miał swoją rodzinę, a Druig nie zgadzał się z zasadami na nich nałożonych (choć w sumie nie tylko on). 

Kompletnie nie dziwiło mnie podejście takiego Druiga, który mając takie możliwości jakie mieli Eternalsi, poszczególne moce i nieśmiertelność, nie mogli nic więcej zrobić w momencie, gdy ludzie wojowali między sobą. Owszem ratowali ludzi podczas tych wojen, ale to tylko tyle, a przecież mogliby polepszyć życie tych ludzi i przyczynić się do tego, żeby tych wojen w ogóle nie było. Jednak Eternalsi nie mogli wtrącać się w życie ludzi, mieli głównie bronić ich przed Deviantami, a mając takie moce, jakie mieli, a jednocześnie niemoc, by zrobić coś więcej, to frustracja Druiga była zrozumiała. 

Idąc po ostatniego do zebrania do grupy odkrywane są kolejne karty. Z powodu jednej sytuacji jedno z nich przejmuje jakby dowództwo i przy okazji dowiadują się, czego tak naprawdę chce od nich ich stwórca, Arishem. Prawie wszyscy nie zgadzają się z tym, do czego naprawdę byli potrzebni i sprzeciwiają się Arishemowi. Jedno z nich staje się wrogiem dla reszty. Ostatecznie Eternals ratują ludzkość i obyło się bez konsekwencji. Choć po ostatniej scenie, czy oby na pewno? 



Film rozkręca się powoli, ale mimo to, dzięki opowiadającej historii Eternalsów, początkach świata i tak dalej, oglądałam z zainteresowaniem. To dzięki temu, że bohaterowie byli nowi, świeży, nieznani, nigdzie nie widziani i różnią się od tych typowych bohaterów Marvela. Też to nie był taki typowy film superbohaterski. Bohaterowie są stworzone na wzór bogów z mitów, no tak mi się kojarzy. Właśnie fajnie pokazali, jak Eternalsi żyli sobie wśród ludzi, w różnych epokach. Widzimy, jak oni chronią ludzi przed Deviantami, czy ratowali życia, chociażby takiemu dziecku, podczas, gdy wojowali między sobą, a jednocześnie nie mogli zrobić czegoś więcej, bo nie mogli się wtrącać i mieli zostawić ludzkie decyzje w spokoju. Przy tym niektórzy czuli lekki bezsens, bo mimo swoich mocy nie mogą nic zrobić.

Stroje Eternalsów również były czymś oryginalnym, świeżym i nowym, świetnie wyglądały. Mimo, że wszystkie były podobne, to jednak każdy miał swój krój, oraz swój kolor,  i ponownie, kompletnie się różniły od tych strojów reszty superbohaterów Marvela. 

Fajnie też było zobaczyć Angelinę Jolie, czy Salmę Hayek w swoich rolach w tym filmie. Bardzo one mi się podobały w kreacjach postaci, jakie odtwarzały. W postaciach Theny i Ajak wyglądały dla mnie majestatycznie. Widziałam parę filmów Angeliny i świetnie było znowu ją zobaczyć, jako Thena. I choć Salmę widziałam o wiele rzadziej, niż Angelinę, to jakoś mam podobne odczucie. Dobre było jeszcze to, że w grupie Eternals byli różni ludzie, że tak powiem. Mamy Pakistańczyka, który w swojej roli był gwiazdą Bollywood. Mamy postać Phastosa, który jest gejem i ma partnera oraz syna. Jest też Makkari, która jest niesłysząca, tak samo, jak aktorka, która odgrywa tą rolę.



Spotkałam się z opiniami, że fabuła za wolno się rozkręca. Mi to nie przeszkadzało, a nawet pasuje do tego filmu. Chyba większość filmów rozkręca się dość szybko, ale w przypadku "Eternals" by to nie pasowało. Przynajmniej jak dla mnie. Wytłumaczenie stworzenia tych nieśmiertelnych istot trochę zajęło, ale mi się wydaje, że to wytłumaczenie było potrzebne, a zrobienie tego na spokojnie mi kompletnie odpowiadało. Nieśpiesznie rozwijająca się fabuła też pasuje mi do tych głównych bohaterów. 

Całość to powiew świeżości w filmach Marvela. Jakoś mocno nie nastawiałam się na ten film, a z kina wyszłam bardzo zadowolona i na nowo zafascynowana w Marvelowskim świecie. Ostatnia scena sugeruje, że będzie kontynuacja, więc jestem ciekawa, jak to dalej się rozwinie, jak dalej potoczą się losy Eternalsów i ogółem, co będzie się dalej działo. To może pójść, ponownie, w świeżą stronę i ja z miłą chęcią bym potowarzyszyła Eternalsom w dalszych ich dziejach. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz