środa, 17 grudnia 2025

Kto może nazywać się artystą?

Ostatnio siedzą mi w głowie dwa tematy, i jeden z nich nasunął mi się po obejrzeniu filmu Olsikowej. Swoją drogą, próbuje ona drugi raz wrócić na YouTube, i jak są filmy jej co czwartek, o siedemnastej czterdzieści pięć, to mój wewnętrzny małolat się tak cieszy. Olsikowa w tym filmie po części omawiała swoje dramy, które miała swego czasu, gdy była w szczycie swojej popularności i działalności na YouTube, i w sumie internetu. I łoesu, co to były za czasy, dużo kanałów wtedy nagrywało coś na temat Olsikowej, a najboleśniejsze dla mnie, tamtejszej mnie, jak ktoś kogo oglądałam obrywał, albo jak ktoś kogo oglądałam nagrał coś na temat Olsikowej. Wtedy takim kanałem był Blondynki Też Grają. A drugie, bolesne były rozterki, jak zgadzałam się z czymś po jednej stronie, i z czymś po drugiej stronie. To było na zasadzie "o, ten tu ma rację", "o, a tamten tutaj ma rację". No teraz, to zwyczajnie bym wysłuchała tych obu stron, wyciągnęła coś dla siebie, i tyle. Pewnie oglądałabym dalej obie strony. Albo przestałabym oglądać któryś kanał, jeżeli coś zaczęłoby mi w nim nie odpowiadać, ale to by zależało od wielu czynników, tak jak przestałam oglądać kanał Sami. W każdym razie, Olsikowa kiedyś wspominała, że wielu rzeczy żałuje, że wiele decyzji było podejmowanych, w różnych warunkach, że to tak ujmę, i nie były one zgodne z nią. Ogółem wiele kwestii związanych z pewnymi aspektami tamtejszych dram sprzed lat zostało wyjaśnionych. To długa historia, której znam szczątki, czyli tyle, ile sama Olsikowa powiedziała. Może kiedyś ona w pełni ją opowie, a ja to po prostu zostawię. Zostawię też ten temat dram, bo nie o niego mi chodzi, ale w związku z nim Olsikowa poruszyła temat, kto może nazywać się artystą?

Pierwszym zarzutem, o którym Olsikowa wspominała, to to, że ona nie może nazywać się artystą, bo nie ma skończonej szkoły. I to jest taki głupi (co najmniej) argument, ludzi, którzy czują wyższość z posiadania papierka, albo którzy mają ból istnienia, że mając skończoną szkołę nic im nie wychodzi, albo że ci bez szkoły są lepszymi od nich, bo już od pewnego czasu w niektórych dziedzinach posiadanie kwitu z ukończenia jakiegoś wyższego nauczania nic nie znaczy. A tym bardziej w dziedzinie artystycznej, gdzie umiejętności nie koniecznie idą z tym, czego można się nauczyć w jakiejś tam szkole. Znając polskie szkolnictwo, to tym bardziej. Wiele osób po jakimś ASP, czy innym takim, przyznawało, że nic im nie dało chodzenie do jakieś takiej szkoły, na jakieś takie studia, a jedynie co dostali, to kwitek, a nie że się czegoś faktycznie nauczyli. Oczywiście, nie mówię, że wszyscy ludzie po szkole z kwitkiem nie mają żadnych umiejętności, ale to raczej nie dzięki szkole coś umieją. Może szkoła i coś pomogła, ale w całości raczej nie można umiejętności jej przypisać. Są jednak przypadki, gdzie ludzie bez szkoły są lepsi od tych niektórych po szkole. Zazwyczaj takie osoby zdobywają wiedzę na własną rękę, teraz w erze internetu, to łatwizna, jak ktoś chce, to nie tylko darmowy tutorial, ale i kurs można znaleźć. I to zależy też kto ma jakie podejście do tworzenia, bo wiadomo, że osoba, czy po szkole, czy bez szkoły, mające już jakieś umiejętności i nadal się doskonali, mając pasję do tego tworzenia, wiele rzeczy ich inspiruje, i od nich płynie, to co tworzą, to będą trochę lepsi od takich, co tworzą coś od reguły, cały czas coś według jakichś zasad, albo tworzą coś niezrozumiałego, jakąś abstrakcję, czy coś takiego (miałam do czynienia z taką malarką 😅). Też ludzie idący do jakiejś takiej szkoły, interesują się tworzeniem i idą do tej szkoły z nadzieją, że coś z niej wyniosą, i sami mają już jakieś zaplecze, bo skoro się tym interesują, to i sami jakąś wiedze zdobywają. Inni coś tworzą i chcą tylko ten papierek, który być może im się przyda w jakiś sposób, często wiedząc, że raczej dużo nie wyniosą. A jeszcze inni, to w ogóle idą, bo chcą się faktycznie czegoś nauczyć, często od zera, a jeszcze niektórzy tacy to są jeszcze jakimiś fanatykami, powiedzmy takiego malarstwa, i mają tylko ten pryzmat, przez który patrzą, jakieś gwieździste noce, krzyki, słoneczniki, czy inna Mona Lisa. Znaczy, rzecz jasna, interesowanie się, czy podziwianie różnych malarzy i ich dzieł nie jest czymś złym, ale są tacy, co przesadzają i uważają, że to tylko to jest sztuka, i że każdy na przykład powinien znać wszystkich znanych malarzy i to co stworzyli. Nie, nie trzeba znać wszystkich dziel i artystów.

Olsikowa wspominała o dwóch bardzo zbliżonych rzeczach, że hobbysta nie może uczyć innych, oraz nie można robić tutoriali, gdy nie ma się papierka. Można je w sumie kombinować ze sobą. I to też jest bez sensu, bo można mieć umiejętności bez żadnego papierka, i można się dzielić wiedzą, jeżeli się chce. I czy to chodzi o coś płatnego, czy to zwykły tutorial, to chyba widać po osobie i jej pracach, czy to warto, czy to nie warto. Szczególnie, kiedy się kogoś obserwuje, no to wiadomo jakie prace tworzy, i można zdecydować, czy się chce od tego kogoś uczyć, czy nie. Podobno Olsikowa sprzedawała/promowała jakiś kurs, czy coś takiego, tak pisali w komentarzach, ale ja tego nie pamiętam, no nie przypominam sobie, nie mówię, że nie było, nie mówię, że było. Jedynie pamiętam, że Sami miała swoją książkę i ona była kiepska. Z czasem jej twórczość czy to filmowa, czy to rysunkowa, przestała mnie interesować, a ta książka była taką zgnitą wiśnią na zepsutym torcie. Jest możliwe, że to miało jakieś powiązanie z Olsikową, ale nie wiem, czy o to ludziom chodziło. W pewnym momencie przestałam ją obserwować. Nie wiem, czy to było przed, czy po tej książce, ale nie ważne. Gdy pokazywała tą książkę, to w środku tak średnio, przykładowe rysunki nie były zbyt reprezentatywne. To by mnie nawet nie zachęciło, żeby zdobywać wiedzę. Natomiast patrząc na prace wcześniej wspominanych Blondynki Też Grają, albo gościa z Instagrama, Matt Oak art, no to już bardziej człowiek by się pokusił. Wiadomo, że można trafić i na scam, jak z każdą inną rzeczą, co raczej nie jest związane z tym, czy ktoś jest po szkole, czy nie, kto by to nie był, chce zarobić w średnio uczciwy sposób. Najbardziej jednak rozbawiło mnie to, że ktoś przyczepił się tutoriali. Można trafić na te lepsze i na te gorsze, ale nikt nie każe z nich korzystać. Chyba ludzie mają swój rozum. Jak dla mnie tutorial, to luźne pokazanie, jak coś można zrobić, taka podpowiedź. Nie raz z jakiegoś tutorialu korzystałam, albo nie raz jakiś mi pokazał na przykład inny sposób, jak coś narysować, albo inną metodę w tym samym sposobie. Trafiałam też na takie, które nie były dla mnie, albo pokazując coś, nie było to dla mnie jasne. No i zdarzały się takie, co po prostu były gówniane. Nawet jakiś niezobowiązujący tutorial Olsikowej kiedyś mi coś rozjaśnił, i było to coś randomowego, co się wydawało proste i jasne, a jednak wcześniej się tego nie wychwyciło. I jeżeli taki czy inny tutorial może komuś pomóc, to czy ważne, kto je robi? I co jest złego w tym, że ktoś pokarze swój sposób na zrobienie czegoś? Albo sposób, metodę, która jemu pomogła i postanowił się podzielić tym z innymi. Ja lubię i wiele razy mi się przydało obejrzenie kilku perspektyw rysowania stosując tej samej metody, na przykład portretu jakiegoś. W sensie, to wszystko przed samym rysowaniem twarzy, to koło, umiejscowienie części twarzy, i tak dalej. Ale jak szukałam, czy korzystałam z jakiegoś tutorialu, to nie patrzyłam od jakiego artysty, jakiej "kategorii" on jest.

A będąc przy jakichś tam sposobach na naukę rysunku, to Olsikowa wspominała o tym, że ktoś tam uważał, że jest tylko "jeden słuszny sposób na naukę", z którym się ona nie zgadza, że jest on jedyny, i słuszny. Nie sprecyzowała tego, ale domyślam się, że to ponownie może chodzić o Blondynki Też Grają, bo to oni głoszą naukę rysowania "podstaw" (w cudzysłowie, bo w skrócie mówiąc). Olsikowa uważa, że nie ma jednego, słusznego sposobu na naukę rysunku. I, jeśli faktycznie chodzi o "podstawy", to w połowie się zgodzę, a w połowie jednak nie. Bo owszem, są osoby, które rysują z widzenia, jak coś widzą, tak rysują, napatrzą się na coś, wpatrują i tak to rysują i nigdy nie sięgnęły po "podstawy". Wiadomo, że to nie tak od razu, tacy muszą porysować ileś tam czasu, żeby im to jakoś zaczynało wychodzić, ale zdarzają się tacy geniusze. Innym wystarczą jakieś podpowiedzi, może tutoriale, skrawki "podstaw", ale są też i osoby, które mają potencjał, ale bez tych "podstaw" do niczego nie dojdą. I to nie chodzi o to, że ten ktoś nie będzie umiał stworzyć nie wiadomo jakiego dzieła, tylko jego prace będą wyglądały, jakby dziecko rysowało, oczywiście luźny przykład. Sama po sobie wiem, że niektóre "podstawy" ulepszyły moje prace. Wprawdzie ja zaczęłam od tak zwanej dupy strony, bo od portretów, ale o tym kiedy indziej. Ale nawet tak jak ja, co zaczęłam od dupy strony zauważyłam pewne rzeczy, że coś jest zależne od czegoś, że jakaś linia pokazuje, gdzie coś, w moim przypadku, części twarzy, powinno się znajdować. Rysowałam sobie oczy, z różnych perspektyw, i nawet jak robiłam takie ćwiczenie pierwszy raz, i coś tam wyszło, to rozjaśniło mi to kilka kwestii. Oczywiście każdy uczy się inaczej, różne sposoby działają na różnych ludzi, nikt nie jest taki sam. Jeden może uczyć się "podstaw" i będą efekty, a u kogoś ich może nie być i ktoś kto pracuje bez podstaw będzie lepszy, a znowu ktoś bez podstaw może tworzyć świetne prace, albo wręcz przeciwnie, tworzyć bagno, stać w miejscu, lub tworzyć te przysłowiowe dziecięce rysunki. To też idzie za tym podejście, czy ktoś chce się rozwijać, czy nie, i czy robi coś w tę stronę, żeby być lepszy, czy ma wyrąbane. Za to jedni i drudzy korzystają z rzeczy podchodzące pod te "podstawy", chociażby korzystają ze zdjęć referencyjnych, rysują najpierw kanciaki, potem modelują z tego konkretne kształty. Dobra, ale co to te "podstawy". Bo w sumie o nich wspominam, a nic o nich nie napisałam. Otóż, rysuje się trójkąty, kwadraty i inne figury geometryczne, ogólnie bryły, ze światłocieniem, w jakichś różnych konfiguracjach. Można na przykład poukładać sobie jakieś pudła, jakieś rzeczy, i to rysować tak na żywo. W bryły rysuje się też na przykład części twarzy, twarz, czy ogólnie postać ludzką, albo zwierzęcą. To tak w dużym skrócie, bo to jest dość obszerny temat.

Ostatnia kwestia, to nazywanie ludzi początkującymi/zaawansowanymi, hobbyści/artyści. W tym hobbyści/artyści wydaje mi się, że bardziej chodziło o hobbyści/profesjonaliści, albo przynajmniej ja to tak rozdzielam. Olsikowa jest przeciwna takiemu podziałowi wśród ludzi, którzy coś tworzą, bo hobbysta też potrafi wykonać dobrą pracę, albo coś na zamówienia, a początkującym można być cały czas, gdyby regularnie próbowało się czegoś nowego. I to dało mi chyba najwięcej do rozkminiania, bo poniekąd takie podziały faktycznie są nie potrzebne, szczególnie, że dzisiejsze czasy nie jedne granice zacierają. Zawsze ktoś znajdzie się, kto będzie zaczynał dopiero, z czymkolwiek, z jakąkolwiek dziedziną, rysowanie, malowanie farbami jednymi czy drugimi, jakieś markery, węgle, ołówki, kredki, i wiele innych. Więc ktoś taki będzie początkującym. Jednocześnie, ktoś siedzący w którejś z tych dziedzin, próbując coś nowego, będzie w tym początkującym, tyle że już z jakimś zapleczem, bo jednak siedząc w którejś dziedzinie, to już coś nie coś się potrafi, co ułatwia czasem w nauce w nowym temacie. Jest jednak jeszcze kwestia umiejętności, bo można być początkującym i stopniowo nabierać skilla, a można być początkującym i stać w miejscu, nie rozwijać się, tworzyć słabe prace. Tak więc można być początkującym, można być początkującym w danej dziedzinie, można mieć już jakieś umiejętności, ale nie być na tyle dobrym, żeby coś z tego mieć, a można być na tyle wysoko w którymś kunszcie, że mogą na tym zarabiać na przykład. Tak jak ludzie nie są tacy sami, tak umiejętności ludzi nie są takie same, więc równo nie będą traktowani. I jedni będą sobie coś bazgrać, inni będą bazgrać trochę lepiej. Jedni będą tworzyć w porządku prace, a inni będą tworzyć coś naprawdę porządnego. I to nie ważne, czy ktoś tworzy tylko dla siebie, albo dla siebie, ale sobie gdzieś tam to publikuje w mediach społecznościowych, bo na przykład lubi być w społeczności, a dla innych stanie się to w jakiś sposób pracą. A to łączy się z tym podziałem na hobbysta/profesjonalista. Chcąc nie chcąc, to też w pewien sposób działa, bo jednak jak ktoś jakkolwiek coś tworzy, ale tak, jak to się mówi "w domu", dla siebie, no to będzie uskutecznienie hobby, zaś ktoś kto  jakiś sposób coś tworzy i na tym zarabia, ale tak nie jednorazowo, tylko regularnie, może jest gdzieś zatrudniony, albo na stałe gdzieś jest zatrudniony, albo ma stałe kontrakty, no to to już jest bardziej profesjonalne. Jest różnica między kimś, kto sobie coś tam tworzy, i czasem randomowo komuś coś narysuje, a kimś kto pracuje powiedzmy w jakimś studiu animacji. I owszem, hobbysta może zrobić komuś jakieś zamówienie, ale jeżeli to jest coś jednorazowego, albo to jest coś rzadkiego, to jednak jest dalej hobbystą, któremu czasem udaje się na swojej pracy zarobić. I nie, ktoś profesjonalnie zajmujący się tworzeniem nie koniecznie musi być lepszy od takiego hobbysty. Jakiś hobbysta i jakiś profesjonalista mogą być na tym samym poziomie, z różnicą taką, że ten drugi na tworzeniu zarabia. Hobbysta może też zacząć zarabiać i stać się profesjonalistą. Podejrzewam, że są i przypadki, gdzie ta granica między hobbystą, a profesjonalistą jest zatarta, że kogoś nie będzie można przypisać do jednego, ani do drugiego, a być może ktoś będzie jednym i drugim. Pewnie znajdą się jeszcze takie osoby, które uważają, że profesjonalni to są tylko tacy, co malują obrazy, które trafiają na wernisaże, nie wernisaże, wystawy i do innych galerii sztuk, a reszta to tam hobbyści, amatorzy, albo i nie, bo nie wiadomo jak mocno tam się odkleiło. 

Jeżeli ktoś jest początkującym, zaawansowanym, hobbystą, profesjonalistą, no to wszystko w porządku, to nie jest nic złego będąc kimś z tych kategorii, nikt nie powinien się obrażać, ani czuć wstyd, czy coś, gdy zostanie tak nazwany przez kogoś. Tak samo będąc w którejś z tej opcji, albo będąc kompletnym laikiem, amatorem, to nikt nie zabrania takiemu komuś tworzyć. Można dopiero wchodzić w ten świat, być w tym świecie dłuższy czas, i robić progress, albo i nie, bo nie każdy musi, może to być hobby, a może to być sposób na życie, można hobby przekształcić w swoją pracę, albo po prostu można sobie mniej lub bardziej coś tam bazgrać. Niech każdy tworzy co chce, jak chce, czym chce, na jakim poziomie chce, nie ważne, czy to bazgroły gdzieś na boku, czy bazgroły do ćwiczeń, czy to mniej lub bardziej poważne prace, czy to coś dla siebie, czy co coś dla kogoś, czy to coś na zamówienie. Czy to brzydkie, ładne, w swoim stylu, czy wyglądające generycznie, jak każdy inny portret na przykład, albo krajobraz. Tworzenie nie powinno nic powstrzymywać, szczególnie słowa, które określają, czy jest się hobbystą, profesjonalistą, początkującym, uczącym się, czy zaawansowanym, albo czy jest się po jakiejś szkole i ma się z tego papierek, czy się nie było i się niema tego papierka. Tworzenie, sztuka, powinno być wolnością, wyrażaniem siebie, uzewnętrznianiem siebie i inspirowaniem innych. Najlepiej mieć otwarte głowy, nie obrażać się bo "słowa", a to kategoryzowanie nie powinno wpływać na tworzenie.

Adieu.


Komentuję dramę O MNIE 🙈


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz