wtorek, 29 listopada 2016

Narysowałam Doctor'a Strange'a!

Ostatnio moje dni wyglądają tak, że przychodzę do domu, robi się ciemno, gdzieś w tym czasie odpoczywam i wypierdzielam na górę do swojego pokoju się uczyć... I pisząc to powinnam uczyć się do jutrzejszego sprawdzianu... Staram się nie zawalać prostych przedmiotów, przed miesięczną praktyką tak robiłam i teraz przed świętami a zarazem końcem semestru.

Doctora Streange'a (nie mam pojęcia jak się te wszystkie angielskie imiona i nazwiska się odmienia) zaczęłam rysować z początku listopada. Byłam po filmie a zarazem miałam konieczną ochotę coś narysować i wypróbować nowe ołówki. Za dobrego czasu chyba nie wybrałam, bo wtedy wymieniane po trochu były meble u mnie w pokoju. Miałam złe przeczucia co do pozostawiania rysunku na biurku i niestety te złe przeczucia mi się sprawdziły, bo wynosząc dość długie kartony po złożonym już jednym z mebli, przewróciłam kubek z herbatą na biurko, a zarazem na rysunek... Miałam zrobione już włosy i strasznie szkoda było mi to zostawiać i rysować od początku, więc postanowiłam skończyć go mimo, że papier trochę się pofałdował, ale przynajmniej nie było takiej widocznej plamy na kartce.















Będąc szczęśliwa, że w ogóle udało mi się uratować rysunek z opałów, powoli sobie kończyłam. Nie przepuszczałam, że rysowanie jednego rysunku może zająć aż miesiąc, z uwagi na to, że zaczęłam 3 listopada, a skończyłam dość niedawno, 27 listopada...
W każdym razie zrobiłam z początku takie, jak ja to nazywam teoretyczne linie, żeby to wszystko jakoś potem spasować i w sumie mi się udało, poza brodą. Oczywiście podczas rysowania kolejnych elementów dużo rzeczy się zmieniało.
Strasznie mi się podobało kiedy rysunek był w surowym stanie, były tylko linie i nie mogłam doczekać się dalszych postępów, no ale tu przeszkodziła mi biologia... 







Oczywiście mój aparat protestował, kiedy robił zdjęcia... Robił trochę lepsze, kiedy było więcej ołówka, jak na przykład na włosach, czy oczach. Czasami jednak światło się odbijało od ołówka...










Oczywiście parę rzeczy może się nie zgadzać. Z pewnością do perfekcji, jako takiej w rysowaniu twarzy jak i ubrania to jeszcze trochę brakuje, ale i tak jestem zadowolona ☺✌ Zawsze mogło być gorzej :P

Co do ołówków, których tam używałam jako pierwszy raz, muszę powiedzieć, że bardzo fajnie się nimi rysowało. Mają świetne odcienie i ich wyrazistość. Jestem z nich zadowolona. Nie wiem, czy one są jakieś tam markowe, czy nie, ale zajebiście się nimi rysowało. Tylko chyba niektóre za bardzo przyciskałam i były za ciemne, ale tego też muszę się nauczyć, jak obsługiwać się z ołówkami i je że tak powiem wyczuć. Nie tylko z tymi co używałam podczas rysowania tego rysunku, ale z każdymi innymi.

Z racji tego, że jest szkoła i nie zawsze mam czas wsiąść na komputer, to częściej możecie mnie znaleźć na Instagramie, więc no, zapraszam na niego ;-) A poniżej link do niego i paru tam innych: 

INSTAGRAM
FACEBOOK
DEWIANTART

Teraz możecie w spokoju oglądać zdjęcia z dalszego rysowania Stephena Strange'a =D


















Mniej więcej dwa tygodnie tak na mnie się patrzył, jak się uczyłam XD






































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz