W ostatnim czasie głośno jest o tym, co stało się na festiwalu Astroworld, na którym w wyniku masowego zaduszenia, lub po angielsku crowd crush, zginęło osiem osób, u jedenastu osób doszło do zatrzymania akcji serca i około 300 osób zostało rannych.
W pierwszym momencie, gdy powoli do sieci trafiały pierwsze informacje o tym zdarzeniu, byłam zdezorientowana, że 'jak to ludzie zginęli na koncercie'. W głowie miałam myśl, no jak to możliwe.
Gdy czytałam co działo się na tym festiwalu, jak zachowywali się ludzie, którzy dosłownie jak bydło wbiegało na teren koncertu, potykając się o bramki, siebie i własne nogi, wywracając te bramki, czy w ogóle całe ogrodzenie, byłam w szoku, a to nie był koniec. Następnym o czym przeczytałam, było to co działo się na samym występie Travisa Scotta, który zapauzował na chwilę, gdy wynosili zakrwawionego chłopaka, a potem kontynuował, jak gdyby nigdy nic swoje show, ignorując ludzi, którzy krzyczeli "stop the show".
Ludzie tam sami siebie zgniatali. Z relacji, które widziałam na YouTube, był tam taki ścisk, że ludzie nie mogli swobodnie rękoma poruszać. Niektórzy nawet gdy nie chcieli, to skakali, bo podnosili ich ludzie, którzy ściskali. Niektóre historie naprawdę przerażające. Jeden opowiadał, że czasem nawet nie stał na ziemi, bo go ludzie trzymali w ścisku, a obok widział jak chłopak aż zsiniał i trzymany był jedynie przez ludzi, którzy ściskali. Wiele osób opowiadało, że zwyczajnie nie mogli oddychać, bo nie było miejsca, tak ludzie byli blisko siebie, były porównania nawet do sardynek. A do tego jeszcze dwaj idioci skaczący po pojeździe medyków.
Wiele osób udzielających się w internecie jest oburzonych, dlaczego Travis Scott nie reagował, dlaczego organizatorzy nie reagowali. Fani odwracają się od Scotta, a cały koncert określają jako horror. Wiele myślało, że nie przeżyje.
To co ja tam widziałam, to brak odpowiedniej organizacji, a następnie reakcji na to co się dzieje wśród tłumu. Organizatorzy polegli na, nomen omen, organizacji, a Travis Scott okazał się nie do końca takim idolem jak każdy jego fan myślał.
Ja raperów podobnych do Travisa Scotta uważam za nie do końca dobry kierunek muzyczny, zły materiał na bycie jego fanem lub mieć jego za idola. Ogółem ten raperski świat jest dla mnie toksyczny, teksty cały czas o tym samym, bity wszystkie do siebie podobne, a ci co zajmują się taką muzyką mają na celu aby zarobić.
YouTube, jako wspaniała platforma, po tym jak oglądałam widea dotyczące Astroworld, najwyraźniej skojarzyła sobie inne wideo, które mi zaproponowała i był to właśnie poniższy film, gdzie zespoły zatrzymują koncert, by pomóc swoim fanom.
I jak się okazuje, zatrzymanie na moment koncertu nie jest takie trudne, skomplikowane, a gdy już wszyscy mają się w porządku można grać dalej.
Oczywiście nie każda sytuacja jest taka sama, ale bezpieczeństwo ludzi powinno być najważniejsze. Jak na przykład na Knotfest w Meksyku, chyba dwa lata temu, przerwali występy, bo bramki oddzielające publiczność i scenę się rozszczelniły, a że nikt tego nie zdołał naprawić, to odwołali dwa ostatnie występy. (Zachowanie ludzi zostawię bez komentarza).
Nawet niedawno była akcja, że fani Slipknota rozpalili sobie całkiem niezłe ognisko. Wtedy przerwali na pół godziny koncert, zgaszony został ogień i koncert był kontynuowany, aby zespół nie wykonał dwóch utworów, bo przez te półgodzinną przerwę mieli opóźnienie i zastała ich cisza nocna.
Sprawą Astroworlda zajęła się i policja i FBI, rodziny ofiar składają pozwy do sądu i trzeba czekać na wyniki śledztwa.
When Bands Stop Concerts to Save Fans
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz