Ostatecznie doszłam do wniosku, że się do tego kina jednak wybiorę, a jak mi się film spodoba, to sobie nadrobię te dwie pierwsze części.
I tak było. I tak się zaczęło.
A z powodu braku czasu zmieszanym z moim lenistwem post na temat tej trzy filmowej serii pojawia się gdzieś po trzech miesiącach od tego wydarzenia...
(Normalnie rychło w czas)
Więzień Labiryntu (2014)
"The Maze Runner"
Kiedy ta trylogii miała swój początek, to pamiętam, że było o tym głośno, było popularne. Jak się nie mylę to każdy o tym gadał, co mnie wkurzało, z racji tego, iż jestem typem osoby, która nie do końca lubi to, co aktualnie jest popularne, modne. Ogółem wkurza mnie to, jak wszyscy gadają o czymś, czy interesują się danym tematem, czy nie, i nawet kiedy temat jest wyczerpany, to psychofani albo sezonowcy będą nadal wałkować ten temat bez sensu, a potem jak już coś przestaje być popularne i modne, to o tym nie będą pamiętać. Dlatego też, jak zobaczyłam traliler "Więźnia Labiryntu"i może nawet choć trochę zainteresował, to olałam sobie go. Poza tym poniekąd wtedy nie rozumiałam fenomenu filmu, bo co może być ciekawego w uciekaniu z labiryntu? (Fajnie, że pomyślałam wtedy o istnieniu czegoś takiego jak fabuła).
W gruncie rzeczy, to nawet się cieszę, że obejrzałam ten film dopiero teraz, a nie w czasach jego nowości, popularności, bo prawdopodobnie mogłabym się nim zachwycać tylko dlatego, że wszyscy inni się zachwycają, a tak mam własną jakąś opinię.
Scena rozpoczynająca film okazuje głównego bohatera, Thomasa, który budzi się on w jakiejś windzie, zdezorientowany, przestraszony. I tu już mamy do czynienia ze świetną grą aktorską wcielającego się w tą postać Dylana O'Brien'a, który odzwierciedlił emocje postaci. Gdy otwierają się drzwi windy, będące jej sufitem, a wejście do niej jest otoczone przez grupę chłopaków, Thomas jest jeszcze bardziej zagubiony, nie wie co się dzieje, nic nie pamięta. Wkrótce poznaje między innymi Alby'ego, Newta i Chucka, którzy wprowadzają go w życie Strefie, która jest obtoczona wielkim murem. Wkrótce też dowiaduje się o istnieniu niejakiego labiryntu, do którego wchodzą tylko Biegacze (Runners), aby badać jego korytarze. Tylko oni mogą tam wejść, ponieważ są na tyle szybcy, by wrócić przed zamknięciem wielkich wrót labiryntu, a jeżeli nie uda im się wrócić, to mają większe szanse na przetrwanie spotkania z tak zwanymi Dozorcami (Grievers) - biomechanicznymi, zabójczymi stworzeniami.
Ale kiedy biegacze, czyli Ben i Minho, nie wracają w porę i zostają zamknięci w labiryncie, okazuję się, że jednego z nich, Bena, ukąsił Dozorca. Niestety nie można go uratować i musi wrócić z powrotem do labiryntu, co oznacza tylko jedno, śmierć. Z tego powodu kolejnym razem do labiryntu to Alby wbiega z Minho. Podczas, gdy zbliża się moment zamknięcia wrót, ta dwójka nadal nie wraca. Wszyscy stoją przed nimi i czekają na pojawienie się ich. Wkrótce pojawiają się na ich oczach, ale Minho niesie nieprzytomnego Alby'ego, który jak się okazuje, również został ranny. Nikt z obserwujących nie odważa się wejść do labiryntu i pomóc, gdyż nie chcą złamać zasad Strefy. Ale podczas gdy wejście labiryntu zaczyna się zamykać i kończy się czas, w ostatniej chwili wbiega tam Thomas.
Ta scena była tak dobra, że oglądając film drugi raz (tak, po tych prawie trzech miesiącach zdążyłam obejrzeć go drugi raz), to nadal było to napięcie, co oni wszyscy zrobią, czy Minho uda się przejść przez zamykające się wrota labiryntu, i ogółem co zrobią ci wszyscy ze Strefy, którzy stoją bezczynie, bo nie chcą łamać regulaminu. To takie napięcie budował sam fakt tych zamykających się wrót, patrzyło się na nie i z niecierpliwością czekało się na reakcje którejś z postaci. I oczywiście nie kto inny, jak główny bohater zareagował na to co się dzieje i wbiega, przeciska się przez te zamykające wrota.
Oczywiście nikomu to się nie spodobało, bo Thomas złamał zasady Strefy, a głównie Gally'emu, który za nim ogółem nie przepadał, ale ostatecznie oni wszyscy byli w błędzie, bo nie dość, że udało mu się ochronić rannego Alby'ego, to jeszcze udaje mu się zabić niejakiego Dozorcę, czym w szczególności zdziwiło streferów.
Tymczasem pudło, czyli wspominana wcześniej winda, zaskakuje swoim przybyciem, bowiem było to zbyt za wcześnie na kolejnego Nowego. Jej zawartość była jeszcze bardziej zaskakująca, otóż była w niej pierwsza dziewczyna. Dodatkowo rozpoznaje Thomasa ku zdziwieniu wszystkich, również i jego. Dziewczyna ma też przy sobie lekarstwo dla Alby'ego i karteczkę z wpisem "Ona jest ostatnia".
Wkrótce Thomas, Minho, Frypen, Winston i Zarten wracają do labiryntu, by wrócić do zniszczonego Grievera i odkryć coś w rodzaju lokalizatora w jego wnętrzu, dzięki któremu potem udaje się odnaleźć wyjście z labiryntu. Podczas ucieczki ginie Chuck z rąk Gally'ego, który również ginie.
Kiedy myślą, że to już koniec, nie wiedzą co czeka ich dalej.
Film prześladuje tajemniczość, bo przecież bohaterowie nie znają swojej przeszłości, życie przed trafieniem do strefy, pamiętają tylko to, co działo się z nimi od momentu trafienia do labiryntu. Nie wiedzą kto i poco ich tam zamknął i mimo, że są dłuższy czas tam uwięzieni tak naprawdę nie wiele wiedzą o labiryncie. Oczywiście fabuła kręci się wokół ucieczki z niego, co w sumie nie za bardzo im się to udaje, w szczególności, kiedy mają zasady w strefie, których nie łamią, bo w sumie każdy pełni jakąś inną rolę w strefie.
Wszystko się zmienia kiedy pojawia się Thomas, którego intryguje labirynt i razem z tym bohaterem powoli dowiadujemy się o nim coraz więcej, że wchodzą do niego biegacze, a nocą grasują tam śmiercionośni Dozorcy i tak dalej. Fajnie twórcy zrobili, że ciekawość tego bohatera ujawnia nam powoli nowe informacje na temat tego labiryntu, czy w ogóle o życiu w Strefie. Pierwsze sceny w labiryncie jako, że dzieją się w nocy, panuje tam mrok i to fajnie akcentuje zagrożenie ze strony Dozorców.
Ogółem cała historia powoli się toczy, a przeplatane są między spokojnymi scenami te bardziej dynamiczne. Gdy film zbliża się do finishu coraz więcej się dzieje, trzyma w napięciu, gdy już uciekają z labiryntu. Jak już było wspominane na koniec filmu ginie Chuck, którego mi było tak szkoda, mimo, że to była rola drugoplanowa bardziej, to jednak ta postać miała coś takiego w sobie, że nie dało się jej nie lubić. Pewnie większość oglądających jest tego zdania.
Mimo, że na początku miałam inne wyobrażenia o tym filmie, a w jego trakcie, w niektórych jego momentach myślałam, że fabuła trochę inaczej się potoczy, to i tak film mi się bardzo spodobał, bo przecież jak coś nie jest po mojemu, jak ja sobie coś wyobrażam, to nie robi z filmu złego filmu, a momentami naprawdę wciskał w fotel.
Próba Ognia (2015)
"The Scorch Trials"
Wszyscy ocaleni z labiryntu trafiają pod skrzydła niejakiego Jansona, który zapewnia ich, że to co działo się w labiryncie jest za nimi i są bezpieczni od organizacji zwanej Dreszcz (WCKD), która była za to odpowiedzialna. Mężczyzna daje możliwość streferom wykąpania się, przebrania, zjedzenia czegoś i ogólnie wypoczynku. Okazuję się że były też inne labirynty, a Janson próbuję zamydlić oczy ocalałym. Thomasowi wszystko wydaje się być podejrzane, jego podejrzenia potwierdza Aris, twierdząc że w budynku dzieje się coś podejrzanego. Wkrótce obaj odkrywają iż tak naprawdę wszyscy z labiryntu nadal podlegają działaniom Dreszczu, i są potrzebni do eksperymentów, Ava Paige żyje i poszukuje leku na wirusa zwanego Flare (użyłam oryginalnego, angielskiego określenia, bo jest bardziej sensowny).
Oczywiście nasi bohaterowie - Newt, Minho, Winston, Thomas Frypan, Teresa oraz Aris postanawiają wiać, dzięki czemu mieli okazję spotkać się z poparzeńcami (ang. Cranks), ofiarami niejakiego wirusa. Podczas ucieczki Winston zostaje zraniony przez jednego z poparzeńców, tym samym zarażonym wirusem, wkrótce jego stan się pogarsza i decyduje się na odebranie sobie życia. Cała grupa jest wstrząśnięta wydarzeniem, ale kontynuuje swoją podróż przez wielką pustynię w góry, by odnaleźć Prawe Ramie, u którego szukać będą pomocy.
Podczas dalszej drogi, uciekając przed strzelającymi piorunami, bohaterowie napotykają się na Brendę i Jorge'a, którzy postanawiają się przyłączyć i pomóc w odnalezieniu Prawego Ramienia. Kiedy w końcu im się to udaje, poznają Vince'a, który jest sceptycznie nastawiony do nowo przybyłych, tym bardziej, że stan zdrowia Brendy po zranieniu przez poparzeńca się pogarsza, i mężczyzna nawet wyciąga broń w jej stronę. Jednak sytuację ratuje Mary Cooper, kobieta, która niegdyś pracowała dla WCKD z którego odeszła. Kobieta sporządza antidotum dla Brendy i wyjawia, że Thomas pomógł Prawemu Ramieniu wyjawić poważne, nielegalne operacje WCKD.
Zakończenie filmu było nieoczekiwane i emocjonujące, z racji tego, że nagle nadlatują siły powietrzne WCKD, bombardują, że to tak określę cały obóz, który próbuje się w jakiś sposób obronić. Ku zdziwieniu naszej grupy bohaterów okazuję się, że za zdradę odpowiedzialna jest Teresa, dająca poparcie działaniom Dreszczu. Janson pojmuje tyle osób ile mu się udaję przed tym, jak nasi bohaterowie razem z nowymi znajomymi się przeciwstawiają. W jego łapy wpada także Minho. Thomas
W tej części fabuła skupia się bardziej na wyjaśnieniu pewnych rzeczy, jak działa WCKD, jakie ma cele, że wykorzystuje innych by odnaleźć lek na wirusa, a labirynt był tylko pierwszą fazą działań tej organizacji.
Film jest bogatszy w dynamiczne sceny, gdzie bohaterowie uciekają z obiektu WCKD, napotykają poparzeńców i gdzie przewijają się sceny walki, strzelaniny, czy wybuchy.
Twórcy pokazują nam widok kompletnie zniszczonego świata. Pustynniczy teren który bohaterowie muszą przemierzyć.
Oczywiście końcowy wątek filmu wywarł na mnie największe wrażenie. Tak mi się przykro patrzyło na te wszystkie postacie, cały ten obóz Prawego Ramienia, jak tamci ich bombardowali, i dodatkowo moment, gdy Thomas biegnie w tamtą stronę i nic nie może zrobić. To było tylko na filmie, ale pomyśleć, że w prawdziwym życiu też jeden człowiek może zniszczyć wszystko, to szkoda było mi tych wszystkich postaci. Dodatkowo szkoda było mi oczywiście głównych bohaterów jak dowiedzieli się, że to Teresa ich zdradziła, która była jedną z nich.
Lek Na Śmierć
"The Death Cure"
Film zaczyna się od świetnych scen akcji, w których bohaterowie napadają na pociąg WCKD, gdzie w jednym z wagonów znajduje się Minho, którego chcą odbić. To było świetnie zrobione, jak ten początek filmu przedstawiał kolejne etapy planu bohaterów, i jak przechodzili z punktu planu na kolejny. Gdzieś tam przewijały się strzelanina, czy kaskaderka, co trochę przypominało jakiś film akcji, co mi się podobało. Cały czas się coś dzieje. Ekipa Thomasa ściga takimi specyficznymi jeepami pociąg, Thomas razem z Vincem skaczą na wagon, odłączają jeden z nich, zaraz nadlatuje helikopter, czy tam śmigłowiec, ukradziony Dreszczowi przez Jorge'a i Brendę, zabierają wagon, na którym są Newt z Thomasem, którzy się bronią przed strzelającymi ludźmi z Dreszczu. No ale jak łatwo można było się domyśleć, okazuje się iż w tym wagonie nie ma Minho. To trochę dla mnie było zbyt przewidywalne, niestety, ale jakoś zbytnio mi nie przeszkadzało, w końcu to takie lekkie kino, jak dla mnie.
Główny bohater jednak się nie poddaje i che wyruszyć ponownie na pomoc Minho, a jak to bywa z głównymi bohaterami, z początku chce iść sam, ale rzecz jasna reszta ekipy mu na to nie pozwala i idzie z nim.
Muszą dostać się do tak zwanego Ostatniego Miasta, z którego jeszcze niedawno uciekali. Ale miasto jest obtoczone wielkim murem, który ma teoretycznie chronić miasto przed wirusem i zakażonymi, bo jak potem między zdaniami się dowiadujemy, to wirus i tak przedostaje się do miasta. Dodatkowo w wielkiej bramie są tak jakby wierze obronne, które strzelają do ludzi, co z resztą bohaterowie byli świadkami i sami uciekali przed ostrzałem. W tym zamieszaniu i ucieczce wszystkich, nasi bohaterowie zostają pojmani przez tajemniczych zamaskowanych. Jednym z nich, ku zdziwieniu wszystkich naszych bohaterów, okazuje się być Gally, który przecież zginął w pierwszej części. Kiedy już się wszyscy ogarnęli ze zdziwienia, okazuje się, iż Gally ze swoimi ludźmi z rebelii mają taki sam jak Thomas i jego grupa. Z racji tego, że Gally znał sposób przedostania się na drugą stronę muru i ogółem jak dostać się do budynku WCKD, ekipa Thomasa decyduje się na współpracę, więc tamten zaprowadza ich do lidera rebeliantów, Lawrence'a.
Sposobem, aby dostać się do wieży Dreszczu, okazuje się być Teresa, która wcześniej ich zdradziła, a teraz pracuje dla WCKD. Wkrótce Newt i Thomas tak jakby porywają dziewczynę, a potem robią za eskortę w stroju tamtejszych umundurowanych, którzy pilnują całego interesu Dreszczu. I przez ten czas, co szli korytarzami tej wieży i starali się nie wyróżniać z tłumu, to to tak wprowadziło napięcie, jak oglądałam, jak zazwyczaj przy tego typu scenach. Wzbudzało to taką ciekawość, co dalej się stanie przy kolejnych etapach tej przebieranki i kiedy zostaną zdemaskowani, bo to akurat było do przewidzenia, że zostaną, w szczególności jak w windzie mijają Jansona. No i rzecz jasna tak się stało, więc Thomas z Newtem musieli użerać się z ludźmi Dreszczu. Ale na szczęście udało im się znaleźć Minho i w trójkę uciekają.
Teresa razem z Avą Paige odkrywa, że lekarstwem na wirusa jest antidotum z krwi Thomasa. W międzyczasie do Ostatniego Miasta wkracza ludność zrzeszona przez rebeliantów niejakiego Lawrence'a i wysadzając bramę i robiąc sobie tym sposobem swobodne wejście do miasta i szturmują miasto. I tak w migawkowych scenach między dziejami bohaterów, możemy zobaczyć wybuchy, strzelaniny i ogółem bitwę tych ludzi w, jak ja to się śmiałam, "powstaniu".
Kiedy Thomas wraca do budynku WCKD, konfrontuje się z Avą Paige przed którą wyciąga rękę z pistoletem, a ta próbuję się wytłumaczyć z działań Dreszczu będąc na celowniku. Padają strzały, jednak to nie chłopak strzela, tylko nagle pojawiający się Janson, który zabija kobietę. Mężczyzna pozbawia przytomności Thomasa i przywiązuje do fotela, bo chłopak jest mu potrzebny do stworzenia antidotum na wirusa, które sporządza Teresa. Jednak Janson antidotum chce tylko dla siebie, dlatego Teresa uderza go, a ten traci przytomność, uwalnia Thomasa i razem uciekają. Tamten i tak ich znajduje i po walce z Thomasem, gdzie chłopak zostaje postrzelony, bohaterom udaje się zabić zły charakter, posyłając na niego zombie, które są wynikiem działania wirusa. Dwójka jednak musi nadal uciekać, bo budynek, który został ostrzelony przez rebeliantów, którzy z nienawiści do WCKD chcieli zawalić jego wieżę, a ta w konsekwencji zaczęła się rozpadać. Jedyną drogą ucieczki jest dach, gdzie na ich szczęście nadlatuje śmigłowiec sterowany rzecz jasna przez Jorge'a i Vince'a. Jako, że Thomas był ranny, to pierwszy wszedł na pokład z pomocą Teresy. Natomiast dziewczyna niestety nie zdąża wejść i ginie w walącym się budynku.
Ostatecznie wszyscy ocaleni uciekają w miejsce bezpieczne od wirusa, tak jak Vince wcześniej zaplanował jeszcze z Prawym Ramieniem.
Będąc w kinie na tym filmie, oglądałam go na luzie, z założonymi nogami na oparcie siedzenia rzędu przede mną (dosłownie). Fajnie się go oglądało, bez większego wysiłku, bo w sumie nie trzeba było się mocno skupiać na fabule, bo ona nie była jakoś bardzo skomplikowana, a film tam gdzie miał trzymać w napięciu, to trzymał, chociażby już przy pierwszych scenach z pociągiem, czy kiedy Thomas z Newtem udawali eskortę Teresy w siedzibie Dreszczu, albo moment ostrzeliwania ludzi z tych wież obronnych muru oddzielającego Ostatnie Miasto od reszty. Były też smutne momenty, gdzie ginie Teresa, czy Newt, o czym nie wspominałam, bo gdzieś tam w tym moim opisywaniu fabuły mi się to nie zmieściło, czy tam nie pasowało, ale tak mi było szkoda postaci Newta, po samym obejrzeniu filmu stwierdziłam, że jego, to już mogli oszczędzić, no ale cóż. Twórcy chyba chcieli na powiedzieć, że te dobre postacie też mogą umrzeć w takim filmie, niestety. Miałam jeszcze rozkminę z postacią Teresy, bo jak to piszę ze trzy miesiące później, to nadal nie wiem co o niej myśleć, bo z jednej strony nawet byłoby mi jej nie szkoda, że zginęła, za tą zdradę i ogółem, jak powiedziała, że zdradziłaby jeszcze raz, a z drugiej strony, jak tak sobie przemyślałam, to przecież tak teoretycznie to ona dobrze chciała, znajdując ten lek na tego wirusa. I tak właśnie nie wiem co z tym zrobić. Ale co zrobić, bywa i tak.
Podsumowując
Tak więc, seria filmów "Więzień Labiryntu" bardzo mi się spodobała i zapewne nie raz do niej wrócę (co w sumie się stało). Mimo, że są to filmy takie bardziej typowo dla młodzieży i niektórzy potrafią ich nie lubić tylko właśnie dlatego, albo z powodu jakiś małych błędów, czy niedociągnięć. Jak dla mnie fajnie opowiedziana historia, świetna gra aktorska młodych aktorów, szczególnie przy pierwszym filmie. Na przykład patrząc na Blake'a Cooper'a, wcielającego się w postać Chuck'a świetnie odegrał swoją rolę będąc młodym chłopakiem, a dodatkowo jego postać miała umrzeć na końcu. Świetnie sobie z tym poradził.
Filmy są mieszanką przygody, akcji, thrilleru, Science-Fiction z domieszką gdzieś tam dramatu, czyli w większości to, co ja lubię, bo lubię kino, gdzie są strzelaniny, walki a i wzruszenia nie zaszkodzą. Można jeszcze wspomnąć, że skomponowana muzyka też pełni swoją rolę i podkręca niektóre sceny, najbardziej można zauważyć to w pierwszej części, tak mi się wydaję.
Tego czego mi zabrakło w tej serii, to bardziej rozbudowany świat. Mam wrażenie, że twórcy skoncentrowali się na opowiedzeniu samej historii, a świat jest pokazany tak na drugim planie, dla dekoracji i widzimy umieszczonych w nim bohaterów, a wiemy tylko tyle, że wszystko jest zniszczone, wszędzie są pustynie, czy ruiny i że jest Ostatnie miasto, ale nie mamy powiedziane jak do tego doszło. Znaczy może coś jest wspomniane, ale to nie jest obszernie opisane, że tak powiem. Mam nadzieję, że w książkach, na bazie których powstały te filmy, jest więcej opisane, bo mam chęć ich przeczytania chociażby z tego powodu.
To tylko tyle z takich uwag, a nawet jakby coś było to pewnie zapomniałam, bo post jest pisany od lutego i nie może być skończony... Dobrze, że w ogóle zrobiłam sobie notatki, to przynajmniej niczego nie pomieszałam, chyba, tak myślę.
Miałam nie wspominać, ale jednak to zrobię. Otóż chodzi o sytuację przy kręceniu trzeciej części, a konkretnie wypadek jednego z aktorów, Dylana O'Brien'a, wcielającego się w główną rolę, Thomasa. Kręcąc scenę z pociągiem, gdzie aktor skakał z jednej platformy na drugą, co imitowało filmowego jeepa i pociąg, i z tego co czytałam to jedna z tych platform miała na celu asekurowania O'Brien'a, ale nie zgrała się z tą drugą (co miała imitować pociąg) i aktor wpadł pod nią, i poważnie został ranny, bo jak dobrze zrozumiałam tekst po angielsku, miał złamaną kość policzkową i oczodołową, więc miał naprawdę szczęście, że przeżył. A dążę do tego, że Dylanowi należy się wielki szacun, za to, że po tym wypadku kontynuował pracę nad tym filmem, bo uważał, że skoro go zaczął, to trzeba skończyć (co też tyczyło się całej serii).
A która część mi się podobała najbardziej? Tego to nie mogę określić, bo w każdym z filmów była jakaś rzecz, co mi się podobała, albo co robi dany film dobrym i jak sobie tak pomyślę, to nie chcę w jakiś sposób ich klasyfikować, czy coś i nazywać któryś lepszym czy gorszym.
Wśród takich serii filmowych, typowo dla młodzieży, jak "Niezgodna", "Igrzyska Śmierci", czy "Percy Jackson", to "Więzień Labiryntu" będzie jak dla mnie najlepszą serią, tak wstępnie, bo mam zamiar obejrzeć te wszystkie wyżej wymienione serie (jeszcze nie wiem kiedy, ale to zrobię) i może porównam, albo coś takiego. Taki pomysł mi się urodził. Ale się zobaczy. A na koniec mogę powiedzieć, że jak ktoś nie jest nazbyt wymagający, lubi filmy lekkie, ale w których coś się dzieję, to "Więźnia Labiryntu" mogę polecić.
Dylan najlepszy 👍👍
OdpowiedzUsuń