Swoją drogą, nie wiem dlaczego jeszcze nie ogarnęłam, jak stawia się emotikony na bloggerze...
Jak wiadomo, maj jest miesiącem imprez i koncertów studentów, czyli jednym słowem Juwenalia. A z racji tego, że wszystkie koncerty za darmo, to pcha się tam cała Polska cebula, czy lubi danego artystę, czy nie (byłam świadkiem czegoś takiego). No nawet ja po części byłam taką cebulą, ale to bardziej z ciekawości, bo na jednym z serii Juwenaliowych koncertów, konkretnie Medykaliach, mieli być YouTuberzy, między innymi Maciej Dąbrowski, który tworzy kanał "zDupy", wątpię, żeby ktoś go nie znał. No chyba że znajdzie się taka kreatura. Swoją drogą tam zostały nakręcone "Prawdziwe Juwenalia". (Tak, Lubelska cebula musiała się pochwalić). No i chciałam zobaczyć, na czym będą polegały te YouTubowe występy na tle tych muzycznych. Bo kojarząc na przykład taki kanał jak "Autostopem Na Koniec Świata", gdzie kanał jest, jak sama nazwa wskazuje, o podróżach autostopem, więc domyślałam się, że gościo poprowadzi to na zasadzie nieopowiedzianych historii, czy "Astrofaza", gdzie kanał jest o kosmosie, więc tu koleś przygotuję coś z tego tematu. Ale intrygowało mnie, na jakiej zasadzie będzie tam zDupy, bo w gruncie rzeczy, to on czepia się chyba wszystkiego, więc - mógł na przykład gadać śmieszne rzeczy, jakiś monolog powiedzmy, albo wykonać swoje "Maturapy". A ku zaskoczeniu, było to na zasadzie wywiadu, co mnie nawet lekko zdziwiło. I tak koleś z kanału ''LukasTV", którego nie znam, przeprowadzał wywiad z Maciejem "zDupy".
A kiedy dowiedziałam się, że na niejakich Juwenaliach Politechniki Lubelskiej będzie COMA, to ja od razu mówiłam, że idę, nie ważne co by się działo, idę tam, nie patrząc na nikogo, no może na mojego brata, który postanowił wybrać się ze mną, bo spodobała mu się piosenka "Lajki" i ogółem stwierdził, że fajnie grają, ale dodatkowo chciał zostać na koncercie zespołu Strachy Na Lachy, co mi się trochę nie chciało, ale harmonogram się zmienił, na szczęście brata i najpierw zagrały Strachy, a na końcu COMA. I w sumie dobrze, bo te Strachy całkiem nieźle grały, tylko niektórych utworów nie znałam, ale to znowu dało mi do myślenia, że nie trzeba znać, żeby dobrze się bawić. Tak miałam jak grał Happysad rok temu. A tak swoją drogą, to może w końcu zapoznam się z ich twórczością, w końcu, bo oba zespoły fajnie tworzą.
No to jak se posłuchałam "Czarny Chleb I Czarna Kawa", "Piła Tango", "Twoje Oczy Lubią Mnie", "Dzień Dobry, Kocham Cię", czy "Żyję W Kraju" i paru innych, swoją drogą zagrali nawet te co znam, no to przyszedł oczywiście na COMĘ. Już na samym początku się zdziwiłam, i to nie było coś ze strony zespołu, tylko kurde fanów. bo poszli w pogo, po pierwsze, do utworu do którego się nie spodziewałam, a po drugie, że od razu na samym początku koncertu. Pogowicze trochę mnie zdeptali, i trochę po popychali, ale dzięki nim znalazłam się na początku, dzięki czemu, mogłam oglądać zespół z bliska. A że jestem niska, i śmiem nazywać się siebie Hobbitem, bo zawsze gdzie nie stanę, to znajdzie się wyższy, więc stanie na samym początku było dla mnie błogosławieństwem. No, chociaż przede mną stały dwie typiary co za bardzo się w muzykę wczuwały i mnie wkurzały, ale to dało się przeżyć, bo se mogłam przeżywać muzykę na żywo.
Kiedy zespół zaczął grać pierwszy utwór, to był pierwszy numer z nowej płyty, "Metal Ballads, Vol. 1", czyli "Uspokój się", to usłyszałam gdzieś tam z tyłu, za sobą komentarze typu "Uuu", "łeee" w celu podkreślenia niezadowolenia z nowej płyty i numerów znajdującej się na niej. Tak więc zespół zrobił im na złość i psikusa, bo zagrał wszystkie utwory z nowej płyty. Ja tam nie miałam problemu, bo ja lubię metalowe ballady, a jedyna płyta z którą mam trochę zagwostkę, to "2005 YU55", choć są tam utwory, które się mi podobają, to jednak gdzieś jest to "ale". No akurat z tej płyty nie zagrali nic, ale były takie utwory jak "Woda Leży Pod Powierzchni", "Spadam", unowocześnione "Skaczemy", czy "System".
Ja tam bawiłam się świetnie. Kurde, zawsze się zastanawiam, czy słowo "bawiłam" jest dobrym określeniem. Ale kij z tym. Nie musiałam się czuć głupio wśród ludzi, którzy drą się tak jak ty, skaczą tak jak ty i mogę śmiało powiedzieć, że wśród takich ludzi, mimo, że się ich nie zna, to o wiele lepiej uczęszcza się w takim koncercie, bo jak byłam na pierwszym koncercie COMY, stałam z tyłu, zmęczona po szkole, pijąc sobie browara, NO BO PO CO PÓJŚĆ DO LUDZI, i wtedy nie bawiłam się tak dobrze. Znaczy, nie było źle oczywiście, ale z ludźmi o wiele lepiej. Ale jestem niestety typem człowieka, który nie lubi ludzi, albo przynajmniej takim, co woli se stanąć obok i być sam. Muszę to zwalczyć, chociaż trochę.
Jak zespół zagrał tą swoją podstawową listę utworów i zeszli ze sceny, to ludzie zaczęli krzyczeć "Sto tysięcy!", co miało przywołać COMĘ z powrotem, a co tyczyło się utworu "Sto Tysięcy Jednakowych Miast". No i wrócili. Oczywiście każdy się ucieszył. Piotr Rogucki staną przy mikrofonie i zaczął mówić - "Nie wiem o co wam chodzi, żądacie kwoty której nie posiadamy, ale możemy zrobić tak, że najpierw 'Krokodyle Łzy', a potem 'Sto tysięcy', zgadzacie się?", i tu wokalista zespołu usłyszał krzyk tłumu w odpowiedzi, wiec Rogucki powiedział coś w rodzaju "Chyba nie musimy się dopytywać". I tak jak poprzednim razem wszyscy uczestnicy koncertu usiedli na czas grania "Stu Tysięcy Jednakowych Miast" (cholera nadal nie wiem o co chodzi z tym, ale się dowiem), więc wszyscy jak jedni gibali się w rytm utworu, a potem wszyscy śpiewali, chyba nawet cały tekst "Los Cebula I Krokodyle Łzy".
No i tak z krótkiego wpisu, gdzie w sumie głównie chodziło mi o to, że pogo wypchnęło mnie do przodu, pod scenę, powstało wypracowanie, co się nawet nie spodziewałam i nawet nie mogę wyjść z podziwu, że bez żadnych notatek pierdyknęłam coś tak długiego. No, a na koniec mogę tylko wspomnąć, że to na pewno nie był ostatni koncert COMY na którym byłam, bo na nich jest świetna atmosfera, energia na scenie Piotra Roguckiego dodająca energii słuchaczom, no i muzyka na żywo, co najważniejsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz