poniedziałek, 12 lipca 2021

Pierwszy horror, który mi się spodobał. | "Alone".

Tak jak obserwuje poczynania Dylana O'Briena, tak samo zwracam uwagę na działania na przykład Tylera Posey. Do tej pory nie było nic co by mnie zainteresowało. Raz tylko kumpela wyciągnęła mnie do kina na film "Truth or Dare", który był tragiczny. Pamiętam, że pomysł zły nie był, ale poczynania bohaterów, szczególnie tej głównej żeńskiej postaci, co tam wszystko zaczęła, były tak głupie, że ja podczas seansu miałam tylko "co?" i w głowie tylko był facepalm, jak można być tak głupim. Dlatego dobrze, że pojawiło się coś co mi się spodobało. Tak dla równowagi. 

O filmie "Alone" dowiedziałam się przez Instagrama Tylera. Udostępniał on rzeczy związane z tą produkcją. I po obejrzeniu traileru pojawiła się u mnie iskra zainteresowania. Spodobał mi się zarys tego filmu i pomyślałam, że można sprawdzić, czy tego nie spartolili. Zabawny jest fakt, że wyszedł w czasie, kiedy wyszła korona i świat oszalał. I to nie było zamierzone. Filmy kręci się długo przed premierą i jeszcze trzeba go zmontować. 

Na wstępie widzimy głównego bohatera, Aidana, który chce popełnić samobójstwo, ale w odpowiednim momencie jest cięciu i nie dowiadujemy się, czy tego dokonał, czy nie, tylko wracamy do początku tej historii. Dlatego w kolejnej scenie widzimy go w swoim codziennym życiu, które sugerując po butelkach po wypitym alkoholu, leżącej obok chłopaka dziewczynie i gitarze gdzieś tam stojącej, wydaje się być prowadzone bardzo luźno. 

Gdy Aidan ma włączony telewizor, w wiadomościach mówią o chaosie panującym na świecie. Wybuchła pandemia tajemniczej choroby, która zamienia ludzi w zombie. Rozbrzmiewa alarm, zarażeni ludzie wdzierają się do budynku, w którym mieszkanie ma Aidan, oraz pobliskich budynków po drodze zabijając lub zarażając napotkanych przechodniów. Aidan widząc co się dzieje, barykaduje się w swoim mieszkaniu, zasłania okna gazetami i od tej pory próbuje przeżyć, nie robiąc za dużo hałasu, żeby zarażeni go nie usłyszeli. 

Kiedy chłopak chce zadzwonić do rodziców okazuje się, że nie ma zasięgu. Gdy na chwilę się pojawił miał szansę odsłuchać wiadomość głosową. Dowiaduje się, iż prawdopodobnie zginęła siostra chłopaka. Przez tą wiadomość, jak i samotność i inne czynniki, pije alkohol, który ma w mieszkaniu. Zaczyna nagrywać wideo dziennik? coś takiego. Prawdopodobnie, by jakoś zabić tą samotność, albo zwyczajna chęć gadania, a że nie miał do kogo, to to potencjalnych ludzi z internetu. Z czasem samotność i izolacja źle działają na psychikę Aidana. W międzyczasie musi bronić się przed zombiakami, bo jeden na przykład, dostał się do jego mieszkania przez szyb wentylacyjny. W końcu powoli kończą mu się zasoby, alkohol też. Przy kolejnym napływie zasięgu odsłuchuje kolejną wiadomość głosową od rodziców, która kończy się w sposób, który sugeruje, iż oni zginęli. Aidena mocno to uderza, a razem z dotychczasowym złym stanie psychicznym doprowadza go do próby samobójczej. 

W ostatniej chwili ratuje się z pętli pod sufitem, bo zauważa dziewczynę w mieszaniu w bloku obok. Ekscytacja, że jednak nie jest kompletnie sam, tak jak myślał, uratowała go przed śmiercią. Z dziewczyną skontaktował się poprzez... kartki. Ponieważ musieli być cicho, by żadne zombiaki się do nich nie dostały, porozumiewali się na migi. Aidan na początku miał przygotowane kartki z konkretnymi napisami, a dziewczyna odpowiadała gestami i pomagała sobie tablicą na której pisała markerami. Potem Aidan skombinował krótkofalówki i liny przy okazji, które były pomocne, gdy chłopak podzielił się z dziewczyną wodą butelkowaną, którą miał. 

Z czasem musiał wybrać się w poszukiwanie jedzenia. Dlatego musiał po cichu przemieścić się po budynku do innego mieszkania, skonfrontować się z dziwnym facetem nie zombiakiem i oczywiście z zombiakami, gdy uciekał do swojego mieszkania. Potem chłop ruszył na pomoc tej dziewczynie, co poznał przez okno. W ogóle, oni bardzo się polubili. Budynek w którym mieszkała Eva, bo tak ta niewiasta miała na imię, opanowały zombiaki. Ostatecznie misja ratunkowa się udaje. Od tego momentu we dwójkę będą męczyć się z pandemiczną sytuacją. Ale przynajmniej będą mogli normalnie ze sobą rozmawiać. 

Film ma prostą fabułę, po prostu opowiada historię człowieka w obliczu jakiejś tragedii. Zazwyczaj horrorowe filmy wiążą się z nawiedzonymi budynkami, jakimiś straszydłami, dziwnymi stworzeniami, wchodzeniem bohaterów w niezalecane miejsca i tak dalej. Zaś "Alone" opowiada o człowieku, jak dana sytuacja wpływa na jego psychikę. W filmie nie ma tych stereotypowych rzeczy horrorowych. Wiemy tylko tyle, że wybuchła jakaś pandemia tajemniczej choroby i ludzie zmieniają się w coś potocznie nazwane zombie. 

Po pierwszych ujęciach można sugerować, że Aidan ma frywolne życie. Obok niego leży dziewczyna, która po wybudzeniu zaraz wychodzi, on budzi się z kacem, gdzieś tam stoi gitara, która kojarzy się z tym, że muzycy po zagranym koncercie idą poimprezować. Czyli powiedzmy Aidan byłby dobrym towarzyszem przy dobrej zabawie. I z takiego chłopaka zmienił się w depresyjną osobę. Tu wybuch pandemii, tu przymusowe siedzenie w domu, odcięty od innych ludzi, plus poczucie, że został zupełnie sam i informacja o prawdopodobnej śmierci siostry oraz potem wiadomość głosowa, która sugeruje śmierć rodziców. A zanim zobaczył Evę w oknie myślał, że traci zmysły. Gdy zauważył Evę dotarło do niego, że jednak nie jest sam, a gdy się komunikują widać po obojgu, że dawno z nikim nie rozmawiali, nie mieli kontaktu z drugą osobą, a czego bardzo potrzebowali. Ale do tego czasu można było obserwować jak główny bohater radzi sobie w zaistniałej sytuacji i jak zmienia się od jej początku. Oglądający mógł domyślać się co dzieje się co dzieje się w jego głowie, oraz dało to powód do zastanowienia nad losem głównego bohatera.

Też był tam incydent, gdy Aidan spotkał pewnego pana, który wydawało się, że chce pomóc i ogólnie jest pokojowo nastawiony. W końcu oboje znaleźli się w takiej samej sytuacji. Ogólnie zdawałoby się, że w takiej sytuacji powinni sobie pomagać. No nie do końca. Nie wszyscy są pokojowo nastawieni. Znaczy może ktoś by się znalazł, no ale Aidan nie miał takiego szczęścia. Dobrze, że podczas rozmowy z tym facetem był ostrożny i wszystkiego nie mówił, na przykład, że ma kontakt z Evą. Więc dobrze, że mu nie zaufał do końca. Ale to też daje takie zagadnienia do przemyślenia, że nawet mimo jakiejś tragedii, ludzie nadal mogą być źli, nadal będą dbać o siebie i swój interes, zamiast połączyć siły i jakoś razem przetrwać trudne chwile.

"Alone" skończył się tak, że jakby ktoś chciał, to mógłby zrobić drugą część, która być może by była lepsza. Skoro ten pierwszy film opowiadał o człowieku, to ten drugi mógłby opowiadać co stało się na świecie, i tu wymyślić jakąś fajną historię. Choć wątpię, by zrobili drugą część, sądząc po ocenach na Filmwebie, czy IMDb. Może nie był on wybitny, był prosty, ale mi się podobał, na ocenę "dobrą" zasługuje. Szczególnie zapunktował u mnie, że nie miał tych stereotypowych elementów z horrorów, a bohater nie robił jakichś głupich czynów. Plus fajnie było zobaczyć Tylera Posey w kolejnej roli i w filmie, który mi się spodobał. Trochę flashbacki po "Truth or Dare" wyparowały, więc to na plus. Z miłą chęcią zobaczę go w jakiejś kolejnej produkcji, która mnie zainteresuje.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz