Na lekcjach historii mówi się o powstaniach, bitwach, wojnach. Dowiaduje się, co się działo, jakie były czyny ludzi, te pozytywne i te negatywne. Człowiek poznał kto to Hitler i Stalin, oraz paru innych. Człowiek też zobaczył obrazy wojny, powojenne na zdjęciach.
W szkole podstawowej jakoś zbytnio się nie interesowałam historią. Też jak słuchałam na lekcji, to jakoś za bardzo nie przykuwałam uwagi. W gimnazjum było w sumie podobnie, ale będąc trochę starszą więcej do mnie docierało, mimo, że jakoś mocno mnie nie interesowało. Moja głowa najlepiej przyswajała wiedzę w technikum i pojawiło się też jakeś zainteresowanie niektórymi rzeczami, wydarzeniami. Teraz jako dorosła osoba sama potrafię się czymś w jakimś stopniu zainteresować i wyszukać w internecie. Sama zainteresowałam się Czarnobylem, czy jak ludzie, którzy przeżyli, funkcjonowali w obozach koncentracyjnych.
Jak człowiek bardziej wszystko rozumie i docierają do niego pewne rzeczy, to aż jest takie dziwne uczucie, że co, ludzie siebie sami zabijali? Że były aż dwie wojny światowe? Że jakiś jeden człowiek powiedział, że konkretni ludzie nie są ludźmi i postanowił o ich zagładzie? Dodatkowo dochodzą zdjęcia i filmy archiwalne i człowiek zwyczajnie nie może uwierzyć, że coś takiego się dzieje.
Też ostatnio przykuwam większą uwagę utworom zespołu Sabaton. Nigdy się nie spodziewałam, że historie w ich utworach zachęcą mnie do przeczytania chociaż małego kawałka na Wikipedi o wydarzeniu, tudzież człowieku o którym jest tekst danego utworu. Ale to w sumie jest temat na oddzielną pisaninę.
Jest 2022 rok. Człowiek myśli, że już świat zobaczył wojnę, myśli, że ludzie już nie popełnią ponownie takiego zła.
No to się nieźle człowiek pomylił.
Gdy obudziłam się 24 lutego i zaaferowana kompletnie inną sprawą zobaczyłam na monitorze u brata coś o wojnie, byłam bardzo zmieszana. Że co, wojna wybuchła? Gdy wróciłam do pokoju były akurat wiadomości. Również było wspomniane coś o wojnie. Wzięłam więc telefon i sprawdzałam wiadomości w Chromie, Facebook, YouTube. Dowiaduję się, że Putin ogłosił "specjalną militarną operację" i jego pierdolenie, że Ukraina to ta zła. Potem zobaczyłam pierwsze widea, jak wojsko wjeżdża na teren Ukrainy. Wtedy pomyślałam sobie "nieeeee, noo to nie możliwe". Pomyślałam "pewnie zaraz stamtąd pojadą".
Pojawiało się coraz więcej nagrań, a mimo to nadal było to przyjąć do głowy, że dzieje się coś takiego. To jest coś niepojętego. Nastąpił natłok myśli, że dzieje się to, co opisywali w książkach od historii. Że Ukraina sąsiaduje z Polską. A co, gdy Rosja zaatakuje Polskę? Potem informacja, że Rosyjskie wojsko wkroczyło do Czarnobyla. Ta informacja spowodowała, że chcąc być na bieżąco z tym co się tam dzieje, założyłam Twittera, żeby być n bieżąco z tym, co publikują Napromieniowani.pl, jak się też okazało, to jest wygodny sposób przeglądania informacji.
No i tak przez tydzień nowe nagrania z tego co robią Rosjanie, następstwa po ich atakach. Coraz więcej obrazów zniszczonych miast. Coraz więcej dowodów na to, że prezydent komik porzucił swój dawny zawód i jest wzorem dla innych. Coraz więcej informacji, że Ruscy to swołocz, a Ukraińcy mają w sobie człowieczeństwo (oni ruskiemu żołnierzowi dali herbaty i jedzenia, a dodatkowo dali zadzwonić do matki). Ale też informacje o tym, że ruscy żołnierze w sumie nie do końca wiedzą, na co zostali posłani, zobaczyli zapewne nieodwidzialne rzeczy, a Putin ma wywalone na ciała zmarłych swoich żołnierzy.
I tak do Polski zaczęli przybywać Ukraińcy. I mimo, że my tu mamy swoje problemy, zajęliśmy się i ich problemem i zaczęliśmy przyjmować nie tylko do swojego kraju, ale i do swoich domów. I mimo, że ja bym była ostrożna trochę z tą pomocą, żeby to nie zamieniło się w takie trochę rozdawnictwo, to raduje mnie jak Polacy chętnie zajęli się pomocą. Zbiórki pieniężne, rzeczowe, organizowanie miejsca do mieszkania, organizacja transportu, a dodatkowo ludzie sami pojechali na granicę.
Właśnie, minął już tydzień, niby się człowiek oswoił z tą wiedzą, że jest wojna na Ukrainie, aby obserwuje co się tam dzieje i widzi nagrania. Już nawet przyzwyczaiłam się do tych widoków na tych nagraniach, w końcu to nagranie, nie dzieje się u mnie, ale jak zobaczy się wideo, jak któreś poniżej, po raz kolejny, to coś u mnie pęka. Bo to jest nie do pomyślenia, że dzieje się coś takiego. Nagle te zdjęcia powojenne z podręczników historii stają się realne. Można powiedzieć, że jesteśmy tego świadkami. I to jest chyba to, co moja głowa będzie co jakiś czas przetwarzać na nowo.
Mimo wszystko wojsko Ukraińskie dobrze sobie radzi. Rosji nie udało się dokonać swojego celu, jaki mieli przez tydzień osiągnąć. Ukraińcy się nie poddają, walczą nie tylko żołnierze, ale i zwykli ludzie, co robią chociażby koktajle Mołotowa. To jaką oni mają siłę woli woli, to jest godne podziwiania. Mam nadzieję, że to długo nie potrwa. Wiadomo, że to takie pitolenie, ale jak to się mówi, nadzieja ostatnia umiera. I najlepiej, żeby ta wojna w ogóle się nie zaczynała, żeby nie musiała się kończyć.
Idi Na Chuj russkiye i Slava Ukraini.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz