wtorek, 23 maja 2023

Lublinalia... I trochę Kultu.

Cały czas obserwowałam, czy nie pojawiają się jakieś informacje o Juwenaliach. Bardzo dawno nic nie było, nic się w mieście nie działo i na ostatnim koncercie byłam w listopadzie zeszłego roku. Cieszyłam się, gdy najpierw Politechnika Lubelska ogłosiła swoje Juwenalia, ale okazało się, że nie będzie tam artystów, którzy by mnie zainteresowali, a potem, gdy zostały ogłoszone Lublinalia. 

Gdy ogłaszali artystów, którzy mieli wystąpić na Lublinaliach, znowu się zawiodłam, do momentu, aż ogłosili, że na tej imprezie zagra Kult. Ucieszyłam mordę, jak głupia. Z przyjemnością chciałam posłuchać ich muzyki na żywo. Nawet żartowałam, że jeśli będzie padać deszcz, to i tak pojadę. Do mnie dołączył się tata. Przyjechał z zagranicy na chwilę do polski, i w sumie się ucieszyłam, że też będzie mógł skorzystać, bo będąc za granicą za bardzo nie ma nic do roboty.

Kult miał grać o 22:30, czyli cały dzień był do dyspozycji. Dlatego wykorzystałam go sprzątając dom, bo kolejnego dnia w moim domu miała być rodzinna impreza. Po tym sprzątaniu byłam zmęczona, ale mimo to ogarnęłam się, uczesałam, zrobiłam makijaż, jak to ja się śmieję, makijaż życia i cieszyłam się, że na zakończenie dnia, mimo zmęczenia, posłucham sobie Kultu na żywo.

Wyjechaliśmy z tatą półtorej godziny przed czasem, jakim miał grać Kult, żeby na spokojnie dojechać, zaparkować i dojść na miejsce. Gdy już zaparkowaliśmy, zauważyliśmy, że ludzie idą w przeciwnym kierunku od wejścia na teren tych Lublinaliów. No ale ja stwierdziłam, że trzeba iść tam, gdzie jest wejście.

Gdy doszliśmy na miejsce, było tam dużo ludzi. Jeszcze nie wiedzieliśmy co się działo. Zauważyliśmy, że tłum to nie jest po prostu tłum, tylko bardzo długa kolejka... I to z trzech stron. Stojąc w niej przez jakiś czas, spokojnie można było zauważyć, że ona kompletnie nie ruszała do przodu. Pomyśleliśmy z tatą, że jest dużo czasu i powinno nam starczyć...

Kolejka co jakiś czas szła do przodu, o krok, może dwa. Im bliżej byliśmy wejścia, i im dłużej tam staliśmy, ludzi zaczęło gromadzić się jeszcze więcej. Wkrótce okazało się, że bramy są zamknięte i ludzie ani nie są wpuszczani, ani wypuszczani. Niektórzy sprawdzali co dzieje się za bramą, na terenie Browaru Perła, tam gdzie miała miejsce ta cała impreza, i okazało się, że tam jest mnóstwo ludzi, którzy chcą WYJŚĆ. Przed bramą było bardzo dużo ludzi, za bramą było dużo ludzi. Przed wejściem był ścisk i gdyby ktoś wpadł na pomysł, żeby wypuścić ludzi z terenu Perły, to zrobiłby się chaos, jeszcze większy ścisk i byłoby niebezpiecznie. Już przed bramą było niebezpiecznie, obok nas zemdlała dziewczyna, mimo, że i tak nie byliśmy tak blisko bramy, jak niektórzy. W pewnym momencie zaczęłam się bać, że dojdzie do takiego ścisku, że będzie tak jak na feralnym koncercie Travisa Scotta.

W końcu przyjechała policja, ci w hełmach i z tarczami, i zrobiła korytarz życia dla tych co chcieli wyjść. Wyszło tak dużo ludzi, że to szok. I mimo, że mnóstwo ich wyszło, to ich ilość się nie zmniejszała. Mimo to, że po jakimś czasie dużo osób wyszło, to nadal nie wpuszczali.

W trakcie tego wszystkiego można było dowiedzieć się od ludzi, że na rapera, White, który grał przed Kultem, chciało wejść dużo osób i przez limit osób na terenie imprezy zamknęli bramę i więcej ludzi nie wpuszczali. Moja siostra cioteczna stała dwie godziny w tej kolejce i powiedzieli im, że mają iść. Dlatego znaleźli się tacy, co stali się agresywni i ochrona musiała użyć gazu, na co potem ludzie narzekali, ale ja ochronę w pełni rozumiem.

W pewnym momencie policja puściła ludzi wszystkich tak, by byli po stronie wejścia, ci co nadal niezłomnie stali w tłumie kolejki i zaczęto wpuszczać na teren Browaru.

Po ponad półtorej godziny czekania, prawie utraconej wiary, kiedy już było wszystko jedno, kiedy Kult już grał nawet nie wiem ile, udało się wejść. Przy okazji teren imprezy okazał się jednym wielkim BAGNEM.


Czegoś takiego w życiu nie widziałam. Za każdym razem, gdy szłam na jakieś Juwenalia, to zazwyczaj był porządek. Na ostatnich Juwenaliach na Politechnice na jakich byłam w 2019 roku (chyba) było zorganizowane WEJŚCIE i WYJŚCIE i nawet gdy było dużo ludzi, to to jakoś ogarniali. Natomiast Lublinalia, to kompletna klapa organizacyjna. Niby brama była przedzielona, ale coś nie pykło. Ludzie powinni być kierowani, być pod jakąkolwiek kontrolą. Powinno być zadbane, by wyjście nie było zastawione. A przede wszystkim, powinna była zostać wybrana INNA LOKALIZACJA, a nie mały skrawek ziemi jak na Festiwal Kolorów. Też na terenie Lublinaliów było inne wejście, nie wiem dokładnie z której strony, ale otworzyli je by wypuścić ludzi, jak było już za późno. Ono w ogóle to powinno być normalnym wyjściem dla ludu. Wiadomym było, że po tak dużej przerwie będzie chciało przyjść wiele ludzi. Dodatkowo diametralna zmiana gatunku z rapu na rock, do tego w jednym i drugim przypadku popularnych wykonawców. Przecież ci z tego rapera, prawdopodobnie co najmniej z dziewięćdziesiąt procent wyszła, a tyle samo, jak nie więcej chciało wejść na Kult. Plus czas w jakich artyści wchodzili na scenę. White o 21:30, a Kult o 22:30. Przecież to za mało czasu, żeby ludzie się przegrupowali.




Po sobotnim wieczorze ludzie nie pozostawili suchej nitki na organizatorach. Ludzie zaczęli pisać pod różnymi postami, że to co się działo, to kompletna żenada i porażka organizacyjna. Ludzie pisali, że mimo wolnego miejsca na terenie, nadal nie wpuszczano ludzi, mało tego, że na prędkiego zabierali banery, że darmowe koncerty. Widziałam też komentarze, czy będąc jeszcze na miejscu przed wejściem, że połowa miejsca przed sceną była pusta i Kult nie chciał grać, ale nie wiem, czy to akurat prawda. Pojawiały się też komentarze humorystyczne, tak jak pod postem o rzeczach zgubionych przez uczestników, a jeden użytkownik spytał, co ze zgubioną godnością (śmiechłam, nie powiem).




Pod postem Lublin 112 odbyły się śmieszki. Redakcja zapytała, czy udało się wejść na koncerty. Jeden się spytał, jak sytuacja, i dostał w odpowiedzi ciasna, zaś inny spytał się, czy na zdjęciu jest kolejka czy koncert, w odpowiedzi dostał, że support. Też śmiechłam. Warty jest też komentarz od Justyna Justyna, który mówi, jak to było koło 20.





To co się działo nie dawało mi spokoju i do 3 nad ranem czytałam komentarze ludzi. Z resztą widać po screenach 😅. Moja głowa do teraz ledwie trawi to co się wydarzyło. To dla mnie niewiarygodne wręcz. Mi i tacie udało się dostać na te mniejszą połowę koncertu tylko dlatego, że byliśmy dość blisko bramy w tym tłumie. Sprawę opisał też Lublin 112 i warto sobie tam poczytać (wystarczy kliknąć w obraz). 



A tu jeszcze widok na tłum...


A tu teren, gdzie postanowili zorganizować tą imprezę. To ten zielony kawałek, nad którym kręcę mapą.



A na koniec tego segmentu parę słów od zespołu Kult, który był zaniepokojony, tym co się działo. Wychodzi na to, że organizatorzy stworzyli warunki to zmartwień i dla ludzi i dla zespołu... Mam nadzieje, że faktycznie jeszcze Kult przyjedzie tego lata do Lublina, na godniejszy koncert i że bez zmartwień będzie można na spokojnie przyjść i posłuchać ich muzyki na żywo.





Czas na coś odrobine przyjemniejszego. Mimo, że było to trochę słodko-gorzkie. Stwierdziłam, że skoro udało się tam dostać i byłam pod sceną, to że wykorzystam to ile dane mi będzie. I akurat jak znaleźliśmy sobie z tatą miejsce między ludźmi, i błotem 😆, Kult zaczął grać swój ikoniczny utwór, "Arahja". Gdy usłyszałam pierwsze dźwięki bardzo ucieszyłam się, że i usłyszę ten utwór, i że udało się przyjść w takim momencie, że załapaliśmy się na niego. Nie dość, że genialny utwór, na żywo, to do tego to co bardzo lubię na koncertach, głos LUDU! Niesamowitym uczuciem jest słyszeć jak publiczność jednym chórem śpiewa razem z wokalistą 😍.



Byłam trochę oszołomiona tym co działo się przed wejściem, i nagłośnienie nie było jakoś super, więc miałam trochę opóźnione reakcje, jaki utwór zaczyna zespół grać. Następnym zagranym utworem był "Hej, czy nie wiecie", czyli ponownie, klasyk. 



Z przyjemnością usłyszałam na żywo wykonane "Lewe Lewe Loff", "Celina", czy "Prosto". Oczywiście z wielkim fartem udało się usłyszeć "Baranka", przy którym publiczność również pokazała co potrafi. 




Było też ojojojojojoj, czyli "Piosenka młodych wioślarzy". Jest możliwość, że o czymś zapomniałam, ale to wszystko było zwariowane. Cieszę się, że mogłam być choć na cząstce tego koncertu. Próbuję też tym cieszeniem się przytłumić, co to się działo.





Do dyspozycji jest też internet i dzięki niemu znalazłam nagrania, gdy zespół wykonywał "Wódkę" i "Polskę". No chociaż tyle.

Kult - wódka live Lublinalia maj 2023 Browary Perły Bernardyńska

Kult - Polska , live , Lublinalia maj 2023



Lublinalia ogłosiły, że wracają za rok i wydali jakieś napisane coś, ale nawet nie chce mi się tego wklejać. Ja byłam tylko w sobotę i nie wiem jak było w innych dniach, jest możliwość, że mogło być lepiej, ale też nie było tak diametralnej zmiany gatunku muzycznego. Mam nadzieje, że za rok wyniosą wnioski z tego co się działo, że dało to im lekcje. Jeżeli będzie coś dla mnie to się wybiorę i przetestuję 😛. 

Adieu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz