wtorek, 5 marca 2024

Playlista 40.

1. Linkin Park - Fighting Myself
Stwierdziłam, że i tą playlistę zacznę od Linkin Park, bo było to ważne muzycznie dla mnie. Ten utwór ma inne brzmienie od "Lost". Po usłyszeniu fragmentów z audycji na jakiejś stacji radiowej, której fragmenty trafiły oczywiście do internetu, nie mogłam się doczekać, aż będę mogła usłyszeć go w całości. Fajnie się zaczyna takim głosem puszczonym od tyłu, świetne brzmienie gitary, partie rapowe Mike'a Shinody, świetny wokal Chestera Benningtona, klasyczna budowa utworu Linkin Park. Słychać ducha z tamtych czasów. Lubię wsłuchiwać się w wokale, gitarowe partie, czy w bridge.




2. Ed Sheeran - Eyes Closed
YouTube ma dobre wyczucie odtwarzania losowego. Na Eda długo nie trzeba było czekać. Już przed premierą "Equals" chodziły głosy, że ma on wypuścić dwa albumy w niedługim czasie, w jednej połowie roku "=", a w drugiej kolejny album z jakimś znakiem matematycznym, który miał brzmieć jak pierwszy album Eda, "+". Jednak trochę się plany Sheeranowi posypały. Co się wydarzyło? A no życie. We wpisie między innymi na Instagramie wyznał, że miał już gotowy album, ale tyle się podziało, że w tydzień, jak dobrze pamiętam, napisał on tyle nowych utworów, że to z nich złożył album. Wspomniał również, że chce wydawać muzyką zgodne z tym co czuje, że nie mógłby wydać czegoś, co nie odzwierciedla jego w danym momencie. Spisał on swoje uczucia i emocje po stracie przyjaciela, w czasie gdy jego ciężarna żona miała guza, wspomina o swoim zdrowiu psychicznym, czy o tych nieszczęsnych oskarżeniach o plagiat. "Eysed Closed" był pierwszym utworem wydanym z albumu "Subtract" i mówi on o stracie kogoś bliskiego. Zaczyna się delikatnym brzdąkaniem gitary, na zwrotkach wokal jest delikatny, na refrenie trochę mocniejszy. Utwór ma miłe brzmienie, ale nie jest o miłych rzeczach.




3. Royal Blood - Mountains at Midnight 
Swój nowy album zapowiadali i oni. Bardzo fajny kawałek, gitara gra jak trzeba. Bardzo lubię jego brzmienie, jego kompozycję oraz efekt jaki został nałożony na wokal, on tak do gitary pasuje. Zespół przy okazji chciał się niektórym przypomnieć, że nadal potrafi zagrać mocniej, bo pamiętam, że album "Typhoons" nie był przez część osób lubiany, niektórym się nie podobał.




4. If Rammstein wrote 'Baby One More Time'
Wpadłam na YouTube na tego gościa i on bawi się muzyką. Robi widea typu "gdyby jakiś zespół napisał jakoś piosenkę". I to jest robione dla fanu, ale to brzmi za dobrze, żeby tego nie słuchać, jak taką normalną muzykę. Ja bardzo lubię te "przeróbki" i to, jak chłop pracuje swoim głosem i brzmi bardzo podobnie do wokalistów, do których się chce upodobnić. Przecież to poniżej brzmi jakby to faktycznie zrobił Rammstein. I to "my loneliness is killing me" śpiewane niskim tonem, genialne!




5. Nothing But Thieves - Welcome to the DCC
Oni również zapowiedzieli w 2023 roku swoją płytę. Bardzo lubię, jak zaczyna się ten utwór, też tą brzdąkającą gitarą zapowiadali ten kawałek i mocno mnie zainteresowali. Też to był pierwszy utwór po tym, jak poznałam muzykę tego zespołu, więc byłam ciekawa, cóż to wydadzą, w jakich klimatach to będzie, w jaką stronę pójdą i czy to będzie równie dobre, lepsze lub może gorsze od poprzedniej muzyki. Kawałek okazał się być świetny z takim synthwave'owym vibe'm. Był odtwarzany bardzo często przeze mnie.




6. Melanie Martinez - Death
W 2023 trochę tych powrotów było. Powróciła i ona i zrobiła niezłe zamieszanie wśród swoich fanów. Melanie pojawiła się w nowej, odmienionej postaci, dosłownie i w przenośni, zamieniając się w postać ze świata fantasy. Fani różnie zareagowali. Jedni po prostu cieszyli się z powrotu i nowej muzyki, drudzy byli zawiedzeni, a jeszcze inni zaczęli spekulować, co z historią Crybaby, postacią w wymyślonym świecie Martinez. Po samej zapowiedzi była imba, a po premierze utworu, to już całkiem, a na ten moment jeszcze żadnych informacji o nowym albumie nie było. Ja lubię te koncepty z albumów Melanie, ale żeby się tak angażować, jak ci fani, no to nie. Natomiast sam utwór mi się spodobał, choć on był z tych, że nie od razu. Było to dla mnie coś nowego, coś świeżego w muzyce i musiałam kilka razu posłuchać, żeby powiedzieć "tak, mi się to podoba". Zaczyna się powoli i delikatnie, pierwsza zwrotka i pre-chorus. Na refrenie się już mocniej rozbudowuje, po której pre-chorus zaczyna się samym wokalem, co lubię. Ogólnie w tym jednym utworze jest z pięć różnych melodii, jeżeli dobrze policzyłam. I po tym, jak już wiedziałam, że mi się podoba, no to bardzo często był odtwarzany. Niestety w pewnym momencie tryb losowy Spotify zrobił mi psikusa i jego algorytm puszczał mi ten utwór za każdym razem, kiedy było można i mi w końcu przez to zbrzydł. Mimo to nadal mi się podobał, a Spotify w końcu przestał.




7. The Kiffness x Lonely Cat - Sometimes I'm Alone (Singing Cat)
Piosenki robione dla fanu, szczególnie z udziałem kotów, to jest coś dla mnie. Ja jestem fanką muzycznej twórczości The Kiffness i śpiewające koty powinny mieć swój gatunek muzyczny. W teorii jest to robione, ale jest to o wiele lepsze od tej niektórej dzisiejszej muzyki, co można w radiu zasłyszeć. Trzeba przyznać, że The Kiffness robi świetną robotę, inaczej pewnie nie słuchałabym tego jak, jak to się mówi, normalnej muzyki. Też zabawne jest, że zamiast słów, to ja śpiewam razem z kotem, po kociemu 😂. Tak więc oto smutna piosenka, smutnego, samotnego kotka.




8. Electric Callboy - We Got Thr Moves
Ten zespół poznałam na jakimś randomowym streamie, wpadłam na jakiś randomowo i na koniec, bo na koniec tego streama trafiłam, usłyszałam utwór tego zespołu. Nie jestem stuprocentowo pewna, czy to było akurat "We Got The Moves", bo to też mogło być "Pump It", ale w sumie nie jest to jakieś istotne, bo i tak kilka utworów poznałam w jednym momencie, odtwarzałam jeden po drugim. Po usłyszeniu pierwszy raz brzmienie tego zespołu, miałam małego mindfucka, uderzyła we mnie mieszanka disco, techno i metalu. To mnie zaintrygowało i jednocześnie nie wiedziałam, czy mi się coś takiego podoba. To jest ten rodzaj muzyki, który zainteresował, ale jednocześnie nie wiadomo co o nim myśleć i czy się chce tego słuchać. To jest really oryginalne i mieszanka, której się nie spodziewałam i nie sądziłam, iż będzie razem dobrze brzmieć. Jeżeli ktoś słucha mocniejszej muzyki i idzie na imprezę, to to jest idealne, jest mocne i jest imprezowe. Plus, jeżeli ktoś jest takim trv metalowcem i nie słucha disco, techno i innych takich, albo słuchają w zaciszu swoich słuchawek i nikomu o tym nie mówi, no to tego nie powinien się wstydzić. If you know, what i mean. Tak więc słuchając "We Got The Moves" najpierw wybijamy głową bit, a potem idziemy w pogo, a na refrenie disco! Jak kiedyś zdarzy mi się mieć jakieś wesele, to poleci między innymi to 😃.
Döp-dödödö-döp, Döp-dödödö-döp!




9. Jane & The Boy - Like That
Jakiś reels, jakiś shorts, coś takiego. W czymś takim zasłyszałam ten utwór. Pamiętam, że podobało mi się to, jak to krótkie wideo zostało zrobione, zmontowane i świetnie ta piosenka pasowała do niego i przez to została mi w głowie. Gdy weszłam sobie na YouTube w tą piosenkę, to zdziwiło mnie, że ma mało wyświetleń, mimo iż często używana była w tych różnych reelsach i innych takich. Tak to już bywa z tymi trendami. Fajny  kawałek wpadający w ucho, podoba mi się jego brzmienie.




10. Tribbs - Krakowski Spleen
Nie przepadam za twórczością tego typu, no nie mój klimat. Jednak jak wiadomo, wszystko się może zdarzyć, i podczas streama na kanale na Twitchu, "Aiko i Emil", gdzie mowa jest o Japonii, usłyszałam tą wersję "Krakowskiego Spleenu". Była to seria streamów przedłużanych i Emil jeździł kamperem po Japonii, a koło niego jeździł jego kumpel skuterem (takim trzykołowym) i on bardzo lubi puszczać muzykę, miał nawet głośnik doczepiony do tego skutera i ogółem to on jest fanem muzyki typu klubowej, i właśnie on puszczał ten "Krakowski Spleen" i momentami taki fajny vibe był na streamie z tą piosenką, do tego tak często ten kawałek był puszczany, że i mnie zarażono. Fajne do posłuchania i to co trzeba przyznać, to wokal pana, który śpiewa, jest świetny, bardzo mi się podoba.




11. Falling In Reverse - Last Resort (Reimagined)
Poznając tą wersję utworu Papa Roach, nie rozpoznałam bardzo oryginału. Gdzieś tekstowo, pojedyncze słowa, a tak to został ten cover zrobiony w taki sposób, że to kompletnie inny utwór. Piękne to jest. Skrzypce sobie grają, pianino sobie gra, bardzo je lubię przy pierwszym "This is my last resort", czy "Cause I'm losiing my sign", przy drugim refrenie robi się orkiestralnie. Moment wokalu w bridge'u, śpiewający "Cut my life into pices", w ogóle wokal w tym utworze jest świetny. Jest delikatny, jest mocny, jest krzyczący, jest w nim wiele emocji. Uwielbiam.




12. If System Of A Down wrote 'Now You're Gone'
Kolejny kawałek zrobiony for fun. Koleś, który to robi jest zwyczajnie genialny po prostu. A jeśli ktoś jest fanem zespołu System Of A Down i cierpi na brak nowej muzyki, to to jest rozwiązanie. Znam "Now You're Gone" w oryginale, choć bardziej z tytułem "Boten Anna" i teraz zauważyłam, że powinnam go mieć na playliście imprezowej, a go nie ma. Zostało to tak zrobione, że serio brzmi to, jak coś, co by System zrobił. W ogóle autor tego coveru najlepiej naśladuje wokalistów tego zespołu.




13. Foo Fighters - Rescued
Zespół Foo Fighters zrobił muzyczną terapię po utracie perkusisty, który zmarł w 2022 roku. Utwór bardzo w stylu Foo Fighters, poprzedni album "Medicine At Midnight", miał nowe, inne brzmienie w swoim stylu, a "Rescued" jest zbliżony do tego, co było wydane przed "Medicine". Muzyka jak i tekst jest pełna emocji, a one są łagodne, ale również mocne. Ogólnie to niektóre łagodniejsze partie w wokalu, są łagodne i mocne jednocześnie, nie wiem, jak to dokładniej opisać. Pewnie to po prostu potęga głosu wokalisty.




14. Tobe Nwigwe & Nas ft. Jacob Banks - On My Soul
Ooooo, czasy Transformersowe. Akurat niedawno obejrzałam "Rise Of The Beast". Ten kawałek fest podniósł mi hype na ten film, ale i tak nie obejrzałam go od razu, czy tam chwilę po premierze. Nawet jak się pojawił na streamingu. Ten utwór ma taką energię, bardzo lubię rapowanie Tobe, choć jego koledzy też są spoko. Warstwa muzyczna również, lubię jak się zaczyna dźwiękami, które przypominają mi fortepian, czy coś takiego (ale nie wiem, czym są zrobione), a potem wraz z tekstem uderza bit. Bardzo lubię brzmienie muzyki podczas refrenów, czy przy bridge'u, "Bring me the smoke and i'll build you a fire". A dodatkowo chór sobie przyśpiewuje. Do tego jest świetny teledysk. Te dwa elementy się dopełniają, muzyka i obraz. Z początku ignorowałam ten klip, bo przecież to normalne, że w teledysku piosenki do filmu będą samochody w nim użyte. Ale któregoś razu przyjrzałam się temu klipowi i zwyczajnie mi się spodobał. Bardzo lubię jego początek, najpierw przed kamerą przechodzi kobieta, potem jest ujęcie na Porshe i jednego z współśpiewających, a ten patrzy do góry i kamera również się tam kieruje, tam Tobe stoi  sobie oparty o barierkę, pod bit kamera robi po cięciowe zbliżenia na niego, a ten wraz z zaczęciem rapowania wybucha ruchem. Też Tobe fajnie się prezentuje przed kamerą, może dlatego miał mały udział w filmie. Również podoba mi się choreografia i to jak tancerki się poruszają w rytm utworu. Swoją drogą lubię, jak one są wszystkie ubrane tak samo w ten sam kolor, miętowy, i z tego co zauważyłam, to taki motyw przewodni w działalności Nwigwe. Nie wiem o co chodzi, bo ja jedynie posprawdzałam sobie niektóre jego utwory po kawałku i jego album związany jest z mintem.




15. Fall Out Boy - Heartbreak Feels So Good
Zespół długo nie czekał i tydzień po premierze pierwszego singla, "Love from the Other Side" wypuścili oni "Heartbreak Feels So Good". Bardzo przyjemny kawałek, taki bardzo w stylu tego zespołu.




16. Oliver Tree - Bounce
Po wydaniu na początku 2022 roku albumu "Cowboy Tears", w czerwcu 2023 roku zapowiedział swój trzeci album utworem "Bounce". Ogólnie uniwersum Olivera Tree, to jakiś inny wymiar. Nie wiem dokładnie o co w nim chodzi, może kiedyś się wdrożę. W każdym razie doceniam artyzm w teledysku. "Bounce" to fajny numer, choć powiedziałabym, że prosty, no bo nie jest on jakiś innowacyjny, nie jest to coś przy czym bym powiedziałabym, że "ooo, czegoś podobnego nie słyszałam", wiadomo, też nie każdy musi być czymś niesamowitym, czy nie wiadomo jak odkrywczym. Zwyczajnie dobrze się go słucha, fajny ma vibe. Lubię ten dźwięk co jest na początku, on się tam potem przewija, albo pod koniec fajnie gitara gra, choć i w trakcie jakaś brzdąka. 




17. Metallica - Room of Mirrors 
Kiedy wyszła płyta "72 Seasons" nie śpieszyło mi się, by ją przesłuchać. No jakoś minie było po drodze. Natomiast zespół ją dość mocno promował i wstawił rolkę na przykład właśnie z "Room of Mirrirs". I jak ja usłyszałam solówkę w tym utworze, to najpierw posłuchałam ten utwór, a zaraz włączyłam całą płytę, bo byłam ciekawa, jakie złoto mogę na niej znaleźć. Tak jakby druga połowa tej solówki, 3:34 minuta. No jak ja to usłyszałam. Potem jeszcze pod koniec grają te dźwięki, trochę rozwinięta, takie dopełnienie utworu. A potem jak już cały album przesłuchałam, to się okazało, że świetności jest więcej.




18. Grandson - Drones
Druga zapowiedź albumu "I Love You, I'm Trying". I tak jak "Eulogy" było spokojne, to "Drones" brzmi tak buntowniczo, jakby ktoś się wkurzył i tempo jest szybsze. Więc taka równowaga naszła. Jak się słucha w samochodzie, to niezła bomba. Jest dobry bit, jest grająca gitara z fajnym outrem.




19. Thirty Seconds To Mars - Stuck
Jak oni mają wrócić, to jest głośno. I to mówię o fanach, a szczególnie tych, którzy siedzą jak na szpilkach, wspominają jakieś przeróżne wspomnienia, czy to jak muzyka zespołu zmieniła coś w ich życiu. Były też spekulacje, co to będzie za utwór, czy to będzie "stary" Mars, czy taki sam, jak na ostatniej płycie, i przy tym odzywali się fani, co tego albumu nie lubią i wyraźnie to wyrażali. Ja podchodziłam do tego, aaaa, co będzie, to będzie. Zapowiedzi tego utworu mnie intrygowały i byłam ciekawa co tam zapowiadają. I w dniu premiery okazało się, że to spoko kawałek. Dźwięki gitary rozbrzmiewają. On się tak enigmatycznie zaczyna brzdąkaniem gitary, a przy refrenie melodia się rozwija, trochę więcej się dzieje, a przy drugiej zwrotce znowu jest enigmatyczny spokój. Na bridge'u jest ambitne "Ram-dam, da-da-da, dam-dam", ale śpiewane takim mocnym wokalem, że można tą ambitność wybaczyć.




20. Written By Wolves - Misery 
Zespół poznany przez covery, a robił świetną własną muzykę. Gdy zapowiadany był ten utwór, to ja miałam ciarki. Przeczuwałam, że to będzie świetne i miałam rację. Piękne chóry rozpoczynające utwór, a które potem się przewijały, czy śpiewały "we are" przy wersach. One taki genialny klimat dają temu utworowi. Bardzo lubię gitarę podczas refrenu, ona nadaje takiego charakteru, czwartą część bridge'u, czy breakdown. Bardzo lubię brzmienie tego utworu.




Zaczynając pracę nad tym wpisem od początku toku 2024 nic się w muzyce nie działo, przynajmniej w tej muzyce, w której ja siedzę i obserwuję. A tu, pod koniec lutego, to i to i tamto. Tak więc ten spokój muzyczny, to była cisza przed burzą. Ciekawe co będzie potem.

Taka mała przerwa muzyczna między wpisami o filmach, żeby głowa pod innym kątem pomślała trochę.

Adieu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz