A konkretnie chodzi o to, że moja pani od polskiego wymyśliła maraton przed egzaminem i na nim będziemy powtarzać wszystko co może być na egzaminie. Po lekcjach, które kończę 14:20 i od piętnastej pięć godzin w szkole ! Nie przeżyję tego, po prostu armagedon. A znowu taka jedna z klasy powiedziała, że w środę, ostatnim dniem w szokle przed świętami mają być lekcje skrócone, a na nich tylko matematyka, niewiem czy to jest prawda, ale jeżeli tak, to umrę po raz drugi.
A ja umrę razem z tobą.
OdpowiedzUsuń