sobota, 1 kwietnia 2023

Zakończenie trylogii ocznej. | Oko w kolorze.

I oto ostatnie oko w tworzeniu. Tym razem poza ołówkiem w ruch poszły kredki. To ponownie będzie oko na wprost, tylko to drugie, przeciwne temu, co narysowałam ołówkiem. Chociaż jak się później okaże, to nie ma to znaczenia 😆. Oczywiście wszystko zaczyna koło. A z racji tego, że to jest tym drugim, to te zdjęcia, które robiłam krok po kroku temu pierwszemu oku, to zrobiłam u nich lustrzane odbicie i to z moich zdjęć korzystałam, by narysować to oko w kolorze. Przy okazji chciałam utrwalić to, co już przerabiałam. Następnie narysowałam krzywą kreskę, która najniższy punkt ma po prawej stronie, by tam narysować kącik oka.






Potem narysowałam górną powiekę, taki zaokrąglony trapez, i dolną powiekę, gdzie przy okazji widać, że ona jakaś taka, że coś w niej nie pasuje. I tu po prostu pojawia się ten problem, że ta linia dolnej powieki idąca od wewnętrznego (po prawej) kącika tak jakoś dziwnie tam kształtuje to oko. U górnej powieki też coś nie grało i robiłam poprawki. Poza tym narysowałam tą opadającą skórę na górną powiekę i wytarłam koło. 






Następnie narysowałam dwa nieidealne kółka, na tęczówkę i źrenicę. Ten rysunek to trochę taki sprawdzian, czego ja się nauczyłam i widać małe niedoskonałości, jak na przykład te niezbyt równe koła.




Podążając za tutorialem, który pokazywał jak rysować tęczówkę oka, zrobiłam delikatną warstwę kredek. I szczerze mówiąc, to oglądałam to wideo bez głosu, chodziło mi tylko o podążanie za tym co się dzieję na nim i nie wiem dokładnie co ta cienka warstwa miała dać. Przypuszczam, że po prostu taka podkładka do późniejszego nakładania koloru. Taki szkic. Sprawdziłabym zwyczajnie to wideo, ale nie mogę go znaleźć, a sobie go nie zapisałam na playliście, jak te dwa poprzednie. Zamiast zdjęć mam widea tego co robiłam.







A tu zdjęcie z tym co zdziałałam.




Jest też takie robione aparatem, a nie telefonem, tylko zrobione dwa miesiące później. Niechcący miałam taką przerwę od tego rysunku.




Tak jak pokazywane było w tamtym wideo roztarłam tą pierwszą, cienką warstwę kredek, po czym zaczęło się kolorowanie. Zaczęłam warstwować różne kolory, głównie niebieskości, aby przechodziły gładko z jednego, po drugie, aż do trzeciego. Na pierwszym wideo widać, jak robię ciemne miejsca, czy odbicie światła. W drugim robię strukturę tęczówki. Tu było dość sporo roboty, a to była ta prostsza strona tego oka, więc tak naprawdę to był dopiero początek. 






Po powyższym wideo (podzielonym na dwa 😛) przez jakiś czas nie robiłam żadnych nagrań, tylko skupiłam się na tym co robiłam, bo robiło się coraz trudniej i chciałam się nie rozpraszać. Pod koniec tamtego nagrania zaczęło być trochę pod górkę i ciężko mi szła robota. Potem trochę porobiłam i za niedługo zrobiło się to schematyczne i mogłam sobie jakieś nagrywanie włączyć. Ale zanim, to ja byłam bliska rezygnacji, no mały kryzys był. To było dużo roboty, trzeba mi było mieć dużo cierpliwości, a efekty były takie średnie (co z tego, że to był początek roboty, a od tej strony jeszcze nie było dużo szczegółów, bo było tam odbicie światła). Ale zaczynając tą bardziej szczegółową stronę, gdzie było a lot of work, trzeba było coraz więcej kredek używać, powoli pojawiały się efekty i wtedy przez myśl mi przeszło, że coś może z tego będzie.





Rysując tą górną część po mojej prawej stronie, właśnie zaczęłam widzieć sens tej roboty, ale jednocześnie byłam zmęczona. Nigdy w życiu nie nadłubałam się tyle kredkami w jednym miejscu. Ten ostatni portret rysowany kredkami mnie tak nie zmęczył. Mózg mi parował. Będąc coraz bliżej końca, ja się bardzo cieszyłam, że było bliżej niż dalej.




Im bliżej końca byłam, tym większa ulga przychodziła. Poprawiłam to, co rysowałam na początku, bo wtedy robiłam wszystko niepewnie i nieśmiało, więc poprawiłam trochę kolor, żeby był żywszy i dało to lepszy efekt. A zwieńczeniem pracy było zrobienie źrenicy. Na wideo, za którym podążałam, na źrenicę nałożono bordowy, ja tego nie zrobiłam, bo już miałam dość tego oka i zrobiłam to innym kolorem, pewnie którymś niebieskim.




Miałam rysować całe oko, ale ta tęczówka mnie tak wymęczyła, że stwierdziłam pierdziele, skóry trochę rysowałam przy ostatnim portrecie, może sobie poradzę w przyszłości rysowania jakiegoś oka. Rezultat jest całkiem niezły, ostatecznie wyszło całkiem całkiem. Moje nerwy, pot, stres i kupa roboty dały jakiś efekt. Tak jak miałam plan narysować okładkę jednego z singlii od Stromae, to po tym oku mi się lekko odechciało i jeszcze trochę ciemniejszy kolor skóry mnie przestraszył i chwilowo ten pomysł został zawieszony. Może kiedyś się odważę. Na razie do głowy przyszedł mi nowy pomysł i chce się za niego zabrać.

No i trylogia oczna została kolorowo zakończona i ogólnie to tylko jedna rysunkowa praca została mi do opisania, a ona będzie bardziej interesująca niż chyba te wszytstkie oczy (tak i prawie o niej zapomniałam i byłam bliska napisać, że "to by było na tyle, co narysowałam w 2022 roku"). A poniżej dwa zdjęcia, bo nie wiem które lepsze. Jedno robione po narysowaniu, a drugo robione do podsumowania na Instagramie (to ciekawe, jak w ciągu pół roku człowiekowi zmienia się, co mu się podoba, na przykład takie zdjęcia rysunku). Ja ten wpis tu zostawiam i biorę się dalej za robotę (cokolwiek teraz robię 😆).

Adieu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz