czwartek, 19 marca 2020

Artyści dla fanów w quarantine

Z racji tego, że wszyscy siedzą w domu z powodu kwarantanny, mogą się znaleźć przypadki, które się kompletnie nudzą, bo nie mają kompletnie żadnych zainteresowań i są kompletnie wyprani i siedzą jedynie w telefonie, ale znajdą się też ludzie, którzy potrzebują czegoś, co choć na chwilę urozmaici im czas na przykład przy książce, czy przy rysowaniu, bo wpadają w rutynę. 

Ostatnio na Instagramie odbył się livestream, gdzie Chris Martin z zespołu Coldplay trochę pokoncertował i porozmawiał z fanami. Grał utwory, które mu proponowali fani, czy poodpowiadał na pytania. W ten sposób Chris chciał umilić chwilę czasu swoim fanom podczas, gdy trzeba siedzieć w domu. Akcja była pod hashtagiem #TogetherAtHome i wokalista miał nadzieję, że ktoś będzie ją kontynuował. 

Mi się tak cieplutko zrobiło na serduszku, bo artysta zrobił coś dla fanów, co bardzo dobrze się przyjęło. Na live'ie wspominał, że powinien być z zespołem, ale nie można wychodzić z domu. Tak więc, według mnie, miał czas, więc poświęć jego część dla swoich fanów, co jest bardzo sympatyczne ☺.

#TogetherAtHome Chris Martin



Tego samego dnia wieczorem przeglądając również Instagrama, natknęłam się na zapis live Mike'a Shinody z Linkin Park. Komponował on sobie swoją demo piosenkę, którą zresztą miał wysłać do fanów, którzy napiszą do niego SMSa. Oczywiście demo w krótkim czasie trafiło do sieci, o czym Mike wiedział, ale to mu nie przeszkadzało, bo piosenka jest demówką. Dodatkowo wkrótce pojawił się post, chyba na Twitterze, że Shinoda wpadł na pomysł, żeby w refrenie tej piosenki pojawił się inny głos i dał szansę swoim fanom, którzy zaczęli wstawiać pod hashtagiem #SingOpenDoor filmiki ze swoimi wykonami.

Mimo, że całości nie obejrzałam, bo wieczorem to jednak chce dość szybko i sprawnie posprawdzać te Instastory i potem przejść do słuchania muzyki na dobry sen, to jednak uważam to za fajną sprawę. Lubię patrzeć, jak jakiś artysta tworzy muzykę. Niegdyś oglądałam streamy Dana Reynoldsa z Imagine Dragons, który na Twitchu pokazywał, jak tworzy i to mnie fascynowało, bo wydawał dźwięki strunami głosowymi, na przykład, a potem w programie przekształcał to w dowolną formę. Dlatego fajnie mi się patrzyło na fragmentach live'u Mike'a, jak usłyszał coś co mu nie pasowało, czy próbował wkomponować gitarę do utworu, bo coś mu brakowało.

 Mike Shinoda trabalhando na música demo "Open Door" (Instagram Live 17/03/2020)
Kliknij w obraz, by przejść do wideo


W ten sam wieczór, dalej przeglądając Instastory trafiłam na live'y Pete Wentza z Fall Out Boy, Ryana Teddera z OneRepublic, prawdopodobnie by przypomnieć o tym, ze na Instagramnie zespołu również będzie live, na którym również zagrali mini koncert, czy Stephena Amella, serialowego Green Arrowa, w którego się już nie wcieli, ale kontakt z fanami nadal został. Tylko powierzchownie zobaczyłam te zapisy, bo jak wspominałam, chciałam szybko to obskoczyć.

Tak wiec, z tego co na szybko zaobserwowałam, to Pete po prostu rozmawiał sobie z fanami, Ryan właśnie potem razem z kolegami z OneRepublic zagrali Instagramowy koncert, aby również entertainment swoich fanów i chyba też spełniali piosenkowe prośby widzów, no a Stephen kiedyś często robił live'y, ale ostatnio coś zaprzestał, wiec powrócił ponownie porozmawiać ze swoimi fanami, nie tylko poprzez komentarze, ale poprzez rozmowę przez kamerkę.

 Pete Wentz IG livestream 3/16/2020

 ONEREPUBLIC INSTAGRAM LIVE 1
Aby zobaczyć zapisy z dwóch powyższych live'ów, wystarczy kliknąć w obrazek 



To wszystko wywarło u mnie pozytywne wrażenie. Strasznie doceniam to, że artyści poświęcają chwilę czasu dla fanów, żeby złapać z nimi kontakt. W przypadku czasu teraźniejszego, umilić właśnie chwilę czasu podczas trwającej kwarantanny. Mimo, że nie jestem tak mocno na zaangażowana w Instagrama wciągu dnia, bo przeglądam go rano i wieczorem i mam do czynienia tylko z zapisami, a to co faktycznie chce obejrzeć, to oglądam zapisy na YouTube, to jednak do cieszę się, że coś takiego miało miejsce i w sumie ma miejsce, bo OneRepublic z tego co wiem dzisiaj w nocy ponownie będzie robił live'a, a Mike Shinoda robił go następnego dnia po tym, o którym wyżej pisałam. To fajny gest? chyba tak to można nazwać. Pokazuje to też, że skoro jest czas i okazja, to można poświęcić jego kawałek fanom, co czyni ich, nie chce napisać, że prawdziwym artystą, ale takim wdzięcznym. Cholipka, brakuje mi słów. To pewnie dlatego, że brat mnie w żuchwę, centralnie w jedynkę, walnął... 😂 No, cholera, teraz mnie boli... Ale nie ważne, czas kończyć mój zachwyt. Pamiętajcie o myciu rąk, zostańcie w domu i rozwijajcie swoje pasje!


#ZostańWDomu
#StayInHome

środa, 18 marca 2020

Kwarantanna time

Światem opanował niejaki korona wirus, a niektóre polaczki już za czasów pierwszego PODEJRZANEGO o zakażenie siały panikę i wykupywały wszystko ze sklepów. To samo się działo, gdy pojawił się faktyczny zakażony, to już całkiem ludzie powariowali. Mogłam delikatnie to odczuć, gdy pojawił się pierwszy zakażony w moim województwie, lubelskim, i to jeszcze niedaleko miejscowości, w której mieszkam. Otóż tego dnia, co pojawiła się informacja o tym pacjencie, wieczorem, niedługo potem pojechałam załatwić pewną sprawę z mamą. Mama spotkała jakiegoś mężczyznę, co z resztą jechał wcześniej za nami, wyjechał ze sklepu, w którym, jak mówił, NIC NIE BYŁO, nawet PAPIERU TOALETOWEGO. Z racji tego, że tego samego dnia rano zawiozłam mamę na badania do szpitala, to świrować zaczęła i moja mama. I mówi do mnie "A co jeśli ja mam tego korona wirusa". Na co ja tylko w myślach miałam facepalma i próbuję jej wyjaśnić - "Ty byłaś w szpitalu RANO. O tym chorym pacjencie dowiedzieliśmy się WIECZOREM, który leżał w szpitalu w INNEJ MIEJSCOWOŚCI, a nie w Lublinie.". Dodatkowo, jak moja mama dowiedziała się, że tego chorego mają przenosić do szpitala, w którym ma mieć zabieg to już kompletnie zaczęła się panika. 

Sytuacja w Polsce się trochę pogorszyła od tamtego czasu i teraz mamy kwarantannę. I teraz, są dwie grupy ludzi, którzy mnie wkurzają. Pierwsza grupa, to ta kompletnych ignorantów, którzy czas kwarantanny uważają za WAKACJE i, póki jeszcze były otwarte, szli do centrów handlowych, albo jadą nad zalew... Druga grupa zaś, to tych, co aż ZA BARDZO PANIKUJĄ, boją się wszystkiego i właśnie wykupują ze sklepów, nawet papier toaletowy... No w sumie znalazła by się jeszcze trzecia grupa, tych co chcą chodzić do kościoła, ale może lepiej pominę ten temat. Wszystko podsycają media, informując że tu ktoś umarł, a tam ktoś nowy zachorował, nie wspominając, że są też osoby WYLECZONE. Ostatnio jak widziałam jakąś wiadomość, to było 3 zgony i 13 WYLECZONYCH, tu w POLSCE. Ale tylko RAZ widziałam wiadomość, gdzie ktoś poinformował o tych wyleczonych pacjentach. 

Owszem, epidemia jest poważna,  ale cała ta sytuacja mnie dość mocno irytuje. Irytuje mnie podejście ludzi, irytują mnie media. Panikując nie polepszymy sytuacja, a wręcz ją pogorszymy. Najlepiej zachować w jak najbardziej możliwy sposób spokój, poddać się tej kwarantannie i nie wychodzić bez potrzebnie z domu, a po wyjściu gdzieś w miejsce publicznie, myć ręce. Zalecam też obejrzeć poniższy film Carrionera i nie siać więcej paniki, jak inni...



KORONAWIRUS! - Czy jest powód do paniki? Co powinieneś wiedzieć



#ZostańWDomu

PS. To uczucie, kiedy myślałeś, że wpis się opublikował, a dwa dni później widzisz, że jednak nie... 🤦‍♀ Dziękuję komputerze...

niedziela, 1 marca 2020

Słucham One Direction?!

Nawet ja nie spodziewałam się, że do tego dojdzie 😂.

Jestem jedną z tych osób, która wprost nienawidziła One Direction i w czasach świetności tego muzycznego tworu, gdy byłam w gimnazjum, byłam dość mocno narażona na ich muzykę, bo słuchała ich moja przyjaciółka. To były czasy, gdy przychodziło się do szkoły, a ona miała fascynujące (dla niej) newsy dotyczące muzyki tego boy bandu. Dodatkowo przechodziłam bardziej w Rockowo-Metalowe klimaty, co jeszcze bardziej mnie odpychało. Do tej pory uważam, że One Direction było trochę taką maszynką do zarabiania pieniędzy. Jednak na tą jedną całość składało się pięć różnych osób, którzy, jak się okazało, robią teraz kompletnie inne muzyczne rzeczy. 

Ale od początku.
Otóż magiczna platforma jaką jest YouTube zaproponowała mi pewnego razu nowy teledysk Harry'ego Stylesa. Z początku to omijałam, ale im więcej to omijałam, tym częściej mi się to pojawiało w proponowanych. Raz najechałam kursorem na to wideo i pokazały się fragmenty tego teledysku. Pomyślałam sobie, że kliknę, zobaczę, nic nie zaszkodzi, a przy okazji zobaczę jaką to muzykę tworzy ta jedna piąta One Direction. No i, się zdziwiłam. Teledysk do "Adore You" jest jednym siedmiominutowym kreatywnym obrazem! Jedyne co mi przyszło do głowy po obejrzeniu tego teledysku, to że długo nie widziałam tak kreatywnego teledysku. To jest jak krótkie opowiadanie. Dodatkowo sam utwór, no, jest dość chwytliwy, bo słucham go do tej pory. Zobaczyłam go jakoś po premierze, która była szóstego grudnia jeszcze zeszłego roku. To trochę się trzyma. Co ja mam powiedzieć, fajna jest ta piosenka. Słuchając jej to ma się taką energię, takie pozytywny vibe. Jak jej słucham to jakoś mi tak weselej się robi.

Harry Styles - Adore You (Official Video - Extended Version)

Pomyślałam sobie, że skoro ta piosenka mi się spodobała, to może warto sprawdzić całą płytę, ale na nią musiałam chwilę poczekać, bo nawet jej premiery nie było. A gdy już była, to ja, jako 'geniusz', postanowiłam sprawdzić po fragmentach jak utwory brzmią, dlatego weszłam na stronę Empiku, i sobie sprawdziłam. Ich brzmienie również mnie zaskoczyło, bo powiało czymś takim świeżym, fajnie się zapowiadało, dlatego przesłuchałam płytę "Fine Line". No i się zaskoczyłam. Na początku są cztery utwory, które mi się spodobały i nawet zaznaczyłam sobie serduszko na Spotify, to są utwory "Golden", "Watermelon Sugar", "Lights Up" no i "Adore You". Po pierwszym przesłuchaniu zaznaczyłam te utwory, które właśnie po pierwszym razie wpadły mi w ucho i gdy słuchałam drugi raz całości, to dołączyły jeszcze utwory "Falling" i "To Be So Lonely". Reszta piosenek też są fajne, mają ciekawe brzmienia, co mnie zaskoczyło, ale nie wpisały się w moje ramy. Choć patrząc na to, że połowa piosenek mi się spodobała i została na dłużej i w mojej głowie i na playliście na Spotify, a reszta nie jest jakimś ścierwem, tylko po prostu u mnie się nie wpięła. 

Harry Styles - Watermelon Sugar

Z początku słuchałam tylko "Adore You", "Watermelon Sugar" i "Lights Up", bo ich zapamiętałam najbardziej, jako że YouTube lubił mi to proponować, oraz to, że to chyba były pierwszymi piosenkami jakimi się Styles podzielił, ale mogę się mylić. W każdym razie pamiętałam tylko o tych utworach i ich słuchałam, ale pewnego razu jak sprzątałam w domu i leciała mi playlista wszystkich polubionych przeze mnie utworów playlista na Spotify, to w pewnym momencie zaczęła lecieć piosenka "Golden" i ja takie "O cholera, nie pamiętałam o tym numerze, a jest zajebisty". I od tamtej pory również jest często słuchany. Jego brzmienie jest... nawet nie można znaleźć odpowiednich słów. Jest taki delikatny, lekki, wokal tutaj jest świetny, a w refrenie słychać taką głębie, że mam wrażenie, iż dźwięki idą jeszcze dalej niż ich słychać. No raz posłuchasz i się nie uwolnisz.

Harry Styles - Golden (Official Audio)

Tak więc zaczęło się od jednej piosenki, potem doszło do tego dwie, potem jeszcze jedna, o której nie pamiętałam, a ostatecznie skończyło się na sześciu. Ogólnie cała płyta zaskoczyła mnie taką świeżością. To co mnie ucieszyło, to to, że w kompozycja są INSTRUMENTY. W Popie teraz rzadko się tego słyszy. Teraz wystarczy jakieś chwytliwe "umcy umcy", byle jaki tekst i gotowe. Na szczęście Harry nie poszedł w tą stronę i na przykład w "Watermelon Sugar" słychać fajną gitarę elektryczną, jak i akustyczną, czy nawet trąbkę, W "To Be So Lonely" jest gitara, która mi przypomina trochę ukulele, w tytułowym "Fine Line" poza gitarą, trąbką jest perkusja, a melodia rozwija się do takiego orkiestryjnego brzmienia. W "Sunflower, Vol. 6" słychać fajne klawisze, w "She" fajny bas, w "Treat People With Kindness" słychać chór kościelny, zaś w "Falling" jest piękne pianino. Swoją drogą ta piosenka mnie urzekła po obejrzeniu występu Stylesa na BRIT Awards, bo pokazał on swoje wokalne możliwości, pokazał emocje tej piosenki. Magia muzyki na żywo.

Cholipka, jak tak słucham tych niektórych piosenek, żeby coś o nich napisać, to mi się coraz bardziej zaczynają podobać 😛.
Kto wie, może w przyszłości całej płyty będę słuchać ¯\_(ツ)_/¯.

Harry Styles - Falling (Official Video)



Skoro doszłam do takiego momentu, to postanowiłam iść dalej i zobaczyć co tworzą pozostali. Ciekawiło mnie to jak brzmi chłopaków muzyka poza One Direction, po przesłuchaniu "Fine Line". Ciekawiło mnie w jaką stronę poszli. Tak więc kolejnym albumem był "Flicker" Nialla Horana. Pierwsza na niej piosenka mi się spodobała, "On The Loose", też jest wpadająca w ucho, podoba misie brzmienie i gitara, która tam gra, i elektryczna i akustyczna, choć mam wrażenie, że gdzieś coś podobnego słyszałam. Ale to może być takie złudzenie, bo kojarzę ją trochę z tymi mainstreamowymi piosenkami, co są popularne, i z resztą nawet koło takiej muzyki tą piosenkę słyszałam, więc to mogą być tylko moje skojarzenia. 

Niall Horan - On The Loose (Official)

Potem jest piosenka "This Town" i ona przypomina mi muzykę Eda Sheerana zza czasów jego pierwszej płyty. W sumie to prawie wszystkie utwory mi się tak kojarzą. To chyba przez tą gitarę akustyczną, która przewija się przez wszystkie utwory. Ale to nie jest źle! Własnie cieszę się, że i on nie poszedł w jakieś marne "umcy umcy", tylko to są takie przyjemne melodie, taka miła muzyczka, którą się fajnie słucha. Najważniejszym aspektem jest to, że słychać w nich INSTRUMENTY. Można i utworach słyszeć gitarę akustyczną, ładnie przygrywającą elektryczną, jak w "Mirrors", chociaż takową słyszałam jeszcze w kilku utworach, a w "Too Much To Ask" jest ładne pianinko, ogólnie ten utwór ma ładną melodię. Cała płyta się łączy w jedną spójną całość. Ostatecznie na mojej playliście na Spotify znalazły się dwa kawałki "On The Loose" i "Since We're Alone", ale kto wie, może i inne kiedyś mi się spodobają tak bardziej, żeby słuchać ich na co dzień. 

Niall niedługo wydaje swoją drugą płytę i zapewne zobaczę, co na niej stworzył.

Since We're Alone


Potem słuchany był Louis Tomlinson. (Swoją drogą żyłam cały czas w będzie, że jego nazwisko to 'Tommilson'😛). Jego płyta "Walls" zaczyna się od żywego "Kill My Mind", i znowu, gitarka elektryczna, akustyczna, w ogóle cały zespół jakby grał. Teraz jak sobie tak myślę, to fajny był by do samochodu, podczas jazdy. Utwór "We made It" jest nawet fajny, ale byłby fajniejszy, gdyby nie miał w sobie takiej mainstreamowej kompozycji, no słychać tam takie popularne chórki, które słyszę w mainstreamie, albo ten bit, co wchodzi na refrenie. "Don't Let It Break Your Heart" również jest fajną kompozycją, można ją polubić, w szczególności, że w teledysku robią napad i jeżdżą BMW 😂. A na przykład przy piosence "To Young" wyczuwam Ed Sheeran vibe. Ogólnie wszystkie utwory mają w sobie gitarę akustyczną, no i, po raz kolejny, INSTRUMENTY. Mam wrażenie, że to też jest takie świeże.

Louis Tomlinson - Kill My Mind (Official Video)



Potem zaryzykowałam swoim życiem i zdrowiem, i posłuchałam albumu... Liama Payna, "LP1". Szczerze to zachęciły mnie do jej posłuchania negatywne nagłówki jakichś artykułów i komentarze co do tej płyty, które mówiły, że ten album jest zły. I pierwszy raz zgodziłam się z tymi nagłówkami. On jest BARDZO ZŁY. On jest kwintesencją tego, czego nie cierpię w muzyce, nazwijmy to, popularnej. Ja nie lubię takiego rodzaju muzyki, tak co najmniej, w 95 procentach, bo taka Billie Eilish brzmi dla mnie w każdej piosence tak samo, Ariane Grande kopiuje innych, a Justin Bieber próbuje wszędzie po taniości sprzedać swoją nową gówno pioseneczkę, żeby być na pierwszym miejscu na listach. No a Liam chciał pójść na łatwiznę i też zrobić taką muzykę. Tylko mu nie wyszło. I to nawet mówią osoby, które słuchają tej popularnej muzyki. Piosenki są nudne, mocno mainstreamowe, a teksty słabe i płytkie. On najgorzej poradził sobie na solowej drodze. Nie wziął przykładu ze swoich kolegów wspominanych wyżej i chyba liczył na łatwe pieniądze, że to tak ujmę.

Zaś muzykę Zayna zostawiłam na etapie słuchania fragmentów na stronie Empiku. Na tym etapie już mnie nie przekonała, więc już nie męczyłam się, tak jak przy Paynie. Po fragmentach album "Mind Of Mine" wydawał mi się taki mdły w większości utworach, ale żywsze kompozycje też są. Z albumem "Icarus Falls" jest podobnie, choć w utworach dzieje się więcej. Fajnie, że nie robił płyt na jedno kopyto, tylko próbował robić coś więcej niż na poprzedniej. Muzyka może nie na moje uszy, ale zła nie jest, to nie jest coś tak złego jak "LP1" wspominane wyżej.

Na chwilę jeszcze powrócę go Harry'ego Stylesa, bo nic nie wspominałam o jego debiutanckim albumie, ale sprawa jest prosta, również mnie materiał nie porwał, zły nie jest, no ale to mnie zwyczajnie nie trafia, jak albumy Zayna.


No, i takim sposobem prędzej napisałam wpis o muzyce ludzi z One Direction, niż o nowej płycie Seleny Gomez 😂. Tego to nawet ja się nie spodziewałam. Z początku myślałam, że dzieła Harry'ego Stylesa, Nialla Horana i Louisa Tomlinsona będą czymś bardzo zbliżonym do tego co tworzyli w One Direction, albo że będzie to coś takiego jak to coś od Liama Payna, no i pozytywnie się zaskoczyłam. Muzyka jest słuchalna, że jakby puścił ją ktoś gdzieś tam w tle, a ja bym jej nie znała, to nie miałabym żadnych 'ale' co do niej. Fajnie, że ta trójka, no dobra, czwórka, poszła w swoje strony i realizują się w czymś innym niż to co tworzyli razem. Tylko temu jednemu coś nie wyszło. Płyty "Fine Line", "Flicker" i "Walls" są dowodem, jak można zrobić fajną muzykę, Popową, z INSTRUMENTAMI, która spodoba się nawet takiej osobie jak ja. Tak, zawsze będę zwracać uwagę na instrumenty 😆.

Hmm, fajnie była napisać taki luźny wpis, tylko z pomocą zaznaczonych punktów 🙆.