niedziela, 19 stycznia 2025

Narysowałam drugi podwójny portret na zamówienie.

Z racji tego, że akurat teraz zajmuję się materiałami z rysunkiem narysowanym latem zeszłego roku, to uznałam to za idealną okazję, żeby napisać i wpis o nim, skoro siedzę w tym temacie. I tak by o nim pisała, ale skoro już grzebie w tych materiałach, to czas idealny. Na Instagrama i Facebooka trafiają rzeczy typu szybkie, nawet jakieś w reelsy się bawię, no a blog jest od większych rzeczy.

Trzy lata temu ciotka przyszła z prośbą, by narysować jej syna z dziewczyną. Portret miał być w kolorze, więc niczego nie obiecywałam, bo doświadczenie w rysowaniu kredkami miałam małe. Po trzech latach ciotka ponownie przyszła ze "zleceniem", by narysować jej środkowego syna z dziewczyną, no i tak jak ten poprzedni, miał to być prezent. Ciotka już zapowiedziała, że jak przyjdzie czas, to i trzeciego syna będę musiała rysować. Tu też niczego nie obiecywałam, bo moje doświadczenie skończyło się na tym poprzednim portrecie 😆.

Robotę zaczęłam w maju, czas miałam do sierpnia, więc to było dużo czasu. Spoiler, ledwo się wyrobiłam, bo jak zazwyczaj mam czas, to akurat od maja zaczęło się to lekko zmieniać 😛. Cóż, podobno to się nazywa życie, czy jakoś tak. No i sama praca nad rysunkiem, ale o tym po kolei. Referencja do tego rysunku była, lekko wymagająca. Dwie osoby to jedna sprawa, do przeżycia, ale trzeba było głowy tych dwóch osób zsynchronizować w tym przypadku, bo byli oni przytuleni do siebie. Ustawienie dziewczyny na tym zdjęciu nie należało do najlepszych. Przytulona do chłopaka, zakryta ramieniem, a do tego głowa tak jakby odchylona do tyłu. Więc pierwszy szkic, to pierwsza próba, pierwsza rozkmina. Oczywiście szkic jest paskudny.



Natomiast druga próba wyszła zaskakująco dobrze, nadal brzydki szkic, ale patrząc na ten pierwszy, to o wiele lepiej to wygląda. Ten pierwszy podpowiedział, że głowy mogą być większe, że trzeba inaczej umiejscowić tę dwójkę na kartce. Zrobiłam tak, by twarze były najważniejsze, po co miałam rysować rękę, czy cokolwiek niżej zdjęcia, jak to twarze ważne. Nie, w ogóle nie było tak, że nie chciało mi się i bałam się tych elementów rysować, w ogóle nie 😏. Oczywiście to jest bardzo surowe, są niedociągnięcia, wszystko krzywe, chłopak ma za dużą głowę względem dziewczyny, no i u niej to bardzo źle się dzieje. 



Poprzedni szkic był brzydki, ale na jego podstawie postanowiłam pracować. Brzydki był, ale miał potencjał, więc go przekalkowałam, by go trochę podrasować. I mimo, iż nadal nie jest to szkic ostateczny, no to widać twarze, że tak powiem. No może tylko dziewczyna jest do siebie podobna, mimo, że twarz ma zniekształconą, a oczy nos i usta nie są równoległe do twarzy. W sensie, jakby przez środek jej twarzy była narysowana linia, to oczy, usta i nos by odbiegały od tej linii. U chłopaka jest podobnie, lewe oko (tak jak się patrzy na rysunek) jest wyżej, a prawe niżej, i jakby narysować linie po środku tych oczu, to nos i usta by jej podlegały, ale jednocześnie nie były by równe linii przez środek twarzy. Trochę to wygląda tak, jakby oczy, usta i nos były w takim kwadracie i jakby ktoś wziął ten kwadrat w Paincie lekko przekrzywił względem twarzy. Może nie perfekcyjnie, ale na kopii poniższego zdjęcie zaznaczę mniej więcej o co mi chodzi, przy okazji od razu widać, rzuca się  w oczy to, jak te twarze są z lekka koślawe. 





Także na kolejnym szkicu starałam się wyprostować te twarze. Oczywiście po poprawkach nadal nie było idealnie, ale już było lepiej. U jednego i u drugiego prawa (jak się spojrzy na rysunek) brew opada, no i nadal elementy twarzy nie do końca są na swoich miejscach, no milimetry, tyle brakuje. Przynajmniej oko dziewczynie poprawiłam (lewe patrząc na rysunek). Trochę przestraszyłam się tego szerokiego uśmiechu chłopaka więc go trochę zgasiłam. Jedną i drugą głowę starałam się narysować jak najbardziej poprawnie, aby zbliżać się do tego, co było na zdjęciu, aby rysy twarzy się zgadzały, aby linia na przykład włosów była w podobnym miejscu, jak na zdjęciu. Patrząc na zdjęcie referencyjne i poprzedni szkic, porównywałam je mając jedno i drugie obok siebie na monitorze komputera, a na kartce tworzyłam. Ja widziałam rysunek pod lekkim kątem, bo kartka leżała płasko na biurku, więc widok z góry robił aparat i wtedy porównuje szkic z referencją. Robię tak nie tylko w tym przypadku. Dzięki temu, że śledziłam referencję i szkic, wiedziałam jak pójść ołówkiem po kartce. I tym sposobem, że rysowałam, jak najbliżej mi się udało do refernecji, to nie musiałam rysować większych głów, bo się okazało, że niektóre linie były nie tak narysowane i powodowały, że głowy są mniejsze. Po prostu wcześniej było źle narysowane. Zdjęcie tego szkicu musiałam podrasować, bo jest to kalka tego szkicu, bo... w sumie nie wiem, co autor miał na myśli. Pewnie chciałam pokazać, że to robię, w sensie, że pracuję kalkując. 




Największy problem był w twarzach, więc to na nich się skupiłam. Włosy u jednego i u drugiego to była kwestia dokładniejszych linii, a ręka dziewczyny i koszulka chłopaka były bardzo zbliżone. Walczyłam z ustami dziewczyny, bo one miały trochę dziwaczne ułożenie i chciałam, żeby były w odpowiednim miejscu, pod odpowiednim kątem i żeby nie były karykaturalne. U chłopaka był problem z zarysem żuchwy i policzka, to wszystko przez niewyraźne zdjęcie referencyjne. Nie wiedziałam, jak poprowadzić te linie, bo dokładnie nie widziałam, czy coś będzie zarysem, a co będzie czymś do zaakceptowanie podczas koloru. Kolejny raz się przekonałam, że najlepiej rysować z dobrej jakości zdjęcia. 




Ileż ja się wpatrywałam w to zdjęcie, i w jego fizyczną wersję, i w zdjęcie tego zdjęcia, którym posługiwałam się na komputerze, gdzie porównywałam referencje ze szkicami, czy próbowałam sobie pomóc przybliżając je. Wpatrywanie się w to zdjęcie, oraz jego pikselozę przyprawiało mnie o szaleństwo. To też było powodem, że robota mi wolno szła, i że byłam kompletnie zdemotywowana. Wiedziałam, że jak już szkic będzie gotowy, to najgorsze będę miała za sobą. Na poniższym szkicu musiałam chłopakowi oczy, brwi, nos i usta przesunąć w lewo, tak o drobinę, aby były bardziej wypośrodkowane na twarzy. Z racji tego, że między tymi elementami były dobre odległości, oraz wygląd ich mi pasował, to nie chciałam rysować tego od początku, bo to by był ponowny proces rysowania, poprawiania i tak dalej. Dlatego wzięłam jakiś skrawek papieru z poprzednich robót rysunkowych, przekalkowałam te elementy na nią, i na nowej kartce, gdy miałam już całość przekalkowane, oczywiście poza tymi elementami twarzy, to tę karteczkę przyłożyłam tak by było to wszystko na środku twarzy, co sobie wcześniej zaznaczyłam na tej karteczce, takie punkty koordynacyjne i przekalkowałam tak, by było już wszystko na swoim miejscu. A tak, to dodałam mu objętości we włosach i właśnie trochę dokładniej i mniej koślawiej narysowałam mu koszulkę. Natomiast jej narysowałam, tak trochę bardziej, rękę, myślałam, że w tym temacie, to już nie będę nic robić. Coś mi nie pasowało w tym policzku, co się nim do chłopaka przytula. No i tak poprawiłam, że jeszcze bardziej mi nie pasowało.




Kolejny szkic, to poprawianie drobnostek, szczególików i jego nie udokumentowałam tego zdjęciem, jedynie na wideo zostało coś tam uwiecznione. Wszystkich szkiców było osiem i ten ósmy to był ten na którym kładłam kolor. Jego nie kalkowałam, bo to nie jest idealny sposób, ma pewne wady, jak na przykład grube linie, czy linie, które potem się nie ścierają. Wyciągnęłam z szuflady starą metodę i po prostu przyłożyłam do okna dwie kartki i tak szkic przekopiowałam, a potem poprawiałam parę rzeczy. W końcu ołówek lepiej jest wytrzeć niż linię po kalce. Kiedyś może będę potrafiła narysować jeden szkic, na jednej kartce i na tej kartce ogólnie będzie robiona cała robota. 




No i przyszedł czas na kolorowe kredki! Ogólnie, najlepiej rysowanie kredkami, czy ołówkami ułożyć sobie tak, by nie rozmazywać tego, co jest już na kartce, czyli na przykład jeśli się jest praworęcznym, to rysować od lewej do prawej strony kartki. Starałam się tego trzymać, ale jak się później okazało, przynajmniej w tym przypadku, różnie z tym bywa. Kolor zaczęłam od małego kawałka włosów dziewczyny, by w razie co najmniej zniszczyć w razie, gdyby poszło mi coś nie tak, no i dla rozgrzewki. Jak już skończyłam ten fragment włosów za uchem, no to pięłam się ku górze. Chciałam, żeby ogólnie włosy inaczej wyszły, żeby miały więcej swojej włosowej tekstury. Blendowanie kolorów mi się podoba, ale przeoczyłam moment, w którym kartka by przyjęła kreski właśnie tej tekstury włosów. Nie wiem, czy w pełni to ja, czy też kartka, która nie jest nie wiadomo jakiej jakości, bo pochodzi z bloku stu kartek, kupionego z dziesięć lat temu z Lidlu. Jest możliwe, że to i to.





W rysowaniu kredkami mam małe doświadczenie, i jak z włosami poradziłam sobie w miarę spoko, to ze skórą, ogólnie twarzą, już tak niezbyt. Próbowałam zrobić cienie, próbowałam zrobić, by skóra nie była tylko w kolorze cielistej kredki. No przynajmniej nie jest to płaskie. Ładne też nie. Ma jakiekolwiek kształty. Nie jest to wybitna robota, kolory nie są dobrze zblendowane, są plamy. Ucho, okolice oczu, czy czoło są w różnych kolorach, nie jest to spójne. I na razie piszę o twarzy dziewczyny. Tak mi się nie podoba to czoło, te paskudne odbicia światła. Okolice oczu, głównie te wory pod oczami (które i tak potem lekko poprawiłam), no nie dobrze. Niestety to mi to ucho się podoba.





Idealnie z kolorami nie było. Usta przez to jak były ułożone, trochę wyglądają, jakby niebyły na swoim miejscu, więc dobrze, że nie narysowałam ich z dokładnością, bo dawałyby jeszcze większe wrażenie, że nie są na swoim miejscu. Jak na poniższym zdjęciu widać, zaczęłam robotę nad bluzką i przez pośpiech nie podoba mi się, jak ona ostatecznie wyszła, bo miała być biała, wyszła szara. Miałam w głowie, że biały ma w sobie cienie, i są odcienie białego, i za bardzo mi to w głowie siedziało. Nie pomagał fakt, że ja improwizowałam z tą bluzką, ona była oryginalnie w panterkę. Nie wyobrażałam sobie robienia tej panterki. Jestem przekonana, że to by wyszło gorzej, niż ta biała bluzka, co zrobiłam. Ja tą panterką bym oszpeciła ten rysunek. Plus nie robieniem tej panterki zyskałam trochę czasu. Na tym etapie, to i włosy chłopaka są porobione. Ogólnie to miałam robić twarze, a potem resztę, ale podczas roboty wyszło inaczej. Podczas rysowania moje flow poszło w stronę ubrania najpierw dziewczyny, a potem automatycznie chłopaka. Pomyślałam, że w sumie dobrze, ubranie z głowy będę miała i będę mogła skupić się na rysowaniu twarzy chłopaka, bo deadline się zbliżał. 




Chłopak miał troszkę ciemniejszy odcień skóry i takową uczyniłam, tylko znowu wyszło lekko plamiście, choć i tak pod pewnymi względami trochę lepiej, niż u dziewczyny. Ale kompletnie nie wiem, co się porobiło z policzkami, od strony nosa i ust. Od strony oczu wygląda to okej, no ale po tej drugiej stronie, nie wiadomo o co tam chodzi. Jeszcze ten błysk światła na brodzie, tak średnio wygląda. Też coś mi nie grało z ustami. Coś mi nie grało, i po paru chwilach przypomniałam sobie, że ja celowo zmniejszyłam ten uśmiech, bo na etapie szkicu przestraszyłam się, że ten uśmiech będzie za szeroki i zrobiłam go mniejszego z możliwością poprawienia, bo to było łatwe do poprawienia. Tylko ja o tym zapomniałam i normalnie rysowałam na finish, przez to kartka była styrana. Gdybym o tym pamiętała, no to bym mniej warstw zrobiła. To już chyba taki wiek, że pewne rzeczy trzeba zapisywać. Tak więc głowa chłopaka podobała mi się do połowy jego twarzy 😆.




Niedługo po skończeniu rysunku, wzięłam się za poprawkę tych ust. Nie mogłam doczekać się, aż to poprawię i będę miała spokój. Podczas robienia tej poprawki, czułam pod swoimi narzędziami, że kartka była zmęczona życiem, dobrze, że kąciki uśmiechu były wypełnione czernią, bo robiąc coś warstwowego, to mogłaby być ciężko. Po zrobieniu tej poprawki byłam zdziwiona, że tak mały szczegół poprawił wizualnie rysunek. I patrząc na ten rysunek teraz, po dłuższym czasie, to bym ten uśmiech jeszcze troszeczkę powiększyła. Podczas robienia tej poprawki znowu się bałam przesadzić, dlatego to tak wyszło, ale mimo to i tak lepiej to wygląda. Poniżej zdjęcie przed i po poprawce, a pod nimi taka sklejka ze zbliżeniami. To jedno zdjęcie ma takie piksele czarne, bo musiałam zdjąć trochę jasności na przykład i edytor zdjęć ten taki z tego, gdzie się zdjęcia przegląda na komputerze, trochę powariował.





Rysunek wyszedł "not great not terrible". Leciutko gorzej od poprzedniego. Najbardziej uwierają mnie te plamy, źle wyblendowane kolory. No to jest kwestia praktyki. Dziewczyna jest delikatnie za blada w zestawieniu z chłopakiem, a on zaś chyba ma trochę aż za bardzo koloru, przynajmniej w niektórych miejscach, no i tam gdzie na głowie zaczynają się włosy, to za mało tych wyrastających włosów narysowałam, ten tak jakby przedziałek tych włosów jest trochę za łysy. Kończyłam ten rysunek koniec lipca/początek sierpnia i patrząc po czasie na niego, no to mimo mankamentów, to są też małe pozytywy, chociażby te twarze mają jakieś podobieństwo do siebie. Teraz, gdy robiłam rzeczy na Instagrama, Facebooka, czy pisałam ten wpis, to trochę poprzyglądałam się temu rysunkowi, i to co zauważyłam, to jak mi się fajnie udało zrobić, tam gdzie chłopak ma wygolone włosy, że widać i przód i tył. Udało mi się uchwycić, że głowa, w uproszczeniu mówiąc, jest okrągła. A i czoło wygląda w jego przypadku całkiem nieźle. Szyja bardzo mi się podoba, jak mi wyszła, raczej idealna nie jest, ale patrząc na poprzednie szyje w moim wykonaniu, to źle nie jest, delikatny progres jest, do tego kolor skóry jest w tym miejscu najlepszy. Obawiałam się szyi, a wyszło lepiej niż się spodziewałam. Bałam się też koszulki i też wyszła mi całkiem w porządku. Może cienie nie musiały być takie czarne, przynajmniej niektóre z nich, ale to nie jest coś kującego. A będąc przy ubraniach, to przejdę do bluzki dziewczyny, bo mimo, że biała mi nie wyszła, to nawet udało i się ukształtować na tym niby materiale tej bluzki, zarys ręki, dzięki czemu, to takie wybrzuszenie rękawa nie wygląda dziwnie. Z jakiegoś powodu rysowanie jej kolczyków mi się podobało. Jakoś samo rysowanie ich najpierw ołówkiem, potem kredkami mi się podobało, plus jak one wyszły. Był request, by zostawić białą ramkę na krawędziach kartki, więc takową zostawiłam, tylko podczas rysowania głowa dziewczyny tak mi wypadła, że ucho i kawałek włosów byłyby ucięte, no brzydko by to wyglądało. Nie wiedziałam, jaka będzie do tego rysunku ramka, więc wpadł mi na pomysł, by włosy z uchem wychodziły tak jakby poza tą białą ramkę. Takaż to moja inwencja twórcza. I nie ważne jaka to by była ramka do tego, to coś tam z tego mogło by być widać. Nawet to było małym ubezpieczeniem, że w razie, jakby ramka odsłaniałaby tą białą ramkę zostawioną na kartce, to to ucho by było widoczne. No a jak ramka by to przykryła, to by przykryła i trudno, choć wydaje mi się, że coś zakryte taką ramką lepiej wygląda, niż jakbym tego nie narysowała. A tło było zainspirowane tłem, które znajdowało się za tą dwójką na zdjęciu. Ogółem, to wybrałam dwa kolory, jeden taki trochę żółty, trochę pomarańczowy, a drugi po prostu pomarańczowy i pokrywałam nimi obszar. Kolorów używałam na zmianę, a kierunek w którym szły kredki był różny, aż w końcu kredki na końcu szły prosto, no i tak zostało.










Przy tym rysunku po raz kolejny przekonałam się, jak ważne jest zdjęcie referencyjne dobrej jakości. Musiałam rysować ze zdjęcia robione telefonem, z przekłamanymi kolorami i bez dobrej jakości, bez jakiejkolwiek ostrości. Ileż ja musiałam wpatrywać się w to zdjęcie, i w oryginał, i w kopię na monitorze. Jednak nie zawsze to wystarczało. I jakie szczęście, że rysowałam kogoś z rodziny, i jestem nieoficjalnym fotografem rodzinnym, bo na każde spotkanie rodzinne biorę aparat i robię zdjęcia i dzięki temu miałam kilka zdjęć tej rysowanej pary. Czasem musiałam niektóre części składać z czterech różnych zdjęć. I przez to, jak wyglądała praca nad tymi wszystkimi szkicami, to mi się nie chciało nad nim pracować, brakowało mi chęci i motywacji i rysowanie tych szkiców było tak rozciągnięte w czasie, no zajęło więcej czasu, niż bym im dała na narysowanie. Gdyby nie to zdjęcie, jego jakość, to praca szłaby o wiele szybciej i mogłabym bardziej skupić się na kolorze i nie musiałabym się śpieszyć w pewnym momencie. Po tym rysunku zdecydowałam, że kolejne co narysuje, takiego portretowego, to wybiorę sobie ostre, wyraziste, dokładne zdjęcie, i wezmę ołówki. Ale na razie to ostało się na planach. Plus przed tym chce narysować pewien rysunek, który od dawna mam w planach, ale nie miałam okazji go wykonać, no i też trochę się obawiam go rysować, dlatego czegokolwiek nie będę chciała narysować, to jego pierwszego muszę, żeby się przełamać, bo inaczej będę to cały czas odciągać. Wracając do zdjęć i rysunku. Zdjęcia temu rysunkowi robiłam w świetle żarówkowym i świetle dziennym. W jednym i drugim świetle inaczej ten rysunek wygląda, inne rzeczy są uwydatnione. Jedynie podczas robienia zdjęć w świetle żarówkowym, to aparatowi coś się nie podobało i nie do końca dobrze wyszły. To też te zdjęcia robiłam w razie, gdybym nie zdążyła zrobić tych drugich zdjęć na drugi dzień, bo wtedy miałam jechać do odbiorcy z tym rysunkiem i nie wiedziałam, czy zdążę, czy nie zapomnę zrobić zdjęć przed wyjściem. Na szczęście w świetle dziennym udało mi się zrobić zdjęcia, dzięki czemu są lepsze.





Dobra, ale byłam tak ambitna przy tym rysunku, że cały proces nagrywałam. No dobra, to nie była kwestia ambitności, tylko przypadku. Chciałam mieć jakieś klipy z rysowania i niechcący nagrałam wszystko. Przy okazji niechcący się dowiedziałam, że rysowałam pięćdziesiąt godzin. A jeszcze było siedem szkiców nie mierzonych czasem. Do tej pory nie liczyłam w żaden sposób czasu rysowania jakiegokolwiek z moich rysunków, no może jakoś na oko, ale było takie poglądowe aby. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że przy takim średnio wykonanym rysunkiem spędziło się tyle czasu. Poniższe video jest sklejką wszystkich nagranych klipów, bez większego montażu, jedynie przycięłam początek, albo koniec w niektórych nagraniach. Czy zrobiłam oddzielne wideo na bloga i na Facebooka/Instagrama? A no tak. Tutaj po prostu sklejka wszystkiego, a na społecznościówki miałam ogarnąć trzy widea, takie skrótowe. Zrobiłam osiemnaście części... bo jak zobaczyłam, że jedno wideo ma czas trwania jednego reelsa, to poszłam na łatwiznę i posklejałam jak mogłam, ile mogłam, bo musiałam pilnować timera, żeby w tego reelsa się zmieściło. Wizja wybierania tych niby najlepszych momentów i cackania się z tym, żeby to złożyć, niezbyt mi odpowiadała. Ale jak tak pracowałam z tymi nagraniami, to fajnie było sobie popatrzeć, jak to się rysowało, jak to powstawało, szczególnie po takim dłuższym czasie od ukończenia.

Chyba już nie mam nic do napisania. A przynajmniej nic mi nie przychodzi do głowy. Więc nie będę przedłużać tego wpisu i procesu jego pisania. Tak więc poniżej wideo do obejrzenia i Adieu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz