czwartek, 12 lipca 2018

Nowości muzyczne

Ostatnio wpadło trochę dobrej muzyki do sieci, więc pomyślałam, że trochę o tym popiszę, bo ostatnio były wpisy ze zdjęciami, rysunkami, to teraz dla urozmaicenia coś o muzyce. 

Ghost "Prequelle"               Zespół Ghost poznałam gdy był czas płyty "Meliora". Pamiętam, że ogółem wtedy chciałam poznać ich całą dyskografię, ale byłam do tego niepewna, co zresztą jest śmieszna historia na kiedy indziej. Ale i tak wkrótce zespół mnie przyciągnął i przesłuchałam ich wszystkie albumy. I tak został jednym z zespołów jakie słucham. Płyta "Prequelle" jest czwartym wydawnictwem zespołu, które różni się od pozostałych. W ogóle wszystkie płyty tego zespołu kompletnie się od siebie różnią, inaczej brzmią. Z tego co się orientuję, to zespół każdą nową płytę określa mianem nowej ery zespołu, a każdą rozpoczętą nową erę podkreśla zmianę Papy Emeritusa, było ich trzech a teraz przyszedł czas na Cardinal Copia. 
I właśnie każda płyta jest inaczej skomponowana, słychać w nich Ghosta, ale w każdej w innym stylu. I właśnie to mi się podoba w tym zespole, że na przykład nie tworzy coś podobnego do pierwszej czy trzeciej płyty, tylko kompletnie coś nowego. 

Na nowym krążku można znaleźć taneczny i gitarowy utwór "Dance Macabre", a dlaczego właśnie tak go interpretuje? Bo po prostu jak go słyszę, no to ja bym tańczyła, tak samo mam przy utworze "Rats" i "Witch Image". W trackliście są dwa utwory instrumentalne - "Miasma" i "Helvetesfönster". Pierwszy z nich z chęcią bym usłyszała z wokalem, śpiewany tekst świetnie by pasował, ale jako taki delikatny Rockowy instrumental również brzmi świetnie, szczególnie gdzieś około trzeciej minuty, gdzie utwór trochę przyśpiesza. Natomiast drugi z nich świetnie nadawałby się jako ścieżka dźwiękowa do jakiegoś filmu. 

Najmocniejszy kawałek z dobrymi mocnymi gitarami to "Faith". Powiedziałabym, że to mój faworyt, ale słuchając całej płyty, to każdy utwór ma coś w sobie takiego, że mogłabym go określić jako ulubiony. Za każdym kolejnym razem, gdy odtwarzam go na Spotify, czy YouTube, to odkrywam na nowo każdy utwór. I tak początkowo najbardziej mi się podobały dwie pierwsze udostępnione numery ("Rats" i "Dance Macabre"), ale jak za innym razem słuchałam to w ucho wpadł mi kawałek "Pro Memoria", który został zrobiony na balladę z mocnymi gitarami, gdzie refren mnie po prostu rozwala, a całości mogłabym słuchać na okrągło. Utwory "See The Light" i "Life Eternal" są już bardziej zbliżone do ballad. Pierwszy z nich na zwrotkach jest delikatny, a refren jak nie zaatakuje mocnymi, dobrymi dźwiękami, ze świetną gitarą, i gdzieś tam solówką, a śpiewane "Drink me, eat me. Then you’ll see the light" nie wychodzą prędko z głowy. Drugi zaś jest takim trochę delikatnym utworem

Na wersji Deluxe można złapać dwa covery - "Avalanche" Leonarda Cohena i "It's A Sin" od Pet Shop Boys, który tak mnie rozwalił, tak mnie zachwycił, że ja jak go usłyszałam, to na pętli go odtwarzałam. To jak oni zrobili ten cover, to jest po prostu mistrzostwo. Niby słyszysz, że to cover, że słyszysz ten pierwiastek oryginału, ale w gitarowej, Rockowej oprawie. No coś pięknego. I jeszcze te kościelne organy wplątane w cały utwór, a które najbardziej przyciągają na początku.

Gdyby nie to, że oszczędzam na sierpniowy koncert, to ta płyta i zapewne reszta wydawnictw zapełniła by moją i tak zapełnioną półkę z płytami. "Prequelle", to ja bym normalnie chyba codziennie słuchała, jeszcze jak bym miała wersję Deluxe z "It's A Sin" to tym bardziej. Jak dla mnie jeden z najlepszych albumów, jaki pojawił się w tym roku do tej pory. 

Ghost - It`s a Sin (Pet Shop Boys cover)





Coria - More That All               Po dłuższej przerwie zespół opublikował nowy utwór, ale za to jaki! Kiedy ja go pierwszy raz usłyszałam, to od razu się zakochałam po prostu. To co chłopaki zrobili, to muzyczne mistrzostwo. Pewnie gdybym nie wiedziała, że to polski zespół to nieźle bym się zdziwiła, że właśnie Polacy stworzyli taki świetny kawałek. 
Utwór zaczyna się delikatnie, z dźwiękiem gitary w roli głównej, który potem słychać przez cały utwór, potem do gitary dołącza bęben perkusji, a następnie wokal i wbija refren, który jest tak melodyjny, że po wysłuchaniu tego kawałka siedzi w głowie cały czas, co powoduje, że muszę go odtworzyć jeszcze raz. 

Utwór promuje nowy nadchodzący album - "Zwierzę(się)". Niedługo po "More Than All" pojawił się utwór "Oddam" z okazji Dnia mamy, a trochę wcześniej "Lewitując". Ja czekam na cały album. Wnioskując po tym co udostępniają teraz i jakie dwie płyty wcześniej zrobili, trzecia może być jeszcze lepsza, no, albo przynajmniej równie dobra. Zespół ten robi świetną robotę i zasłużył na szerszą publiczność. Cieszę się, że poznałam ich całkiem przypadkowo trzy lata temu.

By posłuchać, wystarczy kliknąć w obraz z tytułem u góry.





Mike Shinoda "Post Traumatic"
Niedawno pojawił się album Mike'a Shinody oczywiście z Linkin Park, który chcąc się otrząsnąć po śmierci przyjaciela, wokalisty zespołu - Chestera Benningtona - stworzył trochę muzyki. A ponieważ Shinoda jest muzykiem i odkąd siedzę w temacie Linkin Park, to zdążyłam zauważyć, to on prawie każdą chwilę poświęca muzyce, chyba mogę nawet powiedzieć, że on sam żyję muzyką, więc jakim innym sposobem mógł przeżyć utratę przyjaciela, jak nie tworząc muzyki. Tworzenie muzyki to była dla niego terapia, a wynikami tej terapii chciał się podzielić z fanami.

Z początku jak się dowiedziałam o wydaniu tego albumu, to miałam lekkie wątpliwości, bo moja głowa podsuwała mi myśli, że płyta jest robiona tylko dlatego, żeby wykorzystać tą całą sytuację wynikającą ze śmiercią Benningtona. ALE NA SZCZĘŚCIE, to wszystkie obawy i myśli mi wywiało po odsłuchaniu tego krążka. Słuchając wszystkich kawałków i znając poniekąd angielski, to wyczuwam w nich mnóstwo bólu, w niektórych z nutą nadziei na przyszłość. 

Utwory, które mi się spodobały i były jednymi z pierwszych jako udostępnionych, to "Crossing A Line", "Running From My Shadow", "Ghost" i "Over Again", przy którym mi się łza w oku zakręciła gdy się w nią wsłuchałam pierwszy, czy drugi raz. Wydaje mi się, że to w tym utworze słychać jest najwięcej bólu, o którym wcześniej wspominałam. 

Utwory "Make It Up As I Go" i "Lift Off" kojarzą mi się z takimi typowo Popowymi piosenkami, są lekkie, a w nich zastosowano takie typowo Popowe rozwiązania, ale mimo to, słychać, że zostały zrobione w stylu Linkinowo/Shinodowym, do tego teksty, gdzie przy pierwszym z dwóch tytułów kojarzy mi się z nadzieją na przyszłość, a drugi z przeżywaniem tej całej trudnej sytuacji.

Kawałek "I.O.U." jest dla mnie takim mocnym rapem, z mocnym bitem, z mocnym tekstem, a niektóre słowa na końcu wersów są zakończone wysokim tonem, co zauważyłam, że wśród rapowych numerów jest chyba popularne, tak mi się wydaje, bo teraz chcąc nie chcąc rap jest popularny teraz, i chcąc nie chcąc w internecie się natykam na takie utwory. 




Carrion - Dokąd To Zmierza 
No ten utwór, to majstersztyk! Chłopaki z zespołu rozpierdzielili tym kawałkiem system. Po pierwszym odsłuchaniu już wiedziałam, że tego numeru nie będzie można sobie z głowy wybić i trzeba będzie go słuchać dopóki się nie znudzi, ale oczywiście się nie znudził i jak go włączam nawet po przerwie, to przyjemność w jego słuchaniu jest jeszcze większa. 

Zdaję się, jak dobrze słyszę i rozpoznaję, to gitara basowa rozpoczyna utwór, i ten bas jest normalnie hipnotyzujący. Gdyby grać tym basem jak w tym numerze przed wężem, to on by "tańczył" w jego rytm. Potem dołącza perkusja no a po niej oczywiście reszta instrumentów, a wkrótce wokal. Gdy wjeżdża refren, to jest miazga. On jest melodyjny i mocny jednocześnie. A przy wersie "Ja mam, zamiast oręża,Zapas czystego powietrza!" słychać uderzenie dźwięków mocnej gitary, co świetnie podkreśla ten wers. No a potem znowu występuje ten hipnotyzujący bas, co robi takie chwilowe spokojne wcięcie w tym całym mocnym numerze. 

Tak więc, jak ktoś nie zna tego kawałka, a co gorsza tego zespołu, to ja nie wiem, jak tak można. Ogółem mówiąc to zespół robi kawał dobrej roboty, a w sumie to muzyki, która niekiedy jest lepsza od tej zagranicznej i powinien być bardziej znany. 




Panic! At The Disco "Pray For The Wicked"
Czym jest "Pray For The Wicked"? Albumem pełen dobrej muzyki! Ja potrafię go słuchać codziennie, na serio, czy to do czytania książki, cy podczas przeglądania internetu, czy to przed snem. Podczas słuchania utworów na tej płycie, to przy każdym innym numerze mam inne odczucia. Na przykład ostatni utwór, "Dying In LA", jest sobie smutną piosenką, która jest fajnym, spokojnym zakończeniem całej płyty, dodatkowo kojarzy mi się z jakimś dramatycznym filmem, albo w takim w którym jest smutna scena, czy jako piosenka lecąca na napisach końcowych. Natomiast podczas słuchania "Say Amen (Saturday Night)" wyobrażam sobie jakąś scenę z filmu akcji, co z resztą teledysk potwierdza. No a utwory "Hey Look Ma, I Made It", "One Of The Drunks" i "Roaring 20s" kojarzą mi się z jakimś serialem, bohaterowie sobie coś robią, a w tle pasujący do tego utwór, albo to co się dzieje idzie w jego rytm. Ech... Nie ma to jak porównywać muzykę do filmów, czy seriali... 

Nutki "High Hopes", "(Fuck A) Silver Lining" i "Dancing's Not A Crime" są nutkami do których ja bym tańczyła. "Old Fashioned" ma na początku charakterystyczny dźwięk saksofonu, który się przewija w utworze i jest jeszcze charakterystyczna gitara, której dźwięk jakbym już słyszała, albo przynajmniej bardzo podobny w jakimś innym kawałku tego zespołu. "King Of The Clouds" zaczyna się od śpiewania zwrotki z pauzami między słowami co jest świetnym zabiegiem i dzięki temu zostaje mi głowie po jej wysłuchaniu. 

Swietna płytka, utrzymana w świetnych energicznych utworach i zakończona jedną balladą, która kończy tracklistę i fajnie ją zwieńcza. Dodatkowo, z racji moich porównań do filmu, czy serialu szybko stwierdziłam, że w sumie to wszystkie te utwory w jakimś mogłyby się znaleźć, na pewno by gdzieś świetnie pasowały. 




Lordi "Sexorcism"
Tego tytułu trochę się bałam, powiedziałabym że obawy pojawiły się już przy informacji jak album będzie się nazywał i jaką będzie miał okładkę. Ale stwierdziłam, że go posłucham, bo tekst to inna sprawa, a muzyka to trochę inna sprawa, więc na tekst zwracać większej uwagi, o czymkolwiek by nie był. Dodatkowo stwierdziłam iż jak ten nowy album będzie mi się podobał, to przesłucham ich resztę płyt, bo ogółem to coś rzadko tego zespołu słucham, a szkoda bo dobrą muzykę robią, a dodatkowo jest zespołem jednym z pierwszych, jakich zaczęłam słuchać, więc trochę mi tego szkoda. 

Ale mimo tych moich obaw przez ten tytuł, i że dawno Lordi nie słuchałam, co mogłoby spowodować że ta nowa płyta mi się nie spodoba, to tak się nie stało. A nowe utwory są świetne! Dwoma udostępnionymi utworami jako pierwsze były "Naked In My Cellar" i "Your's Tongue's Got The Cat", gdzie drugi z nich spodobał mi się od razu, a co do pierwszego musiałam się przekonać, teraz uważam go za całkiem niezły utwór. Najbardziej słychać ten taki styl Lordi w "Romeo Ate Juliet", mocnym kawałku z trochę łagodniejszym refrenem. "Polterchrist" również mocny numer, z dodatkiem żeńskiego głosu na początku i przeplatający się w całym utworze z jakby balladowym refrenem, a balladą zaś można by nazwać tytuł "Slashion Model Girls". 

Natomiast "Rimskim Assassin" przypomina mi ogólną twórczość zespołu, taki charakterystyczny styl, a w refrenie powtarzane rytmicznie "rimskim" nieźle wbija się do głowy i chce się ten refren śpiewać podczas słuchania. "Sodomesticated Animal" jest świetnym utworem gdzie pierwsze słowo z tytułu jest fajnie przedłużone i ogółem też jest utworem, który chciałoby się śpiewać. Ostatni numer, "Haunting Season", jest trochę spokojniejszy, ale nadal z dobrą gitarką. W tym przypadku również mamy do czynienia z fanie powtarzanym słowem "hey" pod koniec, a wmieszane tu żeńskie chórki podsycają efekt. 

Płyta mi się spodobała, więc teraz muszę posłuchać pozostałych. Cieszę się, że nowe wydawnictwa Lordi, przypadło mi do gustu i przy okazji dało mi trochę mobilizacji, żeby jego dyskografię wziąć i posłuchać, bo ogółem jak już wspominałam rzadko słucham tego zespołu, jak i innych pierwszych gitarowych zespołów, których zaczęłam słuchać. 




Pewnie ten wpis powstałby trochę szybciej, gdyby nie ja, moje lenistwo i gdyby nie to, że pisanie szło mi jak krew z nosa, czyli mi nie szło. Stwierdzam, że opisywanie dźwięków, to trudna sprawa, ale mimo to jednak fajnie by było się tego nauczyć. Mam nadzieję, że kolejne, jak będą, to wyjdą lepiej. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz