Właśnie obejrzałam ostatni odcinek "Arrow" i tak trochę smutno mi się zrobiło. Mimo, że ten serial miał wzloty i upadki, miał swoje dobre i złe strony i miał dobre i złe sezony, to jednak mam do niego duży sentyment. "Arrow" był pierwszym serialem superbohaterskim jaki zaczęłam oglądać, jeszcze zza czasów kiedy nie miałam swojego pokoju i oglądałam nałogowo telewizję. W zasadzie jestem z nim od początku, od pierwszego sezonu, bo jak dobrze pamiętam pierwszy sezon oglądałam w telewizji, bo tam zaczęli go puszczać i gdy go reklamowano, to mnie zainteresował, a niedługo potem dowiedziałam się o drugim sezonie, że będzie miał swoją premierę, i jeszcze wtedy miałam nadzieje, że będzie on w telewizji. Ale gdy okazało się że w telewizji go nie puszczą, przeniosłam się na internet i to były pierwsze kroki porzucania telewizji. Tak więc przez osiem lat obserwowałam przygody zielonego łucznika. Niektóre rzeczy i postacie mnie wkurzały, niektóre sezony bardzo mi się podobały, do niektórych miałam mieszane uczucia, niektóre zaczynały się dobrze, zaś kończyły słabo, a niektóre kompletnie mi się nie podobały. Pewne rzeczy ja bym zrobiła inaczej, w inną stronę poprowadziła bym niektóre wątki fabularne, ale mimo iż ma prawdopodobnie trochę więcej wad, niż zalet, choć w sumie nie jestem tego pewna, bo bym musiała obejrzeć od nowa wszystkie sezony, to jednak będę go dobrze wspominać. Kiedyś obejrzę go od początku, przypomnę sobie te czasy jego świetności oraz jego złe strony i jak dobrze pójdzie, napiszę elaborat w jednym z wpisów na blogu. Już widzę, jakie to może być długie 😂.
Jak dobrze się orientuje, ma być kontynuacja "Arrow", serial zatytułowany "Green Arrow And The Canaries". Trochę mam wątpliwości co do niego, ale jak będzie to zobaczę. W końcu na początku nie byłam przekonana do "The Flash", a teraz go oglądam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz