wtorek, 9 lutego 2021

"I'm a driver". "Baby Driver".

Wróciłam na chwilę do 2017 roku.

W czasie premiery, po premierze i ogólnie kiedy o filmie "Baby Driver" było głośno, no to ten film zainteresował i mnie. Po obejrzeniu traileru spodziewałam się iż może mi się on spodobać, bo pomysł, gdzie w filmie można powiedzieć, że główną rolę będzie grać muzyka, bardzo mi się spodobał. Jednak jak można łatwo się domyśleć, film ten zrobił się szybko popularny, dużo się o nim mówiło, no a ja jestem dziwnym człowiekiem i nie lubię zapoznawać się z tym co jest popularne, odczekuje jakiś czas i sobie sprawdzam coś co mnie zainteresowało jak już hype trochę przemija. No i tak samo miałam z "Baby Driver", powiedziałam sobie, że kiedyś obejrzę. Od tego trochę czasu minęło i do tej pory jak przypominałam sobie o tym filmie i pomyślałam, żeby go obejrzeć, to tylko na pomyśleniu się skoczyło. Zaś jak na początku roku wróciłam z Sylwestra do domu, to rodzice włączyli telewizor i ja randomowo zeszłam z piętra z mojego pokoju, żeby sobie herbatę zrobić, czy coś i właśnie w telewizji leciał "Baby Driver" (zanim zebrałam się, żeby go obejrzeć, to go w telewizji zaczęli puszczać), no i z ciekawości postanowiłam zobaczyć pierwszą scenę, z uwagi na to, ze miałam go na liście do obejrzenia. Zobaczyłam tą pierwszą scenę i, jakie to dobre! Nie zostałam na telewizyjnym seansie, bo po pierwsze - nie oglądałam telewizji, a po drugie - zaraz była reklama, co od razu zniechęca. Poza tym, ja coś innego wtedy robiłam i mam tak, że jak coś robię, to nie przerywam. Ale pojawiła się taka świeża ochota na obejrzenie tego filmu. I za niedługo, jak miałam taki leniwy dzień, ten typowy jeden dzień w miesiącu dziewczyny i ogólnie nie było ze mnie większego pożytku, to sobie pomyślałam, a to sobie obejrzę. No i zafundowałam sobie seans. 

Jeżeli ktoś jeszcze się znajdzie, taki jak ja, że nie widział tego filmu, to uprzedzam przed bardzo możliwymi spoilerami, bo, spoiler, będę się zachwycać tym filmem. 


"Baby Driver" rozpoczyna się pierwszym napadem i pierwszą ucieczką. Epicka, na pierwszym miejscu najlepszych scen w filmie, jak to czerwone Subaru pomyka po mieście uciekając przed policją. Ja ją kilka razy oglądałam, bo jest po prostu genialne. Im więcej ją widziałam, tym więcej rzeczy mogłam spostrzec. Ale wystarczył jeden raz, by dużo zauważyć. I do tego świetna muzyka. To, jak wszystko podpasowane jest pod muzykę, ogólnie w całym filmie, kompletne mistrzostwo, jak każdy ruch postaci, czy czegokolwiek w scenie, nawet kwestie mówione przez postacie jest pod muzykę. Rzeczy dziejące się pod rytm muzyki jest spełnieniem mojej pewnej strefy komfortu. Ja uwielbiam jak coś, teledysk, reklama, cokolwiek, jest zrobione pod rytm muzyki, a tu cały film jest pod muzykę! 

Akcja zaczyna się, gdy Baby włącza piosenkę, "Bellbottoms", The Jon Spencer Blues Explosion. W trakcie rozpoczynania utworu, oczywiście w jego rytm kamera poznaje nas z postaciami siedzącymi w samochodzie, przy ostatniej trójca wysiada, zabierają rzeczy z bagażnika i idą robić swoją robotę. Tymczasem Baby rozkręca imprezę ze sobą i autem. Siedząc w fotelu tańczy z wycieraczkami i kierownicą. Z muzycznego transu wyrywa go przejeżdżający radiowóz. W tym samym momencie piosenka się uspokaja, razem z nią Baby, który powrócił do skupienia. Za chwilę utwór powoli nabiera tępa, które podsyca to, co się dzieje na ekranie. Baby widząc, że przychodzi jego część roboty, przygotowuje się do jazdy, zapala silnik, wrzuca wsteczny bieg i robiąc "wrrm wrrrmmm" dodając gazu, czeka na nadchodzącą ekipę. Gdy już wszyscy byli na pokładzie, pasażer obok kierowcy pokazuje palcem do przodu, sugerując, by jechał do przodu, ten zaś dodaje gazu i jedzie do tyłu. Ten akcent zawsze mnie bawi. Za każdym razem, gdy to widzę. No i zaczyna się driftowanie, uciekanie. Czerwone Subaru pomyka przez skrzyżowanie na czerwonym świetle, gdzie kątem oka, a właściwe kątem obrazu, widać blask robionego zdjęcia, następnie gdzieś między budynkami omijając śmieciary, pokonuje policyjne kolczatki, kiwa policję wtapiając się w towarzystwo czerwonych aut, a potem pomyka za plecami radiowozy, w którym słyszymy informację o ściganym czerwonym Subaru, to też było zabawne. Ostatecznie Subaru wjechało na parkin, czwórka ludzie w nim siedząca szybko zmieniła auto na Toyotę i jadą dalej. 


To była prosta scena pościgu, ale wszystko było przemyślane, wystarczy przyjrzeć się ruchom kamery. Ja lubię sobie pooglądać serial "Kobra - Oddział Specjalny", gdzie pościgów jest mnóstwo, ale takiego satysfakcjonującej jak tej w scenie openingowej "Baby Driver", to chyba nie ma. Albo nie ma ich tak dużo. Ma się też wrażenie, że to faktycznie jest pościg, w sensie, jak jest ujęcie na postaci w Subaru, to ma się wrażenie jakby ktoś po prostu wsadził do samochodu małą kamerkę, która rejestruje to co się dzieje w samochodzie. A to dzięki temu, że aktorzy przychylają się w odpowiednie strony, gdy samochód na filmie skręca, albo widać po nich kiedy jest jakiś wstrząs autem, to daje takiej trochę realności. Plus, gdy kamera obserwuje naszego Baby kierowcę, to po jego ruchach, spojrzeniach, mimice widzimy, że on cały czas pracuje główkuję, obserwuje, myśli i kombinuje podczas tej jazdy. Na przykład, jedzie on, widzi czerwone auta, już po ujęciach widz może domyśleć co zrobi. On zaś zmienia kierunek jazdy, dogania te auta, potem znowu widzimy, że Baby myśli, bo patrzy najpierw na jeden, potem na drugi samochód i zamienia się z jednym pasami, gdy przejeżdżają tunelem. I takim sposobem robi policję w bambuko. I przez te sześć minut trwania tej sceny nie było ani jednego dialogu. Były jedynie jakieś backgroundowe teksty, typu informacje w policyjnym radiu, albo któryś będący w aucie z Babym mówił "oh shit". Bardzo podobało mi się to, że człowiek oglądający ten film musi przeprowadzać obserwację tego co się dzieje na ekranie i im więcej zobaczy tym większa satysfakcja z oglądania tego filmu. Dlatego na przykład wiele razy odtwarzałam sobie między innymi tą scenę. Można spostrzec coś takiego prostego, jak moment w którym Baby wrzucił wsteczny bieg i kiedy zaczyna uciekać już z całą ekipą, jedzie właśnie do tyłu. Albo gdy Subaru przejeżdża przez skrzyżowanie, widzimy charakterystyczny błysk robionego zdjęcia, a później w filmie widzimy wiadomości w telewizorze  i zdjęcie zrobione na tym skrzyżowaniu. Najnowszą myślą na temat tej openingowej sceny, która przyszła mi do głowy , to to, że przypomina mi teledysk. To jak wszystko pasuje do muzyki i ta muzyka dyktuje to co się dzieje na obrazie, idealnie pasuje do teledysku. A podczas pisania odświeżyłam sobie tą scenę i tam postać na drugim planie odkręca głowę za siebie w rytm utworu, no mastermind. 

Po tej pięknej scenie pościgowej wszedł przerywnik na tytuł filmu. Wraz z przerywnikiem przyszedł i kolejny utwór, "Harlem Shuffle", Bob & Earl. Jaki on ma vibe! Z resztą, który utwór w tym filmie nie ma vibe'u. W rytm wyżej wymienionej piosenki Baby taneczno rytmicznym krokiem idzie sobie po kawę. I jak w śpiewanym tekście było "to the right", no to chłopak robił ruch w prawo, jak było "to the left" no to chłopak robił coś w lewo, a na różnych elementach podczas drogi, jak latarnia, ściana, cokolwiek, były pojedyncze słowa tekstu utworu. Gdy Baby mija sklep muzyczny, gdzie w oknie na wystawie była trąbka, to on się zatrzymuje idealnie na tle tej trąbki i udaje, że na niej gra, co robił oczywiście pod muzykę, gdzie akurat było słychać ten instrument. Gdzieś tam jeszcze naśladuje graffiti, kawę zamawia zaczynając słowami "yeah, yeah, yeah", które również synchronizują się z wyśpiewywanymi tymi słowami w piosence, a idąc już z zakupioną kawą, unika wzroku przechodzącego policjanta, zabawne. Nawet jak piszę to teraz i wspomniałam to ostatnie, to aż się zaśmiałam pod nosem. A idąc tropem myśli z poprzedniej sceny, ta jeszcze bardziej przypomina mi teledysk. Mało tego, jak oglądałam, to powiedziałam sama do siebie w myślach, że przypomina mi to jednoujęciową scenę. I faktycznie taka ona jest. Ja, jak zwykle po obejrzeniu filmu oglądam różne wywiady i ogólnie materiały zza kulis, i właśnie w jednym z materiałów reżyser mówił o tej one take scenie. Ona zrobiła na mnie wrażenie. Tylko, taka myśl mi wpadła, ile razy oni musieli ją powtarzać podczas kręcenia. Ale ile razy by nie powtarzali, wyszła im świetnie. Ta scena ma niecałe trzy minuty i to są tak satysfakcjonujące niecałe trzy minuty, że to jest druga scena, którą sobie parę razy odtwarzałam, bo zwyczajnie mi się ją świetnie ogląda i czuję radość, gdy ją widzę. Swoją drogą jak sobie ją przypominam, to utwór z tej sceny  sam przychodzi mi do głowy i sobie leci. Też ta scena jest, jak poprzednia, sceną niemą, bo poza zamówieniem kawy przez głównego bohatera, nie ma żadnego dłuższego dialogu. Tak więc znowu można się skupić ino na ujęciach i muzyce.


Wraz z kolejnym utworem wchodzimy w następną scenę. Baby roznosi kawę towarzyszom z którymi musi współpracować. Co ciekawe, sam kawy nie pije. Siada sobie z tyłu, co mi się trochę wydaję takim symbolem, że on nie do końca tam do nich należy. I właśnie jak nie ma potrzeby siedzieć z tamtymi ludźmi, to siedzi sobie w oddzielnym stoliku, ze słuchawkami w uszach, okularach przeciwsłonecznych na nosie i kamiennym wyrazem twarzy niewzruszony niczym ściana. Chłopak mógł wydawać się trochę dziwny, albo raczej inny, nietypowy, wyróżniający się z tłumu, więc nie do końca jego osoba pasuje innym. I taki Griff, no, trochę mu dokucza, zaś Baby, który pozostaje z kamienną twarzą niczym niewzruszony i nawet nie rusza go pięść idąca w jego stronę, a mająca go przestraszyć. Ja w tym trochę widziałam pewność siebie głównego bohatera, ale taką, która nie jest gołym okiem widziana. Baby nic sobie nie robił ze złośliwych i nieprzyjemnych uwag Griffa, mało tego, gdy bandyta zabiera mu okulary przeciwsłoneczne z nosa, to on z kieszeni wyciąga drugie i zakłada, a gdy i te mu strąca, wyciąga jeszcze następne. To było dla mnie zabawne, a zakładanie kolejnych okularów było dla mnie takim symbolem, że ma gdzieś to co mówił i robił Griff. 

Ile Griff próbował dokuczyć głównemu bohaterowi, to jego, i tak potem go nie było, a tymczasem Doc, pan szef całej ekipy, ma kolejny plan do omówienia. Tak więc wjeżdża kolejny utwór, pasujący do nadchodzącej humorystycznej sytuacji. Doc tłumaczy i się produkuje, a Baby? A Baby gra sobie na wyimaginowanym pianinie podczas słuchania piosenki. I wydawałoby się, że kompletnie nie słucha, tak też sądził niejaki Bats, który po zakończeniu przemowy szefa zwrócił  uwagę na niepozornego chłopaka ze słuchawkami w uszach, a konkretnie czy on w ogóle uważał na to co mówił Doc. Zaś szef wywołuje Baby kierowcę, by przemówił. A ten, zdejmuje okulary, wyjmuję jedną słuchawkę z ucha, i zaczyna recytować cały plan. A na koniec swej wypowiedzi włożył z powrotem swoje okulary i spytał "questions?". No ja pytań bym nie miała. Spokojnie szłabym na robotę. Przekonał mnie. Choć Bats nie powiedziałby tego samego. Jego sceptyzm pozostał.


Przenieśmy się teraz do świata naszego kierowcy. Znaczy, w jego świecie jesteśmy przez cały film, ale tu mamy moment, gdzie chłopak jest poza tym przestępczym życiem. Można zauważyć, że gdy Baby jest w towarzystwie bandytów, to ma właśnie kamienną twarz, bez emocji, a gdy wychodzi spoza to towarzystwo, nawet po tą kawę, to wybucha energią, żyje muzyką i tańczy. I takiego właśnie widzimy go w domu. Przygotowuje posiłek dla Josepha - robi to w tanecznym kroku (swoją drogą albo mi umknęło, albo nie zostało wyjaśnione kim Joseph jest dla chłopaka, możliwe jest, że nie wychwyciłam, my bad), gdy poznaje dziewczynę, Deborę, to jego humor jest jeszcze bardziej promienny. A fragment, który najbardziej mi się podobał, a nie był pościgiem ani niczym takim, tylko był taki zwyczajny, to ten, gdy Baby nagrywa coś na dyktafon, a potem takie nagranie samplował i tworzył utwór. Lubie takie motywy tworzenia czegoś, w tym przypadku muzyki. Często zdarza mi się oglądać streamy z robienia muzyki. Mike Shinoda z Linkin Park na przykład zaczął robić takie streamy. Teraz tworzy utwory swoich fanów. Wcześniej Dan Reynolds z Imagine Dragons robił dema na transmisji. Albo YouTuber, Brudna Małpa, robił muzykę na live, samplował czołówki z kreskówek, animacji z dzieciństwa, tworzył bit, pisał tekst i jak wyszło coś spoko, to publikował na kanale. Także motyw robienia muzyki w filmie bardzo do mnie trafił. To też pasowało mi do postaci głównego bohatera, który przecież żyje muzyką. I on jeszcze miał taką radochę z robienia tego kawałka muzyki, który nagrał na kasetę, a ta zaś w pudełku trafiła do torby z innymi takimi kasetami.


Trzeba wrócić do roboty kierowcy. Baby miał zabrać trzech chłopów z miejsca rabunku i już mieli wysiadać z auta zrobić swoje, gdy ten zatrzymał ich bo... nie wbili się w rytm piosenki. Dlatego cofnął utwór i w odpowiednim momencie dał im zielone światło. Był to przedni akcent humorystyczny. Jednak zaraz na ekranie pojawia się już mniej humorystyczna rzecz. Gdy Baby czeka w napięciu, by już stamtąd pojechać w pewnym momencie widzie, że polała się krew. Widzimy, że to trochę zdekoncentrowało chłopaka. Być może dlatego ucieczka nie idzie tak dobrze jak ta z początku filmu. Udało im się, ale nie obyło się bez komplikacji. W trakcie drogi musieli zmienić auto, a ludzie z którymi był Baby musieli wybrać akurat auto, w którym była matka z dzieckiem. Tamci to by pewnie olali, ale Baby mimo właściwie braku czasu, oddał dziecko matce. Widać też było, że ten nie miły incydent też ruszył chłopaka. I jeszcze myślał, że będzie to jego ostatnia robota, co według mnie było delikatnie naiwne, bo jak słyszymy i widzimy jego rozmowę z Doc'iem, są oni na prosto. W sumie to Baby wyszedł na prosto. Po tej robocie zdarzył się jeszcze jeden incydent, który nie podobał się chłopakowi. Jeden z ludzi został pozbawiony życia, a zaś Baby miał pozbyć się samochodu z jego ciałem. To chłopak traktował jako pożegnanie, gdy wychodził ze złomowiska. Był szczęśliwy, że już nie będzie miał styczności z tym przestępczym światem, znajduje sobie normalną pracę, jako... kierowca, w pizzerii, umawia się z Deborą, dziewczyną, która tak szybko nie wyjdzie mu z głowy. Ale jak łatwo się domyślić, ze świata przestępczego tak szybko się nie wychodzi. 


Nie trzeba było długo czekać, żeby Doc pojawił się u chłopaka, zagroził mu... połamanymi kościami, aby przekonać go do powrotu. Od tego momentu klimat filmu i nastrój głównego bohatera robi się trochę cięższy. Widać, że Baby od tego momentu jest trochę taki ponury, jakby miał pechowy zły dzień. Z wesołego, pogodnego chłopaka zmienił się w ponuraka. I gdy znowu siedzi przy stole słuchają tego co mówi Doc, Baby jest niezadowolony, że tam siedzi. Aż było czuć taką gęstą atmosferę. W tej chwili jak oglądałam, to czułam, że zaczyna coś się sypać tam w tym bandziorowskim towarzystwie. Takim symbolem do tego jak dla mnie był mały samochodzik, którym bawił się Baby podczas słuchania. Jeździł nim po stole do przodu, do tyłu i w pewnym momencie ucieka mu spod dłoni i spada na podłogę. Po tym miałam takie ocho, coś się podzieje.

Tym razem w składzie bandziorów był Buddy i Darling, których znamy z początku filmu, oraz Bats. Wpierw towarzystwo jedzie zakupić broń. Baby chciał zostać w aucie, tak jak zazwyczaj poczynał, ale nie tym razem, bo Bats kazał mu iść z całą ekipą. Tu miałam trochę wrażenie, że chciał pokazać, że Baby będąc kierowcą nadal siedzi w tym przestępczym świecie, jakby chciał mu udowodnić, że również należy do bandziorów. Też przez Batsa działy się kolejne rzeczy. Zauważył on, że ludzie, którzy mieli sprzedać im broń są glinami, więc postanowił zignorować plan Doca i w rytm "Tequili" zaczął się z nimi strzelać i ostatecznie ci od broni pozabijani, Bats z resztą wziął potrzebną broń, a resztą wybucha w powietrze, gdy już odjeżdżali. Po drodze, Bats, znowu, chciał zajechać do pewnego lokalu. Baby chciał być asertywny, mocno zahamował i powiedział "nie", lecz mu nie wyszło i jednak tam zajechali. I stało się to, czego raczej Baby by nie chciał. Weszli do miejsca, gdzie pracowała Debora, w dodatku Baby na przodzie towarzystwa, kiedy wchodzili, moment w slow-mo. Smutny był ten moment, ale mi się podobał. Chyba właśnie ta smutność i jak ona została pokazana mi się podobało. No bo baby wchodzi, na czele całej szajki, muzyka gra i dodaje emocji, jego smutny, a potem zrezygnowany wzrok spotyka się ze wzrokiem dziewczyny, oczywiście nic do siebie nie mówią. Tylko muzyka i smutna atmosfera. Chłopak jeszcze siada sobie w kącie ze spuszczoną głową. No jak już wszyscy siedzieli przy stoliku, no to Bats, bo kto jak nie on, zaczął gadać swoje filozofie, podczas których zauważyłam, jak Baby na drugim planie, dyskretnie i kompletnie niezauważalnie bierze sobie serwetkę i coś tam kombinuje, a na końcu daję ją Deborze, razem z pieniędzmi, bo przecież Bats nie zamierzał płacić. Gdy wracają do bazy, Doc nie jest zbyt zadowolony, bo nie usłyszał potwierdzenia zakupu od swoich handlarzy, Batsowi powiedział, że to byli jego gliniarze i kazał wszystkim zostać na noc w bazie. Kolejnego dnia mieli akcję z pocztą.


I tu powoli zaczyna się moment, w którym nie do końca rozumiałam postępowanie głównego bohatera. Nie wiem, czy czegoś nie zauważyłam, czegoś nie spostrzegłam, albo czegoś nie zrozumiałam, no ale tak jest. Na początku chce uciec, ale mu nie wychodzi, więc zmuszony jest wziąć udział w tym całym skazanym na porażkę przedsięwzięciu. Tam go jeszcze zmotywowali. No i siedział pod tą pocztą i czekał. Podczas tego czekania spotkał się wzrokiem z kobietą, która tam pracowała, oni wcześniej się spotkali, bo Doc wysłał Baby kierowcę na zwiady. Pokręcił jej głową, żeby tam nie wchodziła. Zaraz rozbrzmiał alarm, trójka wróciła do auta i Bats próbował pogonić, by chłopak jechał. No ale Baby stał w miejscu, ignorował i dodatkowo patrzył z nienawiścią. Myślałam, że on czeka na policję i tym samym pomógłby w ich pojmani, albo coś w tym rodzaju. Natomiast chłopak chyba nie wytrzymał darcia mordy Batsa, i w pewnym momencie jak dał gazu, to samochód znalazł się na tyle stojącego przed nim samochodu, na którym były jakieś metalowe pręty, tym samym nabijając Batsa. Tu jeszcze miałam takie, okay, chłopak nie wytrzymał. Bats był faktycznie taką inwazyjną postacią, mnie właśnie zaczął irytować w pewnym momencie. I tak myślę, no pod wpływem emocji chłopak działał. Potem ucieka policji, pokazuje, iż jest tak samo szybki w nogach jak i w samochodzie. swoją drogą kolejna świetna scena montażowa z muzyką. On sobie biegnie, biegnie, muzyka ma spokojniejszą chwilę w kompozycji, to on też spowalnia, kradnie ubrania w sklepie, albo stoi pod drzewem by odsapnąć i rozejrzeć się, jak sytuacja, muzyka nabiera tępa, to i on zaczyna biec. Gdy próbuje uciec, to kradnie sobie auto, poznajemy jego nową umiejętność, wpada jeszcze na Buddy'ego i Darling, którzy zaczynają się strzelać z policją i kobieta ginie. Potem Baby zabiera auto staruszce, za co przeprasza i oddaje jej torebkę. 


Prawdopodobnie motywem chłopaka była ucieczka, razem z Deborą. Nie wiem tego na pewno, bo on nie mówi tego co chce zrobić, po prostu obserwuje się jego poczynania i trzeba interpretować to, co robi. I tak, by nie zostawić Josepha na lodzie, jedzie do domu, wyjmuje pieniądze ze skrytki w  podłodze i zawozi go tam, gdzie się nim zaopiekują. Do tego jako że jest osobą niepełnosprawną, głuchoniemą, to nagrywa na dyktafon potrzebne informacje o mężczyźnie dla personelu. Za chwile Baby znika, bo policja go wytropiła. Zaraz widzimy go w miejscu pracy Debory. Tam na niego czeka Buddy, który obwinia go o śmierć ukochanej. A co robi Baby? Po rozmowie między nimi odstrzela chłopa. W sumie to nie do końca, bo potem musiał zepchnąć go autem na parkingu. Przed tym jednak Buddy zdążył go ogłuszyć, strzelając koło jego jednego, potem drugiego ucha, a Baby miał uraz po wypadku, więc ból. Potem jak jechali z Deborą, to był ogłuszony. Rozmawiają chwilę o śpiewającej mamie chłopaka, której nagranie dziewczyna włączyła w samochodowym radiu. Z racji tego, że Baby był ogłuszony, to dłonią dotknął głośnika na drzwiach samochodu. To było takim odniesieniem do początku filmu, gdzie Joseph w taki sposób właśnie odczuwał płynące dźwięki. Bardzo spodobało mi się to nawiązanie. Za daleko nie pojechali, bo im policja stanęła na drodze. No i aresztowanie, rozprawa, więzienie, wypuszczenie i dobre zakończenie. 


Było mi szkoda tego Baby kierowcy. Fakt, trochę nagrabił sobie, szczególnie pod koniec filmu, ale w tym więzieniu, to jakby był bez osobowości. No w końcu bez muzyki swojej tam był. I ogólnie, tak jak świadkowie na rozprawie mówili, ze to zły chłopak nie jest. Swoją drogą świadkiem na rozprawie był oczywiście Joseph, bo przecież razem żyli w jednym domu, to go doskonale znał i złego słowa nie mógł powiedzieć, była też kobieta pracująca na poczcie, która powiedziała o tym jak chciał ją ostrzec, była też kobieta, której grupowo zabrali auto, a Baby oddał jej dziecko, była też staruszka, której pod koniec zabrał auto, a która powiedziała o jego dość nietypowym powiedziałoby się, zachowaniu, no bo przeprosił i oddał torebkę. Jeszcze na chwilę się tutaj zatrzymam, bo w tej scenie ta staruszka przyglądała się chłopakowi, bo... on sobie ustawiał radio w tym samochodzie, żeby mu się lepiej jechało. To trochę wyglądało, jakby ta kobieta coś w nim zobaczyła, taką inność, coś nietypowego, niespotykanego i widać było, że aż ją to zaciekawiło. No i ci ludzie widzieli te takie małe rzeczy w jego zachowaniu, takie co nie do końca pasuje do zachowania typowego przestępcy. No i te małe rzeczy prawdopodobnie podziałały na korzyść chłopaka, bo w końcu przesiedział tylko pięć lat w tym więzieniu, jak czegoś nie poplątałam.


Swoją drogą, to co mi się podobało w tym filmie to to, że żeśmy zostali wrzuceni w akcję tego filmu jak piłkę do kosza. Nie wiemy dlaczego i jak Baby został kierowcą, nie wiemy jakie porachunki łączyły go z Doc'iem. Tak jakbyśmy weszli dopiero do domu i wbili się w rozmowę i dopiero przysłuchując się jej wiemy mniej więcej o co chodzi. Oglądając film musimy też się domyślać rzeczy, zauważać je, bo nie wszystko jest powiedziane wprost, tylko albo trzeba wywnioskowywać z dialogów postaci, albo z nich zachowań i poczynań. 

Genialną rzeczą jest montaż robiony pod muzykę. Ujęcia wpasowujące się w rytm utworów jest czymś luksusowym dla mnie, dla mojego oka. Same utwory są po prostu świetne, część z nich sobie nawet zapisałam na playlistach. Bardzo fajnie się jedzie samochodem przy tych utworach, szczególnie po obejrzeniu takiego filmu. One dają takiego klimatu całemu filmowi. Mi się tak wbiły w głowę, że nigdy nie spodziewałam się, że będę miała takie utwory w gronie swojej muzyki. Dodatkowo utwory są też po części dopasowane do sytuacji, na przykład kiedy Baby rozmawia z Deborą, to w tle przewijają się utwory z tym imieniem w tytule. 

Rewelacyjnym zabiegiem jest, gdy wypowiadane jest coś przez postać, a gdzieś potem w filmie mamy odniesienie do tego. Na przykład Griff mówi na odchodne, że jeżeli go więcej nie zobaczą, to dlatego, że nie żyje. Ta postać potem już nie pojawiła się w filmie. Kiedy po pierwszym napadzie w filmie, po podzieleniu się pieniędzmi ewakuują się poprzez windę, Buddy wychodząc na swoim piętrze mówi, by Baby następnym razem nie odbierał telefonu od Doca i faktycznie nie odpiera, bo rozmawia z Deborą i ignoruje połączenie. Jest scena, gdzie Baby przeskakuje z kanału na kanał w telewizorze, i można usłyszeć z programów po zdaniu, a potem te zdania konkretne w konkretnych sytuacjach chłopak cytował. Ten zabieg mi się bardzo spodobał.

"Baby Driver" nie jest filmem z nie wiadomo jak wybitną fabułą, artystycznymi ujęciami, głębokim przekazem i mocno zarysowanymi postaciami. To film prosty lekki, przy którym człowiek ma się dobrze bawić. Widziałam w nim kilka rzeczy, których mogłabym się przyczepić, na przykład samochód stojący na skrzyżowaniu, sugerujący, że ma czerwone światło nie ma włączonych świateł w pierwszej scenie, ale zwyczajnie było w tym filmie tyle fajnych rzeczy, że nawet te wady ni przeszkadzają. Rozpamiętywałam ten film jeszcze długi czas po obejrzeniu, słuchałam muzyki z niego, to znaczy, że pozostał mi w głowie, a jak pozostał mi w głowie, to już coś znaczy. Dla porównania dam film "Enola Holmes", który obejrzałam, podobał mi się, ale nie został mi w głowie tak jak "Baby Driver". Minie trochę czasu i pewnie do niego wrócę, żeby ponownie sobie go zobaczyć. I w sumie jest tylko jedna rzecz, którą żałuję, że wcześniej tego filmu nie obejrzałam, tego iż nie widziałam tego filmu w kinie, a teraz tylko mogę się domyślać jak zajebiste wrażenie musiał on robić właśnie w kinie. 

No cóż, przyszedł koniec mojego elaboratu. Poniżej jako gratis podrzucę jeszcze widea o tym filmie, bo warto spostrzec to, czego nie udało się wychwycić, albo zobaczyć sobie to jako taka ciekawostka, albo zobaczyć, że w tym prostym filmie jest genialność.





Baby Driver | Things you might have missed | Edgar Wright | Part 1



Jak zrealizowano najlepszą scenę pościgu w historii?



Baby Driver - czy montaż filmu pod muzykę ma sens?



Jak nakręcono Baby Driver?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz