niedziela, 21 marca 2021

Kolejne próby makijażowe.

Jak to się zaczęło, że zainteresowałam się makijażem? Pierwszy wpis na ten temat:

Rozwinięcie tematu. Drugi wpis o makijażu:

Tak dla przypomnienia, skąd makijażowe wpisy się wzięły.



Ostatnio mam zastój w pisaniu wpisu, i ogólnie moja wena sobie gdzieś poszła. Tu wiem co chcę napisać, a tu kompletnie nie wiem jak ubrać w słowa. Przypomniało mi się, że mam wpisy makijażowe przygotowane, więc postanowiłam jeden wykorzystać, bo moje pisanie jeszcze może trochę potrwać 😆.


Jak już wspominałam w poprzednim wpisie, paletka z Makeup Revolution, Sophix, zainspirował mnie do dalszych, bardziej regularnych prób malowania makijaży i pisania o tym, tak po prostu, bo temat ten mnie bardzo zainteresował.

Tak więc próbowałam nowych rozwiązań, nowych połączeń, szukałam nowych sposobów nakładania cieni, sposobów blendowania, czy sposobów używania pędzli. Poza obejrzeniu iluś tam filmów na YouTube i przyglądaniu się jak autorki filmów nakładają, blendują i sposób posługują się pędzlami, to ja niczego po nich nie powtarzałam, tylko sama kombinowała i to co podpatrzyłam wykorzystywałam w swoich zamysłach. Sama odkrywałam wszystko. 

Na początku używania tej palety z Revolution, to to moje używanie było trochę takie nieśmiałe. Patrząc na poniższy makijaż, do którego wzięłam ten pomarańczowy kolor: 



Do tego pomarańczowego, ja, jako mroczna dusza, musiałam dodać czarnego. Ja wtedy miałam fazę na robienie, a raczej na próbowanie robienia Rockowych makijaży. Teraz też tak mam, ale jestem otwarta na inne rzeczy.



Słabe zdjęcie, ale cóż. 

Na zamkniętym oku nie wygląda najlepiej, ale jak oko się otworzy, to już nie wygląda najgorzej. Widać, że tego mistrz nie robił, ale nie jest to jakieś najgorsze. Bywały gorsze. Najładniej to wygląda na zdjęciu na wprost. Ten czarny z pomarańczowym fajnie się wymieszały, tworzą taką fajną spójną całość. Ja pamiętam, wtedy używałam głównie dwóch, czasami może trzech cieni, bo na więcej kolorów chciałam się przygotować, chciałam nabrać trochę doświadczenia w malowaniu i wolałam zacząć od mniejszej ilości, żeby było po prostu łatwiej.




Po zakupie tej paletki przez conajmniej tydzień robiłam codziennie jakiś makijaż i tak w trakcie pisania tego wpisu pomyślałam, że zapodam jeszcze jeden makijaż, bo pasuje do tego poprzedniego i w ogóle chyba będę po dwa zapodawać, jak i może więcej, gdy będzie więcej podobnych. Zobaczymy. Trochę improwizuję. 

Tak więc znowu poszedł ten pomarańczowy, ja się naprawdę jego czepiłam, nałożyłam go w kąciku oka i on promieniował, żeby potem się z kolejnym zblendować. Potem poleciał kolor Danger, taki bordowy, chyba, ja jestem prostym człowiekiem, jakichś innych dziwnych nazw nie znam. Ech, słabe zdjęcie. No i ponieważ chciałam być ambitna, to jeszcze do tego czarny dorzuciłam. 


Wyszło tak, not bad. No teraz, to bym próbowała jeszcze bardziej wyblendować kolory, a cieniowanie bym próbowała, jako tako, zakończyć taką chmurkę. Rzecz, która jest widoczna, to ta perfidna krecha od taśmy, którą sobie pomagałam, a wokół niej jakieś plamy i inne niefajne rzeczy. Musiałabym teraz powtórzyć i zobaczyć jak taki makijaż by mi wyszedł, od września 2019 trochę minęło. Ale po kolei, najpierw to co już mam, potem po kolei palety, omówienie och szerzej i tak dalej. 




Na teraz to koniec moich makijażowych przygód. Jak dobrze pamiętam swoje notatki, to kolejne makijaże będą w brązach, plus mały fail, ale te też muszą być. A teraz It's time to go, for now. Bye!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz