poniedziałek, 8 marca 2021

Obejrzałam serial dla małolatów. | "Girl Meets World"

Zamiast obejrzeć jakiś serial z listy do obejrzenia, to ja jakiś serialik oglądam 😆. 

Ja seriale poznaje w różne sposoby. Sprawdzam filmografię jakiegoś aktora/aktorki, widzę reklamę na Twitch - "The Boys" albo "Hunters" często reklamowali, zobaczę może jakąś recenzję lub gdzieś coś usłyszę. Albo... zobaczę jakiś filmik z jakąś komplikacją i coś wpadnie w oko. 

Pewnego razu nie mogłam usnąć, pewnie pełnia księżyca była, czy coś, i oglądałam YouTube. Tam zaproponowano mi jakieś wideo, które obejrzałam, a pod tym filmem zaproponowano mi komplikacje najlepszego "czegoś", nie pamiętam, z seriali Disneya. I w tej komplikacji były urywki "Czarodziejów z Waverly Place", "Taniec Rządzi", chyba jakaś "Hannah Montana", a między nimi gdzieś przewijały się sceny z "Girl Meets World". Potem pojawiały mi się kolejne rzeczy z tym serialem, a w tym wszystkim zainteresowała mnie postać Mayi. Spodobał mi się jej charakter. Widać było, że to buntowniczka, lubi rzucić ciętą ripostą, sprytna, cwana dziewczyna. Po prostu wydawała mi się fajną interesującą postacią. I przeszło mi przez myśl, żeby sprawdzić sobie ten serial, bo spodobała mi się ta postać tej dziewczyny i fajnie byłoby zobaczyć chociaż jeden, czy dwa pełne odcinki tego serialu. Pomyślałam, że prosty angielski, to trening językowy, nie będę miała co oglądać, to sobie włączę. A w razie gdyby i się nie spodobało, to zawsze jest "x"  w zakładce. 

I sobie włączyłam ten serial. Dwa pierwsze odcinki włączyłam właśnie na próbę, żeby zobaczyć, czy to jest oglądalne. Ogółem nowe seriale z Disneya, Nickelodeon, czy czegoś innego nie przemawiają do mnie. Te seriale po "Czarodziejach z Waverly Place", "Hannah Montana" i innych z tego okresu, kompletnie mi się nie podobają, są głupie, ich fabuła jest nijaka, o niczym. Ja rozumiem, że dla młodszej widowni i humor ma być prosty, i fabuła taka adekwatna dla danego wieku, czasami coś takiego lekkiego odmóżdżającego, aby dzieciak się odstresował, ale humor polegający na śmianiu się z papierka po cukierku leżącego na stole, a postacie są głupie i kreowane na brak mózgu, a fabuła nie opowiada o niczym, to nie jest coś, co bym puszczała jakiemukolwiek dziecku. Dlatego byłam ostrożna co do "Girl Meets World", bo właśnie na pierwszy rzut takim serialem się wydawał. 

Obejrzałam całe trzy sezony i pozytywnie się zaskoczyłam. Taki prosty Disneyowski serial, w którym dorastająca dziewczyna spotyka się z realiami świata. Wiadomo, że jak jest się w wieku między dziecięcym a nastoletnim, to rzeczy się trochę zmieniają, nie jest się jakoś bardzo dorosłym, ale w sumie dzieckiem też nie za bardzo i nie wiesz, czy możesz bawić się lalkami, czy już nie wypada. A dorastając ma się do czynienia z coraz większą ilością rzeczy, coraz bardziej poznaje się życie i jak działa świat i niektóre rzeczy dotykają mniej, inne bardziej. Z tym wszystkim możemy spotkać się w tym Disneyowskim serialu.


Główną bohaterką jest Riley, ale oczywiście zahaczane są inne postacie, jak na przykład jej najlepsza przyjaciółka Maya, przyjaciele Lucas i Farkle, czy brat z rodzicami. Zaś właśnie Riley poznaje świat i to ona najczęściej ma jakiś problem, że to tak ujmę. Z większości odcinków można coś wynieść. Od takich prostych morałów, jak nie należy kłamać, że powinno się być sobą i nie upodabniać do kogoś innego, bo gdyby wszyscy ludzie byli tacy sami to na świecie byłoby monotonnie, plus sam fakt, że nie byłoby się sobą. Albo jeżeli podejmuje się zadania młodszego brata, to trzeba być odpowiedzialnym, lub trzeba trzymać się zasad, bo bez nich byłby chaos. Natomiast poruszane są również poważniejsze tematy, jak brak jednego z rodziców i nienajlepsze relacje z tym drugim rodzicem, zmiana klimatu, jakieś wydarzenia z czasów wojny, komunizm na przykład, czy nawet śmierć. W większości przypadków wynoszona była jakaś lekcja, przenoszenie czegoś z przeszłości, nawet jakiejś sytuacji z wojny, jako przykład w dzisiejszym świecie, że to tak ujmę. Oni wzięli jakąś sytuację podczas wojny i przełożyli na teraźniejszość. 

Był mały epizod postaci pani Svorski, mająca własną piekarnię, do której lubił chodzić Auggie, brat Riley. Lubił też pewien żart, który pani Svorski mu opowiadała za każdym razem, gdy przychodził. Brzmiał on "It's not Ukrainian bakery, it's our bakery", to nie Ukraińska piekarnia, to nasza piekarnia. Mogłam dokładnie tego nie zacytować, ale znaczenie nadal jest takie samo. I chyba każdy wie o co chodzi. Ja się tak zdziwiłam, że padł taki żart. W takim serialu, Disneya, amerykańskim, dla małolatów taki żart? pomyślałam. Jasne, iż to mi nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Ale Ameryka kojarzy mi się właśnie trochę z tym stereotypem, że amerykanie nie wiedzą gdzie Polska, czy inne, to i się trochę zdziwiłam, że ktoś zdecydował się umieścić taki żart. Będąc przy pani Svorski, to w chyba drugim odcinku z nią, oddaje ona swoją piekarnie matce Riley, a na końcu okazuje się, że pani Svorski zmarła. To bardzo zasmuciła wszystkich, bo do tej piekarni przychodzili wszyscy, ale najbardziej Auggiego i w którymś z kolejnych odcinków było odniesienie do tego, gdy chłopak "rozmawia" przed snem z panią Svorski, mając nadzieję, ze jest w niebie i go słyszy. Miałam takie "oooo", rozczuliło mnie to. Wiadomo, że dzieci, nie wiem ile Auggie miał lat, to jeszcze nie wszystko rozumieją, z takimi "dorosłymi" rzeczami mają pierwszy raz styczność i im trochę ciężej coś wytłumaczyć. I jak Auggie mówi, że gadają do siebie, tak naprawdę gadał do pani Svorski, to delikatnie złapało mnie za emocje.

"Girl Meets World" ma prosty humor pasujący do targetu, i choć zdarzyły się jakieś pojedyncze głupie teksty, to można je zdzierżyć, nie złapałam jakiegoś cringe'u, więc nie było źle. Ja się uśmiałam, szczególnie z tekstów Mayi, albo z dialogów między nią, a Riley. A ponieważ Riley jest trochę dziecinna i tak jak tytuł mówi, poznaje świat, a zszokować ją potrafią nawet proste rzeczy i oczywiste rzeczy, co również powoduje większe i mniejsze wybuch śmiechu. Też niektóre rzeczy specjalnie twórcy zrobili tak, aby się Riley zdziwiła, żeby po prostu było śmiesznie. 

A, nie wspominałam o jednej, dość ważnej myślę rzeczy. Chwilę wcześniej pisałam, że w większości odcinków wynoszona była nauka, wynoszony był morał, a to zrobione zostało w fajny sposób. Otóż Riley z Mayą i resztą przyjaciół, chodzi na lekcję histori, gdzie uczy ich jej tata. I to własnie on opowiadając o historii wyciąga z niej przydatne rzeczy. Zazwyczaj odcinki zaczynały się właśnie od lekcji historii i dotyczy jej tematu, w trakcie nich bohaterowie dowiadywali się czegoś, doświadczali czegoś, uczyli się czegoś, dochodzili do jakiegoś wniosków i na końcu jest morał. 

Też "Girl Meets World" jest odniesieniem, na Wikipedii pisało, że kontynuacją, serialu "Boy Meets World", i są w nim bohaterowie tego starszego. W "Boy Meets World" głównymi bohaterami byli rodzice Riley, oraz ich przyjaciele. I nie tylko rodzice pojawiali się w tym młodszym tytule, na przykład najlepszy przyjaciel Coreya, taty Riley, Shawn. Też w "Girl..." są ogólne odniesienia do "Boy...", albo nawet wchodzi w jego świat. Bardzo mi się to spodobało. 

Podobał mi się serial "Girl Meets World" jak na serial dla małolatów. I docelowy target będzie miał rozrywkę oglądając go, i coś z niego wyniesie. Ja tam obejrzałam go sobie do śniadania, albo ogólnie do jedzenia, ja robiłam sobie od czegoś przerwę, albo jak przetrawiałam koronkę, i miałam rozrywkę, i co obejrzeć takiego niewymagającego i trening angielskiego. Fajnie, że się okazało, iż serial ten nie jest głupkowaty, jak większość tych nowych seriali, z którymi gdzieś tam miałam styczność. Znaczy, nowe... nazywam je tak, bo wyszły po tych serialach, co ja oglądałam i ogólnie po tym jak już się ie interesowałam takimi rzeczami, a "Girl Meets World" to lata 2014-2017 jak dobrze pamiętam i w sumie aż taki nowy nie jest. Pewnie raczej do niego nie wrócę, ale jeżeli ktoś chciałby zobaczyć coś nowszego niż coś z 2006 roku, albo może z nostalgią zobaczyć co takiego nowego Disney ma w swojej ofercie, z ważywszy, że stworzył on kiedyś ulubione seriale z dzieciństwa, no to myślę, że "Girl Meets World" zasługuję na chwilę uwagi, jeżeli ktoś chciałby coś lekkiego do obejrzenia, albo może nie ma weny obejrzeć coś treściwszego, a jednak chciałby coś obejrzeć, to też się nada. Można sobie go włączyć jak telewizor, żeby sobie brzdąkał w tle, bo nad nim nie trzeba nawet mocno skupiać.

I tak się złożyło, że publikuje wpis o dziewczynie w dzień kobiet. Tak o.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz