środa, 18 grudnia 2019

Ostatni koncert Luxtorpedy w tym roku. | Lublin, 14.12.2019.

Wydawałoby się, że będąc na dziewiątym koncercie jednego zespołu może wkraść się jakaś rutyna i monotonia, w szczególności, że grupa nie wydała od czterech lat nowego albumu, i faktycznie na niektórych tak było, ale to też bardziej zależało od mojego nastroju, przynajmniej w większości przypadków. W każdym razie prawie na każdym koncercie trafia się coś, niespodziewanego, spontanicznego, co potem na żadnym koncercie się nie powtarza i tworzy takie wydarzenie niepowtarzalnym. 

Niepowtarzany i na którym mnie jeszcze nie było był ostatni koncert zespołu Luxtorpeda, na którym byłam. Przyszłam na niego bez większej ekscytacji, bo w końcu był to mój dziewiąty koncert, a dodatkowo była w przygnębionym nastroju, no miałam tak zwanego 'doła'. Ale gdy tylko weszli na scenę, pojawił się powód by pojawił się uśmiech na mojej 'zdołowanej' twarzy, bo Litza, wokalista, zaczął opowiadać anegdoty, dotyczące jego poprzedniego wieczoru. 

Po zagranym drugim utworze powoli zapominałam o swoim dołowym nastroju i nawet to się trochę udało, ale potem zespół postanowił zrobić mi psikusa u zagrać nowy utwór, który jest no z głębokim tekstem. Podany został jej tytuł, ale ja jak zwykle nic sobie nie zanotowałam i mam amnezję i nie pamiętam 😆. Po niedługim czasie zagrany został drugi nowy kawałek, jak dobrze pamiętam nosił tytuł "Opty-Pesy", ale co do tego nie mam pewności. Nie ufam swojej pamięć. Poniżej fragment tego utworu, plus zabawna sytuacja na scenie, która poprawiła mi trochę ten zdołowany humor 😉. 

Luxtorpeda - fragment nowego utworu | Lublin 14.12.2019


Kolejnym fajnym akcentem było zagranie utworu "7 razy" pod muzykę utworu "Tata dilera" Kazika Na Żywo. To było super, taka zabawa muzyką. Mam też wrażenie, że zagrali to na spontanie, co jeszcze bardziej ufajniło, że tak powiem, tą sytuację. Z początku to ja w ogóle myślałam, że zagrają z oryginalnym tekstem "Tata dilera", ale potem zaczęli śpiewać kompletnie inny tekst, że nawet początkowo nie mogłam ogarnąć co to za Luxtorpedowy kawałek 😂. 

Kultowa Luxtorpeda | Lublin, 14.12.2019


Litza na początku, jeszcze przed graniem wspomną, ze to ich ostatni koncert w tym roku i że nie wiadomo co się może wydarzyć. I chyba tego się nikt nie spodziewał. Otóż wokalista zaprosił fana na scenę i zaczęli GRAĆ METALLICĘ 😁. To było tak urocze i zajebiste, że nawet ja byłam poniekąd szczęśliwa razem z tym chłopakiem. Swoją drogą wyglądał na młodszego ode mnie, a grał na gitarze niemal jak profesjonalista. To było piękne 😄.

Luxtorpeda gra Metallicę z fanem | Lublin, 14.12.2019


Na końcu zespół zagrał utwór z solowego repertuaru Hansa, z którym miałam okazję się zaznajomić i w sumie gdzieś w głębi siebie miałam taki malutki cień nadziei, że zagrają coś z niego. I zagrali. Jak Litza zapowiadał ten utwór to ja już wiedziałam o co chodzi i byłam szczęśliwa, po tytuł "Kiedyś zaśpiewam ci" z płyty "Poprawna Praca Serca" jest tak pięknym utworem, tak pięknie brzmi (szczególnie puszczony w samochodzie na cały regulator 😆), że to była czysta przyjemność usłyszeć go na żywo, na końcu koncertu. 

Hans Solo, ale jednak z zespołem - Kiedyś zaśpiewam ci | Luxtorpeda, Lublin, 14.12.2019


Także podczas tego koncertu było tyle akcentów, że wlicza się to tych najlepszych koncertów Luxtorpedy, na jakich byłam. Dodatkowo te akcenty i grana na żywo muzyka i trochę humoru od zespołu trochę przegnały mi tego mojego 'doła'. Z niecierpliwością czekam na ich nową płytę, która podobno w przyszłym roku, za co trzymam kciuki, a sądząc po dwóch nowych utworach, raczej fani się nie zawiodą nowym wydawnictwem, tak myślę. Z resztą, oni nigdy nie zawodzą, nie ma o co się martwić 😊.





sobota, 14 grudnia 2019

skinny & dorski - przedmieścia / official video | I to się nazywa dobry rap!

Nigdy nie spodziewałam się, że będę słuchać rapu, no przynajmniej tego co jest teraz popularny, jakiś Bedoes, Szpaku, czy inny Tymek, albo coś co robią YouTuberzy. Zmienili to dwaj panowie, Warga z kanału zDvpy, który wydał swoją płytę i Skinny, znany również jako Brudna Małpa. 

O tym drugim chciałabym chwilę popisać, bo to co chłopak robi, to magia, kosmos normalnie. On też nie jest jakoś stricte YouTuberem, po prostu sobie robi filmy, a na filmach on robi wszystko, vlogi, gra, majstruje przy furze i tak dalej. Początkowe jego kawałki mi się nie podobały, ale te kawałki, które publikował aby zapowiedzieć swoją płytę są genialne, a najbardziej genialny jest ten poniżej, a z teledyskiem to już chyba inny wymiar 😃. Obserwuję go już trochę i nie da się nie zauważyć, że robi muzykę, bo lubi ją robić, że to z pasji. I robi to bardzo dobrze 😊. Z numerem "przedmieścia" jakoś się utożsamiam, nie wiem czemu. Nie wiem, może dlatego, że niektóre kawałki tekstu trochę pasują do mojego życia. Nie ważne 😛. Bit jest świetny, idealnie pasuje do tekstu i jego przesłania. Całość jest taka ciężka, agresywna momentami. No co tu dużo mówić, zajebisty kawałek!  

Nie mogę się doczekać, aż puszczę sobie ten numer w samochodzie, na cały regulator 😆. Chciałam napisać coś produktywnego, ale zawsze, jak zamierzam o czymś napisać, to moje pomysły na tekst idą sobie w cholerę i nic mi się nie klei tak jak bym tego chciała... Fuck. 





czwartek, 12 grudnia 2019

Trailer nowej płyty Selena Gomez! | "Rare"

Dzisiaj Selena Gomez opublikowała trailer swojego nowego albumu, który swoją premierę będzie miał 10 stycznia 2020 roku i jestem bardzo podekscytowana! Ta artystka jest ze mną najdłużej w mojej muzycznej podróży i po prostu nie mogę się doczekać jej nowej muzyki. 

A sądząc po trailerze można spodziewać się świetnych utworów, kompletnie nowego brzmienia, taki powiew świeżości i w muzyce Pop i w muzyce Seleny. Te urywki udostępnione w trailerze mi się spodobały i nie mogę się doczekać, żeby je usłyszeć. Spodziewam się bardzo dobrego powrotu artystki. 

Po obejrzeniu tego traileru jestem trochę bardziej podekscytowana, ale pewnie ta ekscytacja delikatnie opadnie, dopóki, powiedzmy, nie będzie premiery utworu z płyty, albo premiery samej płyty, ja tak mam 😛.





niedziela, 8 grudnia 2019

Polak potrafi! | "PÓŁ WIEKU POEZJI PÓŹNIEJ" | Fanowski film o Wiedźminie

Wczoraj odbyła się premiera fanowskiego filmu inspirowanego twórczością Andrzeja Sapkowskiego i który miałam okazję obejrzeć niedługo po premierze na YouTube. Szczegółów znam mało, bo dowiedziałam się o tym filmie z różnych stron internetowych, bo w jednym momencie pojawiły się mnóstwo artykułów na jego temat, z racji tego, że ostatnio temat Wiedźmina jest bardzo popularny, bo Netflix stworzył serial, który niedługo będzie miał swoją premierę. Tak więc przeczytałam, zobaczyłam takowe informacje i z ciekawości obejrzałam po prostu ten film. 

Pierwszym moim zaskoczeniem było to, że pojawiła się postać Lamberta, a nie Geralta, co jak dla mnie było fajną odmianą, bo zazwyczaj ten drugi gra główną role, a tu twórcy wzięli Lamberta i stworzyli swoją historię powiązaną z Sagą Wiedźmina. Fabuła w filmie była prosta, ale fajnie opowiedziana, podobało mi się, dobrze się oglądało. Świetnie zostało to nakręcone, mimo iż delikatnie widać, że to nie jest "profesjonalna" produkcja. W obrazie czuć taki słowiański klimat, z którym ludzie najczęściej kojarzą Wiedźmina, muzyka, lokalizacje, stroje postaci, wszystko było na wysokim poziomie. 

Produkcja powstała dzięki zbiórkom internetowym, niezależnie i niekomercyjnie, jak sami napisali "Film od fanów, dla fanów". Cieszę się, że powstało coś takiego. Świetna, twórcza, kreatywna rzecz, którą trzeba chwalić i rozpowszechniać dla większego odbioru. Po scenie po napisach można sądzić, że twórcy mają ochotę zrobić kolejny film, i mam nadzieję, że im się uda, bo to dobre jest! Wśród tego syfu na internecie, szczególnie na YouTube, trzeba chwalić takie produkcje i zachęcam do jego obejrzenia i dzielenia się nim z innymi.





PS. Moja wypowiedź mogła być trochę chaotyczna, bo nie mogłam się skupić nad pisaniem, a chciałam się podzielić tym filmem.


środa, 4 grudnia 2019

COMA powiedziała Game Over Lublinowi.

Grudzień zaczęłam  fajnie i nie fajnie. Fajnie bo byłam na koncercie zespołu COMA, a nie fajnie, bo to był ich ostatni koncert. 

To już drugi pożegnalny koncert na jakim byłam w tym roku. Gdzieś z początku roku byłam na ostatnim koncercie lubelskiego zespołu Phedora, a teraz byłam na ostatnim koncercie COMY. I to dziwne uczucie, kiedy było się na fajnym koncercie, ale był on ostatni. 

Na swój ostatni koncert w Lublinie COMA wybrała sobie dość nietypowe miejsce, bo w Centrum Spotkania Kultur, gdzie tego typu koncerty są raczej rzadkością. Dziwnie się czułam siedząc w sali Amfiteatru, zamiast stać przed sceną w którymś klubie. A właśnie, nietypową rzeczą było to, że wszyscy musieliśmy siedzieć, bo w końcu to Amfiteatr, i w trakcie koncertu widziałam jak niektórych energia rozpierała. To jest ciekawe w sumie, bo jak stoję, to zbytnio się nie ruszam, tam pokiwam głową i potupie nóżką, a jak musiałam siedzieć przez cały koncert, to nagle mi się ruszać zachciało 😆. 

Swoją drogą, ledwo lepiej poznałam zespół, a tu działalność skończył 😛. Na początku słyszałam w radiu utwory COMY i wiadomo, że kojarzyłam takie tytuły jak "Los Cebula I Krokodyle Łzy", "Daleka droga do domu", "System", czy "Spadam". Po jakimś czasie, jak już zaczynałam ogarniać jak działa internet, chciałam wziąć się i przesłuchać ich wszystkie albumy, ale tak długo mi się zeszło, że jak już przesłuchałam, to jakoś niedługo potem pojawił się album "2005 YU55". Wiec tak na oko znam się twórczością zespołu tak pięć/sześć lat. Na koncertach zaś byłam tylko na czterech, łącznie z tym pożegnalnym, i do tej pory żałuję, że jak grali na Lubelskich Juwenaliach któregoś roku, to ja wybrałam urodziny w rodzinie... To jest definicja bólu istnienia.



Cieszę się, że mogłam być na tych czterech koncertach, a ten pożegnalny, to ja w ogóle nie czułam, że jest pożegnalny. Była taka genialna atmosfera, że ja sobie siedziałam i delektowałam się muzyką. Zespół zaczął od przegenialnego utworu "Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków", gdzie początek lekko przydłużyli, co dało świetną atmosferę, a i tak utwór sam w sobie jest długi. Ja uwielbiam ten tytuł, a zagrany na żywo to czysta przyjemność dla uszu. Chyba z tego zachwytu, to aż oczy mi się lekko od łez zawilżyły. No lepszego rozpoczęcia koncertu chyba nie mogli zrobić.

Innym utworem przy którym zachwycałam się, że jest grany był "Cisza i ogień". Pewnego razu jechałam busem i usłyszałam ją w aplikacji na Spotify, i tak wryła mi się w głowę, że spytałam się, gdzie ja byłam, że o nim zapomniałam. Cieszyłam się, że został zagrany, chyba rzadko gra się takie melancholijne utwory, zazwyczaj są to te bardziej żywsze. No ale te żywsze również zostały zagrane, jak na przykład "Proste Decyzje", które bardzo lubię, "Lajki", które są bardzo fajne, "Trujące rośliny", czy "Odwołane". 

Zespół zagrał również utwory z ich najnowszego albumu, takie tytuły jak "Meluzyna", "Fantazja", "Przybysze z Matplanety", czy "Marsz robotów". Nie zabrakło też "Daleka droga do domu", "Los Cebula I Krokodyle Łzy", "Leszek Żukowski". Ku mojej uciesze wykonany został utwór "Popołudnia bezkarnie cytrynowe", który również uwielbiam, a na końcu oczywiście, tradycyjnie "Sto tysięcy jednakowych miast", ale tym razem nie siadaliśmy, tylko staliśmy, bo przecież siedzieliśmy przez cały koncert.  





Zespół pięknie zagrał, a do tego uroku dołączyło się świetne nagłośnienie, przy którym kompletnie nie czułam, że jest za głośno, nic mi nie szeleściło, żaden dźwięk mnie nie drażnił, jak to było raz w pewnym klubie no i ogólnie poezja. Dodatkowo mogłam zobaczyć jak mniej więcej wygląda Centrum Spotkania Kultur, bo raczej za szybko się tam nie pojawię 😛. Atmosfera była cudowna. Światła tak świetnie podkreślały to, co działo się na scenie, to aż szkoda, że nie mogłam swojego aparatu wyciągnąć, tylko jedynie telefon (a tyle świetnych ujęć by wyszło...😢). Ból dla fotografa. No cóż, może innym razem. 

Minęło już trochę czasu, a ja cały czas w pamięci mam ten wieczór i cały czas o nim myślę. Dodatkowo rodzice puszczają jakąś płytę COMY, więc tym bardziej nie dają mi zapomnieć. Tak pozytywnie nakręciła mnie ta muzyka wykonana na żywo i kontakt Piotra Roguckiego z publicznością, że ja jestem w stanie teraz pisać ten wpis,a normalnie miałabym amnezję i kompletnie nie wiedziałabym co napisać. Miałam kilka takich sytuacji, to wiem o czym mówię 😛. Dodatkowo jestem w trakcie pracy nad innym, trochę większym wpisem i teraz mi to idzie z łatwością, a przed koncertem się zacinałam i nie wiedziałam co pisać, mimo że to o czym piszę nie jest kompletnie związane z koncertem 😂. To się nazywa magia muzyki 😄. 

Ogólnie muzyka na żywo jest czymś wspaniałym. Mam nadzieję, że będzie mi dane jeszcze nie na jeden koncert, albo muzyczny festiwal pójść i czerpać przyjemność z słuchania swoich ulubionych wykonawców. Dla fana nie ma chyba nic lepszego niż usłyszenie utworów ulubionego zespołu, wykonawcy na żywo. Ja jak chodzę na koncerty, to jestem strasznie wdzięczna, że mogę na takowym być i często jestem wzruszona jak to było na koncercie Eda Sheerana, czy w tym roku na koncercie zespołu Sabaton na Mystic Festival, no albo będąc niedawno na koncercie zespołu COMA. 


COMA - Daleka droga do domu | GAME OVER TOUR | Lublin

COMA - Proste Decyzje | GAME OVER TOUR | Lublin


COMA - Trujące rośliny | GAME OVER TOUR | Lublin


COMA - Cisza i ogień | GAME OVER TOUR | Lublin 01.12.2019


COMA - Popołudnia bezkarnie cytrynowe | GAME OVER TOUR | Lublin 01.12.2019

wtorek, 3 grudnia 2019

Popis dziczy na Knotfescie

Wiele razy spotykałam się jak niektórzy użalali się nad Meksykanami, bo zły Donald Trump chce wybudować mur na granicy, bo przecież to ludzie i trzeba być empatycznym. Zaś sam Donald Trump chce wybudować ten mur by chronić swoich obywateli, bo przez nielegalnych imigrantów jest większa przestępczości.
I wiecie co?
Ma rację.

Ostatnio miałam tą nieprzyjemność zobaczyć co się działo na Knotfescie w Meksyku. Wcześniej coś widziałam na Instagramie, jak zespół Slipknot przepraszał fanów, że nie wystąpi, ale nie wiedziałam szczegółów, ale niestety je zobaczyłam.

Ludzie wyłamali barierki, podpalali jakieś podesty, wyrywali i kładli w ogień kable, wchodzili na scenę i spalili perkusje należącą do zespołu Evanescence. Jak ja na to patrzyłam to byłam lekko wstrząśnięta i niesamowicie wkurwiona. Ci ludzie nie mieli kompletnie żadnego szacunku do niczego i nikogo. Zachowywali się gorzej niż zwierzyna. Po prostu we mnie się do tej pory gotuje, choć piszę to prawie o piątej nad ranem, żeby po śnie tekst mi nie uciekł  z głowy. Gdy oglądałam wideo, jak ci ludzie na luzie brali i rozwalali, a potem podpalali perkusję Evanescence, to strasznie mi się zrobiło szkoda zespołu, że musiał mieć styczność z takim nieprzyjemnym (delikatnie mówiąc) akcydentem. 

Oba wymienione wyżej zespoły napisali, że chcieli by wrócić i wynagrodzić fanom to, że nie wystąpili, tyle że ja na ich miejscu nigdy więcej bym nie przyjechała do tego kraju, ci ludzie na to nie zasługują po czymś takim. Ja wiem, że nie wszyscy, to bandyci i chuligani, ale gdyby coś takiego stało się mi i mojemu zespołowi, to pokazała bym środkowy palec jedynie i nigdy tam nie wracała. No albo przynajmniej przez parę lat chociaż, a jak już by się zdarzyło, żebym przyjechała zagrać jakiś koncert, to po pierwsze nie na festiwalu, a po drugie w jakiejś hali, albo stadionie, żeby sami faktyczni fani na tym koncercie byli. 





Tylko teraz nasuwa mi się pytanie, gdzie byli organizatorzy i ochrona? To wyglądało jakby nikt tego nie pilnował, a przecież jak ja idę na jakieś Polskie Juwenalia chociażby, to jest mnóstwo osób z firmy ochroniarskiej. Dlaczego nikt nie pilnował sceny, skoro był tam rozstawiony sprzęt? Niby widziałam jak próbowali wyganiać (lekko mówiąc) ludzi, którzy weszli na tą scenę, ale i tak potem wchodził ktoś inny. Chociaż, w sumie patrząc z drugiej strony, to niebezpiecznie było przebywać z tymi ludźmi, i niech lepiej już niszczą sprzęt niż żeby zrobili ludziom krzywdę, albo chociaż jakąś policje wezwać, żeby towarzystwo rozgonić. Nie wiem, i'm confused. 

W każdym razie, ludzie sami wyłamali barierki, no chyba że naprawdę był to kłopot techniczny i źle były zamontowane te barierki, kto wie, to Meksyk, ale zakładając bardziej to pierwsze, no to sami byli sobie winni, że odwołano dwa ostatnie występy. Ta wściekłość, że trochę wcześniej festiwal został zakończony zawdzięczali samym sobie, a ci, co nie mogli się z tym pogodzić, a dodatkowo był pierdolnięty na umyśle, no to robił rozróbę razem z innymi. 

Przeraża mnie to, jak ludzie mogą się zachowywać i do jakich czynów mnogą się posunąć. Meksyk nie poprawił sobie tym swojej reputacji, a bardziej pokazał, że jednak Donald Trump ma rację. Mam nadzieję, że ten mur zostanie wybudowany, najlepiej z drutem kolczastym. A ten, kto będzie chciał się dostać do USA, to dostanie się tam LEGALNIE. 


¡TERROR EN KNOTFEST MÉXICO 2019! [ TODOS LOS VIDEOS ] 🔥👹

¡TERROR EN KNOTFEST MÉXICO 2019! PARTE 2 [ TODOS LOS VIDEOS ] 🔥👹