niedziela, 22 sierpnia 2021

Zabawa paletami.

Początek. Pierwszy wpis makijażowy.

Rozwinięcie początku. Drugi wpis.

Najnowszy wpis.

Ten wpis będzie trochę taką kontynuacją poprzedniego wpisu. Ponownie mowa będzie o paletce z MAKEUP REVOLUTION. 

Tym razem wpadłam na pomysł, by zrobić makijaż podobny jaki robiłam z cieniami paletki od RIMMELA. Dlatego porównałam te dwie paletki i wyszukałam podobne kolory w tej od REVOLUTION. To trudne nie było. Znalazłam taki ciepły brązowy, taki jaśniejszy brązowy oraz taki zbliżony do koloru skóry zmieszany z różem. 





Najpierw nakładałam Mug Cake w załamaniu  powieki, potem na resztę powieki nałożyłam Tiramisu, a chcąc rozjaśnić od wewnętrznego kącika wzwyż nałożyłam Peaches. Niestety nie dało to takiego rezultatu, jakiego oczekiwałam. Paletą od RIMMELA by to wyszło i pewnie by wyszło z paletą REVOLUTION, gdybym dobrała inne z niej kolory. Nie takie same tylko podobne, by wyszło coś podobnego. Po prostu są to dwie różne palety, od dwóch różnych firm i działają inaczej. Ale to że mi nie wyszło, to w ogóle mnie nie zdziwiło, liczyłam się z tym, a chciałam sobie po prostu spróbować, byłam ciekawa co się stanie. 

Wtedy tragicznie zdjęcia robiłam. Były krzywe, nieostre, prześwietlone, niedoświetlone i tak dalej. Ale tak to jest jak nie ma się podglądu na to co robię i wtedy jeszcze nie było w domu statywu, który by ułatwiał trochę to zadanie. 

Ogółem makijaż jakoś masakrycznie źle nie wygląda, ujdzie. Z boku jak się patrzy to wygląda nawet, nawet. Nałożenie cieni idealne nie jest, no ale na tym etapie, to ja się dopiero uczyłam czegokolwiek. No jak oko było otwarte, to jakoś to wyglądało. 



Mimo poprzedniego mini failu, postanowiłam zrobić to samo, ale z drugą paletką, od Lovely, Choco Bons. Tym razem chciałam znaleźć podobne kolory z Lovely w palecie z REVOLUTION i zrobić nimi makijaż. Ogólnie pomysł wziął się stąd, że po zakupie paletki z REVOLUTION, chciałam cieniami z niej zrobić makijaże, które robiłam tymi paletami, które miałam przed nią. Więc tak jak poprzednio, najpierw znalazłam podobne kolory, taki zbliżony do cielistego, taki jasny i ciepły brązowy i znowu w szeregi wszedł ten z nazwą Peaches. 




Jak dobrze pamiętam plan był taki, żeby ten cielisty był na całej powiece, załamanie powieki przyciemnić tym brązowym, a Peaches rozjaśnić od wewnętrznego kąta delikatnie wzwyż, ale nie wyszło. Jakbym robiła, go teraz, to można by było to uratować i by taki dzienny, lekki makijaż wyszedł, a tak to wygląda jak nieskończony. 






No to przyszedł czas, gdy moja głowa wpadła na pomysł, by zrobić podobny makijaż do tych co robiłam paletkami z Lovely, czy RIMMEL, tylko wybrać nie takie same kolory, ale takie co będą odpowiednikami w palecie REVOLUTION, no i powinny lepiej zadziałać. Tak więc wybrałam trzy kolory. Taki cappuccino, ciemno brązowy i czarny. 



Najpierw nałożyłam brązowy, od załamania powieki w górę.


Ten brązowy przyciemniłam czarnym, a na resztę powieki nałożyłam ten cappuccinowy odcień. 


I tu może by coś wyszło, ale nastąpił brak umiejętności, no i trochę inaczej powinnam rozmieścić cienie. Być może powinnam wziąć inny odcień niż ten cappuccinowy, bo strasznie razi w oczy. Duży kontrast powstał między nim a czarnym. Podejrzewam, że teraz, robiąc to inaczej, wyszłoby coś z tego. Trochę inaczej właśnie nałożyć cienie, inaczej je zblendować inaczej pokombinować i może by to było całkiem dobre.




Na ten moment to koniec moich makijażowych podróży. powoli będę przypatrywać się moim kombinacjom, eksperymentom i postępom i się zobaczy, co to będzie z tego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz