wtorek, 7 marca 2017

Kraków ! | 1. Zwiedzanie, oglądanie

Przed podróżą miałam pewnego rodzaju stres, nie wiem dlaczego, ale zazwyczaj czy przed wyjazdem, wycieczką, czy przed koncertem, czy innymi wydarzeniami, to właśnie dopada mnie taki stres, ze coś pójdzie nie tak, że czegoś zapomnę, albo stanie się coś złego. Ale jak na przykład jestem już w podróży, albo czekam na ten koncert to mi to przechodzi, bo przecież jestem na miejscu i zaraz wyjdzie i będzie grał zespół, który lubię.

Pojazd, którym jechałam był taki wypasiony, że klimatyzacja wiała cały czas (trochę było mi chłodno od niej, ale jakby nie wiała to wszystkie ludzi by się udusili), była toaleta a nawet gniazdka, że można było podłączyć telefon i sobie baterię naładować. Całą drogę, chyba pięciogodzinną, albo i dłuższą, nie liczyłam, słuchałam sobie muzyki i czytałam piątą część "Wiedźmina". Musiałam robić sobie przerwy od czytania, bo a to skupić się trochę nie mogłam, a to nawet spać mi się zachciało. Przez dłuższy czas nie miałam czemu robić zdjęć, ani nakręcić jakiś filmik, dopóki nie dojechało się do słynnego RADOMIA. 






Jechaliśmy mniej więcej trasą: Puławy - Radom - Kielce - Jędrzejów - Michów - i w końcu Kraków. Oczywiście było dużo takich małych miejscowości. Z racji tego, ze jakoś nie mogłam skupić się na czytaniu książki, to patrzałam przez okno i obserwowałam co się za nim dzieje. Oczywiście wypatrywałam czegoś ciekawego, żeby nakręcić filmik, tak więc do końca miałam zajęcie, czyli robienie filmików na przykład budującej się autostradzie, jakimś budynkom, nawet zamek w oddali się załapał. Próbowałam też nakręcić jakieś ciekawe krajobrazy. Podróż na szczęście mi się nie dłużyła i przebiegła spokojnie. Pod koniec tylko chciało mi się spać, i nawet na chwile zamknęłam sobie oczy, nie usnęłam, ale trochę odpoczęłam. Gdy byliśmy już prawie na miejscu, to trochę miałam już dość tej jazdy i byłam szczęśliwa, że dojechaliśmy.





















Kiedy byliśmy już na miejscu, miałam okazję zobaczyć tamtejszy dworzec PKP, a za zaszklonymi ścinami udało mi się ujrzeć nowoczesny pociąg. Z racji tego, że na Stare miasto wychodziło się przez Galerię Krakowską (bo chyba było najszybciej, albo to było specjalnie tak zrobione, żeby odwiedzić galerię, nie wiem do końca :P), miałam okazję zobaczyć o wiele większą od Lublin Plaza galerię, i oczywiście zajrzałam sobie do Empiku (który był na usranym końcu :P). Oczywiście był to dzień premiery "Divide" Eda Sheerana, więc można było zobaczyć tam bardzo dużo tego nowego wydawnictwa, a dodatkowo pana, pracownika w koszulce we wzór płyty ;-)

Wychodząc z galerii zobaczyliśmy cały dworzec oraz piękne budynki wokół. Do koncertu było dużo czasu, więc zaczęliśmy sobie zwiedzać ☺













Zobaczyliśmy chyba większości znany Teatr Imienia Juliusza Słowackiego, oraz Kościół Świętego Krzyża. Następne co było, to Barbakan Krakowski i Brama Floriańska, gdzie można było zobaczyć wystawę obrazów. Kierując się na Rynek Główny zobaczyliśmy między innymi Kościół św. Jana Chrzciciela i Jana Ewangelisty. 

Na Rynku Głównym patrzyliśmy na Kościół Mariacki i jego wnętrze. Nie trudno było zauważyć słynne konie ciągnące karoce, którymi można się przejechać. Za Kościołem Mariacki można było ujrzeć o wiele mniejszy Kościół świętej Barbary. 

Na chwilę przeszliśmy na Mały Rynek, a następnie w czasie drogi oglądaliśmy budynki, między innymi gmach Uniwersytetu Jagiellońskiego i Kościoła Świętej Anny. Swoją drogą, w Krakowie mają całkiem dużo kościołów, prawie na każdym kroku ;P

Większość budynków już widziałam, jednak to było baaardzo dawno temu, gdy kończyłam szóstą klasę podstawówki i w sumie to nie wszystko pamiętam z tamtej wycieczki. Tak więc było to trochę jak odświeżanie pamięci, ale też na nowo podziwianie tego wszystkiego.

Po obejrzeniu budynku Uniwersytetu przeszliśmy sobie na pizzę, których zamówiliśmy aż DWIE. Jedna wegetariańska (bo był piątek), a druga z serem pleśniowym i mieszanką innych serów. Powiem szczerze, że PIERWSZY raz jadłam ser PLEŚNIOWY i muszę stwierdzić, że smakował całkiem nieźle, tak ciekawie, inaczej, jednak żeby go często jeść to chyba nie ;-)

Po odpoczynku pojechaliśmy zostawić  W KOŃCU swoje klamoty. Bo ja i mój brat mieliśmy plecaki z jakimiś rzeczami na przebranie i innymi. A ja dodatkowo miałam śpiwór do ciągnięcia ze sobą, więc no... Do miejsca gdzie mieliśmy nocować z bratem jechało się AŻ 20 MINUT ! Jeezuu, dobrze że ja muszę się na co dzień poruszać po małym mieście LUBLIN :P (I to nie zawsze bo mieszkam sobie na wsi :P)



Kościół Świętego Krzyża 














Barbakan Krakowski



Brama Floriańska





















Kościół Przemienienia Pańskiego




Kościół św. Jana Chrzciciela i Jana Ewangelisty





Bazylika Mariacka











Kościół Świętej Barbary




Sukiennice














Uniwersytet Jagielloński






Pomnik Mikołaja Kopernika





Kościół Świętej Anny






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz