piątek, 10 stycznia 2025

Oglądam to jeszcze raz. | Chłop niechcący został policjantem. "Kuffs".

Po obejrzeniu "Transformers: Rise Of The Beast" (na ten moment, już rok temu 😅), uznałam, że mam czas i mogę włączyć dobie jeszcze jeden film, a że wpadłam niechcący na filmografię Christiana Slatera w tamtym czasie, i natknęło mnie, żeby z niej coś obejrzeć, no i rzecz jasna, jak przyszedł czas to jedną z produkcji z jego udziałem wybrałam. Przeglądając moją listę filmów do obejrzenia, to właśnie dumałam, co można by było obejrzeć. Wiele filmów mam takich, co są do ponownego obejrzenia. I jak wtedy przeglądałam, i wspominałam sobie treści tych filmów, to wpadł mi również "Kuffs" i sobie przypomniałam, jaka to była świetna komedia. A do tego świetny motyw muzyczny. Samo wspomnienie wzbudziło u mnie śmiech. Pamiętam go jako zabawną lekką komedię. Również film z kolekcji obejrzanych z ciekawości do twórczości z udziałem Christiana Slatera, w czasach, gdy pierwszy raz oglądałam filmy z nim. Jak któregoś razu przeglądałam tą swoją listę do obejrzenia (było ich kilka, parę razy patrzyłam na tą swoją listę), to sobie odtwarzałam trailery, również do "Kuffs", i potem YouTube podsuwał mi treści w tym kontekście, i tak obejrzałam kilka fragmentów z tego filmu, co mi przypomniały świetność tego filmu. Wtedy też przeszło mi przez myśl, żeby go obejrzeć, ale oczywiście tego nie zrobiłam 😆.



W filmie śledzimy beztroskie losy George'a Kuffsa. Dowiaduje się od swojej dziewczyny, Mayi, że będą mieli dziecko. George oczywiście wymiguje się z tego, przecież dla niego to za wcześnie na dziecko, choć było mu trochę szkoda, że rozstał się z dziewczyną. Życie George'a zmienia się, gdy ginie jego brat, Brad, i dopadają go dorosłe rzeczy. Do Brada należał posterunek policji, tylko to była taka policja ochotników, którzy pomagali tej takiej normalnej policji, więc przed George'm była decyzja, czy przejmuje stery, czy oddaje spadek komuś innemu. Chętnych było dużo do przejęcia sterów nad posterunkiem, ale Kuffs podejmuje szaloną decyzję i postanawia szefować na tym posterunku, ku zdziwieniu innych, i swoim. Głównym celem George'a jest znalezienie zabójcy swojego brata. 

Ale zanim to, to Kuffs musiał zostać policjantem, żeby policją móc rządzić. Sceny, w których Kuffs biega, czy pierwszy raz strzela z broni, są przekomiczne. Po obejrzeniu tego filmu odtworzyłam sobie między innymi tą scenę i ile razy ja jej nie widziałabym, to ona bawi tak samo za każdym razem. Świetne to jest, uśmiałam się niemiłosierne, może i humor prosty, ale dla mnie to kwintesencja komedii. Do tego moment ten podkreślał główny motyw muzyczny, co robił bardzo często z resztą. Podrzucę wideo z tego, bo to po prostu trzeba zobaczyć. Może kogoś to zachęci do obejrzenia, jeśli nie widział.

Kuffs (1992) - Clip: Kuffs In Training (HD)

Jak już George jest tym policjantem, to okazuje się, że nie może się zająć swoim głównym celem, bo ku zdziwieniu, ma się obowiązki. Wyrusza na patrol z Tedem Bukovsky'm, który z początku udaje glinę twardziela, na co Kuffs się nie nabiera, wręcz przeciwnie. Podczas patrolu George zauważa pewnego typa i chce za nim jechać, ale jego nowy kolega mu w tym przeszkadza. Jednak dają sobie po mordzie i jest po sprawie. Kuffs wpada na trop dwóch bandziorów mających związek ze śmiercią Brada. Zaraz po tym musi zająć się chłopem, który chce skoczyć z okna i przy okazji dostaje kulkę. Za dużo nie zdradzam, bo to jest kolejna świetna scena. Rzecz jasna próba przekonania tego chłopa, żeby nie skakał, była przekomiczna. Wymiana zdań między nim a Kuffsem komediowo genialna. 

Kuffs nie za bardzo ma uznanie na swoim posterunku, dopadają go kłopoty poniekąd przez swoje decyzje, a poniekąd przez to, że chce być tym gliną, tudzież chce znaleźć zabójcę swojego brata. I jak mu się karta odwróciła na jego korzyść, to zaraz mu się odwróciła z powrotem przeciwko jemu, tak dla równowagi. Ostatecznie udaje mu się dorwać tych odpowiedzialnych za śmierć Brada, trochę z pomocą Teda, oraz z drobnymi komplikacjami po drodze. Po tym wszystkim George ogarnia pewne sprawy pod względem tej policji, co ją prowadzi, schodzi się z Mayą i bierze na klatę ich dziecko, no i ogólnie ponownie mu się zmienia życie, on zaś zmienia swoje podejście, i tyle.




Historia prosta, ale ile humoru w trakcie jej opowiadania. Główny bohater jest trochę stereotypowy, tu taki luzak, hulajdusza, kombinator, dający wrażenie nieudacznika, chłopak, który chce się wymigać się od dziecka. To właśnie George wszystko opowiada, dlatego co jakiś czas w trakcie scen były offtopy od tej postaci, i komentuje on daną sytuację, często używając sarkazmu. W trakcie trwania filmu Kuffs ma więcej szczęścia niż rozumu, ale zdarza się, że coś niecoś potrafi i to nawet sam tego nie wiedział. Bardzo mi się podoba, jak została przedstawiona ta postać, że tu chłopak zdaje się, że jest do niczego, nie przekonuje ludzi do siebie, z początku mu niezbyt wychodzi, ale ostatecznie pokazał, że da radę coś zrobić. Pokazali taką jego drogę, z humorem rzecz jasna. To też przez to co mu się przydarzyło w życiu, gdzie podczas tego sam ogarnął, że nie jest do końca taki do niczego, zmienił zdanie co do podjęcia się rodzicielstwa. Taką małą przemianę postaci nam pokazali. Niektóre postacie, tak jak Ted, są trochę przerysowane, i widać, że zrobione zostało to specjalnie, że to był element komediowy. Z niektórymi sytuacjami, dialogami i innymi rzeczami było podobnie, również były przerysowane, a niektóre zahaczały o absurd. Choć to nie jest film, przy którym patrzy się na realność pewnych rzeczy, ale fajnie to zostało zrobione, że to nie kuje w oczy, a wręcz jeszcze się z tego człowiek śmieje.

Było mnóstwo fest śmiesznych scen. Nawet taka w teorii poważniejsza scena, w której taki jeden chce zabić Kuffsa nie obyła się bez humoru i George szuka broni po całym mieszkaniu. Albo gdy Kuffsa chcą wysadzić i Ted próbuje mu pomóc. Ogólnie ostatnia strzelanina była ubrana w humor. No i jeszcze scena, gdy George był na pierwszym patrolu z Tedem, zobaczył i chciał pojechać za bandziorem i zrobił taki prawie drift, ale Ted kazał mu się zatrzymać, po czym w wiązance przekleństw przekazał George'owi, że chce zginąć od kulki, nie w wypadku samochodowym i żeby kontynuował patrol. Po czym Kuffs skwitował go "You may have a limited vocabulary, Ted", na co ten mu odpowiedział "Fuck You" i to nie było ocenzurowane, a ta cała wiązanka była ocenzurowana w przeróżny sposób, co jak się domyślam, również było elementem humorystycznym.

Kuffs - Cursing Scene


Oglądając ja się świetnie bawiłam, fest się uśmiałam i polecam, jeśli to trafia w czyjeś gusta, albo po prostu lubi komedie. W ogóle, to trailer ma taki fajny vibe ze swoich czasów, teraz inaczej się robi trailery.

Kuffs (1992) - Official Trailer


Dobra, to by było na tyle. Ten wpis powstawał na początku zeszłego roku, a dokładnie jakaś część, dopóki nie złapałam zawiechy i kompletnie się nie mogłam odblokować, więc w końcu zajęłam się innymi rzeczami (i przy niektórych z nich też miałam zawiechę 😆), ale przyszedł czas na niego i prawie że archaiczny wpis został skończony. On nie jest jakiś długi i ja wiedziałam, że nie będzie długi, ale jak zawiecha złapała, to nic nie mogłam poradzić. Ja nawet nie wiem, dlaczego w ogóle łapią mnie te zawiechy podczas pisania. Mam w głowie to co chce napisać, ale nie mogę ubrać tego w zdania. Cóż, pozdrawiam po nieprzespanej nocy i Adieu.





piątek, 3 stycznia 2025

Zbiorczo 8.

Zapomniałam, że mam taką serię wpisów, w których piszę o różnych rzeczach z moimi jakimiś przemyśleniami i pomyślałam, że można do tego wrócić. No dobra, nie zapomniałam, tylko nie było nic, o czym mogłabym sobie popisać, albo też nie miałam takiej potrzeby. Poza tym i tak nie miałam od pewnego momentu czasu. Mam jeden wpis do dokończenia, dwa większe do napisania, które potrzebują czasu i przygotowania, ale takie "Zbiorczo", to można sobie machnąć, dlaczego by nie, szczególnie, że coś tam się znalazło. Znaczy, tu też potrzeba chwilę poświęcić, ale zawsze to nie ma tu na przykład zdjęć, które obrabiam, albo nie piszę o czymś, co potrzebowałoby sprawdzenia informacji, albo poukładania chronologicznego, tak jak przy rysunkach. To zacznę od takiego szybkiego, prostego.


1. Reboot "Winx Club"
Ja z serialem animowanym "Winx Club" mam długą historię, po krótce wspominając, ulubiony serial z dzieciństwa, wracałam do niego wiele razy, obejrzałam go od początku kilka razy, ostatnim razem do siódmego sezonu, jako dorosła osoba, oglądałam również filmy i "World Of Winx". Miałam jeszcze ten ósmy sezon obadać, ale się nie złożyło, mimo iż nawet zaczęłam. Może kiedyś się uda. A więcej, od początku i obszerniej pisałam w TYM wpisie, zrobiłam cały elaborat. I jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam wyświetlenia (między innymi) tego wpisu 🙈. Od tego wpisu obserwuje sobie dzieje w "Winx'owym" świecie i w pewnym momencie padła informacja o reboocie serialu. Każdy liczył na kolejny sezon, a tu z jakimś rebootem wyjechali. W tamtym czasie sobie to olałam, bo to w końcu była pogłoska, plus do takich rzeczy mam duży dystans, no bo pod szyld fana się nie nadaje.
Jednak wieści o reboocie okazały się prawdziwe, mało tego, ma to być dziewiąty sezon serialu. Jak oni te kropki połączyli, to ja nie wiem. W mojej głowie pojawiły się pytania po co? na co? dlaczego? No minęło dwadzieścia lat od premiery, ale skoro uważają, że robienie na nowo "Harry'ego Pottera" jest za wcześnie, to i na "Winx" też. Poza tym już serial aktorki próbowali robić... No i wyszedł teaser do tegoż Winxowego rebootu. I cóż moje oczy ujrzały. Jakby to powiedzieć (a właściwie napisać), stylistyka animacji mi nie spasowała. Nie będę się patyczkować, bo tak jak za pierwszym razem, tak i teraz mam tylko jedno pytanie, co to za gówno? Nie przepadałam za 3D animacją w filmach, kompletnie nie lubiłam jej, gdy pojawiała się jako element w niektórych sezonach, gdzie sobie wymyślili, że jakieś tam światy będą postacie w 3D zamieniały. No nie lubię, nie podoba mi się. Wiem, że to zapowiedź i rzeczy mogą się zmienić, ale i tak nie napawa mnie to optymizmem. Mam złe przeczucia. Jeżeli samą historię zmienią, tak jak animację, to już katastrofa. Jeszcze taka Alfea nawet nieźle wygląda, ale postacie? Główne bohaterki mają takie twarze, że nie chce się patrzeć, a ich ubrania źle wyglądają, bo tak zostały zaprojektowane, albo źle wyglądają przez animacje. Teaser pokazał też, że będą drobne zmiany w opowiedzeniu tej historii i tego bym się nie czepiała, no chyba, że jakaś zmiana będzie głupia, kretyńska, nielogiczna, bezsensu i nieprzydatna. Można mieć odmienny pomysł na opowiedzenie jednej historii, ale jak coś będzie idiotyczne, to lepiej jakby nic nie robili. Zobaczymy, co tam wyklują. Mam nadzieję, że za bardzo ich nie poniesie (szczególnie w głupocie).

WATCH IT NOW! Winx Club Reboot Teaser Trailer | Magic is back ✨


2. "Włatcy Móch" i "Włatcy Móch; One"
Jakoś blisko końca wakacji w internecie i nie tylko, zaczęła się intensywna promocja serialu animowanego dla dorosłych "Włatcy Móch: One", powiązanym oczywiście z dobrze znanymi "Włatcami Móch", który miał swój początek w 2006 roku, a zakończył się w 2011. Ten kto zajmował się marketingiem "One", miał do tego łeb na karku, bo od razu ruszyła strona na Facebooku (wybudzona po latach, którą mam polubioną i dzięki której w ogóle się dowiedziałam o WM:One), ale również pozostałe social media. Tak reklamowali, i tak promowali, że obejrzałam też tych pierwszych "Włatców".
Miałam pisać tylko o tych nowych, ale jak już o tych starych wspomniałam, to mnie natknęło. Ogólnie byłam ciekawa, jak po latach "Włatcy Móch" będą mi się podobały, szczególnie, że ja to oglądałam (przeważnie) za dzieciaka, co z resztą lekko niedozwolone było, bo to przecież animacja dla dorosłych. Z początku na luzie sobie włączyłam odcinki, jak nie było nic do włączenia na YouTube, a w pewnym momencie jak poleciałooo. Całkiem szybko mi minęły te dziewięć sezonów. Okazało się, że do teraz mam w pamięci teksty (czasem nawet z pełnego odcinka) w głowie, a podczas oglądania niektóre teksty uploadowały mi się razem z biegiem serialu/wydarzeń w nim. Też myślałam, że nie wszystkie odcinki widziałam, ale po zobaczeniu całości, okazało się, że jednak widziałam wszystkie, oglądając, wszystkie odcinki kojarzyłam. Myślałam, że od połowy serialu będę kojarzyła coraz mniej, bo bardziej pierwszą połowę niegdyś oglądałam, no ale jednak nie. Nie spodziewałam się też, że ten serial po tylu latach będzie mi się podobać. Seryjnie podczas oglądania śmiałam się jak wtedy, gdy oglądała, ten serial pierwszy raz. Bardzo podobają mi się te pomysły na te przeróżne historie, humor też świetny. Wiadomo, jak każdy serial miał swoje lepsze i gorsze odcinki, no tak po połowie zaczynało być różnie, czasem humor słaby, czasem historia taka sobie, no coś nie pykło, ale było też i tak, że humoru nie było, bo był kijowy, albo po prostu nieśmieszny, ale miał jakieś przesłanie, czy zwracał uwagę na pewne rzeczy, co mnie zdziwiło, no bo kiedyś był ten serial dla mnie "śmieszną bajką". W sensie, wcześniej, we wcześniejszych odcinkach też zwracał ten serial na coś uwagę, ale tak bardziej prześmiewczo, to "coś" było obiektem humoru. Za dzieciaka się nawet tego nie zauważało. Zaś animacja, taka prosta, czasem płaska, jakby robiona w Paint, gdzie niektóre ruchy postaci były takie kwadratowe, albo jak ktoś machał ręką na przykład, czy coś podobnego, to w animacji ta ręka została odcięta do tego ruchu, no to to ma swój urok, to należy do klimatu serialu. Bardzo podobają mi się cztery główne postacie, no i pani Frau, czy Higienistka. Podoba mi się, jak została przedstawiona bujna wyobraźnia Maślany, Konieczka, Czesia i Anusiaka, jak na przykład przenoszą się do ich ulubionej gry, "Magicznych Wojowników", albo jak idą do swojej bazy. Świetne są też ich teksty, ich slangi, a Czesiowe śpiewanie "Alleluja" (i nie tylko) jest już kultowe, tak jak z resztą jego głos, który niegdyś każdy próbował naśladować. Też podobało mi się, jak te cztery chłopaki w różnych sytuacjach mówili o czymś z perspektywy ich zainteresowań, Konieczko naukowo, Maślana finansowo pieniężnie i tak dalej. Postać Higienistki jest bardzo charakterystyczna. Tu taka uczuciowa, pragnąca miłości, a tu trochę takie męskie zachowania. No i ta gra na basie! Mimo, że każdy jej blues brzmi chyba, prawie tak samo, to zawsze nadrabiany jest tekstem, który miał w sobie zawsze choć trochę humoru, a który potrafił uderzyć znienacka, że parskało się śmiechem. No i pani Frau i jej "Apokalipsa!!!" oraz darcie mordy, czasem nawet jak tylko coś mówiła. Również ikoniczna postać, dzięki której twórcy pokazują w prześmiewczy sposób realia szkoły i nauczycieli. Tak więc serial bardzo dobry, bardzo fajny, z humorem, z drugim dnem, czasem ze swojego rodzaju morałem.
A jak wyszło z "Włatcy Móch: One"? Miałam obawy i wątpliwości. Bałam się, że zrobią coś tylko, żeby zrobić, albo zagrać na nostalgii u ludzi, no i tego typu rzeczy. Przed premierą mówiono, że ten serial będzie o dorastaniu, że chłopaki będą zainteresowani dziewczynami, poza Czesiem, bo jemu to nie będzie się podobać. No i tak było na początku przez parę odcinków. Potem gdzieś to im znikło. Próbowali przy tym nowego formatu, z czasem od niego odeszli, trochę kombinowali, no i gdzieś tam wracali do tego formatu z pierwszych "Włatców". Bardzo było to nierówne, tak jakby nie wiedzieli, w którą stronę pójść. Ten nowy format, którym zaczynali mi się podobał, było to coś nowego i w sumie fajnie, jakby to rozwinęli. No a oni gdzieś po drodze się lekko pogubili. Mimo tego różnego formatu, to się dobrze oglądało. A jak z fabułą odcinków? Pierwsza połowa sezonu podobała mi się bardziej, pomysły były niezłe, koncept tego, że Anusiak, Konieczko i Maślana mają dziewczyny, a Czesiowi się to nie podoba, przypadł mi do gustu. Chłopaki uganiali się z dziewczynami, a Czesio po nich cisnął. Trochę też pokazali tą taką walkę podczas dorastania, że tu się dorasta, a tu jest jeszcze dzieckiem. Albo uważanie się za dorosłego, ale jednak nie do końca. Gdzieś po połowie poziom trochę spadł, bardzo szkoda. Niby miały one jakieś akcenty, ale niestety nie dały rady pociągnąć danych odcinków. Z humorem również było różnie. Podobnie jak z fabułą, do połowy humor dawał radę, no a po połowie, to już różnie było. Do połowy udało im się w większości mnie rozbawić, no a po połowie, to ten humor im nie wyszedł. W większości żarty były nieśmieszne, gdy robili jakąś parodię, no to było to prześmiewcze, ale mało śmieszne. Trochę szkoda. Delikatnie brakowało mi granego przez Higienistkę bluesa, choć ten brak był do przeżycia. Brakowało mi bazy chłopaków, po zabraniu im starej mieli nową, ale użycie jej pojawiło się gdzieś na końcu, nie wiem czy nie w ostatnim odcinku. Lekko zabrakło też darcia mordy przez Frau i za mało apokalipsy. Nawet jak się darła, to trochę animacja nie pokazywała dobrze tej ekspresji. Niestety z muzyką też tak średnio. Czołówka lekko zmieniona, ale ta sama, a tak to praktycznie był jeden motyw muzyczny, co odbierało niektórym scenom. Bo na przykład była spokojna scena i grała taka spokojna muzyka, a jak się coś działo, to była ta sama ta muzyka i nie podkreślała tego, co się dzieje, no i taką scenę dynamiczną, to tak dynamicznie się nie odbierało. Ale wróćmy może, do czegoś bardziej pozytywnego, żeby rozładować trochę tą negatywność. Bardzo podobało mi się wprowadzenie nowych postaci, postaci nauczycieli, i z dwojgiem były odcinki wprowadzająco przedstawiające, które mi się podobały. Wprowadzili też nową postać na cmentarzu, świetną babcię Jadzię (o ile się nie mylę), świetnie uzupełniając wujasów (o nich nie wspominałam przy pierwszych WM, ale wiadomym jest, że są to świetne postacie). Bardzo podobało mi się to, że w wypowiedziach Maślany, Anusiaka, Konieczka, a nawet Czesia, słychać, że są starsi, ale nadal chociażby odpowiadali facetce w starym stylu. Jeżeli chodzi o tę trójkę z dziewczynami, no to dla mnie to trochę znikąd pojawiły się pojawiły u nich jakieś tam uczucia, ale powiedzmy, że to jest taka dziecinno/młodzieńcza miłość od pierwszego wejrzenia. Też nie rozumiem dlaczego jeden z nich jest z Andżeliką, zważywszy, że przez cała pierszą wersję "Włatców" chłopaki i Andżelika walczyli ze sobą. To już lepiej, jakby były trzy nowe dziewczyny w klasie i one razem z chłopakami prowadziłyby wojenki z Andżelą. Przynajmniej nadrobili to humorem, w którym śmiali się z tych stereotypów w takich typowych związkach. Podobało mi się również, jak Czesio wrzucał swoim kumplom, że koledzy są "miętkimi" fajami na przykład, czy wygarną im, że uganiają się za dziewczynami, jak głupi, dano taki kontrast, że on jest mądrzejszy, a im trzem rozum odjęło od tych dziewczyn. Bardzo podobała mi się scena z traileru, w której Czesio jedzie z Higieniską i pyta się, czy on też będzie się uganiał za dziewczynami, ta odpowiada mu twierdząco, po czym ten mówi, że on woli umrzeć i wyskakuje z samochodu. No świetnie. A drugi taki kontrast u Czesia, to tak jak jest mądrzejszy od swoich kolegów, tak z drugiej strony nie chce dorastać, chce być nadal dzieckiem. Nawet była o tym piosenka, którą Czesio śpiewał ze swoim misiem, a wujasy grały na instrumentach. Z tego co mi wiadomo, to serial robiono między rokiem 2017 a 2019 i mimo tego poruszał tematy, które są nadal aktualne. Trochę im się zeszło z emisją, ale aktualność została.
W jakimś stopniu podobał mi się ten serial, no ale ma swoje wady. Rozumiem ludzi, którym się on nie spodobał, czy zawiedli się na nim. Pierwsza połowa spoko, druga połowa średnia, ja oglądałam głównie robiąc coś innego. Oglądałam i w tym czasie powiedzmy ogarniałam zdjęcia. I chyba najlepiej go tak obejrzeć, nic się z niego nie straci, a i czas też się nie zmarnuje. Jeszcze ktoś mógłby obejrzeć dla tak zwanego odmóżdżenia, czy jak nie ma co do tego serialu jakichkolwiek wymagań, albo, gdy nie ma się niczego, czy niema się na nic konkretnego ochoty.

Włatcy móch - ONE | Zapowiedź 1

Włatcy Móch - One | 8 września, 20:00 | Czwórka



3. Drugi sezon "Arcane"
W ostatnim czasie głośno się zrobiło o serialu animowanym "Arcane". No jest to głośny tytuł. Było głośno przy pierwszym sezonie, było głośno przy drugim sezonie i nadal widzę pokłosie tego drugiego. Ja pierwszy sezon obejrzałam tylko dlatego, że skłonił mnie do tego teledysk z piosenką od Imagine Dragons, który był zrobiony z "Arcane'owej" animacji. I ta animacja, jej styl, jej kreska, tak mi się spodobały, że aż włączyłam ten serial. Więcej o tym pisałam tutaj, bo machnęłam wpis, tylko uprzedzam, że nie pamiętam co ja tam nabazgrałam 😅. No i jak zaczęłam oglądać ten pierwszy sezon, to on mnie nawet zainteresował, mało tego, on mi się spodobał, a zakończyli go tak, że człowiek się zaciekawił, co będzie dalej. Gdzieś między pierwszym, a drugim sezonem poszła informacja, że na tym drugim serial się zakończy. Ja miałam takie "what?" (mówione przez Tigera Bonzo). No ale niedługo pomyślałam sobie, że może to i lepiej, jakby mieli robić kolejne sezony i traciłyby na jakości. Też chodzą głosy, że mają powstawać inne rzeczy w świecie tego serialu.
Zacznę od negatywów, żeby potem móc się cieszyć tymi dobrymi rzeczami. Drugi sezon "Arcane" jest odrobinę słabszy od pierwszego. Tak jak oglądając pierwszy sezon czasem miałam laga i wolno mi się kropki łączyły, bo mój angielski nie był najlepszy, czy musiałam wdrożyć się i zapoznać w nieznanym świecie przedstawionym, tak w drugim sezonie gubiłam się przez to, jak został zrobiony. Momentami wydarzenia działy się za szybko. Czasem były momenty, w których nie wiadomo było co z czego, dlaczego, jakby zapomnieli czegoś wyjaśnić. Trochę pogubili się z tym co ma się dziać z miastem Piltover i jego undercity, Zaun, które chciało być oddzielnym miastem w pierwszym sezonie. Ten pomysł, że Zaun chce być niepodległym miastem, podobał mi się, ale go nie zrobili w drugim. Myślałam, że przez to co się zadziało w ostatnim odcinku pierwszego sezonu, to będzie dalsza walka między tymi miastami, że będzie ta zapowiadana wojna, no ale jednak niestety nie. Ja w pewnym momencie nie wiedziałam co dzieje się między Piltover, a Zaun. Niby polowali na Jinx, potem zamykali jej zwolenników, a znowu w sumie nie wiadomo, dlaczego i za co Jinx miała tych zwolenników. No niby coś tam wybucha, ale to nie jest regularne i nie robi ona żadnej rewolucji. Jinx jest też nazywana terrorsytą, z czym można się zgodzić, no bo w końcu swoje bomby wybuchała. A propos jej wybuchających rzeczy, no to na końcu pierwszego sezonu ona rakietę w pewien budynek, dlatego w pierwszym odcinku drugiego sezonu mamy do czynienia z pokłosiem wybuchu tej rakiety. Walnęła ona w council, radni w nim zginęli, zostali ranni, a Jayce co się trzymał z Mel zauważył (ja nie), że kobieta jakimś dziwnym trafem nie została draśnięta nawet żadnym kawałkiem gruzu. Niedługo Mel znika. Okazuje się, że ona ma pewne umiejętności, przy okazji dowiaduje się pewnych rzeczy o swej matce, Ambessie. Gdy przychodzi czas, to Mel umie posługiwać się tymi swoimi nowymi umiejętnościami, co się o nich dopiero co dowiedziała. No, dziwne. Niby pokazane jest, gdy Mel używa tych swoich umiejętności, to czasem wyglądała, jakby nie wiedziała co robi, albo robi coś jakby intuicyjnie i jest tym zaskoczona, że ona tak umie, ale nadal, skąd ona niby wie, jak tych swoich umiejętności używać. Nie zostało to pokazane. Nie miała nawet szkolenia na speedrunie. I w ogóle, to ona miała mało czasu antenowego, na końcu jest jej chyba najwięcej. Ale o tym, że zniknęła, to może bohaterowie wspomnieli o tym ze dwa razy. A taki Jayce to raczej powinien mieć to przynajmniej z tyłu głowy. A jak jestem już przy nim, no to Jayce wraca tam, gdzie powinien, czyli do laboratorium, on się tam tym Hextechem bawi, w pewnym momencie, przez pewne zdarzenia trafia on do jakiegoś świata po apokalipsie. Samego działanie Hextechu nam nie wytłumaczyli, a tego, gdzie i w jaki sposób przeniósł się Jayce tym bardziej, co też powodowało u mnie zagubienie. No i on chodzi po tym apokalipsowym świecie, domyślam się, że jest w przyszłości, ma obóz przetrwania, i w sumie nie wiadomo gdzie i po co idzie, on po prostu idzie przed siebie, ale jak dociera tam gdzie dociera, no to to ma sens, o tym sensie też nie dowiadujemy się od razu. Ale zakończenie tego mi się podobało. Ale z racji tego, że nie powiedziano nam od razu, po co i za czym, to nie wiedział człowiek, dlaczego Jayce, gdy już wrócił do tego świata właściwego, to on za wszelką cenę objął sobie misję pozbycia się Hextechu i zachowywał się jak szalony. To trochę powodowało takie moje lekkie zagubienie, ale przynajmniej potem miało swoje wytłumaczenie. I tak jak koniec tej wędrówki Jayca po tym apokaliptycznym świecie mi się podobał, tak to, dlaczego on chciał zniszczyć Hextech, i w ogóle te dwie rzeczy się połączyły, również mi się podobało. A co u jego kolegi? Victora? No żyje i staje się jakimś bogiem, czy czymś takim i odchodzi w swoją stronę. Chce znaleźć swój sens i cel życia po swojej przemianie i go znajduje, pomaga ludziom i wkrótce powstaje taka uzdrowiskowa wioska. Tylko szkoda, że potem wątek Victora zamienili w szaleńczego boga niosącego (w pewnym sensie) zniszczenie. Nie podobało mi się to. Z początku to było fajne, że on tam pomagał tym ludziom, taka wioska się zrobiła, a potem go zamieniają w okrutnego boga, mówiącego, że Hextech to życie. Natomiast tu znowu nie wyjaśnili, co temu Victorowi się stało, jakie i skąd ma swoje moce, i w ogóle, co się jemu stało. Ale przynajmniej Jayce wraca go na dobrą drogę, co mi się podobało, bo ja lubiłam tą dwójkę i brakowało mi tego, że oni sobie razem pracowali i na koniec tego drugiego sezonu był powrót tego duo, w pewnym sensie. I fajnie, że wrócenie Victora na dobre drogi było czymś co miało sens, i w ogóle jak to się działo, to się pewne kropki ze sobą łączyły. We wszystkich trzech wyżej opisanych sytuacjach można było się zagubić, albo łapało się taką dezorientację. Ja się trochę gubiłam, jak oni wrzucali nas do jakiegoś świata, w sensie, tam gdzie trafiła Mel, tam gdzie trafił Jayce, ta wioska uzdrowiskowa Victora też miał ten vibe. Może jakby to rozjaśnili, to nie byłoby takiego odbioru. No i jeszcze ta matka Mel, Ambessa. Trochę nie ogarniam jej motywów, nie wiem czy mnie coś ominęło, czy to nie zostało powiedziane. To co było wiadome, to jej władza się marzyła. Zaś pomimo tych luk, to postać Ambessy była świetna w swoim charakterze. Świetnie zrobiona postać, taka twarda baba wojowniczka, taka trochę z męskimi cechami, tak jakby tylko z ojcem się wychowywała. Jest to postać pod pewnymi względami denerwująca, a i z jej działaniami się nie zgadzałam, ale to taka postać, o to w niej chodzi. Niechcący udało jej się porządzić miastem, bo jej córka zniknęła. Udało jej się zgarnąć zwolenników. Udało jej się zmanipulować Caitlyn, która ślepo kierowała się żądzą zemsty za śmierć matki. Była to świetna scena, gdy Ambessa mianowała Caitlyn na generała. Tym samym Caitlyn przeszła tak jakby na jej stronę. Ambessa przemawia, jest budowane napięcie, muzyka wszystko podbudowuje, wymawia nazwisko Caitlyn, i wszyscy w szoku, Caitlyn też. By zmotywować, Ambessa wali pięścią w pierś, reszta powoli robi to samo. Caitlyn w końcu wychodzi z szeregu, nabiera pewności siebie, a gdy podchodzi do Ambessy, to jej (z premedytacją) mówi, o pomszczeniu jej matki, czy tam, że jej matka zazna sprawiedliwości. To jest właściwie znany schemat, bohater kogoś traci, chce zemsty, a chcąc tego dokonać, zatraca swoje uważania i trochę siebie. Nawet olewa swoją miłość, czyli wiadomo, Vi, i jeszcze sobie znajduje zastępstwo, no i oczywiście pod koniec wraca na tą dobrą stronę. Fajnie tu przedstawili problem z jakim się zmierza ta postać, że ona nie może pogodzić się z tym co się stało. W każdym razie mimo znajomego schematu, mi się to podobało, szczególnie w kooperacji z wątkiem Vi, która ma trochę pozawalany świat, trochę przykrych rzeczy przeżyła, siostrę spisała na straty, będąc utwierdzonym, że (niegdyś) Powder zmieniła się na niezbyt dobre no i nie ma powrotu, i tak właściwie ma tylko Caitlyn. Nawet zgadza się zostać enforcerem, co było sprzeczne z nią. Do tego Caitlyn montuje ekipę do upolowanie Jinx. W teorii do czegoś tam jeszcze, ale głównie do upolowania Jinx. No a gdy jest do tego okazja, to Vi utwierdza Cait, że może strzelać do jej siostry, gdy będzie miała czysty cel na celowniku. No i, o bogowie, walka! Dwie siostry walczą, ale jaka to była walka! No świetna! Vi i Jinx ruszają na siebie, zwolnione tępo. Kilka ciosów, zwolnione tępo. Jakieś zbliżenia na ciosy, zwolnione tempo. A do tego całość w rytm muzyki. To jest tak dobre, że wpisuję to w listę świetnych sekwencji walk, a jest to animacja. Najlepiej to zobaczyć, bo słowa tego nie oddają. Do tego sceny tej walki przecinają się ze sceną co się dzieje (między innymi) z Jaysem. I to wszystko pod muzykę, która to wszystko podbudowuje. Dzięki niej, też czuje się taką dramatyczność tych obu scen. Podczas walki Vi i Jinx dochodzi do sytuacji, gdzie Caitlyn strzela (jak już nie walczy z Seviką), trochę ryzykuje życiem Vi, ale wiadomo, załatwienie Jinx najważniejsze. No ale trafia tylko w jej palec, środkowy. Gdy tamte dwie kontynuują bitwę, wtrąca się takie małe, takie przybrane od Jinx, ale to małe nie jest powodem by Caitlyn się powstrzymała i ponownie chce strzelić, ale Vi ją powstrzymuje, bo nie chce ryzykować życiem tego małego, co staje się kością niezgody między nimi, bo Caitlyn wielce obrażona, że swojego celu nie mogła ustrzelić, i drogi tych dwóch się rozchodzą. Jeszcze Vi z kolby karabinu od tamtej dostała. No i tak jak do tej pory dziewczyna się jako tako trzymała, po tylu rzeczach nieprzyjemnych, co jej się przydarzyły i ogólnymi męczącymi głowę myślami, a do tego z pomiędzy dwojgiem wybrała Caitlyn, a nie swoją siostrę, oraz wbrew sobie została tym enforcerem, to po tym zdarzeniu z Caitlyn Vi zostaje złamana. Ja to nazywam w przenośni załamaniem nerwowym. Z różu zmienia barwy na czarny, walczy w podziemnych ringach za pieniądze, no i imprezuje, że trzeba ją do domu holować. Ładny tu montaż zrobili. Tu walka, tu impreza, tu holowanie, a w domu po spaniu uderzanie pięściami w worek bokserski, i to wszystko w rytm muzyki, co robią w tym serialu fenomenalnie. Podobało mi się to, że pokazali tą drugą stronę Vi, w sensie, ona się trzymała, jak mogła, szła do przodu mimo wszystko i to jej siostra uważana była za szaloną, a teraz ona, może nie stała się szalona, ale jak ja to nazwałam, załamanie nerwowe, nie była w dobrym stanie psychicznym. Z racji tego, że Vi zmieniła swój kolor na czarny, to ludzie w internecie śmiali się, że jest emo. Ja tak wcale nie uważam, według mnie to fajnie podkreśliło to co się działo z Vi. Ale za to mem, gdzie są cztery ujęcia z różnych czasów i trzy z nich to neutralny wyraz twarzy Vi, bez zmian poza wiekiem, z podpisami "zobaczyć śmierć swoich rodziców", "prowadzenie gangu" i "siedem lat w więzieniu", a na tym czwartym jest Vi w czerni z podpisem "miesiąc w lesbijskim związku", śmieszy mnie za każdym razem. Jak dla mnie motyw, że po przeżyciach postać nabiera czarnych barw, jest znany, może trochę oklepany, ale mi się podoba, lubię go, on podkreśla to co się dzieje u takiego bohatera. Natomiast u Jinx inaczej pokazali "radzenie" sobie z przeżyciami, bo ją prześladują głosy. Choć w drugim sezonie trochę mniej, naprawdę musi ją coś mocno striggerować, a tak to ona głównie siedzi taka przygnębiona, bez energii, a przecież ona siedząc i coś dłubiąc chociażby, to ona kręciła się na krześle na przykład. W pierwszym sezonie była ona energiczna, ekspresyjna, a w drugim jest bardziej przygaszona, stonowana, co spowodowane było tym, co działo się w jej głowie, i życiu. Ona miała mętlik w głowie, powiedzmy jakiś tam przystanek miała u Silco, dawał jej jakiś sens życia, ale jak go nie ma, to i ten sens znikł, nie wiedziała co ze sobą zrobić. Świetnie jej stan pokazuje jej pierwsza scena w drugim sezonie. Idzie w niej zakapturzona, kompletnie jest zobojętniała na to, co się wokół niej dzieje, a gdy trafia na to takie małe, w sensie Ishe, i widzi, że ją jacyś goście gonią, no to bez namysłu i bezuczuciowo ich załatwia. I od tej pory Jinx miała ogon, w postaci Ishy, a między nimi trochę taka siostrzana więź powstała, no bo w końcu miały tylko siebie, co też było powodem do zadumy u Jinx. Mnie momentami Isha irytowała, choć głównie to były takie dziecięce zachowania, takie typowe dziecięca zachowania, ta dziecięcość to tłumaczyła, tylko że ja dzieci nie lubię, więc pewnie dlatego. Ale wracając, no to pierwsza scena z Jinx w drugim sezonie bardzo mi się podobała, rzecz jasna została okraszona świetnym utworem ją podkreślający. Kolejną świetną sceną był moment, gdy na Jinx próbował zapolować niejaki Smeech ze swoimi kolegami. Ku zdziwieniu w jej odsiecz zjawia się Sevika, z którą się za bardzo nie lubiła, ale miały wcześniej pewną rozmowę. Dlatego Jinx zrobiła jej wybuchową rękę, która bardzo pomogła Sevice w walce. I ta ich walka ze Smeechem i jego gromadką, to kolejny taniec do kolejnego świetnego kawałka. Piękna sekwencja, druga moja ulubiona scena, zaraz po walce Jinx i Vi, obie wiele razy sobie odtwarzałam, by podziwiać ten kunszt. Oczywiście podobała mi się ostatnie wejście Jinx, po pewnej powiedzmy przemianie, a nawet w sumie dwóch, i leci sobie z odsieczą powołana przez Ekko. Było wiele dobrych momentów z Jinx, na przykład dostanie się do więzienia, czy walka z pewnym potworem, ale staram się tu pokrótce 😅😆. A skoro o Ekko wspomniałam, to bardzo podobało mi się, jak rozbudowali wątek tej postaci, w jaką stronę z nią poszli. Z boy savioura zrobił się naukowiec, skonstruował maszynę bawiącą się czasem na przykład. Miał też duży udział w przemówieniu do pewnej postaci, czy na końcu miał bardzo ważną rolę. Jednak był moment, który nie do końca mi spasował, a konkretnie ten, w którym Ekko trafia do alternatywnej rzeczywistości. W sensie, to ma swoje pozytywy, i cele, które rozumiem, jednak ja mam konflikt z alternatywnymi rzeczywistościami. Nie tylko w tym przypadku, bo i w innych serialach mnie trochę to gryzie. Niby to ciekawy zabieg, ale coś w nim mnie gryzie. Ogólnie lepiej bym to przyjęła, no bo równoległy świat, inaczej i lepiej tam się żyje, niektóre dzieje życiowe inaczej się potoczyły niż w timelinie, który znamy, czy Ekko wyniósł pewne wnioski, uzyskał nowe doświadczenia, ale oni do tego wątek romantyczny dołączyli, między Ekko, a tamtejszą Powder (oczywiście już wyrośniętą 😛). Trochę mi to nie pasowało. Ona mogła mieć jakieś uczucia do tamtejszego Ekko, ale Ekko, co niechcący znalazł się na jego miejscu tak szybko się zauroczył w niej? No nie wiem, mam pewne wątpliwości, do tego, że można mieć tak szybko uczucia do drugiej osoby. Gdyby nie to, no to trochę inaczej bym na to patrzyła.
A tak, to jeszcze moment, gdy Jinx i Vi ponownie się spotykają. Mają do siebie dystans, ale mimo tego co się między nimi działo (no biły się na przykład 😆), to działają razem i dodatkowo zachowują się jak typowe rodzeństwo. I to mi się podobało, że one już tyle przeszły i mają taki mindset, jakby im było już wszystko jedno, jakby ich już nic nie obchodziło, nic ich nie zaskoczy i, że tak powiem, zaryzykowały ponowną współpracę. Na samym końcu również był taki siostrzany moment. Podobało mi się, że Jayce, gdy wrócił z tego miejsca po apokalipsie, mimo, że w pierwszej chwili myślałam, że zwariował, to w końcu przestał być taki z lekka irytujący, taki łatwowierny w swoje marzenia i swoje działania. Taki stanowczy się stał. Jak to się mówi, wymężniał. Bardzo podobały mi się te teledyskowe sceny, podczas których były świetne utwory, chyba większość z nich trafiło na moje playlisty. Muzyka skomponowana również świetna, jak chociażby podczas momentu wybierania Caitlyn przez Ambessę. No i pewnie o czymś zapomniałam, ale i tak już za długo to piszę 😂.

Arcane: Season 2 | Official Trailer | Netflix



Miało być szybko i krótko, a pisałam to długo i tekst wyszedł dłuższy niż przewidywałam. Po drodze jeszcze zawiechę w pisaniu miałam. Aż mnie nowy rok zastał 😆. Dobrze, że niczego nawet sobie nie obiecywałam. Cóż, idę zająć się czymś... kolejnym, bo na pewno w momencie pisania tego wpisu mam coś do zrobienia 😆.

A to jeszcze zostawię tu Facebooka i Instagrama, a co mi tam. Co z tego, że po lewej na blogu są wszystkie linki 😂.



Adieu.


piątek, 6 grudnia 2024

Playlista 45.

Miałam coś innego opublikować, ale szybki wpis okazał się być nie tak szybki, jak myślałam 😂 i okazało się, że szybciej taką playlistę ogarnąć ze stoma kawałkami.

Ostatnia playlista z utworami z zeszłego roku 😆. Wszystko co było mi szkoda nie umieścić. Playlista ułożona głównie przez tryb losowy na playliście YouTuba, trochę musiałam mu pomóc, bo czasem się zagalopował, zagubił 😂. 

Bardzo dużo Eda Sheerana, bo to był jego rok, dużo Feuerschwanz, bo wydali między innymi świetny album z coverami, sporo kawałków i ścieżki dźwiękowej z "Cyberpunka", bo to też był jego rok, Electric Callboy, bo odkryłam ten zespół i trochę się zapoznałam z jego muzyką, no a wszystko pozostałe to ze świetnych albumów, takie resztki, co we wcześniejszych playlistach nie umieściłam, a są bardzo dobre i nie mogłam się przy niektórych z nich zdecydować, czy wybierać je, czy wybrać te co trafiły na wcześniejsze playlisty.

Aaaa tymczasem ja wracam do pisania tego "krótkiego" wpisu. 

Adieu.



1. Ed Sheeran - Punchline




2. P.T. Adamczyk - Not a Plan, a Man




3. Electric Callboy - MC Thunder




4. Foo Fighters - Hearing Voices




5. Feuerschwanz - The Bad Touch




6. Till Lindemann - Alles für die Kinder




7. Metallica - Sleepwalk My Life Away




8. Royal Blood - Waves




9. Ed Sheeran - Plastic Bag




10. Feuerschwanz - The Final Countdown




11. Royal Blood - The Firing Line




12. Grandson - Half My Heart




13. Ed Sheeran - Vega




14. Foo Fighters - But Here We Are




15. Electric Callboy - MC Thunder II




16. Aligns & Rubicones - Friday Night Fire Fight




17. Ed Sheeran - Spark




18. Oliver Tree - Essence




19. Electric Callboy - Spaceman




20. Oliver Tree - With You




21. Electric Callboy - Hate/Love




22. Oliver Tree - Elevator To The Sky




23. P.T. Adamczyk - Never Looking Back




24. Sebastian Robertson and Daniel Davies & Keine - Come Close




25. Ed Sheeran - End Of Youth




26. Nothing But Thieves - Do You Love Me Yet?




27. Feuerschwanz ft. Melissa Bonny - Ding




28. Ed Sheeran - Boat




29. P.T. Adamczyk - You Can't Hide From Us




30. Feuerschwanz - Eis & Feuer




31. Electric Callboy - Hurrikan 




32. Ed Sheeran - Page




33. Oliver Tree - Strangers




34. Blue Stahli, Danny Cocke & Inversion - Black Terminal (Upgrade)




35. Feuerschwanz - Hier Kommt Alex




36. Ed Sheeran - Life Goes On




37. Kim Dracula - Undercover




38. Imagine Dragons - Enemy (Live In Vegas)




39. Steven Richard Davis & Den Of Degenerates - Never Stop Me




40. Grandson - Stuck Here With Me




41. Foo Fighters - Show Me How




42. Royal Blood - High Waters




43. Electric Callboy - Arrow Of Love




44. Foo Fighters - Under You




45. Till Lindemann - Übers Meer




46. Feuerschwanz - Dragostea Din Tei




47. Ed Sheeran - Spring




48. Oliver Tree - Highlight Of My Life




49. Kim Dracula - My Confession




50. Electric Callboy - PUMP IT 




51. Feuerschwanz - SGFRD Dragonslayer




52. Ed Sheeran - England




53. P.T. Adamczyk - Bravo Foxtrot Golf




54. Nothing But Thieves - Talking To Myself




55. Till Lindemann - Altes Fleisch




56. Kim Dracula - Drown




57. Yankee and the Brave (Run the Jewels)




58. Ed Sheeran - Moving




59. Kim Dracula - Divine Retribution




60. Feuerschwanz - Uruk-Hai




61. Ed Sheeran - Magical




62. Royal Blood - How Many More Times




63. Łydka Grubasa – Moja fujara feat. Grzegorz Halama & Piotr Majerczyk




64. Ed Sheeran - When Will I Be Alright




65. Kim Dracula - Luck Is A Fine Thing (Give It A Chance)




66. Feuerschwanz - Highlander




67. Nothing But Thieves - Overcome




68. Grandson - Something To Hide




69. Oliver Tree - Ugly Side




70. Ed Sheeran - Wildflowers




71. Nothing But Thieves - Tomorrow Is Closed




72. Feuerschwanz - Engel




73. P.T. Adamczyk - Force Projection




74. Ed Sheeran - Colourblind




75. Till Lindemann - Tanzlehrerin




76. Kim Dracula - Kitty Kitty




77. Feuerschwanz - Blinding Lights




78. Electric Callboy‬ - FCKBOI




79. Ed Sheeran - Salt Water




80. Kim Dracula - Make Me Famous




81. Oliver Tree - Invisible Man




82. Feuerschwanz - Warriors Of The World United




83. Ed Sheeran - No Strings




84. Nothing But Thieves - Foreign Language




85. Feuerschwanz - Fegefeuer




86. Rezodrone - Resist And Disorder




87. Ed Sheeran - Borderline




88. Imagine Dragons - Whatever It Takes (Live in Vegas)




89. Kim Dracula - Land Of The Sun




90. Feuerschwanz - Gimme! Gimme! Gimme!




91. Ed Sheeran - Midnight




92. Royal Blood - Triggers




93. Ed Sheeran - Amazing




94. Oliver Tree - Smile




95. Nothing But Thieves - City Haunts




96. Ed Sheeran - Blue




97. Oliver Tree - Star




98. Ed Sheeran - Sycamore




99. Ed Sheeran - Toughest




100. Royal Blood - There Goes My Cool