Siedzą mi w głowie pewne przemyślenia, więc postanowiłam je spisać. Zazwyczaj jak coś spisuje, to potem już mi to w głowie nie siedzi 😛.
1. Nie oglądam telewizji od dziewięciu lat i cieszę się z tego
Jeżdżę do pewnej osoby i matka tej osoby nie może żyć bez włączonego telewizora. Czy jest coś do oglądanie, czy nie, telewizor grać musi. A jak już naprawdę nic nie ma, no to włączanie Netflixa i szukanie, dosłownie, czegokolwiek. I ona ogląda te różne produkcje na Netflixie nie zważając na to, czy było w jej gustach, zainteresowaniach i tak dalej, czy nie. Oglądała je tylko po to, by je obejrzeć, nie zważając, czy coś jest dobrą produkcją, czy nie. Tak samo było z tą zwykłą telewizją, wszystkie telenowele musiały być obejrzane, tak jak i przeróżne programy typu reality show. Ja myślałam, że to ja swego czasu byłam telewizjo maniakiem, kiedy w czasach, gdy oglądałam tą telewizję, to telewizor musiał chodzić cały czas i głównie robić za tło. Tylko ja nie musiałam być na bieżąco ze wszystkim, i nie darzyłam większości produkcji kompletnie żadnymi emocjami, w przeciwieństwie do matki tej osoby.
No i ostatnio będąc u tej osoby, to miałam okazję trochę tej telewizji pooglądać. Wszystkie możliwe wtedy wiadomości trzeba było obejrzeć. Co z tego, że wszędzie mówili to samo, bo to w końcu wiadomości. "Teleexpress" oglądało się dobrze, Maciej Orłoś bardzo fajnie i na luzie prowadził ten program. "Express" od TTV również dobrze się oglądało i gdy mówione było o czymś, o polityce chociażby, to nie było jakichkolwiek komentarzy, po prostu było powiedziana informacja. Wydaje mi się, że były to najbardziej obiektywne wiadomości, spokojnie można obejrzeć. No i przyszedł czas na "Fakty" TVNu. I jaki to był rak 😑. Komentarze do wszystkiego, głupie, niepotrzebne. Nie wiem, jak inni prowadzący, ale niejaki Piotr Kraśko był tak irytujący, że miało się ochotę podejść do telewizora i mu palnąć z liścia. Czacha dymiła. Po "Faktach" była "Uwaga" i był temat używanych samochodów, że ludzie buble kupują. No i rozprawka nad samochodami kupionymi przez jakichś tam ludzi, co jest z nimi nie tak, w jakich niebezpiecznych sytuacjach ci ludzie byli postawieni przez te samochody (oczywiście w produkcji ktoś to ładnie udramatyzował). Potem rozprawka o tym, co robić, by kupować pewne auto, jak można sprawdzić auta wystawiane na sprzedaż, spoiler, mówili oczywiste rzeczy, jak nie kupowanie ich w komisach, tylko bardziej od osób prywatnych. A jak wypowiadał się jakiś "ekspert", to osoba do której przyjechałam, co jakiś czas mówiła coś typu "a to nie do końca jest prawda" (bo interesuje się motoryzacją), reagując na coś co ten "ekspert" mówił. Po czym na pytanie tego, co robił ten materiał, "dlaczego ludzie trafiają na nietrafione samochody", to ktoś tam odpowiedział, że przez to, że ludzie kierują się wyglądem tych aut... 🤦♀️ Ja aby strzeliłam facepalma. Po pierwsze, w takim razie ci ludzie sami sobie są winni, a po drugie, dla mnie to jest normalne, żeby sprawdzać miejsce sprzedaży aut, czy same samochody, pod każdym kątem. Kupno auta, to nie jest kupno szklanki, to nie jest wydawanie tylko "parę złotych", tylko kilka(naście, dziesiąt) tysięcy. Jeszcze tam była akcja kupna krzywego samochodu z ukrytą kamerą, a ja takich rzeczy nie lubię. Szczególnie, że ci redaktorzy z tą ukrytą kamerą zadają zazwyczaj głupie pytania, albo coś wyolbrzymiają. W końcu przeszedł czas na gwóźdź programu, czyli seans programu "Farma". Jakieś randomy, które nie miały nigdy nic do czynienia ze wsią, zgłaszają się do programu, gdzie muszą zajmować się zwierzętami na farmie (samo to już samo siebie podsumowuje), do tego konkurując między sobą w głupich konkurencjach. Był to pierwszy odcinek nowego sezonu i głownie był on wprowadzający tych uczestników i jak oni reagują, radzą sobie z tymi zwierzętami. Oglądając to, to był taki cringe 🙄, że aż skręcało. Ja rozumiem, że nie wszyscy mieli do czynienia ze wsią, ale zachowania niektórych budziły u mnie pytania typu, "a oni tak serio?". Ale to co robili uczestnicy to jedno, ale to jak niektóre momenty zostały zmontowane, przez co robione były na siłę jakieś dramaturgie, sztuczne napięcia, to drugie. W danej scenie nie było przykładowo widać tej dramatyczności, ale muzyką i montażem podkręcili to. Był moment, gdy jedna z prowadzących wchodzi z drugą prowadzącą i próbuje powiedzieć, że w tym sezonie jej nie będzie z powodu jej ciąży. Już pomijając fakt, że mówiła do uczestników, którzy nie zdążyli jej poznać, w produkcji zrobili z tego taką szopkę. Walnęli sklejkę momentów tej prowadzącej w tym programie, zrobiona w taki sposób, z taką muzyką, że zrobili to tak, jakby miała powiedzieć o swojej chorobie, a nie ciąży. I jeszcze żeby ten program był jakiś poważny na takie pożegnania.
Nierozłącznym elementem telewizorni są reklamy. Wiadomo, większość z nich jest po prostu głupia, ale każda przerwa reklamowa, to jeden i ten sam blok reklamowy. Trochę kreatywności by im się przydało. Do tego, jakby same reklamy nie były irytujące, to słuchanie ich w zapętleniu prawie że, to przyprawiało mnie o agresję (taką w przenośni oczywiście).
Sytuacje ratowało to, że oglądałam tą telewizje z osobą, do której przyjechałam i komentowaliśmy to, co się działo na ekranie i razem się śmialiśmy z niedorzeczności niektórych rzeczy oraz naszych komentarzy. No i przez chwilę oglądaliśmy "Świat według Kiepskich", i o dziwo te nowsze odcinki się całkiem niezłe okazały.
Nie był to pierwszy raz, bo po raz kolejny przekonałam się, że nie warto oglądać telewizji. Bardzo dobrze, że od dziewięciu lat nie karmię się tymi treściami. Przerzuciłam się na internet. I oczywiście nie jest to idealne miejsce, ale wielki plus jest za to, że można robić selekcje treści, można dobierać pod siebie te treści, można wybierać to, co się przegląda, ogląda, i w razie co, można wziąć taki "iks" karty w przeglądarce, tudzież samą przeglądarkę. No widzę jakąś głupotę i mogę z niej po prostu wyjść. Niby w przypadku telewizji można przełączyć na inny kanał, ale często przełącza się z "Trudnych Spraw" na "Ukrytą Prawdę", taki luźny przykład. Jednak nie do końca można przesiać te treści. Przykładowo oglądając YouTube, to większość subskrybowanych kanałów, to coś związanego z moimi zainteresowaniami. Oczywiście wchodzę też w coś poza treści subskrybowanych, ale klikam w to co mnie zainteresuje, a jak w coś kliknę i okaże się to jakieś badziewie, to albo po prostu wychodzę, albo oglądam do końca, by na końcu skwitować to "ale gówno". A YouTube ma jeszcze fajną opcję, że jak kursorem się najedzie, to można sprawdzić czego się po danym wideo spodziewać i to ułatwia selekcję. Do tego można przy wideo kliknąć takie trzy kropki i kliknąć "ukryj", żeby więcej nie proponowano mi podobnych rzeczy, żeby coś co mi się nie podoba, z czym się nie zgadzam, już więcej mi się nie pojawiało. To samo n przykładowo na Facebooku. Też wszystko co widzę w internecie biorę z dystansem, nie ufam i nie wierzę we wszystko co widzę. Nawet jak coś wygląda wiarygodnie, albo jest z wiarygodnego (jak dla mnie) źródła, to zawsze zostawiam i siebie szczyptę dystansu, że ktoś tam na przykład mógł się pomylić. Zaś filmy nie są puszczane tylko w telewizji, jest mnóstwo miejsc w internecie, gdzie filmy i seriale można znaleźć. Nie trzeba szukać po kanałach, co można obejrzeć, tylko ma się na coś ochotę i się to włącza, a do tego nie ma reklam. Mało tego, jak się ogląda serial, to nie trzeba czekać na następny odcinek, choć to też zależy co się ogląda, i można po prostu kliknąć następny odcinek i pożreć cały sezon 😀.
Także telewizja i internet nie są idealne, jednak internet daje więcej możliwości, więcej wolności, można robić selekcje treści i nie trzeba oglądać tego, co puszczają kanały telewizyjne, gdzie ile nie byłoby kanałów, to nadal jest się do nich ograniczonym, i można sobie wybierać produkcje konkretnie pod siebie. Tak więc cieszę się, że te dziewięć lat temu przestałam oglądać telewizję i nie mam podstaw, żeby do niej wracać. W ogóle mam wrażenie, że w bardzo dobrym momencie przestałam tą telewizję oglądać, bo to były początki paradokumentów, bo potem robiło się coraz gorzej. Coraz więcej niskiej jakości paradokumentów, wkrótce więcej reality show, coraz mniej jakichkolwiek wartościowych rzeczy (o ile mieli tam jakiekolwiek wartości).
2. Dawid Fazowski sprzedał "Fazolandię"
Dawid Fazowski, prowadzący podróżniczy kanał na YouTube, "Przez Świat Na Fazie", miał marzenie o otworzeniu domu wczasowego i nazwać go "Fazolandia". I pewnego razu postanowił to marzenie spełnić. Jako widz lubiący jego twórczość, no jakoś go wspierałam, tak bardziej duchowo, jak to się mówi, albo tym lajkiem dla zasięgu, ale też dołożyłam małą cegiełkę kupując jego książkę. Dochody z książki miały iść właśnie na cel "Fazolandii", i nawet zrobił akcję, gdzie jeździł po Polsce i osobiście tą książkę sprzedawał, z czego właśnie skorzystałam. Jednak mimo to, że go wspierałam, to jednak jak dla mnie wtedy to było trochę za wcześnie na interes z Fazolandią. Wydawało mi się, że powinien podróżować i powiedzmy w okolicy czterdziestki, czy zbliżając się do niej, zacząć myśleć o interesie. Ale kim ja jestem, żeby mówić komuś, jak ma żyć. Szczególnie, że danej osoby nie znam. Widziałam nie raz, że ludzie działający w internecie mieli jakiś cel, zaryzykowali i im się udało, więc pomyślałam, że z Fazą może być tak samo. Chłop tak zdecydował i zaczął działać. No i faktycznie za jakiś czas kupił ośrodek. Nawet zaczął do niego kanał. Zamysłem Fazowskiego było w sezonie zajmować się ośrodkiem, bo chciał wszystko robić osobiście, a poza sezonem podróżować. Z początku trochę mu to wychodziło, ale z czasem coraz mniej było materiałów na "Przez świat na Fazie". Na kanale, wtedy, "Faza na końcu świata" Dawid pokazywał, jak zajmuje sią tą Fazolandią, no i widać było , że trochę roboty tam było. On wziął sobie, że będzie robił wszystko, bez pomocy, bo w końcu jest gospodarzem, co było według mnie spoko podejściem. Po tych filmach widać też było, że mimo roboty, to Dawidowi ona się podoba i wyglądało, że rzeczy się u niego układają, ośrodek, rodzina, widzowie jako goście, czy "Weekendy na Fazie" organizowane właśnie dla widzów. Jako widz cieszyłam się, że Fazowskiemu się udało w jakimś stopniu, mimo, że kanał "Przez Swiat Na Fazie" ucichł.
Jednak w pewnym momencie cisza zagościła i na kanał "Faza na końcu świata". W teorii no to wiadomo, że nie zawsze jest o czym i jest czas na robienie filmów, ale ta przerwa była wyraźna. Wcześniej, gdy co jakiś czas pojawiało się wideo, to zazwyczaj było to jakieś lokowanie produktu. Mi to nie przeszkadzało, mi zazwyczaj nie przeszkadzają lokowania u twórców, których oglądam. Na szczęście u tych twórców te lokowania nie są irytujące. Jednakże, niektórzy widzowie byli nie zbyt zadowoleni z powodu tych lokowań, a za niedługo zaczęły się pojawiać komentarze o tym, że "Fazolandia" została wystawiona na sprzedaż Pierwsza myśl, jaką miałam, to "co was to obchodzi?", jak smutni i nudni ludzie musieli to być, skoro szukali takich informacji. A tak to brałam te komentarze z dystansem. Stwierdziłam, że nawet jeżeli to prawda, to Faza sam o tym powie, może nie od razu, ale powie, bo on szczery jest. Wiadomo, że mimo iż uważam go za szczerego, to jednak zostawiam ten margines, tak jak wspominałam w powyższym, pierwszym fragmencie tego wpisu, ale jak go już tyle obserwuje w internecie, że on daje vibe takiego swojego chłopa, on mimo tego dużego kanału na YouTube, to nie gwiazdorzy, nie robi z siebie nie wiadomo kogo, jest po prostu sobą. Jak to się mówi, nie odbiło mu od sławy.
No i jakiś czas później faktycznie pojawił się film, i to na kanale "Przez świat na Fazie", właśnie o sprzedaży "Fazolandii". W skrócie, chłop nie wyrabiał, ale nie z ośrodkiem, tylko z kredytem, który na niego wziął. On nawet mówił otwarcie mówił o tym kredycie i że tak właściwie, to on ryzykuje z tym całym interesem, więc z tyłu głowy miał tą świadomość iż może nie wyjść. Wydaje mi się, że może by to wyszło, ale jak wiadomo, procenty kredytowe w pewnym momencie poszły w górę. Moja ciotka płakała z powodu swojego Santandera. I chyba to było tym warunkiem nieprzyjaznym. W każdym razie, Faza w tym wideo pożegnał się z "Fazolandią", porobił jakieś ostatnie czynności, czy zdjął napis "Fazolandia" z budynku. Niby człowiek rozumiał, no że tak wyszło, że nie wyszło, no chłop spróbował, zobaczył z czym to się wiąże, i też Faza się przyznaje do swojego rodzaju porażki, ale smutno się oglądało to wideo, i to jego pożegnanie z "Fazolandią", i samo to, że jednak nie wyszło. I samego Dawida szkoda, bo to było jego marzenie, które się nie udało, a do tego prowadzenie tego interesu trochę go uwiązało w kontekście podróży.
Z pozytywów, to Fazowski właśnie będzie wyruszał w podróż, będzie wracał na "Przez Świat Na Fazie", jak to on sam mówił, tam gdzie jego miejsce, więc mam nadzieję, że powrót na "stare śmieci" się uda. Sam Fazowski po publikacji tego filmu o sprzedaży "Fazolandii", stwierdził, że ma do kogo wracać. Ja za bardzo w komentarze nie zaglądam, bo mam alergię na głupotę ludzką, toteż nie wiem co tam piszą, ale wcześniej zdarzały się komentarze typu "niech wróci dawny Faza", "Faza wróć do podróży" i inne tego typu, czasem bardziej ambitne, zatem są gdzieś tam ci widzowie, co by Fazę w podróży chcieli zobaczyć. Dawid już był w takiej małej podróży, bo wybrał się w pół pieszo, w pół autostopem do Częstochowy, z motywów religijnych, i w pierwszym filmie o tym powiedział, że on jest gotowy na te Indie, do których się wybiera. Kto oglądał, ten wie, że Indie są memiczne w społeczności tego kanału, w skrócie, Fazowski nie przepada za Indiami i z tego względu może być ciekawie. Ja jestem ciekawa tych nowych filmów, mam nadzieję, że powrót wyjdzie dobrze.
Przez Świat na Fazie - Nowy Początek | SPRZEDAŁEM FAZOLANDIE
3. YouTube wyświetlił mi film Olsikowej i walnęło mnie nostalgią
Tylko teraz nie wiem, czy normalny, ten rysunkowy kanał, czy vlogowy. A nieważne.
Któregoś dnia YouTube na stronie głównej wyświetlił mi film Olsikowej, raczej to było rysunkowe, w każdym razie proponowali mi coś z kanału, który subskrybuje, co trochę dziwne. Kliknęłam w to wideo, obejrzałam sobie i jakie ja wspomnienia odblokowałam, poczułam się, jakbym teleportnęło mnie do tamtego czasu. Ogólnie weszłam na kanał i powybierałam sobie filmy, które chce obejrzeć. Potem YouTube wyświetlał mi inne i w niektóre też klikałam, do tej pory mi się jeszcze coś wyświetla. Oglądając te filmy trochę poczułam się jak wtedy, gdy oglądałam je pierwszy raz, trochę poczułam się, jak w czasach, gdy dopiero co wprowadziłam się do własnego pokoju w domu i oglądałam filmy z jej dwóch kanałów na telefonie, czy czasy, w których przywlekłam do siebie do pokoju komputer i na nim te filmy oglądałam. I jeszcze jak się oglądało te filmy po tak długim czasie i z inną głową, bo po części nie jest już się tą samą osobą, to więcej się w nich zauważa, inaczej się interpretuje. Swoją drogą uderzyło mnie to, że widea są przykładowo sprzed sześciu, siedmiu lat. Niby człowiek wiedział, że to już kawałek czasu, ale mimo to, jak zobaczyłam cyferkę pod filmem, to strzeliło mi hita. Oglądając te filmy na kanale artystycznym, zrobiło mi się szkoda, że Olsikowa już nie nagrywa. Próbowała wrócić jakoś dwa lata temu, ale zaprzestała publikacji, co też, szkoda. Przynajmniej nadal jest aktywna na Instagramie.
Jeszcze dopadły mnie przemyślenia, po obejrzeniu takiej pierwszej tury filmów, gdzie z różnych okresów one pochodziły, widząc, jak ta działalność Olsikowej się rozwijała, to mi się tak smutno zrobiło, że jej życie się tak potoczyło, że już na YouTube nie tworzy. Olsikowa jest taką comfort person, bije od niej taką pozytywność, do tego inspiruje do tworzenia i robi to na Instagramie, ale jednak przydałaby się dłuższa forma, bo na Instagramie robi nie tylko rysowanie. Tyle lat ile ja ją obserwuję, to ona jest po prostu dobrym człowiekiem i to ile złych rzeczy ją trafiło, jest niesprawiedliwe, niesprawiedliwy był los. To jest taki typowy przypadek, gdy dobry człowiek dostaje po skórze, a tymczasem, gdzieś jakaś szuja w spokoju sobie żyje. Cholernie dziwnie działa ten świat, dziwnie został skonstruowany, że obrywają dobrzy ludzie. Olsikowa wspięła się dość wysoko po tych YouTubowych szczebelkach i trafiła na niewłaściwego człowieka, który "pomagając" jej przy robocie, manipulował tak, że na przykład brała niezbyt dobre współprace, czy podejmowała decyzje, których by się nie podjęła. Aż w końcu na YouTube został tylko kanał. A i od strony prywatnej ta osoba ją załatwiła. Jak wspominałam, ona próbowała wrócić, ale to z jakiegoś powodu nie wypaliło, niestety. Ale kto wie, może kiedyś. Dobrze by było, bo brakuje mi kontentu artystycznego, a na nic nowego nie trafiam.
Trochę popisałam i trzeba iść dalej.
Adieu.