niedziela, 3 sierpnia 2014

Przystanek Woodstock 2014 zakończony. Padł nowy rekord!

"Tylu ludzi nie było nawet na Prodigy" - tak Jurek Owsiak skomentował tłum szalejący pod sceną, podczas koncertu Comy. Woodstockowe pole zalała niekończąca się fala ludzi. Według wstępnych szacunków organizatora ostatniego dnia XX Przystanku Woodstock bezpiecznie bawiło się 750 tysięcy osób.

XX Przystanek Woodstock był rekordowy - fot. Robert Grablewski

Festiwal będący podziękowaniem dla wszystkich ludzi wspierających Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zakończył się przed godz. 4 w nocy z soboty na niedzielę. Po zejściu ze sceny ostatniej gwiazdy, zespołu The BossHoss, XX Przystanek Woodstock tradycyjnie pożegnali uczestnicy festiwalu biorący udział w warsztatach Piotra Bukartyka. Nie zabrakło hymnu festiwalu "Z tyłu chmur".
Z lekkim opóźnieniem, parę minut po północy, na scenie pojawił się Manu Chao La Ventura. Woostockowicze czekali na niego z niecierpliwością. Sam Jurek Owsiak przyznał, że czekał na tego artystę kilka lat - było warto. Ten występ zapamiętają na bardzo, bardzo długo.

Muzycy z Manu Chao La Ventura od razu przypadli do gustu "najpiękniejszej publiczności na świecie". Ich muzyka została "kupiona" już od pierwszych dźwięków. Pod sceną rozpoczęło się istne szaleństwo: mieszanka cudownych rytmów (połączenie folku i rocka), światła i magnetycznej osobowości Manu Chao.

"To tylko jedna taka chwila. Cieszcie się nią i starajcie się zapamiętać" - wykrzyczał Piotr Rogucki do rekordowej liczby osób, które zebrały się pod sceną, aby usłyszeć koncert grupy Coma.
Były hity nowe, były też stare, przy których wszyscy śpiewali. Woodstockowe pole stało się morzem emocji, kolorów, flag, przebrań, przyjaźni, szczęścia i dobrej zabawy.

"Masakrujemy klasykę, jedziemy z pogo do Brahmsa" - tak Jelonek krzyczał do swoich fanów. Możemy śmiało powiedzieć, że skrzypek to ulubieniec i stały bywalec Przystanku Woodstock. Pierwszy raz zagrał w 1995 roku. Od tego czasu pojawia się na Przystanku dość regularnie. Jak to się dzieje, że mimo tylu koncertów na woodstockowej scenie, jego występy wciąż przyciągają setki tysięcy fanów? Odpowiedź jest prosta: ta muzyka wyzwala w ludziach adrenalinę, której potrzebują. W ramach tegorocznego projektu muzyk zaprosił do współpracy Orkiestrę Filharmonii Gorzowskiej, wchodzącą na scenę przy akompaniamencie "Mahna, Mahna" z Muppet Show.

Tuż przed woodstockowym wyjadaczem na Dużej Scenie zagrał zespół Piersi - który pojawił się na Przystanku po raz pierwszy. Kiedy zagrali "Bałkanicę" tłum oszalał - z każdym kolejnym kawałkiem było coraz lepiej.

Wokalista Piersi w rozmowie z nami przyznał, że na początku koncertu myślał, że zemdleje. - Na pierwszym kawałku, czułem się tak, że myślałem, że zemdleję ze strachu. Jednak kiedy ludzie zaczęli bić brawo, trochę mi ulżyło. Wtedy czułem się fantastycznie - powiedział Adam Asanov.
Słońce i gorąca atmosfera, tak rozpaliła publikę, że konieczna była interwencja strażaków, którzy wjechali w sam środek tłumu by ochłodzić go wodą.

Oto (w dużym skrócie) najważniejsze momenty ostatniego dnia jubileuszowego 20. Przystanku Woodstock. Kolejny najpiękniejszy festiwal świata już za rok. Czy padnie kolejny rekord frekwencji?

Kinga Szczerba, Kostrzyn nad Odrą

INTERIA.PL jest patronem medialnym XX Przystanku Woodstock. Wszystko o najpiękniejszym festiwalu na świecie - relacje, wywiady, zdjęcia i materiały wideo - znajdziecie w naszym raporcie specjalnym! Gorąco polecamy!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz