piątek, 19 listopada 2021

Polska granica.

Ciągle widzę dyskusje w komentarzach głównie na Facebooku, gdzie ludzie wygłaszają swoje racje, czy to co się dzieje na granicy Polski teraz, to złe czy dobre. Jedni stoją po stronie imigrantów i uważają, że trzeba im pomóc, zaś drudzy są po stronie naszych mundurowych i uważają, że granicy trzeba bronić. 

Obejrzałam nawet film na YouTube, gdzie anglojęzyczny kanał informował co dzieje się na Polskiej granicy i to co mnie zdziwiło czytając pod nim komentarze, bo przecież niektórzy tworzą narrację, że Polska zła i niedobra, to to, że ludzie z Kanady, Ukrainy, Niemiec, czy nawet Rosji są za działaniami obronnymi, cieszą się, że Polacy broniąc swoją granicę bronią także granice Europy (bo Europa przecież przekonała się, co to uchodźcy).


Oczywistym jest, że każdy kraj ma obowiązek bronić swojej granicy. Chcesz przekroczyć granicę? Zrób to legalnie. Nie chcesz zrobić tego legalnie? To won. Proste. Bardzo dobrze, że broniona jest nasza granica przed NIELEGALNYMI uchodźcami, którzy są jeszcze marionetkami Białorusi. Dodatkowo są agresywni. I podejrzewam, że gdyby zostali wpuszczeni do naszego kraju ich zachowanie by się nie zmieniło.

Ci, co użalają się nad losem tych wszystkich osób koczujących na granicy powinni zdać sobie sprawę, że oni sami decydują o własnym życiu, oni sami zdecydowali się co robią, to przez nich samych są w miejscu, w którym się znaleźli. Plus, kobiety i dzieci? Przecież ja tam widziałam samych mężczyzn i młodych chłopaków, a nawet i te DZIECI potrafiły rzucać kamieniami... Kobiety i dzieci były często podstawiane, nakręcili materiał o tym, że Polska niedobra, po czym ich zabierano stamtąd, bo mężczyźni i cała reszta zaczęła rzucać kamieniami. 

Cieszę się, że w manipulacje ludzie nie wieżą i są za Polakami. Dobrze, że ludzie mają rozumy i nie idą za myśleniem swojego rządu. A w temacie tych jakże "biednych i niewinnych" imigrantów, to warto poszerzać wiedzę. Bo oni nie są tacy biedni i niewinni. Dlatego polecam obejrzeć poniższy film. I parę innych filmów od tego twórcy, który już dawno informował o uchodźcach i o ich zamiarach. 

Niech wiedza będzie z wami.


                       O nachodźcach przy polskiej granicy

poniedziałek, 15 listopada 2021

To co ja widzę w krótkim filmie Taylor Swift.

Taylor Swift wydała swoją wersję albumu "RED", a do jednej z piosenek, dziesięciominutowej, zrobiła krótkometrażowy film. I nie zainteresowałabym się tym, gdyby nie to, że występuje tam Dylan O'Brien. Więc łatwo się domyśleć, że nie znam twórczości Taylor Swift, nie orientuje się w ogóle w jej dziejach i jej krótki film obejrzałam jako nie fan i tak go interpretuje. 

Po premierze "Taylor Swift - All Too Well: The Short Film" zrobiło się o tej produkcji głośno. Ludzie zachwycali się historią przedstawioną w filmie. No ja nie jestem typem dziewczyny, która zachwyca się romantycznymi rzeczami. Jak coś romantycznego ma mi się spodobać, to musi być to naprawdę coś unikalnego, a nie kolejna podobna, czy taka sama historia o miłości. 


Historia w "All Too Well: The Short Film" opowiada o pewnej dwójce, i ich miłości. Po wielu dla większości pewnie romantycznych scen dochodzi do rozstania tej dwójki. Następnie widzimy nieszczęśliwą dziewczynę, której serce zostało złamane, a która z czasem wyleczyła się z uczucia do tamtego chłopaka i żyje dalej, a na końcu widzimy ją parę lat później, gdy wydaje książkę, zaś ostatnia scena ukazuje właśnie tego chłopaka, który patrzył się na nią przez okno z zewnątrz budynku. 

Ludzie już zdążyli zrobić przeróbki, że na początku ona zakochana, a jego to nie obchodzi, a potem właśnie na końcu role się odwracają i to jej to nie obchodzi, a on jest zakochany. Zrobili z chłopaka tego złego.

Tyle, że ja widzę to inaczej. 


Do kwestii tego, że dziewczyna z czasem wyleczyła się z miłości i po prostu żyła dalej, nie mam nic przeciwko, ale co do chłopaka... W teorii był jakiś powód, coś musiało się zadziać, że doszło do ich rozstania. Chociażby coś podpowiadałaby scena, gdzie ta dziewczyna zrobiła awanturę, że chłopak podczas spotkania ze znajomymi, nie trzymał jej ręki. Ja jak zobaczyłam tą scenę, to wybuchłam śmiechem i stałam po stronie tego chłopaka. No według mnie są spotkania ze znajomymi, gdzie uwagę skupia się na wszystkich, ale są też te spotkania tylko we dwójkę, gdzie obie osoby w związku dostają uwagę tylko dla siebie.

Co do finału filmu, gdzie dziewczyna zajmuje się, że tak powiem sobą, a chłopak patrzy na nią przez okno z zewnątrz budynku, w którym ona się znajdowała, wielu zinterpretowało to w ten sposób, że on ma ból istnienia, że z nią zerwał. Tyle, że nie. To właśnie pokazało, kto z nich naprawdę bardzo kochał tą drugą osobę. Dziewczyna - najpierw płakała, była zdenerwowana i zdołowana, ale z czasem wyszła na prostą. Zaś chłopak mimo tak długiego czasu jeszcze coś do niej czuje. Przecież to, że z nią zerwał nie oznaczało tego, że jej nie kocha, coś spowodowało u niego taką decyzję, ona nie pojawiła się znikąd.

Oczywiście nie lekceważę uczuć tej dziewczyny, w sensie, nie wątpię, że kochała tego chłopaka. Po prostu kobiety i mężczyźni inaczej znoszą i inaczej radzą sobie w przypadku rozstania. Z własnych obserwacji mogę powiedzieć, że kobieta na początku przeżywa tragedię, ale po płaczu i ogólnym smutku żyje dalej, co więcej, spotyka się z kolejnymi mężczyznami. Zaś mężczyzna po rozstaniu ma żal do siebie, że związek się rozsypał i potrafi rok, albo i więcej, przeżywać to rozstanie. W przypadku osoby, którą znam, było to picie alkoholu dzień w dzień, tak sobie próbował "radzić". I w czasie, kiedy on stał w miejscu, nie ruszał dalej, użalał się nad sobą i przeżywał, tamta dziewczyna zdążyła poznać innego i związać się z nim. 

No cóż, kobiety i mężczyźni się różnią, to normalne, tak nas ewolucja poprowadziła. 




                       Taylor Swift - All Too Well: The Short Film


czwartek, 11 listopada 2021

Podobnie powinien postąpić pewien raper.

W ostatnim czasie głośno jest o tym, co stało się na festiwalu Astroworld, na którym w wyniku masowego zaduszenia, lub po angielsku crowd crush, zginęło osiem osób, u jedenastu osób doszło do zatrzymania akcji serca i około 300 osób zostało rannych.

W pierwszym momencie, gdy powoli do sieci trafiały pierwsze informacje o tym zdarzeniu, byłam zdezorientowana, że 'jak to ludzie zginęli na koncercie'. W głowie miałam myśl, no jak to możliwe.

Gdy czytałam co działo się na tym festiwalu, jak zachowywali się ludzie, którzy dosłownie jak bydło wbiegało na teren koncertu, potykając się o bramki, siebie i własne nogi, wywracając te bramki, czy w ogóle całe ogrodzenie, byłam w szoku, a to nie był koniec. Następnym o czym przeczytałam, było to co działo się na samym występie Travisa Scotta, który zapauzował na chwilę, gdy wynosili zakrwawionego chłopaka, a potem kontynuował, jak gdyby nigdy nic swoje show, ignorując ludzi, którzy krzyczeli "stop the show". 

Ludzie tam sami siebie zgniatali. Z relacji, które widziałam na YouTube, był tam taki ścisk, że ludzie nie mogli swobodnie rękoma poruszać. Niektórzy nawet gdy nie chcieli, to skakali, bo podnosili ich ludzie, którzy ściskali. Niektóre historie naprawdę przerażające. Jeden opowiadał, że czasem nawet nie stał na ziemi, bo go ludzie trzymali w ścisku, a obok widział jak chłopak aż zsiniał i trzymany był jedynie przez ludzi, którzy ściskali. Wiele osób opowiadało, że zwyczajnie nie mogli oddychać, bo nie było miejsca, tak ludzie byli blisko siebie, były porównania nawet do sardynek. A do tego jeszcze dwaj idioci skaczący po pojeździe medyków.

Wiele osób udzielających się w internecie jest oburzonych, dlaczego Travis Scott nie reagował, dlaczego organizatorzy nie reagowali. Fani odwracają się od Scotta, a cały koncert określają jako horror. Wiele myślało, że nie przeżyje.

To co ja tam widziałam, to brak odpowiedniej organizacji, a następnie reakcji na to co się dzieje wśród tłumu. Organizatorzy polegli na, nomen omen, organizacji, a Travis Scott okazał się nie do końca takim idolem jak każdy jego fan myślał. 

Ja raperów podobnych do Travisa Scotta uważam za nie do końca dobry kierunek muzyczny, zły materiał na bycie jego fanem lub mieć jego za idola. Ogółem ten raperski świat jest dla mnie toksyczny, teksty cały czas o tym samym, bity wszystkie do siebie podobne, a ci co zajmują się taką muzyką mają na celu aby zarobić. 



YouTube, jako wspaniała platforma, po tym jak oglądałam widea dotyczące Astroworld, najwyraźniej skojarzyła sobie inne wideo, które mi zaproponowała i był to właśnie poniższy film, gdzie zespoły zatrzymują koncert, by pomóc swoim fanom.

I jak się okazuje, zatrzymanie na moment koncertu nie jest takie trudne, skomplikowane, a gdy już wszyscy mają się w porządku można grać dalej. 

Oczywiście nie każda sytuacja jest taka sama, ale bezpieczeństwo ludzi powinno być najważniejsze. Jak na przykład na Knotfest w Meksyku, chyba dwa lata temu, przerwali występy, bo bramki oddzielające publiczność i scenę się rozszczelniły, a że nikt tego nie zdołał naprawić, to odwołali  dwa ostatnie występy. (Zachowanie ludzi zostawię bez komentarza). 

Nawet niedawno była akcja, że fani Slipknota rozpalili sobie całkiem niezłe ognisko. Wtedy przerwali na pół godziny koncert, zgaszony został ogień i koncert był kontynuowany, aby zespół nie wykonał dwóch utworów, bo przez te półgodzinną przerwę mieli opóźnienie i zastała ich cisza nocna.


Sprawą Astroworlda zajęła się i policja i FBI, rodziny ofiar składają pozwy do sądu i trzeba czekać na wyniki śledztwa.



                       When Bands Stop Concerts to Save Fans


wtorek, 2 listopada 2021

Najpiękniejsza rzecz, jaką dzisiaj zobaczyłam. | Coldplay & Ed Sheeran - Fix You (Live at Shepherd's Bush Empire)

Chyba każdemu czasem przeszło przez myśl i wodze wyobraźni, że jakiś artysta mógłby wystąpić/nagrać piosenkę z jakimś innym artystą. Ja tak mam i chociażby niespodziewane dla mnie collabo Bring Me The Hotizon i Yungbluda zrobiło na mnie wrażenie, bo się właśnie tego nie spodziewałam, ale gdzieś przez myśl mi przeszło, że fajnie by było ich razem usłyszeć.

Jak to się mówi, spodziewaj się niespodziewanego.

Niedawno obiegło internet zdjęcie, gdzie Ed Sheeran dołączył do zespołu Coldplay na scenie. Zauroczyło mnie to, a dzisiaj, czego też się nie spodziewałam wyszło wideo z tego wydarzenia.

I, jakie to jest piękne. Nie dość, że zespół, który lubię, artysta którego lubię, to jeszcze jeden z moich ulubionych utworów, "Fix You". I wyszło piękniej, niż można by było się tego spodziewać. Świetny utwór, śpiewający ludzie, zespół grający na żywo i gość, który wpada na scenę. 

Uwielbiam "Fix You" wykonywane na żywo. Ma wtedy jeszcze więcej magii w sobie. Do tej pory, gdy widziałam nagrania z koncertów właśnie z tym utworem urzekało mnie to, jak brzmi na żywo. Do tego publiczność, która śpiewała tekst i robiła trochę jako taki chór dla zespołu, co oczywiście świetnie brzmiało i oczywiście to samo jest na poniższym nagraniu. Wokalista na żywo pięknie operuje głosem. Przy drugiej zwrotce wchodzi gość, Ed Sheeran, który się świetnie komponuje z zespołem swoim głosem i gitarą. A gdy zaczyna się partia instrumentalna, gdzie Ed razem z gitarzystą zespołu grają oko w oko na swoich instrumentach, aż Chris, wokalista, się uśmiechną, spowodowało uśmiech i u mnie. 

Całe to wykonanie aż mnie wzruszyło.



Listopad

No i mamy listopad.
Zaraz boże narodzenie, sylwester, nowy rok i aby do wielkanocy 😆.

A tak na serio, to ten rok tak mi szybko spierdolił, jakbym tylko mrugnęła 😳.


PS. Nadal czekam aż mój zastój twórczy minie. Nie jest łatwo 😐.