poniedziałek, 18 maja 2015

Ach, co za koncert !

Kiedy wczoraj rano się obudziłam, trochę się przestraszyłam pogody, że nie ma słońca akurat w ten dzień co miał być koncert. Na szczęście chmury sobie poszły, a z nieba spadł tylko malutki deszczyk i na wieczór było słońce. Zdążyłam jeszcze sfotografować wczesnym popołudniem bociana, chodzącego sobie na sąsiednim polu.
Z uwagi na to, że kolega brata był całkiem wcześno w Lublinie, ja i mój brat też trochę wcześniej wystartowaliśmy do miasta. W sumie dobrze się stało, to zrobiłam trochę zdjęć, które według mnie wyszły całkiem nieźle. Włóczyliśmy się może z godzinę, aż w końcu wylądowaliśmy na Felinie. Przy okazji spotkaliśmy weterana wojennego. Spoko był, ale widać było, że miał traumę, po tym co przeszedł...
Będąc na miejscu załapałam się na zespół o dziwnej nazwie, Burek Dobry Pies i grali nawet fajnie. Tak na rozgrzewkę akurat ;-) I jeszcze zmieniali się instrumentami, co jak dla mnie jest fajnie, że nie ograniczają się do jednego instrumentu :) Szacun dla nich! Słyszałam tylko, że taki zespół jest, ale nie słyszałam ich utworów. Mimo tego, że ja ich nie znałam, to byli tam ich fani i darli się, szli w pogo. Kiedy zespół zakończył swój występ krzyczeli "Kto to kurwa jest!? To burek dobry pies!", co oznaczało, że ich fani są wiernymi fanami. Po przerwie technicznej gdy weszli ludzie z Luxtorpedy, to wtedy na dobre rozpoczęło się szaleństwo ! Od razu pogowcy w pogo się rzucili, przy okazji zdemolowali mi nogę i może nawet powyrywali trochę włosów, ale to szczegół. Ale jednak przed nimi wszedł gościo, który przebrał się za Elvisa Presley'a i mimo zaskoczenia fanów, śpiewaliśmy słynne "Always On My Mind", i na końcu "You Are So Beautiful", abo odwrotnie, bo już sama nie pamiętam. Luxy odegrali oczywiście między innymi "Wilki Dwa", "Hymn", "Raus", "Mambałaga", "Akustyczny" i inne świetne utwory. W tym czasie przestało mi być zimno ;-) Ale przed T.Love trochę odpoczęłam, ale w czasie ich koncertu w ogóle nie miałam energii i nieźle zmarzłam.
Teraz się gówniano czuję, mm ochrypnięte gardło, kaszel i gile w nosie, a do tego temperatura chyba mi rośnie, bo mam coraz cieplejsze policzki... Ale ale tego co tam się działo to było warto. Niestety nie udało mi się nic nakręcić, bo bałam się o siebie, a co dopiero o aparat.






















































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz