Sobotę zaś spędziłam aktywnie. Pomagałam mojemu tacie przykręcać płyty gipsowe, miał pomagać mój brat, ale jak zwykle, za przeproszeniem, gówno z tego wyszło, bo oczywiście spał. Tego dnia zaczęliśmy też trochę i jego pokój. O dziwo jak nigdy dostałam za to od taty pięćdziesiąt złotych. nie tylko on ale i moje mama byli zdenerwowani na brata bo nie chciał pomóc i spał chyba do trzynastej.
Niedzielne popołudnie spędziłam z leniwym bratem na wycieczce rowerowej.
Ech... W pierwszy poniedziałek wakacyjny znów pomagałam tacie. Dokańczaliśmy pokój mojego brata Tomasza, który miał nas obdażyć swą łaską i nam pomóc, ale znów gówno z tego wyszło. Tata się znów trochę wkurzył i stwierdził, że weźmie znów mi da pięć dych, ale z pieniędzy brata, które zaoszczędził. Ostatecznie jednak nie dostałam =D
Z pomocy udzielonej mojemu tacie wywnioskowałam, że wkrętarka jest groźnym narzędziem w moich rękach.
Ale mimo wszystko po kilku fail'ach doszłam do wprawy wkręcania śróbek :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz