poniedziałek, 27 lipca 2015

Wesele

W sobotę musiał nadejść ten dzień. Dzień wesela... Spokojnie, nie mojego...
Chrześniak mojej mamy postanowił zniszczyć sobie życie i się ożenić. Spokojnie, to był żart. No więc w moim przypadku trochę nie wypadałoby nie pójść, więc się zgodziłam. Nie byłam uradowana tym, że tam się zjawię, bo nie lubię wesel i disko polo (błąd celowy) i pomyślałam, że na pierwszy dzień już pójdę. Ale jak przyszło co do czego, to w sumie nie było tak źle. Była moja siostra cioteczna Klaudia i brat cioteczny Konrad z którymi usiadłam, pogadałam i zapiedzieliłam piwo i wódkę. Spokojnie my nie alkoholicy, ale była taka uroczystość, na której można się napić, ale ktoś tego zabrania. Taa... nawet mi, co mam ponad siedemnaście lat... Ludzie w moim wieku, to już dawno pierwszy raz upojenia alkoholowego mieli za sobą i to w gimbazie jeszcze. Ale i tak się nie upiłam, spokojnie, jak byłam tak trochę nieteges, to akurat nadszedł czas oczepin i podczas tych głupich głupot się ogarnęłam. Postanowiłam w drugi dzień tego wesela przyjść i znowu spotkać się z powyżej wymienionymi dwoma osobami i z jedną z nich coś czegoś się napić ;-)

No to w drugi dzień tej zacnej imprezy ja już prawie dojeżdżam do miejsca domu weselnego, a tu Konrad do mnie dzwoni, a ja takie zaskoczenie, "to ja mam jego numer? (telefonu)". A jak się odnaleźliśmy, długo nie musiałam szukać, to po pierwszym i drugim daniu oraz odpoczynku po jedzeniu, poszliśmy zobaczyć, czy TO co schowaliśmy nadal tam jest XD I było. Co też w sumie było po łyku =) Potem zaprosiliśmy takiego naszego kuzyna, który ciągle zapominał, jak Konrad ma na imię XD Miałam wątpliwości, ale okazał się spoko gość i skitrał nam dzięki swojej bluzie kolejną flaszkę, bo ta z wczoraj się kończyła... Taa... Dopóki  piliśmy we dwoje to ta z pierwszego dnia na dwa dni by starczyła, no ale taka sytuacja... I doszło do tego niestety, że pewne fakty mi uciekły, ale w miarę ogarniałam o co kaman, tylko się nie spytałam, czy tylko ja tak odpłynęłam... Bo jeżeli tak to trochę nie bardzo... Trochu wstyd... Ale i tak, że ja większość pamiętam w tym, że tak powiem, najgorszym momencie tego stanu... no... No i tak już w domu, idąc do pokoju na spoczynek, jakbym przewróciła się na schodach... To wszystko przez ten dywanik na tych schodach...

No więc następnego dnia, znaczy dzisiaj, obudziłam się tylko z uczuciem suchości w ustach i normalnie funkcjonuję to teraz, no może z początku to trochę zamulana byłam, ale jakoś przeszło... W sumie, to myślałam, że będzie gorzej... Że głowa będzie boleć, czy cuś...
A ! I pierwszego dnia była burza ! I takie fajne błyskawice XD Taa... myśleliśmy, że nie damy rady wyjść i się napić.
Spoko impreza była, z odpowiednimi ludźmi w odpowiednim czasie. A ja z Konradem myśleliśmy, że będzie kicha, nuda i w ogóle do dupy, a była tak zajebiście =D 
Jeju ja jestem zadowolona... z wesela... 
No to teraz nie zapowiada się taka impreza... Niestety...

A i jeszcze takie BMW i Mercedes był, że normalnie *-* Aż z Konradem pstryknęliśmy fotke na tle tegoż pięknego auta *-* 
Ostatnio mam obsesje na punkcie tych dwóch marek aut =D

PS.: Jeżeli to ktoś przeczytną, to dziękuję za wytrwałość i za to, że to w ogóle przeczytał.




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz