poniedziałek, 22 czerwca 2015

"Mali agenci 4D: Wyścig z czasem"

Kolejnym filmem jakim wczoraj szczerze powiedziawszy z nudów obejrzałam, to niejaki "Mali agenci 4D: Wyścig z czasem". I mimo, że to kolejny film z treścią bardziej dla dzieci, stwierdzam, że nie był taki zły. Były oczywiście te kiczowate efekty specjalne, ale to w końcu film o treści familijnej. Z resztą, tradycyjnie jak w poprzednich częściach. Jednak trochę się różni, bo pojawiają się nowe dzieciaki-agenci, ale są też i te z pierwszych trzech części, na szczęście. Fajnie zrobili, że tu niby nowe dzieciaki, ale jednak ci pierwsi też są. Jakby powstała piąta część to wtedy już nie koniecznie musieli by być, jak dla mnie. 
Film opowiada o rodzinie, gdzie macocha dwójki dzieci jest agentką. Ukrywała to, bo gdy odeszła z powodu macierzyństwa, nikt miał się nie dowiedzieć. Jednak wszystko się krzyżuje i dzieci dowiadują się kim naprawdę jest ich macocha. Rodzeństwo, Rebecca i Cecil zafascynowani działaniem agentów, postanawiają na własną rękę poszukać Władcy Czasu, który grozi przejęciem planety. Dzięki ich sprytowi i gadżetom oraz pomocy Marrisy, ich macochy, oraz Carmen i Juni Cortez udaje się powstrzymać złego. 
Film dobry na zabicie nudy, albo spędzenie miłego czasu z rodziną przed telewizorem. Muszę powiedzieć, że te pierwsze trzy części kiedyś, będąc młodsza, koniecznie chciałam obejrzeć, ale nie miałam jak i wtedy te serie filmowe mi się podobały. I w sumie jak miałabym się nudzić, to wolałabym obejrzeć "Małych agentów" niż nic, albo jakieś bzdury.
Moja ocena: 6/10






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz